DWADZIEŚCIA OSIEM

38 7 0
                                    

                                      
                              KATE

Obudziłam się zwinięta w precel z Yoongim przyklejonym do moich pleców, ściskającym mnie tak mocno, że prawie dusił. Udało mi się przekręcić, objęłam go i przytuliłam. Zamknęłam oczy wsłuchując się w spokojny rytm bicia jego serca. Leżałam chwilę zatopiona w półśnie, niby już nie spałam, lecz tak miło było leżeć w jego objęciach. Gdy pocałował mnie w czoło otworzyłam oczy.
-Czy moja bogini się wyspała?
- Tak sobie, ale nie będę protestowała gdy wstaniemy. Gwar za drzwiami wskazuje, że wszyscy już schodzą na śniadanie.
-Cholera, nie nastawiłem budzika.
Cmoknęłm go w czubek nosa.
- Nie przejmuj się, ja też. Po prostu wstańmy i też tam chodźmy.
- Może najpierw się ubierzmy?
-No tak, jakbym zeszła do jadalni tylko w majtkach byłoby….ciekawie.
-Och!
-Właśnie, puść mnie teraz mój osobisty śmiertelniku. Bogini musi się doprowadzić do porządku.
Gdy brałam szybki prysznic dotarło do mnie co tak naprawdę zrobiłam zeszłej nocy. To było tak szalone, że aż sama siebie nie poznawałam….tak naprawdę podobało mi się to, ale sposób w jaki na mnie patrzył...nikt nigdy wcześniej tak nie patrzył. Chyba po raz pierwszy spodobała mi się kobieta, którą zobaczyłam w jego oczach. Musiałam puścić na koniec zimną wodę, żeby ochłonąć. Kiedy mijaliśmy się w drzwiach łazienki na korytarzu pewne małe diablątko zaczęło wrzeszczeć, że chce ciocię. Yoongi uśmiechnął się i poprosił, żebym jednak zaczekała na niego. Po dziesięciu minutach wyszedł i mogliśmy zejść do jadalni. Wszyscy już prawie kończyli, tylko Maya kręciła się jak bączek pomiędzy wujkami, domagając się  uwagi, mała kokietka porzuciła ich bez żalu, gdy zobaczyła swoją ulubioną ofiarę, czyli mnie. Nie przeszkadzało mi to, kocham wszystkie dzieciaki, a ta słodzinka zdobyła moje serce od pierwszego spotkania.
-Ciocia! Obudziłaś się!
Czasami zastanawiam się, dlaczego krzyczy tylko do mnie i Tae, może to efekt ekscytacjì? Chwyciłam ją pod pachy i kilka razy się okręciłyśmy. Wywołało to salwy jej śmiechu, ale uważny wzrok Myi dał mi do myślenia. Odstawiłam małą i usiadłam obok.
-Coś zrobiłam?
-Nie, tylko mała wczoraj trochę przesadziła ze słodyczami, moja wina, nie upilnowałam jej, i pół nocy wymiotowała. Dopiero niedawno udało mi się wmusić w nią trochę płatków z mlekiem.
- Nie martw się, dzieci tak miewają.
-Jak wracałam z łazienki widziałam cię idącą w stronę jeziorka w nocy.
Zmieszałam się.
- Nie mogłam spać, więc postanowiłam się przejść.
Pokręciła głową z uśmiechem.
-A ręcznik był Ci potrzebny do?
-No dobra, poszłam popływać, wiesz, że nie mam jak...W nocy nikt nie widział.
Zaczerwieniłam się, bo ktoś jednak widział. Szybko spojrzałam na Yoongiego, ale akurat rozmawiał o czymś z Namjoonem.
-Przecież mówiłam, że mogę Ci dać swój strój, jest nowy, kupiłam go na wyjazd a jakoś nie mam ochoty na kąpiele.
-Mya, nie wracamy do tego, proszę. Nie zakładam dwuczęściowych kostiumów, tłumaczyłam Ci wczoraj.
Przewróciła teatralnie oczami.
-Tak, ale nadal uważam, że jesteś niemądra. Masz świetną figurę.
-Mya….
-No dobra, ale jemu się podoba, prawda?
Mówiąc to wskazała Yoongiego.
-Poszedł za tobą.
Jezu, lubię Myę, ale mogłaby już odpuścić. Z odsieczą przybył Taemin, który porwał ją razem z małą do ogródka. Mogłam spokojnie dokończyć jedzenie. Zauważyłam, że Yoongi dziwnie przygląda się Taehyungowi, gdy przeniosłam na niego wzrok uśmiechnął się, ale nie tak jak zawsze. Może coś z Hobim? Nieważne, jak będzie chciał pogadać wie, że zawsze go wysłucham. Podczas gdy my kończyliśmy dojadać reszta się porozchodziła. Do obiadu w zasadzie się obijaliśmy, trochę graliśmy w gry, trochę gadaliśmy, czas minął niesamowicie szybko. Po obiedzie chłopcy poszli szukać miejsca na obserwację nieba, mówiłam, że najlepiej będzie nad jeziorkiem albo na polance, ale uparli się, że poszukają. Gdy oni łazili po okolicy wzięłam laptopa i zeszłam z nim do świetlicy, był tam najlepszy zasięg i zadzwoniłam do domu. Mama wyglądała dużo lepiej, również wyniki były bliżej normy niż poprzednio, poskarżyła mi się nawet, że Julka zamienia się we mnie i pilnuje ją by jadła porządnie. Julka narzekała na Zuzkę, a Zuza, jak to ona ze wszystkiego żartowała. Właśnie całą czwórką śmiałyśmy się gdy jak burza wpadła Maya, która momentalnie wbiła mi się na kolana. Jak tylko zobaczyła na ekranie moją rodzinkę zaczęła wyciągać łapki, chcąc ich wszystkich pogłaskać. Chciałam jej wytłumaczyć, że to moja mama i siostry, ale wpadła Mya, która zabrała małą, pięć razy przepraszając, że jej nie upilnowała. Chwilę jeszcze pogadałam z rodzinką i zadekowałam się w pokoju.Niedługo dane mi było cieszyć się spokojem, bo banda wróciła. Wyszłam do nich, bo pewnie zaraz któryś wpadłby, żeby mi oznajmić, że znaleźli idealne miejsce. Tak jak myślałam, okazało się, że wygrała polanka. Czemu mnie nie posłuchali od razu? W trakcie kolacji zauważyłam, że moje szczęście wymienia jakieś dziwne znaki z Tae. Nie omieszkałam spytać o to Yonngiego. Powiedział, że Tae miał problem i pomógł mu go rozwiązać. Uśmiechnęłam się i chciałam dać mu buziaka, gdy znów na kolana wpakowała mi się Maya. Po kolacji poszliśmy po koce i stadkiem poszliśmy na polankę, gdzie każdy wygospodarował sobie trochę miejsca na ziemii. Początkowy gwar zaczął ustępować miejsca ciszy. Po kilku godzinach nawet Maya, patrzyła w niebo w ciszy i tylko popiskiwała widząc kolejną świetlną smugę. Wiedziałam, że to bzdura, jednak za każdym razem gdy widziałam opadający punkt powtarzałam jak mantrę "Niech Yongi będzie szczęśliwy", "Niech w domu będzie dobrze'". W pewnej chwili było ich tak dużo, że poczułam się jak na pokazie sztucznych ogni, odruchowo mocniej ścisnęłam dłoń Yoongiego. Spojrzeliśmy na siebie i gdy szepnął mi do ucha "Mam tylko jedno marzenie, żebyśmy już na zawsze byli razem" poczułam nagle strach. Mała zasnęła pomiędzy Myą i Taeminem, którzy jeszcze chwilę podziwiali ten niesamowity spektakl natury, lecz wkrótce po pierwszej wrócili do schroniska. Towarzystwo też się zaczęło zbierać chwilę później, więc przed trzecią byliśmy już w łóżku. Przytuliłam się i momentalnie odpłynęłam. Śniadanie jedliśmy w biegu, bo bus po nas przyjechał już o dziewiątej. Jechaliśmy prosto pod firmę, po drodze tylko wysadziliśmy Myę z małą i Taeminem. Zabawnie było prosto ze schroniska pojechać do pracy, jednak  dzięki temu, że byliśmy rozluźnieni wszystkie dzisiejsze zlecenia zostały rozdzielone ekspresowo i z energią się nimi zajęliśmy. Po trzynastej postanowiliśmy razem zjechać do baru na dole na jakiś posiłek. Gdy przechodziliśmy przez hol by dotrzeć na miejsce za rękaw pociągnął mnie Jungkook z zamyśloną miną i pokazał, żebym z nim poszła. Chłopcy szli zwartą grupą więc nikt nie zwracał uwagi gdy zostałam w tyle.
-Noona prędko. Zobacz, czy to nie ta kobieta, która wtedy tak cię zaczepiła.
Musiałam chwilę pomyśleć, żeby sobie przypomnieć o jaką kobietę może chodzić, ale gdy na nią spojrzałam od razu wszystkie zębatki zaskoczyły. 
-Tak, to ona, Seokjin mi mówił, że to sprzątaczka ze szpitala i widział ją w pokoju Yoongiego.
-Dziwne, tyle razy byłem u hyunga w szpitalu i nigdy jej nie widziałem, a teraz widuję ją niemal codziennie, albo kręci się w pobliżu recepcji, albo siedzi przed budynkiem.
-Faktycznie dziwne, może powinniśmy jeszcze raz porozmawiać o tym z Seokjinem?
Cookie wzruszył tylko ramionami, coś w sposobie, w jaki się rozglądała wydało mi się znajome, grymas na twarzy tak bardzo przypominał mi....nie, to chyba niemożliwe. Telefon miałam w ręce, więc szybko zrobiłam jej zdjęcie i pobiegłam za Jungkookiem do reszty. Czekając na swoją porcję wysłałam zdjęcie do Jacksona z prośbą, żeby to sprawdził. Bałam się, że nie będę w stanie ukryć swojego zdenerwowania, bo ta sytuacja wytrąciła mnie z równowagi. Podeszłam do Seokjina i poprosiłam, żeby ze mną wyszedł przed kantynę. 
-Oppa, pamiętasz tą kobietę? Tą, o której mówiłeś, że zastałeś ją w szpitalu, w pokoju Yoongiego?
-Owszem, ale nie rozumiem.
-Spójrz dyskretnie przez swoje lewe ramię pomiędzy korytarzem i windami, widzisz ją? To ta sama?
-Tak to ona, ale mówiłem ci, że może tu sprzątać w którymś z biur.
-Zastanów się, czy o tej porze widujesz jakieś sprzątaczki? Przecież one pracują wieczorami, gdy my wychodzimy. Zresztą, przed chwilą Jungkook powiedział, że widuje ją niemal codzienie, albo kręcącą się w pobliżu recepcji, albo siedzącą przed firmą.
-No i co z tego, przecież nie możemy jej tego zabronić.
Miałam ochotę walnąć go w głowę, czy on tego nie widzi?
-Oppa, proszę, przyjrzyj się jej, czy nie przypomina ci kogoś?
Ledwo skończyłam to mówić, dostałam  wiadomość od Jacksona. Jedno słowo: Tak.
-O, Yoongi tak przekrzywia głowę i.....Kate, co się stało, strasznie zbladłaś?
-To jest mama Yoongiego.
-Co? Skąd?
-Też zauważyłam ten gest, zrobiłam jej zdjęcie i wysłałam Jacksonowi z pytaniem czy to jest ta osoba, o której odszukanie go prosiłam. Odpisał mi, że tak. Co mam teraz zrobić? Iść do niego z tą wiadomością?
-Z jaką wiadomością skarbie?
Podskoczyłam gdy go usłyszałam.
-Coś się stało, wpadłaś jak burza, wyciągnęłaś Seokjina, stoicie tu już dziesięć miut i na dodatek jesteś bardzo blada. Dobrze się czujesz?
-No właśnie Kate nie chciała cię martwić i poprosiła mnie, żebym pomógł jej załatwić wolne, bo źle się poczuła. W sumie to myślałem, czy nie zawieźć jej do domu.  
To było miłe, że Seokjin chciał mi kupić trochę czasu, bym mogła się uporać z wiedzą, którą właśnie zyskałam. Zauważyłam, że kobieta wyszła z budynku. Odetchnęłam głęboko.
-Tak, trochę mi słabo, ale może jak zjem to poczuję się lepiej?
Yoongi uważnie mi się przyglądał, jestem kiepskim kłamcą, od razu widać, że ściemniam, ale nic nie powiedział, tylko otoczył mnie ramieniem,
-Nic z tego, nie wymigasz się. Teraz pójdziesz ze mną zjeść, a potem zawiozę cię do domu....weźmiesz jakieś ciuchy na zmianę i jedziemy do mnie. Nie możesz być sama gdy gorzej się czujesz. 
-Yyyy...dobrze, ale.
- Nie ma żadnego ale. Jutro zostaniesz w domu. Lepiej, żebyś się nie rozchorowała.
Właśnie mój plan narady z Namjoonem i Jacksonem legł w gruzach, choć może nie wszystko stracone. Muszę tylko wysłać wiadomość do obu, tak to się może udać.
-Dobrze, chodźmy do środka. Możesz mi coś przynieść? Pójdę tylko do toalety i zaraz wracam.
Gdy wróciłam Namjoon ledwo dostrzegalnie skinął mi głową na znak, że się zgadza. Po skończonym posiłku wróciliśmy na górę po rzeczy i Yoongi wezwał taksówkę, nie dopytywał o moje samopoczucie tylko przytulał gładząc po plecach. Opróżniłam w łazience plecak z brudnych ciuchów, wrzuciłam bieliznę na zmianę, koszulkę, bluzkę i czyste dżinsy. Z półki zgarnęłam  szczoteczkę i mogliśmy ruszać. Z każdą chwilą faktycznie zaczynałam się źle czuć. Może nie kłamałam, ale zatajałam przed człowiekiem, którego kocham, bardzo ważną dla niego wiadomość. Musiałam naprawdę żałośnie wyglądać, bo Yoongi niemal od razu kazał mi się położyć. Sam znikł w kuchni, by wrócić z kubkiem jaśminowej herbaty. Usiadłam i ostrożnie odebrałam z jego dłoni naczynie. Upiłam łyk, jaśminowa herbata to zdecydowanie coś co lubię. Zamknęłam oczy i westchnęłam. 
-Skarbie, widzę, że coś cię trapi. Oprócz tego, że faktycznie jesteś blada i wydajesz się taka...nie wiem, bez energii? Chcę ci  pomóc, ale jeśli mi nie powiesz o co chodzi, to nie będę mógł nawet spróbować.
-Ufasz mi?
-Głupie pytanie, oczywiście, że ci ufam.
-Dobrze. Kocham cię, wiesz? Min Yoongi, jesteś najlepszym co mi się mogło przytrafić.
Odstawiłam kubek i po prostu się do niego przytuliłam, marząc by jutro nie przestał mi ufać. Bo gdy nie ma zaufania miłość umiera.

**************************
Przepraszam, ten rozdział jest nieco krótszy. Nie dałabym rady upchnąć tu więcej, bo tego co będzie "rano" starczy na ponad połowę kolejnego rozdziału😉

Tylko rokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz