Obudziłam się na pierwszy sygnał budzika, chwilę napawałam się widokiem mojego nieco pochrapującego szczęścia. Ma paskudne odrosty, może lepiej będzie, jak da sobie spokój z rozjaśnianiem? Ma bardzo zniszczone włoski, muszę z nim o tym pogadać. Wyplątałam się z uścisku i powędrowałam do kuchni włączyć ekspres do kawy i pod prysznic. Gdy wyszłam z łazienki Yoongi już czekał na swoją kolejkę a na stole w kuchni stały dwa kubki z parującą kawą. Gdy on się mył naszykowałam nam kanapki i mogłam spokojnie wypić kawę. Dziś wrócę do siebie, spanie przy ukochanej osobie jest cudowne, jednak nie po to ściągają mi z pensji opłatę za mieszkanie, żebym z niego nie korzystała, no i czasami potrzebuję trochę samotności. Mam nadzieję, że zrozumie. W pracy czekał nas mały szok, okazało się, że nie ma żadnych nowych zleceń, więc dostaliśmy polecenie, żeby uporządkować swoje notatki, bazy ze zdjęciami….takie ogólne sprzątanie folderów i całej wirtualnej przestrzeni. Szybko rozdzieliliśmy pomiędzy siebie poszczególne zadania i w zasadzie do przerwy obiadowej mieliśmy już niemal wszystko skończone. Właśnie zbieraliśmy się do wyjścia na obiad, gdy weszła pani Choi.
-Bardzo was proszę usiądźcie jeszcze na chwilę, mam dla was ważną informację.
Popatrzyliśmy po sobie nieco zdezorientowani, lecz usiedliśmy.
-Pewnie zauważyliście, że ostatnio mamy mniej zleceń, początkowo myślałam, że to stan przejściowy, zwykle latem jest trochę przestoju, ale nie aż tak. Uruchomiłam swoje kanały i dowiedziałam się, że ktoś rozpowszechnia nieprawdziwe informacje o naszej firmie.
Mimowolnie wstrzymałam oddech, przez głowę przeleciało mi milion różnych scenariuszy, łącznie z tym, w którym muszę natychmiast wracać do Polski, bo firma bankrutuje. Jednak to co usłyszałam za chwilę rozwiało złe myśli.
-Dzięki naszym prawnikom i ich znajomości z pewnym policjantem, udało nam się ustalić, że to konkurencyjna firma rozpowszechnia te pogłoski.Podjęliśmy już działania prawne zmierzające do ukarania nieuczciwej konkurencji, jednak zanim to nastąpi nie mamy pracy, dlatego do końca sierpnia macie tak jakby wolne. Ustalcie między sobą jakiś harmonogram dyżurów, żeby codziennie po dwie osoby były w biurze. Reszta w tym czasie będzie mogła trochę odpocząć. I nie martwcie się, bo sprawa jest bardzo czytelna. Dzięki temu, że do tej pory wykonywaliście swoją pracę sumiennie i klienci byli zadowoleni mamy dużo dobrych opinii. Dziś już w zasadzie możecie iść do domów, poproszę tylko prawników o pozostanie, żeby ustalić dalszy plan działania.
Gdy wyszła przez moment panowała cisza a potem wszyscy rzucili się do biurek Kimów, żeby wyjaśnili co tu się właśnie stało. Rozmawiałam z Namjoonem niedawno, z Jacksonem zresztą też i żaden słowem o tym nie wspomniał.Gdy wszyscy tłoczyli się przy biurku otworzyłam kalendarz zadań i zaczęłam układać grafik, tak jak robiłam to w domu, gdy Beata miała zbyt wiele na głowie. Zupełnie się wyłączyłam z tłumu, czasami tak robię gdy się na czymś skupiam. Dlatego prawie podskoczyłam, gdy Yoongi położył dłoń na mojej i delikatnie wyjął mi myszkę z ręki.
-Zostaw to Skarbie, zrobimy to jutro, bierzemy pierwsze dyżury, do końca tygodnia. Nie gniewaj się, ale już powiedziałem o tym chłopakom.
-W porządku, też to chciałam zaproponować, tylko skąd wiedziałeś, że tak będę chciała zrobić?
-Wydało mi się to rozsądne, że najpierw najstarsi.
Pokiwałam głową, faktycznie myślimy też podobnie, bo właśnie według takiego klucza chciałam rozdzielić dyżury. Powoli wyszliśmy z budynku, nie mogłam się oprzeć i rozejrzałam ukradkiem, czy nie widać gdzieś pani Yumin, ale nie zauważyłam jej.
-Rozglądasz się za tą kobietą?
-Owszem, ale nie widzę jej, zresztą nie sądzę, że przychodzi codziennie na niego patrzeć.
-Niego….czyli były narzeczony?
-Nie mogę ci powiedzieć.
-Poprosiła cię o zachowanie tajemnicy?
-Nie, ale myślę, że to nie byłoby właściwe gdybym wyjawiła nie swoje tajemnice. Prawda?
W duchu powtarzałam “nie drąż, Yoongi, nie drąż”, chyba zadziałało, bo po prostu chwycił mnie za rękę i zgodził się kiwnięciem głowy. Gdy wyszliśmy z metra zadzwonił mój telefon, to była Hyejin, przeprosiłam Yoongiego i odebrałam. Dałam mu znak, żeby na mnie poczekał chwilę, przytaknął, ale pokazał, że pójdzie do sklepu. Usiadłam na ławce słuchając potoku słów. Gdy Yoongi wrócił siedziałam na ławce z totalnym mętlikiem w głowie i postanowieniem, że jeszcze dziś będę spała u niego. Potrzebuję trochę normalności. Guzik prawda, potrzebuję nie być sama, choć jeszcze przed południem właśnie tego bardzo chciałam. Wyszedł ze sklepu i nic nie mówiąc otoczył mnie ramieniem. Przytuliłam się i chciałam po prostu tak zostać, jednak znów zadzwonił mój telefon. Wiedziałam kto to, zanim jeszcze spojrzałam na wyświetlacz.
-Yoongi, mogę zaprosić do ciebie Tae? Będzie szybciej.
W momencie, w którym Yongi mówił “tak” odebrałam telefon.
-Słucham cię braciszku...nie płacz, prosze, przyjdź do Yoongiego…..dobrze, czekamy.
Wstałam gwałtownie.
-Mam tego dość Yoongi, czy ja nie mogę mieć normalnego, nudnego życia. Dlaczego ludziom, na których mi zależy spotykają nieprzyjemności, złe rzeczy. Ich cierpienie przysparza mi bólu.
Mimo, że chyba nic nie rozumiał przytulił mnie znowu i skierowaliśmy się w stronę wejścia do bloku. Zanim zjawił się Tae wyjaśniłam, że chyba wiem kim jest dziewczyna, która ma iść na randkę z Hobim. A Taehyung wie, że ta randka będzie niedługo. Ledwie dokończyłam mówić i zabrzmiał dzwonek. Biedaczek wyglądał jakby przebiegł po nim tabun dzikich koni. Yoongi bez słowa posadził go obok mnie a sam poszedł do kuchni zrobić herbatę. Widząc, że za chwilę znów się rozpłacze przytuliłam Tae. Siedziałam głaszcząc go, delikatnie kołysząc i nucąc jakąś melodię. Yoongi przyniósł herbatę, ale nie bardzo wiedział jak się zachować. Pokazałam mu by usiadł z drugiej strony młodego, tak żeby czuł, że z każdej strony ma kogoś na kim może się oprzeć. Tak siedzieliśmy we trójkę, dopóki Tae się nie uspokoił.
-Dziękuję, dziękuję wam obojgu. Noona, ja wiem, że to głupie. Hobi mi mówił, że mnie kocha, ale pójdzie na tą randkę, a co będzie, jeśli spodoba się tamtej dziewczynie?
-Nie spodoba.
Obaj spojrzeli na mnie, jeden z niedowierzaniem, drugi z zagadkowym uśmiechem.
-Ten telefon, który odebrałaś zanim poszedłem na zakupy?
-Tak, wyobraźcie sobie zadzwoniła Hyejin….otóż, ma bliską przyjaciółkę, bardzo bliską zaznaczam.
Obie pary brązowych oczu wlepiały się we mnie intensywnie.
-No dobra, ma dziewczynę, której rodzice postanowili ją wyswatać na siłę, mimo, że wiedzą o jej orientacji. I ustalili ze znajomymi, że umówią swoją córkę z ich synem, który również nie ma jeszcze swojej drugiej połówki. Nie patrzcie tak na mnie, wychodzi na to, że randką Hobiego ma być Yongsun. Oraz to, że obie strony tej przymusowej randki nie chcą z równą mocą. Poprosiłam Hyejin, żeby porozmawiała ze swoją dziewczyną i dowiedziała się więcej na temat samej randki, chyba, że już wiesz co i gdzie?
-Nie, Hobi powiedział mi tylko, że w piątek nie możemy się spotkać bo idzie na randkę, i żebym się nie martwił, bo kocha tylko mnie, ale jak mam się nie martwić noona? Mieliśmy iść do parku i chciałem mu pokazać tą Polską restaurację...a teraz.
Zaczął pociągać nosem a oczy znów wypełniły się mu łzami.
-A teraz zrobimy raban i wszyscy wylądujemy w tej knajpce. Hye dowie się szczegółów. Nie płacz mały, nie mogę patrzeć jak płaczesz, mam ochotę skopać tyłek Hoseokowi, że ci to robi.
- Spokojnie, ja się zajmę Hoseokiem, ty uspokój Tae.
Zanim zdążyłam powiedzieć coś mądrego wyszedł. Co on wykombinował? Udało mi się ogarnąć histerię Taehyunga, bo inaczej nie dało się tego nazwać. Co chwilę wybuchał płaczem, mimo, że wiedział, iż nie ma do tego żadnego logicznego powodu. I nie, i tak, przecież jeśli kogoś kochasz to nic nie jest racjonalne. Trochę go nawet rozumiem, bo z jednej strony Hoseok mówi o swoim uczuciu do niego, a za chwilę o tym, że idzie na randkę z dziewczyną. W końcu po niemal dwóch godzinach spokojny już, i nakarmiony, Tae poszedł do siebie, zapewniając, że nie będzie już płakał.Spojrzałam na zegar w kuchni, dochodziła dziewiąta a Yoongiego jeszcze nie było. Poczułam szarpnięcie niepokoju, poszłam do pokoju po telefon. Migotała ikonka wiadomości. Yoongi napisał, że będzie z powrotem około dziewiątej. Dobrze, uprzątnęłam kubki i talerzyki po kanapkach, zrobiłam świeże zaparzyłam herbatę w czajniczku i miałam iść pod prysznic. Jednak zachmurzona mina Mina, który wpadł jak burza zatrzymała mnie.
-Skarbie, co się stało?
Pokręcił głową z grymasem niezadowolenia.
-Hobi to kretyn.
-Poczekaj, ponarzekamy na niego razem, usiądź sobie a ja przyniosę herbatę i kanapki.
Potulnie poszedł do pokoju i usiadł na kanapie, przysunął mały stoliczek, na którym mieścił się akurat duży talerz i dwa kubki. Gdy postawiłam na nim posiłek i potem kubki z herbatą pociągnął mnie tak, że opadłam mu na kolana. Przytulił się i chwilę nic nie mówił.
- Ciężka sprawa, Hobi twierdzi że kocha Tae ale boi się rozczarować rodziców. Z jego słów wynika, że są bardzo konserwatywni. Poza tym, pożyczyli mu pieniądze na wynajem mieszkania co prawda spłacił ich już niemal całkowicie, ale ma ogromne poczucie długu u nich. No i kolejna rzecz, której nie mogę pojąć a która jest dla niego wartością kluczową, jego rodzice w każdej rozmowie wspominają o tym, że są w wieku, w którym bawi się wnuki. Na jego miejscu pewnie bym po prostu się z nimi pokłócił i kazał nie wsadzać nosa w nie swoje sprawy.
Na te słowa struchlałam, przecież jak się wyda co zrobiłam on mnie zwyczajnie rozsmaruje jak masło na kromce chleba. Opacznie zrozumiał moje chwilowe zesztywnienie.
-Nie martw się, tego nie zrobi, Hobi jest zbyt...uczuciowy? On chce zadowolić wszystkich dookoła.
-Tak się nie da.
-Wiem, starając się zadowolić rodziców rani Tae, a jeśli postawi na Tae zrani rodziców.
-Nie mówiąc o tym, że sam przy tym cierpi. To nieludzkie, jak można wymagać od kogoś by wybierał pomiędzy ludźmi, których kocha? Biedny Hoseok. Dużym plusem jest to, że Yongsun nie ma ochoty na tą randkę równie mocno jak on.
Coś mi zaczęło świtać, musiałam poczekać aż Yoongi odstawi kubek, bo nadal siedziałam mu na kolanach. Wstałam po telefon, była już prawie dziesiąta ale zaryzykowałam wiadomość do Hye. Yoongi przyglądał mi się z uśmiechem.
-Lubię jak masz taką minę, bo ona znaczy, że wpadłaś na jakiś genialny pomysł, który rozplącze ten supeł.
-Nie wiem, czy rozplącze całkiem, jednak mam nadzieję….
Mówiąc to wpatrywałam się w wiadomość od Hyejin.
-Tak! Mam nadzieję, że to nam trochę pomoże. Słuchaj, rodzice Yongsun doskonale wiedzą, że ona...woli kobiety a mimo to zdecydowali się ją wysłać na tą randkę. Jeśli rodzice Hoseoka są tacy….zasadniczy, to co powiedzą na zatajenie prawdy?
-To faktycznie może nam jakoś pomóc, tylko nie wiem jak.
Usiadłam zrezygnowana.
-To fair, im dłużej nad tym myślę jest coś w tym co mi powiedział Jackson.
W momencie, w którym to powiedziałam zdałam sobie sprawę, że to był błąd. Yoongi się spiął.
-Ach tak, a co takiego powiedział ci komisarz Wang?
-Uspokój się, rozmawialiśmy kiedyś we trójkę z Namjoonem i nawiązał do pewnej postaci ze słowiańskiej mitologii.
Musiałam mu wyjaśnić kwestię Dziwożony i jej dzieci, na szczęście nie dopytywał się kiedy rozmawiałam z tą dwójką, może założył, że w związku ze sprawą? Nie ważne, ważne, że jakoś wybrnęłam.
-Nie wiem jakimi torami biegną twoje myśli Kate, ale nie rozumiem co mają do tego podrzucone dzieci.
-To tylko metafora, ale tym porwanym dzieciom Dziwożony czasami użyczały nieco ze swych mocy i wokół nich działy się często rzeczy dziwne. Popatrz jak wokół mnie wszystko się zazębia. Przyjechałam tu zamiast kogoś innego. Ja, mająca problemy z kontaktami międzyludzkimi a w zasadzie, tak , mogę powiedzieć to na głos, bojąca się mężczyzn, trafiam do firmy, w której pracują sami faceci. Zaprzyjaźniam się z nimi, zakochuję się w jednym z nich. Trafiamy na zbirów, w wyniku konfrontacji z nimi lądujemy w szpitalu, tam poznaję dwie pielęgniarki. Potem wychodzę i trafiam do rodziny Seokjina, okazuje się, że pielęgniarki są przyjaciółkami jego siostry….mam kończyć? Czuję się czasami, jakbym to ja powodowała te wszystkie złe rzeczy, które przytrafiają się ludziom, którzy są mi w jakiś sposób bliscy.
-Nawet tak nie myśl, większość z tego wszystkiego stała się dawno temu. Bardziej widzę to tak, że ktoś rozpętał tornado i wrzucił nas wszystkich do niego, wirujemy wewnątrz czasami się zderzając i łapiąc po kolei, by z tego wyjść. Czasem łapiemy kogoś kto pomoże, a czasem wręcz przeciwnie.
-Dziękuję ci za te słowa. Mówiłam ci już, że cię kocham?
-Mówiłaś, ale nie obrażę się jak powiesz to jeszcze kilka milionów razy.
Roześmiałam się, nie wątpię, że taki miał zamiar, bo przyciągnął mnie znów. Pocałował w czubek nosa i zarządził, że mam zmykać pod prysznic a on posprząta po kolacji. Nie zamierzałam się z nim kłócić, więc chwyciłam jego koszulkę, która zastępował mi koszulę nocną i posłusznie powędrowałam do łazienki.
***********************
W następnym rozdziale skupię się na Vhopach bo się im troszkę skomplkowało. Trzymajcie kciuki za te dwie duszyczki😉
CZYTASZ
Tylko rok
FanfictionOna, młoda kobieta po przejściach, pracująca w małej agencji reklamowej jedzie na roczny staż do bliźniaczej firmy w Seulu. Czy da radę w pracy, w której będzie miała tylko męskie towarzystwo? W założeniu, miało być 10 rozdziałów, będzie dużo więc...