TRZYNAŚCIE

56 10 6
                                    

Nic się nie liczyło. Tylko fakt, że się obudził. Zamieszanie wokół nie interesowało mnie, ktoś coś mówił ktoś kogoś wypychał z pokoju a ja siedziałam na jego łóżku wpatrzona w powieki które przed chwilą się otworzyły. I jedną myślą nie dającą spokoju…o co chodzi z tym miodem? Może ma ochotę na coś słodkiego? Ktoś delikatnie wyplątał moją lewą dłoń z uścisku Yoongiego. Spojrzałam, to Yongsun, uśmiechnęła się do mnie nieśmiało. Próbowałam oddać ten uśmiech nie wiem jednak jak mi wyszło, bo czuję do niej pewien dystans. Gdy próbowałam wyjąć drugą rękę wymruczał "zostań", jak mogłabym teraz wyjść. Pogłaskałam go delikatnie a on zwyczajnie  mnie puścił i odwrócił się plecami. Ta reakcja była taka zwyczajna, jakby nie spędził czterech dni leżąc plackiem bez ruchu, że zaczęłam się śmiać. Taemin wziął mnie pod ramię i zaprowadził do fotela na a który klapłam. 
-Za dużo emocji też nie jest dobre, jak się czujesz? 
-Nie wiem, szczęśliwa, zła, zdezorientowana. Wiem, że nie chcę jeszcze stąd iść. 
Zgodził się gestem lecz zauważyłam, że Namjoon nerwowo spogląda na swój telefon. Jakaś wiadomość najwyraźniej wyprowadziła go z równowagi. Jackson położył mu dłoń na ramieniu i coś uspokajająco powiedział. 
-Jesteś pewien? 
-Tak, jedź, zostanę tu. 
-Kate, wydarzyło się coś niespodziewanego, muszę natychmiast jechać do świadka. Nie martw się, nie zostaniesz sama, komisarz Wang odwiezie cię potem do państwa Kim. 
-Joon, uważaj na siebie, proszę. 
Żeby móc cmoknąć go w policzek musiałam stanąć na palcach, czym go karmili w okresie dorastania? Speszyło go to. Nie mogę, przyjacielski buziak sprawił, że na jego policzkach wykwitł rumieniec. Niezdarnie pogłaskał mnie, jakbym była małą dziewczynką i niemal wybiegł. 
-Interesująca reakcja- mruknął najwyraźniej rozbawiony Taemin. 
-Nie czepiaj się mojego przyjaciela, to najmądrzejszy człowiek jakiego znam. Chyba nie jest przyzwyczajony do takich europejskich wylewności. 
-Wziąłbym sobie jej słowa do serca. Słowianki ogólnie, a Polki w szczególności, są waleczne. Tak wogóle to mnie nie przeszkadza ta europejska wylewność i nie będę się rumienił jak dasz mi buziaka. 
Rozbawił mnie ton jakim to powiedział, jak obrażony pięciolatek, któremu mama nie kupiła autka. Parsknęłam śmiechem. 
-Na całusa w policzek od Katarzyny Nowak trzeba zasłużyć panie komisarzu. 
-Jawna niesprawiedliwość, poświęcam jej swój wolny czas a ona nie uważa mnie za godnego małego całusa w policzek. 
-Nie jęcz tak głośno, bo pacjenta mi obudzisz. 
-Mało spał? 
-Chodź, zostawmy zakochanych. Kate przyjdzie jak będzie chciała wracać. 
Niemal siłą wyciągnął go z sali i w końcu zapanował tu spokój. Wróciłam do łóżka Yoongiego, postawiłam sobie krzesło. I tak jak przez ten cały czas chwyciłam jego dłoń. Nie była już zimna. Przyłożyłam ją do policzka zamknęłam oczy i pozwoliłam spłynąć pojedyńczej łzie.
-Nie płacz. Nie chcę, żebyś była smutna. 
Nie otwierałam oczu, mocniej przylgnęłam do jego dłoni. Poczułam, że się podnosi. Przygarnął mnie do siebie i po prostu trwaliśmy tak bez słowa wtuleni w siebie. Dopóki nie usłyszałam jego stłumionego syku. Natychmiast się odsunęłam szukając przyczyny. 
-Zostań, to tylko głowa, okropnie boli. 
-Pójdę po Taemina, na pewno da ci coś przeciwbólowego. 
-Taemina? 
-To lekarz, bardzo miły, dzięki niemu mogłam do ciebie przychodzić. 
-No nie wiem czy mi się podoba to co na mnie czeka po przebudzeniu. To, że cmokasz Namjoona w policzek jestem w stanie przełknąć, ale gliniarz, który ci naskakuje i lekarz z którym jesteś na "Ty"
Patrzyłam na niego z niedowierzaniem gdy młotek zaczął się śmiać. 
-Żartuję, nie patrz na mnie jakby mi druga głowa wyrosła. A jak jesteśmy przy głowie, to czy mogłabyś jednak pójść po tego lekarza? Bo naprawdę okropnie boli. 
Wciąż nie wierząc w to co usłyszałam poszłam do dyżurki. Taemin szybkim krokiem poszedł do jego sali. A we mnie drgała struna tak beztrosko trącona przez żart Yoongiego. Zrobiło mi się słabo i upadłabym gdyby nie Jackson, który w ostatniej chwili mnie podtrzymał. 
-Kasia wszystko w porządku? Strasznie zbladłaś. Może za szybko cię wypisali? 
-Nie, jest okej tylko usłyszałam coś co przywołało złe wspomnienia. 
-Chyba bardzo złe. 
-Nie ważne, to mój bagaż. Myślałam, że nauczyłam się go nosić tak by nie uwierał. Chyba jednak się myliłam. Daj mi jeszcze chwilę i pojedziemy do państwa Kim. 
Patrzył na mnie podejrzliwie, w końcu to gliniarz, ale zgodził się. W drzwiach minęłam się z Taeminem, który ciepło się uśmiechnął. Weszłam, usiadłam na krześle, próbując uporządkować chaos wzbudzony przez nietrafiony żart, gdy Yoongi zaczął mówić.
-Słyszałem cię, ale nie umiałem otworzyć oczu. Ostatnie co pamiętam to tych dwóch gnojków trzymających cię, byłaś przerażona i jednocześnie zdeterminowana do działania, zamknąłem oczy gdy zobaczyłem, że się im wyrywasz. 
-Złapali mnie spowrotem i ogłuszyli. 
Z przerażeniem omiótł mnie całą spojrzeniem. 
-Ale nic ci…? 
-Musieli przywalić mi jeszcze raz, straciłam przytomność i ocknęłam się kilka sal obok. 
Wiedziałam o co pytał, a on zrozumiał moją odpowiedź
-Wiesz, najpierw słyszałem twój głos nie rozróżniając słów. Potem zaczął do mnie docierać sens tego co mówiłaś, pod warunkiem, że mówiłaś w znanym mi języku. Podobało mi się jak śpiewałaś. I przez cały czas próbowałem ci odpowiedzieć ale nie umiałem się obudzić. Bałem się, że będę mógł już tylko cię słuchać, że już cię nie zobaczę, nie dotknę. Oprócz ciebie jeszcze ten lekarz wpadał i nadawał o leczeniu, nie interesowało mnie co mówił, ale czasami mówił o tobie, wtedy chciałem słuchać. Gliniarz też u mnie był, jakby nie wierzył, że nie umiem się obudzić. Kate pamiętam wszystko co mi mówiłaś gdy spałem. Każde słowo, dziś gdy zaczęłaś całować moją twarz mówiąc o tym jak tęsknisz, gdy poczułem twój zapach, wiedziałem, że to pora by się obudzić. Chciałabym zrobić to w jakiś inny sposób, ale myślę, że każdy czas jest dobry by powiedzieć o swoich uczuciach. Kocham cię Kate Nowak. 
Patrzyłam na niego niezdolna do wykonania jakiegokolwiek ruchu, mrugałam tylko oczami. 
-Więc wiesz? 
Nic nie odpowiedział, tylko przyciągnął do siebie i pocałował. Było w tym pocałunku wszystko, i żar, i tęsknota, i nadzieja. Gdy spojrzałam w jego oczy wiedziałam, że nie zamierzał mnie skrzywdzić tym żartem. Zauważyłam też, że ledwo się powstrzymuje przed ponownym zaśnięciem.
-Śpij, posiedzę z tobą dopóki nie zaśniesz i potem pojadę do domu. 
Zgodził się już z zamkniętymi oczami. Zanim jednak zasnął wymruczał
-Ładnie pachniesz. Wiesz? 
Siedziałam gładząc go po włosach dopóki jego oddech się nie wyrównał i nie zapadł w spokojny sen. Wyszłam cicho zamykając drzwi. 
-Jackson, czy możemy już jechać? 
-Jasne Kasiu
Tak miło było słyszeć swoje imię powiedziane poprawnie, od razu zrobiło mi się lżej. 
-Mogę cię o coś spytać? 
-Już to zrobiłaś. 
-Nie nabijaj się ze mnie. Mówię poważnie. Ta rzecz, o której rozmawialiście z Namjoonem, to coś związanego ze sprawą, prawda? 
-Odpowiem, pod warunkiem, że ty odpowiesz na moje pytania Kasiu. 
Spojrzałam na niego. Kim jesteś panie komisarzu? Gdyby moich myśli nie zajmował pewien śpioch, musiałabym przyznać, że jest pociągający, niski głos, przeszywające spojrzenie,mocno zarysowana szczęka, dobrze zbudowany co podkreśla strojem, pewnie nie może opędzić się od kobiet. Jednak była w nim jakaś luka, jakby czegoś mu brakowało. Zgodziłam się, zaproponował żebyśmy usiedli w kawiarni. Zadzwoniłam do Seokjina, żeby poinformować o tym, że przyjadę trochę później i mogłam spokojnie zastanawiać się nad tym o co może chodzić temu nieznośnemu gliniarzowi. Zadziwił mnie po raz kolejny, gdy zaparkował przed kawiarnią i rzucił się by otworzyć drzwi i pomóc mi wysiąść z samochodu, przepuścił w drzwiach, odsunął krzesło. 
-Nie patrz tak, nie wszyscy jesteśmy troglodytami. Czasami wiemy jak należy traktować kobiety. Pozwolisz, że zamówię i dla ciebie? Często tu bywam z siostrą. 
-Nie lubię gdy ktoś decyduje za mnie, ale ten jeden raz się zgodzę. 
To była słuszna decyzja, kawa z delikatnym korzennym posmakiem i szarlotka z lodami były przepyszne. 
-To naprawdę smaczne, ale nie po to tu jesteśmy. 
-Dobrze. I tak byś się o tym dowiedziała, jedna z tych dziewcząt, które podsłuchały plany Seungriego dziś rano przypomniała sobie jeszcze jedną rzecz, która okazała się istotna. Gdy odchodzili jeden z nich wyjął z kieszeni ampułkę mówiąc, że to pomoże w razie gdybyście się zbyt opierali. Zarządziliśmy ponownie przeszukanie i znaleźliśmy w zaroślach resztę tej ampułki. To silny lek stosowany w anestezjologii, zadzwoniłem do szpitala, Taemin poszedł obejrzeć twojego chłopaka i okazało się, że na szyi znalazł ślad po wkłuciu, prawdopodobnie wstrzyknęli mu
to. Taemin zlecił podanie leków neutralizujących i efekt masz, obudziłaś go. 
W zadumie pokiwałam głową, to by pasowało, sam Taemin mówił, że nie ma żadnych fizycznych przyczyn do trwania Yoongiego w śpiączce. 
-Tak, tylko jak to możliwe, że nikt tego wcześniej nie zauważył przy badaniu?
-Wiesz, przywieźli was jako ofiary pobicia, ślad nie był duży, dopiero gdy było wiadomo czego szukać można było to znaleźć. Kasia, powiedz mi co tak cię zdenerwowało, że zbladłaś jak ściana w szpitalu?  
-To moja przeszłość, coś co minęło, jak widać nie do końca. Wczoraj tą historią podzieliłam się z Seokjinem i pośrednio z jego siostrą, więc równie dobrze mogę opowiedzieć ją tobie.
Gdy skończyłam opowiadać Jackson siedział przez chwilę bez słowa trawiąc to co usłyszał.
-Ok, ale to było dawno, sama powiedziałaś, że te wspomnienia nie są aż bolesne, jak się obawiałaś. Musiało być jeszcze coś. Kasia, jestem gliniarzem, pamiętasz? Czegoś mi brakuje do całości.
-Yoongi. Gdy wyszliście z pokoju, okazało się, że nie spał. W żartach zrobił mi wymówkę, że zbyt wielu mężczyzn się przy mnie kręci. Wiem, że tylko żartował, jednak…
-Tamten był chorobliwie zazdrosny? 
Pokiwałam głową. 
-Wróciło do mnie wspomnienie tych wszystkich awantur, wybuchających dlatego, że sąsiad powiedział mi "dzień dobry", albo popatrzyłam na kogoś. Nie wiem czy rozumiesz. Broniłam się przed uczuciem, bo obawiałam się powtórki. Nie pozwolę by ktokolwiek, kiedykolwiek próbował ograniczyć moją wolność. 
-Rozumiem. Jesteś niesamowitą osobą Katarzyno. Cieszę się, że cię poznałem. 
-Przepraszam, ja się nie cieszę. To znaczy, tak, ale wolałabym, żebyśmy poznali się w innych okolicznościach. 
-Cóż, często nie mamy wpływu na wiele rzeczy, dlatego nauczyłem się przyjmować z wdzięcznością to co dostaję od losu. 
-Więc jesteś fatalistą? Nie wyglądasz. 
-Nie, po prostu staram się rozróżniać to na co mam wpływ od tego czego zmienić nie dam rady. 
-Mam podobnie, choć nadal zdarza mi się porywać z motyką na słońce… i wiesz, że czasami to działa? 
-Może kiedyś tego spróbuję. 
-Jackson bardzo ci dziękuję, ale czy możemy już jechać? 
-Jasne. 
Uparł się, że odprowadzi mnie do samych drzwi, które otworzył Namjoon. 
-Dobrze, że już jesteście, chodźcie na naradę. 
Spojrzeliśmy na siebie nie rozumiejąc o co chodzi. W salonie przy stole siedział Seokjin i mężczyzna, któremu Jackson się ukłonił. Zostałam posadzona pomiędzy "moimi" Kimami. 
-Kate, pan Shin reprezentuje te dwie młode kobiety, które zeznają jako świadkowie oskarżenia -zaczął Seokjin- okazało się, że nasi przeciwnicy są bardzo sprawni. Doszły nas słuchy, że będą się starali podważyć twoją wiarygodność powołując się na akt oskarżenia wystosowany wobec twojej osoby przez byłego partnera. 
-Ale on w całości został oddalony. Mało tego, po konsultacji z fachowcami to ja założyłam mu sprawę, którą wygrałam. Nie rozumiem, jak coś co działo się cztery lata temu miałoby wpłynąć na to co dzieje się teraz. 
-Kate, powiem prosto z mostu. Będą się starali przedstawić cię jako mściwą osobę, która zrobi wszystko by dokonać aktu zemsty. 
-I dobrowolnie doprowadziłam do tego, że mnie pobili, a mojego chłopaka prawie zabili? 
-Musisz zrozumieć, u nas przemoc psychiczna nie jest jeszcze traktowana tak jak w Europie czy w Stanach. Takie oskarżenia rzadko wypływają i niestety upadają, sprawcy nadal mogą nękać swoje ofiary.
Zasłoniłam usta gdy zdałam sobie sprawę jak trudna ta rozprawa będzie dla Seokjina, on nie będzie walczył tylko o sprawiedliwość dla mnie i Yoongiego, ale w pewien sposób również dla Myi. Jakby przywołana w jakiś sposób i ona zjawiła się w salonie. Podeszła do brata, spojrzała i powiedziała. 
-Pomóż. 
Po czym wyszła. Wszyscy wpatrywali się w nią dopóki nie znikła na schodach. Wymieniliśmy się z Jinem spojrzeniami, lekko skinął głową, ja też. Wywiązała się dyskusja o tym czego jeszcze możemy się spodziewać po prawnikach wynajętych przez rodzinę Seungriego. Niestety musiałam się przyznać do tego, że trochę znam koreański, czym wprawiłam ich w osłupienie. Ale uznali, że to może zadziałać na naszą korzyść. Pan Shin żegnając się powiedział, że cieszy się iż jego klientki swoimi zeznaniami pomogą porządnym ludziom, cokolwiek by to nie znaczyło. Jeszcze chwilę siedzieliśmy we czwórkę. 
-Katarzyno czym jeszcze zaskoczysz? Trenujesz może jakieś sztuki walki? 
-Nie, znam tylko kilka sztuczek, które powinna znać każda kobieta. 
-Dobra Jackson, jak ci się udaje wymówić jej imię? -Namjoon chyba chciałby się nauczyć. 
-Normalnie, Katarzyna, Kasia. Wiesz, kilka dni się uczyłem, najłatwiej po alkoholu, język jest wtedy miękki. 
-Kasza? 
Roześmiałam się,
-Niemal, ale "kasza" to jedzenie, spróbuj przy końcówce ułożyć usta jakbyś chciał się uśmiechnąć. 
Wyszło mu za czwartym razem. 
-To niesprawiedliwe, nie miałem takich dobrych podpowiedzi jak się uczyłem. 
-Może Namjoon jest zdolniejszy? I, niestety wszyscy wiemy, że życie nie jest sprawiedliwe. 
Rozległ się dźwięk wiadomości, Jackson po odczytaniu jej pożegnał się. Byłam trochę zmęczona i głodna co dało się usłyszeć gdy mój żołądek się odezwał. Seokjin od razu poleciał do kuchni, przeprosiłam Namjoona i pobiegłam na górę, odświeżyć się nieco i przebrać. Wychodząc z łazienki natknęłam się na Myę, która co prawda uśmiechnęła się do mnie ale zniknęła za drzwiami swojego pokoju. Gdzie pani Kim i Maya? Zaraz zapytam o to mojego nowego, starszego brata. Chłopcy odsunęli się od siebie dość gwałtownie gdy weszłam. 
-Nie musicie tego robić, nie przeszkadzają mi pary męsko męskie, ani damsko damskie, jeśli już o tym mowa. 
Wyraźnie im ulżyło. 
-Wiem, że moja ojczyzna nadal pełna jest nietolerancji, jednak śmiem twierdzić, że pod tym względem jesteśmy dużo dalej niż Korea.
-Skąd? 
-Kim Namjoon, nie jestem ślepa. Widzę wasze spojrzenia, zresztą nie tylko wasze. Jimin i Jungkook też sobie dobrze radzą. Tylko mój tymczasowy młodszy braciszek i Hoseok jeszcze chyba nie zrozumieli swoich uczuć. Może trzeba im pomóc? 
-Kate, zaczynam się ciebie bać. Jesteś zbyt spostrzegawcza.
-Chyba nie bardzo, bo dopiero niedawno zdałam sobie sprawę z tego, że nie ma twojej mamy i Mayi.
-Pojechały z wizytą do rodziny, wrócą jutro po południu. Dziwne, Mya zawsze chętnie jeździła a dziś powiedziała, że nie chce.
-Może tylko Ci się wydaje, że jeździła tam chętnie?
Myślę, że dałam im nieco do myślenia, bo gdy wychodziłam wcale nie wyglądali na takich mądrych. Wręcz przeciwnie, ich miny wygladały tak komicnie, że zwiewałam na górę żeby nie parskąć głośnym śmiechem. Przez chwilę miałam ochote zapukać do drzwi pokoju Myi, z którego dobiegały dźwięki spokojnej melodii, ale zrezygnowałam z tego pomysłu. Gdy leżałam patrząc w sufit odezwał się sygnał przychodzącej wiadomości. Od Yoongiego,napisał mi "słodkich snów".

*************
Ostatni rozdział w tym roku.
Mam nadzieję, że będzie się Wam miło czytało.

Tylko rokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz