CZTERY

86 13 2
                                    


Minął miesiąc, Seokjin chyba wie co mówi. Od naszej rozmowy obserwuję Kate ukradkiem, nie zwróciłem na to wcześniej uwagi, ale ona chyba naprawdę nie wierzy w siebie. Ostatnio miała świetny pomysł, z którego szybko zaczęła się wycofywać gdy zasugerowałem, że może się nie sprawdzić. Nie myślałem tak, chciałem tylko zobaczyć jak reaguje. Na szczęście Jimin i Hoseok postanowili go bronić, więc i ona się dołączyła do dyskusji z argumentami. 
Zwykle jest w pracy szybciej od nas i wychodzi później, dlatego jeszcze nie zorientowała się , że mieszkamy w sąsiednich blokach. Coś chyba musiało się stać, bo wyszła dziś szybciej, z tego wszystkiego zapomniała swojej teczki, stałem nad nią zastanawiając się co zrobić, gdy jak kosmita za mną pojawił się Taehyung.
- O, to teczka Kate! Trzeba jej ją zanieść, może ma tam coś ważnego?
Korciło mnie, żeby zajrzeć do środka, ale wciąż pamiętam tą burę za kubek.
- Może zauważy i wróci? Jeśli to ważne, a jeśli nie ważne to odbierze w poniedziałek, nie ruszajmy lepiej.
- O! Ktoś boi się kolejnej awanturki? - zakpił Hoseok
- Możliwe, wolę nie ruszać gówna, które przyschnęło, nie śmierdzi wtedy. 
- Chłopaki, ale to idealna okazja, żeby jej zrobić małą powitalną imprezkę. - Jungkook nie odzywał się często, ale jak już coś powiedział, to musiało wywołać poruszenie.
- Dobry pomysł, robimy zrzutkę na przekąski i coś do picia. Nie wejdziemy przecież do niej bez przygotowania, bo pewnie nic nie będzie miała.
Podczas, gdy banda się przekrzykiwała, po ile się składamy, oraz co i w jakiej ilości zakupić, zacząłem sprzątać swoje biurko. Seokjin wyrósł mi za plecami jak duch.
- Ty też idziesz z nami.
- Nie ma mowy, ona mnie nie znosi. Ja zresztą też nie bardzo ją lubię, więc nie będzie problemu, jeśli nie pójdę.
- Owszem pójdziesz, bo idziemy wszyscy....gdyby szefowa była, ją też byśmy zabrali.
Wygrał, nie wiem jak on to robił, ale tą swoją miękkością zawsze wygrywał. Po prostu mówił coś spokojnie i cicho, tak cicho, że trzeba się było skupić na słuchaniu, i patrzył tymi swoimi oczami z takim oczekiwaniem, że nie sposób było odmówić. Pewnie to jakaś technika psychologiczna, z której korzystał w sądzie...swoją drogą, musiał być dobry.
- Ok, pójdę, ale nie wymagajcie ode mnie, żebym był duszą towarzystwa.
Po dyskusji, jak zrobić to najlepiej stanęło na tym, że teczkę zaniesie jej Taehyung, świetnie dogadywali się z Kate. Zrobi rozeznanie i wyśle do nas smsy, czy wchodzimy, czy dekujemy się u któregoś z nas z zapasami. Wyleciał jak z procy, ściskając tą teczkę niczym bezcenny skarb. Powoli poszliśmy do sklepu po zakupy, jakieś przekąski, trochę alkoholu i napoi. 
Nie wiedząc co ze sobą zrobić, poszliśmy na skwer pomiędzy blokami, okna mieszkania Kate wychodziły na drugą stronę, więc nie baliśmy się, że przypadkiem nas nakryje. Odkąd debil do niej polazł minęło już ponad pół godziny, zaczynałem się wkurzać. Mogłem być już w domu. Sygnał Sms, Jimin i Jungkook mieli przyjść, ma dobre jedzenie. Irytujący gnojek przysłał irytującą wiadomość. Dlaczego tylko młodsza dwójka? Namjoon chyba czyta mi w myślach.
-Spokojnie, pewnie po to  żeby nie dostała zawału jak zobaczy nas wszystkich na raz, zresztą i tak pewnie zafundujemy jej mini zgon. Cholera, nie pomyślałem, ona może poczuć się przez nas osaczona. Może jednak chodźmy z tym do mnie?
- Joonie, za późno, młodzież już tam siedzi i chyba dobrze się bawią, spójrz, jakiego pięknego mmsa dostałem.- Hoseok podetknął mu pod nos swój telefon. Jest też wiadomośc, mamy być za 10 minut.
Dlaczego się denerwuję? Co mnie obchodzi, czy będzie czuła dyskomfort, czy nie? Mam ochotę napić się z chłopakami, a że będzie to u niej w mieszkaniu, cóż, pijaliśmy już w gorszych  miejscach.
Hoseok miał zapukać, bardziej brzmiało to jak walenie taranem w bramę. Nieważne.
Otworzyła, zaskoczenie szybko pokryła uśmiechem, zmarszczyła się nieco na widok alkoholu, ale była u siebie, ona rządziła i było to widać. Seokjin z Namjoonem trzymali torby z prowiantem.
-Torby za mną, reszta do pokoju. - zarządziła.
Kurcze, słuchaliśmy jak dzieci przedszkolanki, dwójka  z siatami poszła za nią do kuchni a ja i Hoseok do pokoju. To zupełnie inna osoba niż w pracy, pięknie wygląda w tej długiej błękitnej sukience, taka rozluźniona, spokojna, nawet uśmiech ma jakiś inny.  Nie minęło dziesięć minut gdy do pokoju wrócił Namjoon, za nim Seokjin z Kate, każdy niósł miseczki z czymś co pachniało apetycznie. Taehyung wyjaśnił, że to jakieś danie Kate, które gotuje z mamą. Skąd ten gówniarz tyle o niej wie? Kurcze dobre, naprawdę, szkoda, że tak mało. W sumie nie musiała nas częstować, ale podzieliła się tym co miała. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach, nawet nie było tak źle. Zaczęła zbierać puste miseczki, chciałem jej pomóc, ale Seokjin był szybszy. Zabrali wszystko do kuchni, Namjoon poszedł po miski, do których wyspaliśmy przekąski i przyniósł piwo. Zacząłem się zastanawiać, czemu tak długo siedzą w tej kuchni, gdy do pokoju wparował Seokjin ciągnąc Kate.
-Chłopaki, mamy nowe imiona. Mówcie mi Jin.
-Czekamy na resztę, Kate- ekscytacja głupola sięgała zenitu, prawie klaskał
Znowu się zarumieniła.
-No dobra....tylko się nie śmiejcie ze mnie, ok? Taehyung to Tae, Jimin to Mini, Jungkook to Cookie, Hoseok to Hobi a Namjoon to Namu.
-A ja? -nic o mnie nie było
-Snow.
 -Dlaczego?
-Bo Królowa Śniegu była zajęta.- Serio tylko to? Coś mi nie pasuje.
-Bo wiesz, masz niesamowicie jasną karnację i te białe włosy...no to tak mi się skojarzyło.
Chyba chciała jeszcze coś dodać, ale akurat w tej chwili Namjoon postanowił potłuc jedną z misek z przekąskami. Oboje z Kate rzucili się by posprzątać, to mogło się skończyć tylko katastrofą. Tak się zderzyli głowami, ze Joon usiadł na tyłku, a Kate zemdlała na chwilę. Cholera. Seokjin był bliżej, podprowadził ją do otwartego balkonu i chwilę podtrzymywał, żeby znów nie zjechała. Namjoon zaczął coś nawijać, że przeprasza i takie tam zwyczajowe, Kate tak się wczuła...że też go przeprasza? To zderzenie chyba naprawdę coś jej przestawiło w głowie, może trzeba z nią iść do szpitala? Nagle z jej toku słów wyłapałem "babeczki czekoladowe'....ona chyba nie wie w co się wkopała, możemy zeżreć tonę babeczek czekoladowych i będzie nam mało. Super, za tydzień mamy babeczkową wyżerkę. Nie powiem, ciekaw jestem jak jej babeczki wypadną przy tych  Seokjinowych. Potem atmosfera trochę skisła, więc powoli się ewakuowaliśmy.
Następnego dnia byłem ciekaw czy wszystko u niej w porządku, takie walnięcie w głowę może się źle skończyć. Gdy byłem niemal przy jej bloku zobaczyłem, że gdzieś wychodzi, więc schowałem się, sam nie wiem czemu. Nie chciałem, żeby mnie widziała. Wstąpiła do pana Lee, dziś go nie było, w sklepiku była jego córka. Kate kupiła wodę, zamieniła z nią kilka słów i wyszła. Pod wpływem impulsu postanowiłem iść za nią. Nie szła na metro, nie szła też na przystanek autobusowy, spacer? Ciekawe dokąd? Po około piętnastu minutach zorientowałem się, że idzie do parku. Wszyscy się za nią oglądali, trudno ją przeoczyć, jest dość wysoka, i te włosy, jakby słońce postanowiło zachodzić na jej głowie. Kilka nienawistnych spojrzeń dziewczyn, ale naprawdę z równowagi wyprowadził mnie dupek, który chciał się założyć z kumplem, "że wyrwie tą europejkę", kumpel chyba zauważył moje spojrzenie, bo pociągnał go za sobą w przeciwną stronę. Czy ona nie zdaje sobie sprawy, że może nie być bezpieczna? Prawie każdy facet ślini się na jej widok. Same kłopoty z tymi babami. Teraz, nawet jakbym chciał nie mogę zawrócić, przecież muszę jej pilnować. 
Na szczęście w parku są głównie pary i rodziny z dziećmi, więc tam będę mógł trochę zluzować, tylko w drodze powrotnej znów będę za nią szedł krok w krok. O, pan Lee z wnuczką, Kate podeszła do nich i zaczęła rozmawiać, mała Leeann wzięła ją za rękę i pociągnęła w stronę ławki a roześmiany pan Lee poszedł za nimi. Stałem dość daleko więc nie byłem pewien, czy dobrze zobaczyłem, dziewczynka ze swojego plecaczka wyjęła kolorowe pudełko z którego zaczęła coś wyciągać i pokazywać Kate, a ona to oglądała i rozmawiały o tym  ze sobą. Musiało być to męczące, Leeann jest bystrą dziewczynką, ale jej angielski chyba nie bardzo pozwala na prowadzenie płynnej rozmowy, kilka razy pan Lee im pomagał. W końcu chyba się poddał, nachylił się nad wnuczką, coś jej powiedział i zostawił je same. Może poszedł po coś do picia, nie wierzę , że zostawił by je same. Dlatego prawie podskoczyłem, gdy klepnął mnie w ramię.
- Wiesz, że nieładnie podglądać młode damy?
- To nie tak, panie Lee, wczoraj wszyscy byliśmy u Kate i miała wypadek. Zderzyła się głową z Joonem, chciałem sprawdzić czy wszystko u niej ok, ale akurat wychodziła. Nie zauważyła mnie...więc, no przecież trzeba jej pilnować, żeby, wie pan..
-Wiem, wiem. Rozumiem, że cię tu nie ma i tak naprawdę ona w ogóle Cię nie interesuje.- puścił mi oczko i poszedł w kierunku auta z lodami.
A ja zastygłem, przecież ona mnie nie obchodzi. Nie obchodzi, prawda? Po co miałbym chcieć, żeby na mnie spojrzała tymi zielonymi oczami? Wcale nie chcę słuchać jej lekko zachrypniętego głosu. Nie mam ochoty zanurzyć ręki w jej rudych włosach. Cholera, to niemożliwe. Ona mi się podoba. Nie, to tylko ciekawość, jest inna niż nasze dziewczyny, nie chichocze, nie kokietuje, nie podlizuje się. Tak, na pewno o to chodzi. Stałem tak bijąc się z myślami, że nie zauważyłem kiedy Kate, pan Lee i Leeann zniknęli. Ruszyłem w stronę wyjścia trochę zły, że przegapiłem ten moment , miałem nadzieję, że spotkam ją po drodze, ale nic z tego. Poszedłem więc do siebie.

Nasza szefowa jest geniuszem. Kimowie twierdzą, że to zgodne z prawem, więc nie zastanawiam się  jak ona to robi, że jedziemy w góry, żeby sprawdzić warunki panujące w pensjonacie, który mamy zareklamować, czy wybieramy się do nowego aquaparku. Dziś wpadła nam oznajmić, że jutro pracujemy w plenerze, właśnie w aquaparku. Nie przepadam za wodą, ale może być ciekawie...o dziwo nie ja byłem tym, który miał najwięcej obiekcji. Tym razem przebiła mnie Kate. Musi nienawidzić wody.  Miała interesującą minę, gdy na tekst "ale nie mam stroju kąpielowego", szefowa jej powiedziała, że na pewno chętnie pomożemy jej coś wybrać. O dziwo, tym razem nie głupol a Hoseok postanowił jej towarzyszyć.  
Następnego dnia spotkaliśmy się pod firmą, wszyscy w wyśmienitych humorach, prawie wszyscy.
Dojechaliśmy firmowym busikiem i po umówieniu się gdzie mamy punkt zbiórki rozeszliśmy się do szatni. Kate z szefową i my razem. Wyszła z szatni sama, zła jak osa. Okazało się, że szefowa odebrała jakiś telefon i musiała wracać do firmy, więc została z nami sama. Chyba nie czuje się dobrze w stroju kąpielowym, choć wygląda bardzo dobrze. Chłopcy porozchodzili się, żeby poznać to miejsce. Kate stała rozglądając się dookoła, gdy zauważyła basen olimpijski skierowała się w jego stronę. Tam akurat nikogo nie było. Stanęła na słupku i wślizgnęła się w wodę niczym zawodowy pływak, wynurzyła się z pięć metrów dalej tnąc powierzchnię cieczy płynnymi ruchami nienagannego kraula. Patrzyłem pełen podziwu, pięknie się ruszała, dlaczego wobec tego tak się wzbraniała przed przyjściem tutaj? Przepłynęła kilka długości basenu i znieruchomiała na środku, położyła się na wodzie jak na łóżku, szeroko rozłożyła ramiona, zamknęła oczy i uśmiechała się. Wyglądała jakby spała i miała dobry sen. Nagle z dzikim wrzaskiem obok niej do basenu wskoczył Tae, rozchlapując wodę na wszystkie strony. Czar prysł, z eterycznej nimfy Kate zamieniła się w nieznośnego dzieciaka, który chlapał woda na Taehyunga i każdego kto znalazł się w jej polu rażenia. Przezornie odsunąłem się kilka metrów dalej. Gdy dołączył do nich Hoseok Kate wyszła z basenu. Szła i potrzasała głową, próbując ogarnąć mokre włosy, które z jednej strony lepiły się jej do twarzy a z drugiej sterczały na wszystkie strony. Wyglądała trochę jak nastroszony jeż. Gdy przechodziła obok mnie poślizgnęła się. Nie myśląc wiele pociągnąłem ją do siebie. Trzymałem ją chwilę, to było tak , jakbym chwycił chmurę burzową, miękką, mokrą, piękną i niebezpieczną. Zadrżała, jej nos był na wysokości moich ust, cmoknąłem go, nie mogłem się powstrzymać, po czym udałem, że też się chwieję. Wypuściłem ją, choć chciałbym tak z nią stać do końca świata.
- Uważaj, bo kiedyś zabijesz i siebie i kogoś, kto będzie chciał ci pomóc.
- Nie prosiłam Cię o pomoc, nikogo nie prosiłam. Nie musiałeś, nie chcę... - rozpłakała się i uciekła.
Stałem zdezorientowany, o co chodzi? Przecież nie byłem aż tak niemiły. 
- Kobiety, za cholerę ich nie można zrozumieć.- mruknąłem sam do siebie.
- Można Hyung, można. Noona się czegoś boi, nie wiem jeszcze czego, ale się dowiem. I może ci potem powiem. - głupol znów wystrzelił z tymi swoimi mądrościami. Choć, w sumie ten dziwak potrafi doskonale przejrzeć każdego. Niby mu dokuczam, ale lubię go na swój sposób. Wie, że nie zrobię nikomu krzywdy, rozgryzł mnie dość szybko. Skoro się klei do Kate, to pewnie mają coś wspólnego. Pozostaje mi czekać na to co odkryje Taehyung.

Tylko rokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz