Mój plan był dziecinnie prosty, sukienka kończy się ciut przed kolanem, więc usiądę tak, żeby mógł zauważyć, że nic pod nią nie mam. W myślach układałam listę miejsc, które się nadawały....łazienka, trzeba wyprać nasze przemoczone ubrania. Jakoś go tam zwabię, jakem Kaśka. Tymczasem grzecznie zrobiłam nam gorącą herbatę, bo jednak przemokliśmy i nie chciałam, żebyśmy złapali przeziębienie. Siedziałam przy laptopie, ok, w polsce dochodziła dziesiąta, można dzwonić. Poprosiłam Yoongiego, żeby usiadł ze mną, ale dał mi na migi znać, że za chwilę przyjdzie. Wybrałam kontakt do domu i czekałam aż ktoś odbierze. Roześmiana Zuza z entuzjazmem godnym młodego źrebaka wyrzucała informacje. Robiła to tak szybko, że momentami nie rozumiałam co mówi. Dopiero gdy Yoongi usiadł przy mnie młoda zwolniła i zaczęła dukać po angielsku. Dowiedzieliśmy się, że Julka jest u mamy, za godzinę ma przyjechać Bożena i razem dojadą z obiadkiem do szpitala. Podobno jedzenie jest tam okropne i nie ma mowy, żeby mamie się po nim polepszyły wyniki. Dlatego ściągnęli jakiegoś dietetyka wczoraj na konsultacje i opracował specjalne menu na cały miesiąc. Uspokoiłam się, a Zuzka oczywiście musiała się spytać na kiedy planujemy ślub. Mały diabełek, jak zaczęłam się wściekać, rzuciła tylko, że mnie kocha i się rozłączyła. Yoongi spojrzał na mnie i pokiwał głową.
-Współczuję jej przyszłemu chłopakowi, ale chyba wiem z kogo bierze przykład.
-Że niby ze mnie?
-No raczej.
I chciał mnie połaskotać, prawie zapomniałam o moim misternym planie, gdybym podczas łaskotek się odsłoniła nici z zabawy. Wystrzeliłam więc, że niby muszę kubki umyć. Chwyciłam je i popędziłam do kuchni a goniło mnie zdziwione spojrzenie Yoongiego. Pewnie się zastanawia co się stało. Dobrze, zaraz zobaczy co się stało.
-Skarbie, puszczę pranie, trzeba przeprać nasze przemoczone rzeczy, na krześle w sypialni mam jeszcze koszulkę i dżinsy, mógłbyś mi je przynieść?
Niczego nie podejrzewając zgodził się przynieść mi rzeczy, o których mówiłam. Tymczasem rozglądałam się po łazience planując jak to zrobić. Myśl o tym wszystkim była tak podniecająca, że sutki mi stwardniały wyraźnie odznaczając się na sukience. Gdy do łazienki wkroczył moja ofiara...to ja z myśliwego stałam się ofiarą. Mimo, że stanęłam tyłem do niego zapomniałam o lustrze. Zobaczył to czego widzieć nie miał jeszcze przez chwilę. Nie dał mi nawet kilku sekund, w momencie, gdy przycisnęłam "Start", on naprawdę wystartował. Objął mnie w pasie i zaczął pieścić ustami mój kark. Jedną ręką mnie obejmował a drugą przez materiał sukienki masował raz jedną, raz drugą pierś. To co poczułam na pośladku nie mogło być niczym innym jak tylko potężnym wzwodem. Zniecierpliwiona odwróciłam się twarzą do niego po to by natychmiast przyssać się do jego ust. Jego ręce błądząc po moich udach przesunęły się wyżej a moment, w którym zorientował się, że nie mam bielizny wogóle wyczułam tylko po tym, że na ułamek sekundy się zatrzymał. Moje ręce niecierpliwie szarpały sznurek spodni, gdy go rozsupłałam i spodnie zjechały niżej, zarzuciłam mu nogę na biodro, by ułatwić wejście. Jednak on miał inny pomysł, posadził mnie na pralce, wysokość była idealna, oplotłam go nogami i już nie mógł dłużej zwlekać, wbił się we mnie szybko. Jednocześnie ściągając ze mnie sukienkę, która zaczęła przeszkadzać. Nie byliśmy w stanie się od siebie oderwać, nasze ciała tak bardzo pasowały do siebie, jakby sam stwórca, uczynił mnie dla niego a jego dla mnie. Pralka przeszła w tryb wirowania a ja sama nie wiedziałam czy drżę dlatego, że na niej siedzę, czy dlatego, że to uczucie ciężkości w podbrzuszu zrobiło się niemal nie do wytrzymania. Skóra Yoongiego miała słonawy posmak, zatraciłam się w ekstazie, na przemian lizałam jego żuchwę, wpijałam się w usta, gryzłam po ramionach. Nic innego nie mogłam zrobić a on przedłużał moment dojścia. Oszalałam, tak bardzo już pragnęłam spełnienia, że znów zaczęłam na niego warczeć. Chyba tylko na to czekał, bo spojrzał na mnie zamglonym wzrokiem, uśmiechnął się i po kilku mocniejszych pchnięciach doszedł. Czułam to pulsowanie wewnątrz, jednak nie przerwał tylko nadal się we mnie poruszał, gdy zalała mnie fala niemocy związanej z dojściem mogłam już tylko jęczeć. Na nic innego nie miałam siły. Tak mi się tylko wydawało, bo gdy poczułam jego usta na swoich wypiłam się w nie jak wampir w żyłę swojej ofiary. Tak bardzo pragnę tego mężczyzny, tak bardzo chcę dać mu wszystko czego zapragnie, że mnie to nieco przeraża. Oddawał pocałunki równie żarliwie a jego dłonie wciąż bładziły po moim nagim ciele. Jednak było mi nieco niewygodnie, zsunęłam się z pralki, zapomniałam jednak o pięcie. Gdy oparłam na niej cały ciężar ciała syknęłam z bólu. W tym momencie namiętny kochanek został zepchnięty gdzieś do niebytu przez troskliwego mężczyznę, który pomimo moich sprzeciwów zniósł mnie do łóżka. Nie chciał słuchać, że nic mi nie jest, a jak zapowiedziałam, że chcę iść zrobić kolację to usłyszałam, że prędzej piekło zamarźnie, niż on mi pozwoli dziś wyjść z łóżka. Zamówił jakieś jedzonko z dostawą do domu i po prostu leżał obok. To zadziwiające, mimo, że oboje nadal byliśmy nadzy i nie szczędziliśmy sobie czułości nie byli między nami tego seksualnego napięcia prowadzącego do zbliżenia. To było coś innego, podobało mi się. Po prostu cieszyliśmy się sobą dopóki nie rozległ się dzwonek do drzwi. Yoongi wyszedł, by po chwili wrócić z pudełkiem pizzy.
-Czy ty odebrałeś jedzonko nago?
-No coś ty, owinąłem się ręcznikiem. Przy okazji melduję, że pranie się skończyło. Wyłączyłem pralkę.
-Jesteś cudowny, dziękuję.
Usiadłam i sięgnęłam po fragment pizzy. Oparłam się o jego ramię i z lubością przeżuwałam kęs.
-Mogłabym tak codziennie.
-Mhmmm.
- Nie, nie mogłabym.
-Dlaczego?
-Bo na takiej diecie napewno bym się roztyła, a jak będę gruba to już nie będę ładnie wyglądać.
-Zglupiałaś? Wiesz ile kalorii spala seks? Przytycie ci nie grozi. Zresztą, będę cię kochał zawsze, bo kocham to jaką jesteś osobą. Och, twoje ciało mnie niesamowicie pociąga. Twój zapach, twój głos, to jak się ruszasz, sposób w jaki mnie dotykasz to wszystko na mnie działa, ale fizyczność jest tylko z jedną częścią Ciebie. Inna część to troska z jaką traktujesz innych, to, że słuchasz, chcesz pomagać, że najpierw skupiasz się na zaletach, zamiast szukać wad, że wciąż ufasz ludziom, mimo tego co przeszłaś. Kocham cię całą. I to się nie zmieni, nawet gdybyś miała się zmienić fizycznie, bo wiem, że tam w środku nadal będziesz Ty. Rozumiesz?
Mrugałam intensywnie, żeby się nie rozpłakać. Nikt nigdy nie wyznał mi miłości w tak piękny sposób.
-Hej skarbie, nic ci nie jest?
- Nie, wszystko w porządku. Po prostu to co powiedziałeś. To było tak, jakbyś włożył rękę między żebra i pogłaskał mnie po sercu. Czasami sama czuję się przytłoczona tym uczuciem. Nie sądziłam, że będę potrafiła jeszcze kiedykolwiek kogoś pokochać. Jesteś wyjątkowym człowiekiem, nawet jeśli sam się przed sobą do tego nie przyznajesz, troszczysz się o innych, jednak zawsze to maskujesz. Chyba wiem dlaczego. Jeśli nikogo nie wpuścisz za swoją strefę komfortu nikt Cię nie zrani. Prawda?
Skinął twierdząco głową.
-Jednak, jeśli nikogo tam nie wpuścisz to nie zaznasz również innych, tych dobrych uczuć.
-Dzięki temu, że sama tam weszłaś już je poznaję.
Pudełko po pizzy spadło na ziemię A my oboje leżeliśmy w ciszy przytuleni do siebie. W salonie rozdzwoniła się komórka Yoongiego, machnął tylko ręką i nadal leżeliśmy. Jednak ktoś był uparty i komórka dzwoniła nadal. Bardzo niechętnie zwlókł się z łóżka i poszedł po telefon. Odebrał i zaczął z kimś rozmawiać. Po chwili wrócił do sypialni nieco zmieszany.
-Kate, bardzo Cię przepraszam, ale muszę iść, to ważne. Pożyczę dresy i polecę się przebrać do domu, rano przyjdę po ciebie, lepiej załóż spodnie, bo nie będziesz chodziła.
Zanim zdążyłam się otrząsnąć ze zdumienia nie było go już. Usiadłam i zamyśliłam się. Co może być tak ważnego, że zerwał się z łóżka po dwudziestej. Nie to, że mu nie ufam, bo przecież sama też szykuję dla niego niespodziankę. Zresztą, może to znak, że powinnam się skontaktować z Jacksonem. Wątpię, że coś już wie, bo minęły dopiero trzy dni, ale co mi szkodzi. Napisałam wiadomość i bardzo się zdziwiłam, bo po kilku minutach miałam odpowiedź. "Zadzwoń jak możesz".
-Cześć, coś już wiesz, że nalegałeś na telefon?
-Tak, możesz rozmawiać?
-Mogę, nie trzymaj mnie w niepewności tylko mów co wiesz.
-To nieco skomplikowane. Matka Yoongiego przez alkohol staczała się coraz bardziej, wyprzedała wszystkie cenne rzeczy, zaczęła się zapożyczać, w końcu popadła w takie długi, że trzy lata temu sprzedała mieszkanie i od tamtej chwili nikt jej nie widział. Dalsi krewni też nie wiedzą co się nią dzieje. Mam jedynie zdjęcie z monitoringu sprzed jej domu, ale to stare zdjęcie, na którym niewiele widać mimo obróbki. Mogę ci je przesłać na maila jak chcesz.
-Prześlij, proszę. Bardzo ci dziękuję, miałam nadzieję, że wiadomości będą lepsze. Jednak lepsza najstraszniejsza prawda, niż piękne kłamstwo.
-Przepraszam Kasiu.
-Nie masz za co, jestem pełna podziwu, że udało ci się to wszystko ogarnąć w trzy, a w zasadzie dwa dni. Muszę teraz poważnie się zastanowić czy cokolwiek mu powiedzieć.
- To już zostawiam twojemu osądowi.
- Jeszcze raz bardzo ci dziękuję.
-Ok, dobrej nocy.
Po tym jak się rozłączył leżałam wpatrzona w sufit. To tak bardzo nie w porządku. Chciałam zrobić coś dobrego a wyszło znów nie tak. Powinnam to chyba zostawić. Założyłam koszulkę i pokuśtykałam do łazienki, trzeba wyjąć i powiesić pranie, nikt tego za mnie nie zrobi. Gdy w końcu wszystko zrobiłam dochodziła dwudziesta druga. Przytuliłam Melanię i chwyciłam telefon, żeby napisać esemesa do Yoongiego, wypuściłam go z ręki bo zaczął dzwonić i się wystraszyłam. Podniosłam i odebrałam.
-Hej kocie, wiesz jak mnie wystraszyłeś? Wzięłam telefon, żeby napisać ci, że Cię kocham i życzę dobrych snów A on mi zaczął dzwonić.
-To po prostu przeznaczenie, że chcemy się ze sobą kontaktować w tym samym czasie. Miałem pisać, ale chciałem Cię jeszcze usłyszeć przed snem. Kocham Cię moja waleczna kobieto. Będę u ciebie przed siódmą. Śpij spokojnie.
- Ty też, już się nie mogę doczekać rana. Bardzo Cię kocham.
W nocy przestało padać i rankiem powietrze było rześkie, zanim Yoongi przyszedł zdążyłam przetaszczyć suszarkę w okolicę wejścia na balkon za co oczywiście mi się oberwało, bo on specjalnie przyszedł wcześniej, żeby to pranie rozwiesić. Nie chciał słuchać, że pięta już prawie mnie nie boli (chyba, że mocno na nią nastapię) i mimo protestów wziął mnie znów na barana. Miny ludzi wokół były bezcenne, nie wiem jakim cudem dojechaliśmy metrem bez przeszkód do celu. Gdy byliśmy pod firmą zorientowałam się, że nie mam lewego buta. Yoongi posadził mnie na ławce i wrócił do metra sprawdzając czy nie zgubiłam go gdzieś tam. Gdy czekałam na niego przydarzyło mi się coś dziwnego. Przysiadła się do mnie kobieta, nie bardzo potrafiłam określić jej wiek, ale pewnie mogłaby być moją matką. Najpierw usiadła i uśmiechnęła się do mnie, więc również się uśmiechnęłam. Potem pokazując w stronę, w którą poszedł Yoongi spytała całkiem sprawnie posługując się angielskim.
- To twoja zabawka?
Popatrzyłam na nią zszokowana, i chyba pod wpływem szoku odezwałam się niegrzecznie.
-Jak pani śmie mówić tak o człowieku, którego kocham?
-Dobrze, skoro tak mówisz, to dobrze.
I poszła sobie jak gdyby nigdy nic. Wciąż nie ochlonęłam gdy pojawił się mój książę z bucikiem. Parsknęłam śmiechem gdy zakładał mi balerinkę.
-Poczułam się jak kopciuszek.
- To ja jestem męską wersją śpiącej królewny.
Pomarudziłam mu chwilę i w efekcie mogłam iść niemal samodzielnie, musiałam tylko się o niego opierać. W biurze oczywiście dostałam zakaz odchodzenia od biurka. Nikt nie chciał słuchać, że nic mi nie jest. W sumie dobrze, przynajmniej nie musiałam wchodzić do kuchni. Dostałam kawę w zapasowym kubku Hobiego, okraszoną pięknym uśmiechem Tae. Krótko przed przerwą obiadową Seokjin musiał wyjść w jakiejś pilnej sprawie, gdy banda zeszła po jedzonko na dół ze mną do towarzystwa został Jungkook. Chwilę rozmawialiśmy o wszystkim i niczym, popdjechałam pod okno kresłem i wyjrzałam. Zadrżałam, gdy zobaczyłam tą dziwną kobietę.
-Noona, coś się stało?
-Nie, tylko ta kobieta.
Pokazałam mu ją.
-Rano zgubiłam buta, i Yoongi wrócił się go szukać, ona mnie zagadała, ale dziwnie mówiła.
-Tak jakby znajomo wygląda.
Wzruszyłam ramionami, mnie nie kojarzyła się z nikim.
-Wiem, widziałem ją kilka razy tu, w okolicy firmy i chyba w szpitalu, gdy odwiedzaliśmy z tobą Yoongiego. Dziwny zbieg okoliczności, nie sądzisz?
Gdzy kończył mówić do pokoju wtoczyła się ferajna z jedzeniem i od razu musieliśmy odpowiadać na pytania co nas tak zaciekawiło. Hoseok podszedł do okna, żeby spojrzeć na nieznajomą ona jednak akurat się odwróciła i zaczęła oddalać. Jedzenie pachniało tak smakowicie, że wszystko inne przestało byc ważne. W trakcie posiłku wrócił Seokjin z jakimś zawiniątkiem. Zdziwiłam się, gdy stanął przedemną, jeszcze bardziej, gdy wszyscy do niego dołączyli. Wręczył mi pakunek z uśmiechem godnym amanta filmowego.
-Nie wiedzieliśmy, czy uda się zrobić taki sam, ale ten zawiera też nas wszystkich.
Otworzyłam pudełko, w którym leżał kubek, prawe taki sam jak ten od mamy, z jednej strony było zdjęcie "mojego" klonu a z drugiej nasze wspólne zdjęcie, zrobione tu w firmie. Odstawiłam go ostrożnie na biurko i po kolei każdego ściskałam dziękując za ten prezent.
-Jesteście najlepsi. Nie macie pojęcia jak wiele znaczy dla mnie ten gest. Kocham was wszystkich.
-Ej, bo bedę zazdrosny.
- Nie musisz, bo ciebie kocham najbardziej.
-Wiem, wiem, ale to nie koniec niespodzianek.
- Mogę ja? Hyung, mogę ja powiedzieć?
- Dobra Tae, ale bez tych teorii.
Przeskakiwałam wzrokiem od jednego do drogiego. Co tu się wyprawia?
-Noona, bo hyungowie rozmawiali z szefową o tych gwiazdach, i jedziemy w piątek do schroniska w górach, będziesz nam pokazywała skąd spadają.
Klapnęłam tyłkiem na krzesło, oni naprawdę nie są normalni.
CZYTASZ
Tylko rok
ФанфикOna, młoda kobieta po przejściach, pracująca w małej agencji reklamowej jedzie na roczny staż do bliźniaczej firmy w Seulu. Czy da radę w pracy, w której będzie miała tylko męskie towarzystwo? W założeniu, miało być 10 rozdziałów, będzie dużo więc...