OSIEM

83 11 16
                                    

Nie wiem ile czasu siedziałam wtulona w Yoongiego, już dawno przestałam płakać ale było mi tak dobrze, że trwałam nadal przytulona do jego boku.  Rozległo się pukanie, pewnie Jimin wrócił z zakupami, chociaż trochę za szybko. Yoongi podniósł się i powiedział, żebym została a on pomoże rozpakować zakupy, pomyślał o tym samym co ja. Otworzył drzwi, usłyszałam jakieś przyciszone głosy, drzwi trzasnęły. Yoongi wyszedł, ciekawe o czym chcą rozmawiać tak , żebym ja nie słyszała? Podłączyłam laptopa, niech chociaż jakaś muzyka rozproszy ten ponury nastrój. Poczułam lekki niepokój, gdy skończył się drugi utwór a Yoongiego nadal nie było. Postanowiłam to sprawdzić. Wyszłam na klatkę ale nikogo nie było, zaczęłam wpadać w panikę. Gdy zbiegałam po schodach  wpadłam na sąsiadkę.
- Biją się wezwać policję trzeba!
Przestałam kontaktować, wypadłam z bloku. Nogi się pode mną ugjęły gdy zobaczyłam że w pięciu kopią leżącego Yoongiego. Zaczęłam się wydzierać, dwóch podskoczyło do mnie , chwycili mnie za ręce, szarpałam się, chciałam podbiec do niego. Widziałam tylko jego jasne włosy i krew . Prawie mi się udało wyrwać, prawie, bo dostałam pięścią w ucho. Potem jeszcze w głowę, ostatnia rzecz którą pamiętam to sygnał….policji? Pogotowia?

Leżałam z zamkniętymi oczami, nie wiem dlaczego tak mi śmierdzi w domu lekami, będę musiała porządnie wywietrzyć jak już wstanę. Z trudem otworzyłam oczy, z głową wspartą na moim łóżku leżał Tae. Dlaczego  leży na moim łóżku? I dlaczego wygląda jakby zasnął z płaczu? To nie moje łóżko. Co ja tu robię? Gdzie jestem? Muszę wstać. Zakręciło mi się w głowie, zamknęłam oczy i wszystko w momencie sobie przypomniałam , klatka schodowa, pięciu oprychów, zakrwawiona głowa Yoongiego. Zaczęłam krzyczeć, chciałam wstać , ale zaplątałam się w kable. Tae się ocknął, coś do mnie mówił, ale nie słyszałam co. Nie chciałam tu być, muszę iść do Yoongiego, gdzie on jest. Moje krzyki, a może to Tae zawołał? Zwabiły do pokoju dwie pielęgniarki, które próbowały mnie uspokoić, w końcu wpadł lekarz. 
Wstrzyknął coś do kroplówki, pewnie uspokajającego bo niemal natychmiast zrobiłam się śpiąca. Zanim znów zasnęłam usłyszałam jak Tae mówi do lekarza, że go zawoła jak się obudzę. Ponowne przebudzenie było jeszcze gorsze niż pierwsze. Miałam pełną świadomość tego co się wydarzyło i zżerała mnie niepewność co do stanu Yoongiego.  Spojrzałam na mojego prawie braciszka, który dzielnie trwał przy mnie, na ślady łez na jego policzkach, delikatnie pogłaskałam jego włosy. Nie spał, leżał tylko z zamkniętymi oczami.
- Noona, nie krzycz proszę, nie wiem jak ci pomóc.
- Yoongi, co z nim, widziałam tyle krwi, powiedz mi co z nim.
- Jest trzy sale dalej na intensywnej terapii. 
Moje serce stanęło, kula żalu zaczęła dusić, zaczęło mi brakować powietrza, zdołałam tylko wyszeptać, żeby otworzył okno, rozpaczliwie pragnęłam świeżego powietrza. O dziwo nie płakałam, czułam się jak pusta skorupa, wyprana z wszelkich emocji. 
- Kate, pójdę po lekarza, dobrze?
Skinęłam głową, nie byłam w stanie wydobyć z siebie głosu. Przyjście lekarza niczego nie zmieniło, pytał jak się czuję, jak gówno, a jak mam się czuć, pobiło mnie dwóch gnojków, a mojego świeżo posiadanego chłopaka ich trzech kolesi. Nie powinnam tu leżeć, powinnam być przy nim.
- Panno Kate, proszę mi odpowiedzieć, co pani pamięta?
- A nie policji powinnam o tym opowiedzieć?
- Czyli pamięta pani wszystko? Nie ma luk w pamięci?
- Panie doktorze, pamiętam wszystko i zważywszy na okoliczności, nic mi nie jest. Owszem, jestem poturbowana, obolała, głowa mi pęka, gorzej słyszę na lewe ucho, ale żyję, mam co prawda problem z oddychaniem , ale to raczej wina mojej choroby. W portfelu mam karteczkę,choruję na depresję z napadami lękowymi.
- Nie przeglądamy prywatnych rzeczy pacjentów. Dziękuję za informację, czy przyjmuje pani na stałe jakieś leki?
- Tak Venlafaxynę w dawce 150 mg raz dziennie i doraźnie hydroxyzinum 10 mg.
- Muszę to zaznaczyć w karcie, na szczęście to co pani podawaliśmy do tej pory nie wchodzi w interakcję z przyjmowanymi przez panią specyfikami. Zaraz zrobię też zalecenie co do venlafaxyny, przyjmuje ją pani rano czy w południe?
- Rano. Panie doktorze, co z moim chłopakiem?
- Jest na OIOM-ie, utrzymujemy go w śpiączce.
Nie wiem kiedy, znów zaczęłam krzyczeć, Tae przytrzymywał mnie za ramiona, lekarz coś mówił a ja mogłam jedynie wyć jak potępieniec. Nie, to niemożliwe, to jakiś pieprzony koszmar z którego muszę się obudzić.
- Kate, proszę się natychmiast uspokoić, bo znów będę musiał panią uśpić, a w korytarzu czeka policjant, który chce od pani zeznanie. Nie sądzi pani, że lepiej będzie posadzić za kratki tych, którzy to wam zrobili?
Jego ostry ton podziałał na mnie jak kubeł zimnej wody. 
- Ma pan rację, przepraszam. Panie doktorze, czy będę mogła Go zobaczyć?
- Dziś raczej nie , dopóki jego stan się nie ustabilizuje lepiej żeby nikt mu nie zakłócał regeneracji. Zobaczę co da się zrobić, ale nic nie mogę obiecać.
Miałam bek na końcu nosa, więc tylko westchnęłam, poczułam  uścisk dłoni, Tae cały czas był ze mna. Spuściłam głowę.
- Niech pan poprosi tego policjanta. Opowiem mu wszystko co pamiętam.
Zanim wszedł policjant Tae zapytał, czy jestem pewna, że dam radę z zeznaniami. Nie wiem, najwyżej się rozbeczę, pewnie ten glina już widział takie sceny.
-Komisarz Wang, Jackson Wang, powiedziałbym , że miło mi panią poznać, ale okoliczności raczej nie sprzyjają.
Przynajmniej nie przypominał sztywniaków z telewizji, choć wygląda na twardziela. Poprosił Tae, żeby wyszedł, mimo moich protestów pozostał nieugięty.
- Panie komisarzu mam zacząć od początku, czy pan będzie mi zadawał pytania? Bo to pobicie jest ciągiem dalszym bójki, jaką dwójka z napastników wszczęła wcześniej, wtedy ich przegoniliśmy z Yoongim.
- No proszę, bójka za bójką, kto by pomyślał, że Polki są takie waleczne, choć gdyby te barany interesowały się choć trochę historią wiedzieli by, że z wami lepiej nie zadzierać.
Spojrzałam zszokowana na komisarza.
- Rozumiem, nawet w dalekiej Polsce inteligentny gliniarz to rzadkość, co? - skubany puścił mi oczko I zrobił to w tak komiczny sposób, że zaczęłam się wbrew sobie śmiać.
- Panie komisarzu, nie wiem czy tak poważnie traktuje pan swoją pracę,że zapoznał się pan z historią kraju z którego pochodzi poszkodowana, czy trafiłam na wyjątkowo oczytanego gliniarza, ale dziękuję  trochę mi lepiej.
- Jackson, mów mi Jackson, tak się składa, że historia europy to mój konik, nie wiem czy wiesz, ale nasze narody mają sporo wspólnego.
- Tak wiem, że Korea też przez jakiś czas nie istniała i macie sąsiadów z zapędami imperialistycznymi, ale chyba nie o tym powinniśmy rozmawiać?
-Zgadza się, to tylko wprowadzenie, żebyś mogła się poczuć swobodnie  Katarzyno.
Czy on właśnie poprawnie wymówił moje imię, kogo zatrudniają w policji w Korei?
-Nie dziw się tak mocno, na studiach odwiedziłem polskę dwa razy I poznałem masę świetnych ludzi w tym pewną Katarzynę...trzy dni uczyłem się wymawiać jej imię.
-Mhm, to musiało być interesujące, a potem wrócił pan...wróciłeś do Korei I wstąpiłeś do policji?
- Tak, wiesz, kontynuuję tradycje rodzinne, mój ojciec też był policjantem.
- Aaa, rozumiem. Dobrze, czuję się na tyle dobrze, że możemy pisać moje zeznania.
Trwało to o wiele dłużej niż się spodziewałam, z komisarzem Wangiem spędziłam całe cztery godziny, podczas których na nowo przeżywałam to co się  wydarzyło. Nie mogę wyjść z podziwu nad jego profesjonalizmem, gdy widział, że zaczynam mieć problemy wołał lekarza. Doktor Taemin zresztą też jest profesjonalistą w każdym calu, w pewnej chwili wywalił komisarza z pokoju i spytał, czy chcę przerwać składanie zeznań, że może zaświadczyć, że nie jestem w stanie udźwignąć tego psychicznie. Podziękowałam ale wiem, że muszę to zrobić teraz dopóki wszystko tak dobrze pamiętam...wszystko nawet czerwoną krew na białych włosach i zamglony wzrok Yoongiego. Gdy skończyliśmy komisarz zostawił mi swoją wizytówkę i zapisał numer telefonu z przykazaniem, że mam dzwonić gdybym sobie coś przypomniała.
Opadłam na poduszkę wykończona. Zbliżała się 21, szpital pustoszał, w trakcie spisywania zeznań Tae wsadził głowę przez drzwi i pożegnał się. Zostałam sama. Zamknęłam oczy, teraz, gdy zeszło ze mnie całe napięcie, poczułam się jak marionetka, której ktoś przeciął sznurki. Poczułam łzy spływające po skroniach, niech płyną, mam to gdzieś I tak nikt nie widzi. Gdybym miała chociaż telefon mogłabym napisać do Bożeny, pewnie się martwią, miałam się dziś odezwać i do niej, i do Mamy. Rozpłakałam się na dobre, nie słyszałam tego, że ktoś wszedł do pokoju. Dopiero ręka ocierająca łzy uświadomiła mi, że nie jestem sama. Seokjin, jak dobry anioł wytarł mi skromnie i po prostu przytulił. Zrobiło mi się wstyd, że tak ryczę i ryczę.
- Przyniosłem ci telefon, w zasadzie oba, ten który ci spadł i taki na zamianę, to mój stary, nie poszpanujesz, ale możesz dzwonić i pisać wiadomości. Pewnie chciałabyś się skontaktować z rodziną.
- Dziękuję Jin, nie wiesz ile to dla mnie znaczy. Lubię samotność, ale teraz nie chcę być sama, telefon będzie taką namiastką kogoś w pobliżu. Czy mógłbyś, tylko się nie śmiej, czy mógłbyś mi przynieść jutro z mojego mieszkania białą owieczkę? Nie mam się do kogo przytulić. 
- Nie ma sprawy... Kate, byłem u lekarza, ciebie wypuszczą w środę, Yoongi zostanie dłużej są jakieś komplikacje, zdaje się, że ma krwiaka. Pani Choi zgodziła się, żebyśmy z Namjoonem reprezentowali was w sądzie. Mimo, że złapani na gorącym uczynku, dranie będą się bronić, rodzina Seungriego to znani prominenci i już kilkukrotnie takim sprawom ukręcali łeb. Nie dopuścimy do tego, tym razem poniesie zasłużoną karę.
-Ufam ci Jinnie, wiem, że jeśli obaj z Namjoonem się do tego przyłożycie to będzie długo siedział w pierdlu, tylko co to da Yoongiemu? To nie on powinien tam leżeć, nikt nie powinien. To wszystko moja wina. Mówiłam mu, że krzywdzę tych, których kocham, a on nie słuchał. Dlaczego mnie nie słuchał?
-Pewnie dlatego, że on zawsze wszystko robi po swojemu.
-Całkiem jak ja.
-Tak, macie całkiem sporo wspólnego,tylko ty nie jesteś tak irytująca.
-Nie znasz mnie, potrafię być gorsza niż wrzód na dupie. 
I musiałam mu wytłumaczyć znaczenie tego porównania. Miał tak komiczną minę, że musiałam się roześmiać. Niestety zwabiło to pielęgniarkę, która wyprosiła Seokjina. Znów poczułam pustkę. Nie mogłam zasnąć, na szczęście odpięli mi kroplówkę. Wstałam z łóżka, zimna podłoga patrzyła moje gołe stopy, ale nie chciało mi się szukać kapci. Podeszłam do okna, Seul o zmierzchu wygląda pięknie. W szybie zobaczyłam, że otwierają się drzwi, odwróciłam się, okazało się, że to doktor Taemin. 
-Nie śpisz, to znaczy, nie śpi Pani. 
-Doktorze, proszę mówić mi Kate, jestem tu obca, sama, znalazłam kogoś kogo nie szukałam, tylko po to, by niemal go stracić. Jestem przerażona, gdyby nie strach o niego i wiedza co już raz przeżywała moja rodzina, zabiłabym się. Nie, nie zrobię tego, choć to takie kuszące, zniknąć, nie czuć, nie martwić się. 
-Nie tylko Kate, gdybyś nie istniała nie czułabyś promieni słońca na skórze, nie słyszała śmiechu dziecka, nie cieszyła z pierwszego śniegu. 
-Racja panie doktorze. 
-Mów mi Taemin, skoro ja będę mówił do ciebie po imieniu to logiczne jest, że ty do mnie też. W zasadzie, przyszedłem tu by cię zabrać na mały spacer, tylko obiecaj mi, że będziesz grzeczna. 
Zmarszczyłam się, mimo, że Taemin wydawał się być szczerą osobą zabrzmiało to dziwnie. 
-Spacer trzy sale dalej na intensywną terapię. Tylko nie możesz wpaść w histerię, on nie wygląda dobrze. 
Zamrugałam by przegonić cisnące się do oczu łzy. I skinęłam głową zgadzając się. Ruszyłam w kierunki drzwi, ale Taemin mnie zatrzymał. 
-Tak chcesz iść? - wskazał na moje bose stopy. Zapomniałam, że nie mam kapci. 
Wyszedł na chwilę i wrócił ze szpitalnymi, które zaraz założyłam. Szliśmy pustym korytarzem, scena jak z kiepskiego horroru, a z każdym krokiem było mi coraz trudniej oderwać stopy od podłogi. Paradoks, pragnęłam znaleźć się już za drzwiami tego pokoju a jednocześnie bałam się tego tak bardzo. Taemin wszedł pierwszy, szłam za nim. Mimo, że uprzedzał wciągnęłam ze światem powietrze na widok mojego wybranka. Ledwo było go widać spod plątaniny rurek i przewodów. Jego twarz to był jeden wielki siniak, mój plasterek został zastąpiony kilkoma szwami, o dziwo nie chciałam płakać, dobra chciałam, ale bardziej wzbierała we mnie złość. Taemin stanął przy aparaturze wpatrując się we wskaźniki, pokazał głową jakby akceptując to co zobaczył i pokazał, żebym podeszła. Zrobiłam to powoli, starając się uspokoić. Przypomniałam sobie wszystko co kiedyś czytałam o śpiączce. 
-Cześć skarbie, wiesz, chyba jednak zmienię ci ksywkę i ze śniegu zostaniesz śpiącą królewną. 
Bałam się go dotknąć, wyglądał na takiego kruchego. 
-Poznałam dziś interesujących ludzi, wiesz, że Seulska policja zatrudnia szaleńców, którzy znają Polskę? Nie masz pojęcia w jakim byłam szoku, gdy komisarz Wang powiedział moje imię po polsku. Pozatym mam fajnego lekarza, zdaje się, że do ciebie też będzie zaglądał. Seokjin pożyczył mi swój stary telefon, więc mogę napisać do mamy, żeby się nie martwiła. I przez połowę dnia siedział ze mną Taehyung. Wiem, to niesprawiedliwe, że nikogo nie było u ciebie, ale to przez to, że w zasadzie nikt nie powinien do ciebie teraz przychodzić, jestem tu tylko dzięki uprzejmości Taemina-doktora Taemina, ale uznaliśmy, że będziemy się zwracać do siebie po imieniu. Nie wiem kiedy znów pozwolą mi przyjść do ciebie, więc powiem to teraz, bo potem znów mi zabraknie odwagi. Kocham cię Min Yoongi, sama nie wiem po co i dlaczego, ale tak jest, jeśli teraz umrzesz, to znajdę sposób żeby cię wskrzesić i skopać dupę, że mnie zostawiłeś, więc lepiej nie umieraj. 
Musiałam przestać, żeby złapać oddech i poczułam, że jego dłoń, którą ściskałam w ręce oddała uścisk. Chyba było to widoczne na aparaturze, bo gdy podniosłam wzrok na Taemina, by go o tym poinformować zobaczyłam, że szeroko się uśmiecha patrząc na nas. 
-Wiedziałem, miłość jest najlepszym lekarstwem. Niniejszym, zapisuję cię Kate jako główny lek dla pacjenta Min Yoongi. Dawkowanie trzy razy dziennie po dwie godziny. 
Nie mogłam się nie uśmiechnąć. Ludzie, których tu spotkałam są wariatami, i policjant i lekarz, ale chciałabym, żeby na świecie byli tylko tacy wariaci. 



Tylko rokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz