SIEDEM

75 11 0
                                    

Yoongi

Impreza z babeczkami zbliżała się wielkimi krokami, byłem ciekaw jak to wyjdzie. Gdy Taehyung zaproponował, bym pomógł mu i Kate przetransportować jej babeczki do Seokjina nie mogłem przepuścić takiej okazji. Widoki jakimi mogłem przez chwilę napawać wzrok były warte mojego poświęcenia. Zdecydowanie tak. Jak wyskoczyła z sypialni owinięta ręcznikiem i naręczem ciuchów byłem zadowolony, że siedziałem i miałem długą koszulkę. Młody chyba nic nie zauważył bo zajął się degustacją, zanim Kate wróciła z łazienki zdążył kilka zeżreć i stwierdzić, że są lepsze. Cholera, jej babeczki były inne od tych znanych nam, Seokjinowych, za cholerę nie mogę wybrać, które smakują mi bardziej. Cała impreza jakoś się kręciła, jak zwykle poruszaliśmy w rozmowie różne tematy i poważne i zupełnie idiotyczne. W pewnej chwili Kate wyszła na balkon, wróciła z tajemniczym uśmiechem po telefon i wyszła znowu. Ciekawe,może dzwoni do kogoś w domu? Po chwili wypadła z balkonu, jakby goniło ją stado szerszeni, czerwona, coś powiedziała i wypadła z mieszkania. O co chodzi? Namjoon stał najbliżej więc podszedłem spytać co się stało, okazało się, że spadł jej telefon. Pozamiatane, z 3 piętra, nie ma prawa przeżyć. Wzruszyłem ramionami i chciałem wrócić na fotel ale poczułem, że ktoś mnie ciągnie w kierunku drzwi.
- Hyung, musisz iść za Kate, ona nie powinna być sama. Proszę, to musisz być ty. Porozmawiaj z nią, tylko szczerze.
Nie wiem dlaczego, ale coś w tonie jego głosu sprawiło, że wybiegłem z domu, przeskakiwałem po kilka schodów by szybciej znaleźć się na parterze. Jednak wyszedłem z budynku spokojnie, stała na trawniku pod balkonami, jej twarz błyszczała. Stała bokiem więc mnie nie widziała, za to ja mogłem patrzeć do woli na jej profil. Po chwili zdecydowanym ruchem otarła łzy, jakby powiedziała sama sobie, że już wystarczy, że teraz już będzie twardzielką. Zauważyła mnie gdy się obróciła by wrócić do mieszkania, przez moment nie wiedziała co zrobić a potem usiadła na trawie więc nie zostało mi nic innego tylko usiąść obok. Nie chciałem być  napastliwy, chyba jednak moje pytanie o powód wybiegnięcia z mieszkania zabrzmiało nieszczególnie, bo się zjeżyła. A na stwierdzenie, że płakała niemal wypluła mi prosto w twarz, że nie powinno mnie to interesować. Szczerość, chłopie, szczerość.
-Obchodzisz mnie. - poczułem ulgę gdy jej to powiedziałem, teraz może mnie wyśmiać, powiedzieć, że tam w tej dalekiej Polsce czeka na nią chłopak, albo coś w tym stylu. Zupełnie nie spodziewałem się tego co usłyszałem w odpowiedzi.
- Okrutny żart panie Min Yoongi.
- To nie żart, nie rozumiem tego, ale posłuchałem Tae, gdy powiedział, że lepiej będzie gdy wyjdę za tobą i porozmawiamy. On mnie czasami irytuje, ale go lubię i wiesz, nauczyłem się, że gówniarz wie co mówi.
Spojrzała na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy i zaczęła się podnosić. Zachwiała się, jakby miała upaść, podskoczyłem błyskawicznie i znów trzymałem ją w ramionach. Znów poczułem jej miękkość, jej zapach, podniosła wzrok, w jej oczach odbijało się niebo, gdy otworzyła usta pomyślałem, że to zaproszenie. Pocałowałem ją, zesztywniała więc doszedłem do wniosku, że kiepsko mi wychodzi odczytywanie tej konkretnej kobiety i chciałem się wycofać a wtedy objeła mnie i oddała pocałunek. Gdy oderwała się ode mnie myślałem tylko o tym, że nie chcę by się odrywała, chcę znów ją pocałować.
-  Dlaczego to zrobiłeś?- głupie pytanie, jak to dlaczego?
- Bo chciałem.
Kiwnęła głową jakby na znak zgody,spojrzała na trzymany w dłoni telefon- nic z niego już nie będzie. W poniedziałek pójdziemy kupić nowy. Gdy podniosła na mnie wzrok przyciągnąłem ją do siebie. Cudownie było tak po prostu stać i móc tulić ją do siebie. Do momentu w którym usłyszałem gwizd  Jungkooka i okrzyki reszty bandy...zrobili sobie kino na balkonie, debile.
- Kate, wracamy?
- Tak, mam tam swoje rzeczy, ale musimy porozmawiać o tym co się wydarzyło – po cholerę gadać? Stało się coś czego oboje chcieliśmy, ale jeśli chce pogadać to ok, możemy pogadać.
- Dobrze, chodź posiedzimy z nimi jeszcze z godzinę i potem odporwadzę cię do domu, będzie sporo czasu na rozmowę.
Jeśli myślała, że puszczę ją samą to się myliła, nie może mi zwiać. Gdy weszliśmy do mieszkania matołek podbiegł przytulić Kate. Skurczybyk, puścił mi oczko gdy ją przytulał. Nie dosłyszałem co jej powiedział ale gdy popatrzyła na mnie, taka spłoszona pomyślałem, że tylko uścisk może pomóc, więc znów przyciągnąłem ją do siebie bardziej. W momencie gdy wybiła północ towarzystwo postanowiło udać się do klubu potańczyć. Niedoczekanie ich, już zacząłem kombinować jak namówić Kate, żeby zostawiła tą bandę kretynów, ale ona chyba też nie lubi takich imprez. Słowem,  wymiksowaliśmy się, tylko Hoseok się odgrażał, że następnym razem nam nie przepuści....taaa, czekaj tatka latka. Szliśmy bardzo powoli – w końcu to tylko kilka przecznic. W pewnym momencie zaczęła coś mówić, ale nie mogłem się skupić na tym co mówiła, chciałem znów poczuć ciepło jej ust, więc pocałowałem ją. Ktoś głupio zachichotał. Spojrzałem i zrobiło mi się niedobrze, Seungri i Junhyung dwa najgorsze męty w okolicy. Ich obleśne uśmiechy mówiły mi wszystko.
- Eja, Junhyung popatrz jaką dupcię wyrwał blondasek. Może powinniśmy się nią zaopiekować?
- Ha, Seu masz rację wygląda na ognistą. Słuchaj Yoongi, weź grzecznie spieprzaj, to nic ci się nie stanie a my zajmiemy się twoim niedoszłym łupem.
Rzuciłem okiem na Kate stała wpatrzona w nich z ciekawością, no przecież nie zna koreańskiego, na szczęście. Nie mogłem pozwolić by chociaż ją tknęli, więc gdy Seungri zrobił krok w jej kierunku ruszyłem na skurczysyna. Nie wiem jak by się to potoczyło gdyby nie Kate. W życiu nie podejrzewałbym, że potrafi z niej wyjść taka fighterka. Zarobiłem w nos od Junhyunga, pojawiły mi się mroczki przed oczami gdy usłyszałem krzyk. Krzyk Kate, można krzyczeć tak głośno? Zdębiałem, ale oni też zdębieli i gdy dziewczyna ruszyła na nich ja się ocknąłem. Nie biła się jak dziewczyna, łokieć w splot słoneczny, kopniak w piszczel i kolano w krocze, aż w pewnym momencie zrobiło mi się żal Seungriego, biedak, jak on przeżyje, że dostał wpiernicz od dziewczyny. Mendy zwiały, aż się kurzyło. Moja wojowniczka wzięła mnie pod ramię i odholowała do siebie. Wepchnęła do łazienki, posadziła na sedesie i sięgnęła po apteczkę. Delikatność z jaką zajęła się moimi otarciami i rozcięciem na łuku brwiowym była tak inna od tego co widziałem jeszcze kilka minut temu, ze nie mogłem wyjść ze zdumienia. Dopiero gdy pocałowała moją brew po naklejeniu plastra zdałem sobie sprawę, że coś cichutko nuciła i dmuchała na skaleczenia w trakcie ich przemywania. Jakbym był dzieckiem. Odłożyła apteczkę i chyba chciała wyjść, nie, nigdzie nie pójdziesz moja gołąbeczko. Pociągnałem ją tak, że wylądowała mi na kolanach. Objąłem w pasie, położyła mi głowę na ramieniu i zaczęła mówić. O tym, że nie rozumie swoich uczuć (a ja niby rozumiem?) , że to nie ma sensu bo wraca za kilka miesięcy. Położyłem jej palec na ustach.
- Kate, czy wiesz co zrobiłaś?
- Co zrobiłam? Założyłam ci opatrunek, przemyłam skaleczenie i tyle.
- Jesteś pewna, że tylko tyle?
Zmarszczyła brwi zastanawiając się o co może chodzić i zupełnie nie wiedząc o co chodzi, wyglądała tak zabawnie, że wybuchnąłem śmiechem. Jej mina nie była wcale zabawna, więc powiedziałem jej o dmuchaniu i pocałunku. Okazało się, że często opatrywała siostry i podmuchanie sprawiało, że mniej bolało a pocałunek powodował szybsze gojenie się. 
- Chyba zacznę częściej szukać kontaktu z podejrzanymi typkami.
-Może jednak nie? Chodźmy do pokoju, pić mi się chcę, zrobię nam herbatę.
Nigdzie jej nie puściłem, przy kanapie stała butelka wody, więc opadłem i pociągnąłem ją za sobą. Podałem wodę. Napiła się , potem oparła o mnie, zacząłem ją głaskać. Zamknąłem oczy na chwilę a gdy je otworzyłem moja dzielna dziewczynka spała. Hm....dzielna ona to i dzielny ja, z pewnym trudem przeniosłem ją do sypialni, położyłem się obok. Patrzyłem na jej zadarty nosek, słuchałem oddechu i też zasnąłem. Przebudziłem się chwilę później – tak mi się przynajmniej wydawało. Nie było jej obok ale usłyszałem szum wody z łazienki, pewnie poszła pod prysznic, zaraz wróci. Jednak woda przestała płynąć a Kate dalej nie wracała, za to usłyszałem jej głos, z kimś rozmawiała w dziwnym języku, może dzwoni do domu? Nie telefon leży na szafce, zresztą nie jest zdatny do użytku. Dziwne to, muszę sprawdzić co się tam dzieje. Stanąłem w drzwiach i patrzyłem jak opatulona w koc opowiada o czymś......pluszowej owieczce. Nie rozumiałem słów, jednak ton, to był ten sam ton, którym mówiła do mnie, a gdy westchnęła żałośnie poczułem, że nie powinno mnie tu być, chciałem wrócić do sypialni, położyć się i udawać, że nigdy nie byłem w salonie i nie słyszałem tego co słyszałem. Niestety, zahaczyłem się o klamkę i usłyszała, że jestem. Wytłumaczyłem, że nie chciałem przeszkadzać. Wskazała miejsce obok siebie. Muszę ją przekonać by dała nam szansę. Doprowadza mnie do szału myśl, że jest tak blisko i jednocześnie tak daleko. Naprawdę niesamowicie mnie pociąga. Niewiele myśląc znów ją pocałowałem. Ta kobieta nie przestaje mnie zadziwiać, popchnęła mnie i usiadła na mnie okrakiem, ten wzrok, uśmieszek, język zmysłowo oblizujący usta, to jakiś demon a może anioł? Gdy wypiła się zachłannie w moje usta straciłem kontrolę nad rękami, skóra pod dresem była cudownie delikatna, zacząłem błądzić po jej brzuchu i plecach, coraz wyżej i gdy prawie doszedłem do krągłości piersi odskoczyła z chytrym uśmiechem, puściła mi oczko i znikła w sypialni. To zaproszenie? Chyba tak, dobra, teraz to ja ci pokaże kto ma większe różki. Gdy wszedłem do sypialni przecierała oczy, jest po 4, może jednak powinniśmy pójść spać? Ok, ale jeszcze tylko jeden pocałunek, widziałem jak bardzo jest śpiąca i mimo tego, że bardzo chciałabym ciągnąć te igraszki do końca, zwłaszcza gdy zdjęła ze mnie koszulkę. Odezwał się we mnie instynkt opiekuńczy kiedy ziewnęła, położyłem ją jak dziecko, mimo sprzeciwów, które były dziwnie słabe. Przytuliłem i zacząłem głaskać, sam również byłem śpiący, pewnie przed południem nie wstaniemy, ogarnąłem jej grzywkę z czoła, była słodka, ostatnie co pamiętam zanim zasnąłem to całus na jej czole i jej szept, wyszeptała moje imię. Śniło mi się, że całowałem anioła, który zamienił się w walkirię i zaczął ze mną walczyć. Obudziłem się. To nie był sen, moja waleczna anielica spała obok. Przyglądałem się przez chwilę jej zaróżowionym policzkom i cieniowi jaki rzucały jej rzęsy. Dobra, niech śpi, poszukam kawy.
W kuchni jak to w kuchni, masa szafek, zacząłem przegląd. W końcu namierzyłem puszkę z kawą, czekając aż zagotuje się woda zacząłem się zastanawiać. Kate ma trochę racji, to nie będzie łatwy związek. Pomyśl Yoongi, pomyśl, byłbyś w stanie zostawić wszystko tutaj i wyjechać nią do tego dalekiego kraju  gdzie nie znasz nikogo, albo zmusisz ją, żeby zostawiła swoją rodzinę i została z tobą tutaj? Trudne, cholera, nie mogła mi się spodobać jakaś miła dziewczyna z sąsiedztwa? Dobra, zostawmy to na razie. Teraz nie wymyślę jak to rozegrać, ale mam na to jeszcze dziewięć miesięcy. Dobrze, że nastawiłem pełen czajnik bo w drzwiach stanęła przyczyna mojej ekscytacji. Wyglądała uroczo, jak nastroszony kociak, włosy sterczały jej w każdą stronę. 
- Hej, Yoongi. O, kawa! Jak miło, dawno nikt mnie nie witał kawą. - podeszła do mnie I pocałowała w policzek tak naturalnie jakby robiła to od zawsze. A ja poczułem się jak w jakiejś pieprzonej dramie. Stałem w kuchni z kubkiem kawy w ręce I mogłem tylko na nią patrzeć. 
- Hej Kate, wyspałaś się ? - tylko tyle byłem w stanie z siebie wykrztusić
- Tak, ale obudziłam się jak mi poduszka uciekła- uśmiechnęła się -Myślę, że skoro gość zrobił mi kawę, powinnam zrobić mu śniadanie, mimo, że pora raczej obiadowa. Lubisz jajecznicę?
- Może być, tylko poproszę mocno ściętą, nie lubię jak mi ucieka z talerza.
- Popatrz, też taką lubię, ale to będzie jajecznica po mojemu, najpierw muszę przygotować składniki.
I zaczęła wyciągać na blat produkty. Cebula, papryka, kiełbasa, ser I jajka. Wszystko pokroiła w kostkę I wrzuciła na patelnię, najpierw kiełbasę, potem cebulę I paprykę, pachniało bosko, aż w brzuchu mi zaczęło burczeć, gdy to wszystko było miękkie wbiła cztery jajka, na sam koniec wsypała żółty ser. 
Sprawnie przełożyła zawartość patelni na dwa talerze I pomaszerowaliśmy do salonu zjeść. Było pyszne, myślę, że nieważne co by mi dała do zjedzenia I tak by mi smakowało. Samo obserwowanie jej było czymś co sprawiało mi przyjemność. Sposób, w jaki przygryzała dolną wargę gdy była skupiona na tym co robi, to jak mruży oczy gdy patrzy pod światło, jak się uśmiecha, to jest coś co chcę mieć na codzień. 
- Yoongi, czy ty słuchasz tego co mówię?
- Przepraszam, zamyśliłem się. 
- Mówiłam, że to był interesujący wieczór i od wczoraj trochę nam się relacje skomplikowały. 
- Nie sądzę, żeby to było bardzo skomplikowane. Od wczoraj jesteśmy parą, jesteś moją dziewczyną a ja twoim chłopakiem, to całkiem proste.
-Yoongi, chodzi mi o to, że ….
Wiedziałem co chciała powiedzieć, ale nie chciałem tego słuchać, potem będziemy się martwili, oboje. Teraz jest cudownie I niech tak zostanie, więc pocałowałem ją. Całowanie, jako forma zamykania ust to całkiem niezły pomysł. Smakowała kawą, pachniała kawą. Uwielbiam kawę, nie wyobrażam sobie życia bez kawy a skoro tak to I bez Kate.

                             KATE

Obudziłam się rano z uczuciem, że coś nie pasuje. Brakowało Yoongiego, ale było słychać otwieranie szafek w kuchni. No tak, ktoś poszedł poszukać czegoś do jedzenia. Uśmiechnęłam się do siebie, woda, o będzie kawa. Wstałam, rzut oka na moje odbicie w lustrze powiedział mi, że wyglądam jak wkurzony jeż. Ok, jak przełknie mnie w takim wydaniu to zaplusuje. Cicho weszłam do kuchni w momencie, gdy zalewał drugą kawę, pomyślał o mnie, to miłe. W rewanżu zrobiłam jajecznicę na bogato. Gdy zjedliśmy chciałam powiedzieć mojej śnieżyce, że nie będę teraz zaprzątać sobie głowy komplikacjami naszego związku, ale mój "Ktoś" najwyraźniej zabłądził w jakichś odmętach swojego umysłu. Szczerze mówiąc wyglądał jak nieco ograniczony umysłowo. Wpatrzony w mój podbródek i głupawo uśmiechający do nie wiadomo czego. Chrząknęłam, żeby przyciągnąć jego uwagę. Gdy zaczęłam mówić pocałował mnie. Będzie to robił za każdym razem gdy zechcę coś powiedzieć, czy co? Nie powiem, że nie podoba mi się, bo skłamałabym. Czy wisi nad nami jakaś klątwa? Przerwało nam łomotanie do drzwi. Niechętnie oderwałam się od niego i poszłam otworzyć. Jak burza wpadli Jungkook i Jimin. Jimin wydawał się przerażony, a sposób w jaki spojrzał na plaster, który nakleiłam Yoongiemu wcale mi się nie spodobał. 
-Wychodziliście z domu? 
Spojrzałam zdziwiona na najmłodszego, skąd te nerwy? 
-Nic nie wiecie? Dzięki wszystkim istniejącym bogom. Od dziś nigdzie nie chodzicie sami. Seungri odgraża się, że spuści ci manto Yoongi, nie powiem co zamierza zrobić tobie Kate. Co wyście mu zrobili? Zebrał już chyba wszystkie męty z okolicy. 
O nie, chojrak chce się mścić, o tym nie pomyślałam gdy rzuciłam się na odsiecz. Nerwy udzieliły się i mnie. 
-Nie rozumiem, tak nie można, pobili Yoongiego w nocy, jak wracaliśmy do domu, pomogłam trochę i przegoniliśmy ich.
-Pomogłaś? Jak? - najmłodszy koniecznie chciał wiedzieć co się wydarzyło, więc opowiedziałam ze swojej perspektywy. Yoongi kawał głową i kilka razy wtrącił coś po koreańsku, nie zrozumiałam co i robiłam się zła. 
-Noona, ty umiesz się bić? 
-Trochę, mieszkałam kiedyś w niebezpiecznej okolicy, miałam znajomą policjantkę i ona pokazała mi kilka sztuczek, które czasami działają.
-Żebyście ją widzieli, nie chciałbym być na miejscu Seungriego gdy go poczęstowała tymi "sztuczkami"
Mój Boże, on był autentycznie dumny z tego co zrobiłam. Ok Kaśka, nie przyznawaj się do tego, że Agnieszka nauczyła cię trochę judo. 
-Rozumiem, że teraz będę więźniem we własnym domu, a co z Yoongim? 
-No właśnie, lepiej będzie jak zostanie u ciebie. Seungri wie gdzie on mieszka, może mu zrobić wjazd na chatę. 
Popatrzyłam na Yoongiego, był bledszy niż zwykle. 
-Dobra chłopaki, zostaje u mnie, ale załatwcie mu jakieś ciuchy i skołujcie coś do żarcia. 
Dwie "Jotki" spojrzały na siebie porozumiewawczo. 
-Hyung daj mi klucze do siebie i powiedz co mam ci przynieść. Kate załatw z Jiminem sprawę jedzenia. 
Gdy Yoongi tłumaczył Jungkookowi cz3go będzie potrzebował ja zrobiłam listę zakupów, którą wręczyłam Jiminowi razem z moją kartą. Musiałam być dzielna, mimo, że w środku trzęsłam się jak galareta. Gdy wyszli usiadłam bez sił na kanapie. 
-Yoongi, możesz mnie przytulić? 
Zrobił to bez słowa, w momencie, w którym poczułam jego ramiona oplatające mnie znikła gdzieś tama i pozwoliłam strachowi wypłynąć razem z potokiem łez. 

Tylko rokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz