Pijany jak messerchmitt Yoongi wpadł do przedpokoju. Szybko zamknęłam drzwi i zaczęłam go holować do pokoju. Nie chciał współpracować, całe zmartwienie momentalnie ze mnie wyparowało, zostało zastąpione złością. Gnojek poszedł się gdzieś najebać a ja jak debilka się zamartwiałam. Dobrnęliśmy do pokoju, mało delikatnie rzuciłam go na łóżko i zaczęłam rozbierać. Nagle zrobił się potulny jak dziecko. W sumie miał w sobie dużo z dziecka. Chciałam pójść po miskę do łazienki, bo cholera wie, czy nie będzie chciał rzygać, ale chwycił mnie za rękę. Mimo swojego stanu uścisk miał mocny, usiadłam z powrotem na łóżku a on położył mi głowę na kolanach. Odruchowo zaczęłam go głaskać, otworzył oczy i przyglądał mi się intensywnie nieco zamglonym wzrokiem.
-Kochasz mnie?
Drgnęłam, jego głos nie brzmiał jakby był zalany w trupa, owszem nieco wypity ale nie tak jak wskazywałoby jego zachowanie.
-Kochasz mnie Kate?
Zamknęłam oczy i policzyłam do dziesięciu, żeby nie wybuchnąć.
-Tak kocham cię, bardzo cię kocham, myślałam, że już masz jasność w tej kwestii.
-Ale mnie zostawisz, co to za miłość?
-Proszę cię, oboje wiedzieliśmy w co się pakujemy. Mówiłam, że w kwietniu gdy skończy się mój kontrakt, wracam do domu.
-Kochaj mnie Kate.
Nie byłam w stanie wykrztusić słowa. Emocje targały mną jak jesienny wiatr opadającymi liśćmi. Mechanicznie gładziłam jego włosy dopóki nie zasnął. Wtedy delikatnie zdjęłam jego głowę z moich kolan, chwyciłam Melanię, koc i poszłam do salonu na kanapę. Zanim zasnęłam weszłam na ten chat, na który zaprosił mnie Namjoon. Napisałam “Wrócił, jest pijany, położyłam go spać, dobranoc” nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź wyciszyłam telefon i poszłam spać. Obudziłam się z dziwnym przeczuciem, że coś się wydarzyło. Nie chciałam wstawać, leżałam z zamkniętymi oczami dopóki nie uświadomiłam sobie co mnie wyrwało ze snu. To był dźwięk zamykanych drzwi. Zeskoczyłam z kanapy i pobiegłam do pokoju. Nie było go. Na poduszce leżała kartka, na której napisał tylko “Przepraszam”. W pierwszym odruchu chciałam rzucić się za nim, ale pomyślałam, że może być mu głupio i potrzebuje trochę czasu, by się oswoić z tym co się wczoraj wydarzyło. Otworzyłam na oścież okno, żeby wpuścić trochę świeżego powietrza. Zupełnie mechanicznie zdjęłam poszewki, które wymieniłam na świeże, potem prześcieradło. Poszłam do łazienki, nastawiłam pranie i sama wskoczyłam pod prysznic, strumień gorącej wody zawsze działał na mnie kojąco, a dziś potrzebowałam długiego natrysku. Uznałam wycieranie się za zbędne, wyszłam owinięta w ręcznik. Nie spodziewałam się tego co na mnie czekało. Na kanapie w pokoju siedział Yoongi z wielkim bukietem. Zerwał się na mój widok i podszedł, stałam jak zahipnotyzowana.
-Kate, bardzo, ale to bardzo cię przepraszam.
Spodziewał się wszystkiego, ale chyba nie tego co zrobiłam. Cały smutek, żal, niepewność i strach przekułam na złość. Zaczęłam go okładać pięściami krzycząc, że jest dupkiem, bo bałam się, że coś mu się stało, że się martwiłam, że nie chcę jego przeprosin, tylko żeby więcej tak się nie zachowywał bo mi serce pęknie.Z bezsilności zaczęłam płakać. Odrzucił kwiaty na kanapę i przyciągnął mnie do siebie, by zamknąć w mocnym uścisku. Wtuliłam się w niego, a gdy nieco ochłonęłam podniosłam wzrok i wtedy mnie pocałował. Była w tym pocałunku jakaś desperacja, poczułam się jak posiłek na który rzucił się ktoś wygłodniały. Poddałam się temu, przepadłam już dawno, mimo ogromnych pokładów uczucia wiedziałam, że prędzej czy później będziemy cierpieć oboje. Zatraciliśmy się we wzajemnym pożądaniu, ręcznik opadł ze mnie już wcześniej, gdy na niego krzyczałam, teraz gorączkowo ściągałam jego koszulkę i dobierałam się do spodni. Cały czas się całowaliśmy zgodnie przemieszczając się w kierunku łóżka. Jego ręce błądziły po mojej skórze, czasami zostając chwilę dłużej w jakimś miejscu, by znów ruszyć w podróż. Dotyk jego dłoni sprawiał, że topniałam jak wosk, spalałam się, chciałam go więcej i więcej, a dziś to on dominował, nie byłam w stanie się ruszyć gdy całował wnętrza moich ud. Mogłam tylko jęczeć, wyślizgiwał się moim rękom, w końcu zniecierpliwiona chwyciłam go za włosy i podciągnęłam ku górze, by szybko się obniżyć i wpić w jego usta. Nie trwało to długo, chwycił moje nadgarstki i przełożył mi ręce nad głowę, przytrzymując je jedną ręką, drugą zjechał między nogi cały czas całując moją skórę. Nie mogłam już dłużej tego znieść i zawarczałam, chyba na to czekał...a może to ja czekałam, bo rozluźnił uchwyt na moich nadgarstkach, co natychmiast wykorzystałam przewracając go na plecy, nie dane mi było cieszyć się zwycięstwem. Znów się przeturlaliśmy i ponownie byłam pod spodem, było mi już w zasadzie wszystko jedno jak, byle tylko w końcu wypełnił mnie sobą. Oplotłam go nogami i zaraz poczułam jak we mnie wchodzi, nie mogłam znaleźć jego ust w momencie, w którym dochodziłam więc zacisnęłam zęby na jego ramieniu,żeby nie wrzeszczeć. Po chwili leżeliśmy przytuleni i zziajani. Spojrzałam na jego ramię, cholera, będzie miał paskudnego siniaka. Dotknęłam go delikatnie.
-Przepraszam.
-Nie masz za co.
Znów zaległa cisza, nie przeszkadzała mi, nigdzie się nie spieszyłam. Nie chciałam go w żaden sposób popędzać. Widziałam, że coś go gryzie, że nie bardzo wie jak ma ubrać swoje myśli w słowa. Przewrotnie postanowiłam mu niczego nie ułatwiać. Nie będę pytała co się stało, jeśli zechce sam mi powie, a co będzie jak nie powie? Cholera, sama zaczęłam się gubić w tym co chcę, czego nie chcę i co mam. Wplątałam się z jego ramion.
-Idę pod prysznic, muszę trochę ochłonąć.
Tylko przytaknął głową nic nie mówiąc. W salonie schyliłam się po ręcznik, obok leżały kwiaty, które musiały spaść z kanapy, a może nie rzucił ich na kanapę? Nagle zrobiło mi się to wszystko obojętne, poczłapałam do łazienki i znowu stanęłam pod gorącym strumieniem. Wszedł gdy się wycierałam, podszedł i bez słowa objął mnie od tyłu w pasie. Pocałował pod uchem i tak zwyczajnie powiedział, że mnie kocha i nastawił ekspres. Zamknęłam oczy, kurwa, dlaczego tak bardzo go kocham, że pozwalam znowu robić sobie papkę z mózgu?
Skąd ten ciężar w piersiach? I dlaczego czuję się jakby ktoś mnie dusił? Kurwa, to atak, znów mam atak, nie teraz! Zaczęłam spazmatycznie łapać powietrze, woda, zimna woda. Yoongi już się oswoił z moimi atakami więc mi nie przeszkadzał, gdy wsadzałam głowę do zlewu pod zimną wodę. Trochę pomogło, ale zaczęłam szczękać zębami z zimna. Owinął mnie szlafrokiem, zaprowadził do pokoju gdzie opatulił kocem i przyniósł kubek z gorącą kawą.
-To cię trochę rozgrzeje, przynieść ci tabletki?
Pokręciłam przecząco głową.
-Zaraz wrócę, wezmę szybki prysznic i jestem z powrotem.
-Ok.
Wrócił zanim zdążyłam porządnie pomyśleć o tym co się właśnie stało.
-Dalej ci zimno? Może się ubierzesz? Zrobię Ci gorącą herbatę, bo widzę, że kawy nie tknęłaś.
Mruknęłam tylko coś co miało być potwierdzeniem i poszłam się ubrać, mój ukochany wielki dres był w praniu, więc musiałam się zadowolić dżinsami i ciepłą, polarową bluzą. Mimo dwudziestu czterech stopni na plusie było mi zimno. To efekt ataku i tego w jaki sposób się go pozbyłam. Za chwilę powinnam się rozgrzać. Wróciłam do salonu i usiadłam po turecku na kanapie. Yoongi delikatnie postawił przede mną kubek pełen mojej ulubionej jaśminowej herbaty. Myślałam, że usiądzie obok, jednak stał przy ścianie z miną psiaka, który wie, że coś nabroił i nie wie jak się zachować.
CZYTASZ
Tylko rok
FanficOna, młoda kobieta po przejściach, pracująca w małej agencji reklamowej jedzie na roczny staż do bliźniaczej firmy w Seulu. Czy da radę w pracy, w której będzie miała tylko męskie towarzystwo? W założeniu, miało być 10 rozdziałów, będzie dużo więc...