Minął miesiąc podczas którego nauczyłam się, że nie wszyscy Koreańczycy są mili, i że nie każdy facet czyha na to, żeby zrobić sobie ze mnie popychadło. Miesiąc, podczas którego poznałam i trochę polubiłam moich kolegów z pracy...może nie wszystkich.
Chłopcy, tak, to oddzielny temat. Okazało się, że tylko dwójka jest ode mnie starsza, dwóch w moim wieku i trójka młodsza.
Pierwszego dnia prawie zemdlałam, gdy zobaczyłam, że są tu tylko mężczyźni.
Musiałam sobie przypomnieć , żeby oddychać. Pani Choi po kolei ich przedstawiała i o każdym mówiła kilka słów, niestety byłam tak zdenerwowana, że nic z tego do mnie nie dotarło. Potem przedstawiła mnie i wskazała miejsce.
Podwójne biurka i praca parami, dobre rozwiązanie, choć wolałam pracować sama. Oczywiście musiałam dostać miejsce obok największego mruka w tej firmie - podczas gdy inni się uśmiechali ten tylko spojrzał spode łba, cóż nie jestem tu dla przyjaźni tylko dla pracy.
Najstarszy jest Kim Seokjin, prawnik, sympatyczny, gdy się uśmiecha, jego policzki przypominają wypchane policzki chomika, a uśmiecha się często. Kolejny starszy ode mnie Min Yoongi, okropna maruda, tak to mój “towarzysz”, chyba niezbyt się lubimy, ale póki co niczym w siebie nie rzucamy-oprócz zabójczych spojrzeń. Kim Namjoon, drugi prawnik jest niesamowicie mądry, aż nie chce mi się wierzyć, że jest w moim wieku, Jego wiedzą można by obdarować połowę biurowca a i tak nadal by był geniuszem, niestety jest dość niezgrabny, choć uroczy. Mój drugi równolatek Jung Hoseok to zupełne przeciwieństwo Yoongiego, energia z Niego wręcz kipi, ciągle się śmieje, bardzo głośno dodam, i próbuje każdego rozweselić. No i najmłodsza trójka, Kim Taehyung, który buja w obłokach, ale ma tak niesamowite pomysły, że część z nich nie przejdzie nawet w reklamie SF, uroczy Park Jimin, który strasznie przypomina mi moją Julkę, i Jeon Jungkook, który odzywa się rzadko, ale Jego wypowiedzi zawsze są przemyślane. Pracują ze sobą już dwa lata, są zgranym zespołem i wiedzą czego się po sobie nawzajem spodziewać. Jestem pierwszym kontraktowym pracownikiem, kimś nowym więc czasem zdarzają się nam niezręczne sytuacje.
Tak jak ta z moim kubkiem, Mama zrobiła mi go przed wylotem, tak przyleciał ze mną z polski, niby nic, kubek, na którym widnieje zdjęcie drzewa. Dla mnie to wyjątkowe drzewo, pod nim siadałam z książką, gdy w wózku bawiła się najpierw Julka, po kilku latach Zuzia, mieszkamy przy parku, który kocham i tam najczęściej chodziłam na spacery z moimi siostrzyczkami gdy były małe, potem często przysiadałyśmy pod tym klonem. Yoongi chyba nie zna pojęcia własności prywatnej, przymykam oko, gdy bierze moje markery, zgrzytam cicho zębami, gdy podbiera moje karteczki, z uśmiechem zabrałam mu ramkę ze zdjęciem mojej cudownej rodzinki, ale gdy przyłapałam go na piciu wody z mojego kubka nie wytrzymałam i zrobiłam mu wykład na temat tego, że nie dotyka się cudzych rzeczy bez pytania właściciela o zdanie, chyba przesadziłam, bo nawet Hoseok popatrzył na mnie jakbym była wiedźmą....cóż, potem przeprosiłam, wszystkich, bo nieco się wystraszyli mojego wybuchu. Wytłumaczyłam dlaczego ten kubek jest dla mnie ważny...może nie do końca, ale chyba zrozumieli. Yoongi oczywiście uważa, że przesadzam, nawet nie raczył przeprosić, teraz przynajmniej pyta czy może używać moich rzeczy.Dobrze, że dzisiaj już piątek, koniec tygodnia, jutro pośpię trochę dłużej. Po rozmowie z moją kochaną rodzinką zamierzam pojechać do Seoul Forrest słyszałam, że to piękne miejsce.
Po drodze wstąpiłam do sklepiku Pnaa Lee, zwłaszcza, że miałam prezent dla jego wnuczki. Niesamowicie ciepły człowiek, gdy pierwszy raz zeszłam do sklepiku byłam tak zestresowana, że zamiast “dzień dobry” powiedziałam “do widzenia” wchodząc, gdy zorientowałam się co zrobiłam spaliłam takiego buraka, że mogłabym robić za semafor kolejowy, ale Pan Lee uśmiechnął się do mnie i powiedział, żebym powiedziała to jak będę wychodzić. Można powiedzieć, że został moim personalnym trenerem koreańskiego, Jego łamany angielski, mój łamany koreański i jakoś się
dogadujemy. Dowiedziałam się , że Jego siedmioletnia wnuczka zbiera pocztówki, więc poprosiłam moje kochane siostrzyczki o kilka, jednak dostałam ich okło 40 z całej Polski, młode chyba uruchomiły swoje facebookowe znajomości. Płacąc za zakupy dałam Mu paczuszkę, dawno nie widziałam, żeby ktoś tak się ucieszył, to fajne uczucie gdy sprawiasz komuś przyjemność.
CZYTASZ
Tylko rok
FanfictionOna, młoda kobieta po przejściach, pracująca w małej agencji reklamowej jedzie na roczny staż do bliźniaczej firmy w Seulu. Czy da radę w pracy, w której będzie miała tylko męskie towarzystwo? W założeniu, miało być 10 rozdziałów, będzie dużo więc...