OSIEMNAŚCIE

37 7 0
                                    


                                                                   YOONGI

 Wszystko szło nie tak jak miało. Od rana byłem nerwowy, wiedziałem, że moi przyjaciele są w sądzie, martwiłem się o Kate. Powinienem tam z nią być, tymczasem gniłem nadal w szpitalu. Lekarze nie chcieli mnie wypuścić. Gdyby chociaż Taemin był na dyżurze, z nim może bym się dogadał, pozostaje mi czekać na południe, wtedy ma przyjść. Yongsun mówiła, że ma dzisiaj wolne, ale ma przyjechać po jakieś papiery. Czatowałem na niego jak zawodowy stalker i gdy tylko zauważyłem od razu zaatakowałem. Nie musiałem specjalnie się starać, prawie od razu zgodził się, że mnie wypisze, ale postawił warunek, że zrobię to mi powie. Cholera, nie lubię takich dziwnych akcji, ale zgodziłem się, powinienem być przy Kate, nie tutaj. Zanim załatwiliśmy wszystkie formalności zdobiła się piętnasta. Taemin zapakował mnie do swojego samochodu i zabrał na zakupy. W sumie to logiczne, przez ponad dwa tygodnie moje zapasy z domu niemal wyszły, na szczęście dałem Jungkookowi zapasowe klucze, więc powywalał wszystko co chciało wyjść i trochę się opiekował mieszkaniem. Z pełnymi siatami wtaszczyliśmy się do domu. Taemin co chwilę odbierał wiadomości i sam je wysyłał. Gdy zdenerwowany spytałem czy mu nie przeszkadzam, wyjaśnił mi, że jest w stałym kontakcie z Jacksonem. Rozprawa niedługo ma się skończyć, potem wszyscy mają iść do knajpki prowadzonej przez znajomą pani Kim, tam do nich dołączymy.  Miałem, czas, żeby zmyć z siebie zapach szpitala i zanim się przebrałem była prawie osiemnasta. Pojechaliśmy do knajpy, gdy doktorek parkował zauważyłem ekipę zmierzającą w jej kierunku, poprosiłem byśmy poczekali aż nas wyminą. Patrzyłem na Kate, wyglądała na zadowoloną. Rozmawiała o czymś z Jiminem i Tae. Powstrzymałem Taemina i podążaliśmy w pewnej odległości za nimi. Zastanawiałem się czy nie odpisać na esemesa, którego dostałem od Kate. Gdy wyszli z sądu napisała, że wygraliśmy, i idą do restauracji, i skoro teraz już może, to im zwieje i przyjedzie do mnie. Myśli, że dalej jestem w szpitalu. Nagły wrzask wyrwał mnie z zadumy. To Kate mnie zauważyła i pędziła w moją stronę jak mały bombowiec. Przytuliła się do mnie a ja nie byłem w stanie zrobić nic innego jak tulić ją i wdychać jej zapach. Mógłbym tak stać i stać, jednak zauważyła Taemina i podeszła się przywitać. Wciągnęła nas do środka, przedstawiła pana Shin i siostrę Seokjina, która chyba wpadła w oko doktorkowi. Cały czas miałem ją blisko siebie i mimo, że cieszyłem się że spotkania z tymi ciołkami jej ciepło było tym czego pragnąłem najbardziej. Zagadany z Seokjinem  potwierdziłem tylko gdy Kate powiedziała, że wychodzi zaczerpnąć powietrza. Jednak po około dziesięciu minutach nadal jej nie było, postanowiłem wyjść. To był zły pomysł, zagotowałem się. Stała roześmiana, samo to by mnie nie wpieniło, ale Jackson z ręką na jej plecach już tak. Usłyszała moje kroki i odwróciła się taka promienna. Nie wiem co mnie opętało.
-Kate, zacząłem się martwić, bo długo nie wracałaś, ale widzę, że niepotrzebnie. Masz swojego policjanta, więc nie będę wam przeszkadzał.
Widziałem jak zmienił się wyraz jej twarzy, szok, niedowierzanie i ten ból, który zobaczyłem w oczach. Miałem   ochotę sam sobie przypierdolić. Odwróciła się plecami do mnie, wtedy do akcji wkroczył ten dupek. 
-Słuchaj chłoptasiu, nie lubię cię, za to lubię twoją dziewczynę. Gdy ty sobie smacznie spałeś ona warowała przy tobie jak pies. Myła cię, głaskała, mówiła do ciebie, całowała cię, i mimo, że było jej ciężko nie płakała przy tobie. Gdy się już raczyłeś obudzić nadal niemal każdą wolną chwilę spędzała z tobą, ponad dwa tygodnie. Jeśli masz jakiś problem z tym, że rozmawia z przyjacielem to może zdasz sobie sprawę i z tego, że nie zasługujesz na kogoś takiego jak ona? 
-Pewnie ty zasługujesz? 
-Nie sądzę, nawet gdybym padł jej tu do stóp…posłużył bym jedynie za dywanik, po którym pobiegłaby do ciebie.
Kate, otrząsnęla się. Ze ściągniętą twarzą i łzami w oczach wykrzyczała. 
-Przestańcie! Obydwaj!  Mam was dość. Nie jestem rzeczą do której można sobie rościć prawa. Jestem człowiekiem, ale jak widać macie z tym problem. 
I pobiegła do knajpy. Zauważyłem, że Taemin do niej podszedł, spojrzał na mnie i pokręcił głową z dezaprobatą.
-Jesteś egoistycznym dupkiem, gdybyś wiedział co ona przeżyła. Człowieku, czym Ci oczy zarosły, że nie dostrzegasz, że jesteś dla niej wszystkim?
-Nie przeszkadza Ci to jak widać w ciągłym przystawianiu się do niej.
Zacisnąłem pięści i naprawdę niewiele brakowało a rzuciłbym się na niego, nie zważając na to, że jest gliniarzem. Mogło się to źle skończyć ale z knajpki wyskoczył Namjoon, który odciągnął mnie od Jacksona.
-Czyś ty całkiem zdurniał? Dopiero wyszedłeś ze szpitala, chcesz znów tam wrócić? Poza tym, jak mogłeś w taki sposób potraktować Kate? Nie mam prawa Ci o tym mówić, bo to jej historia, ale ta dziewczyna przeżyła piekło. Na twoim miejscu leciał bym za nią i prosił o rozmowę. 
Nie mogłem wykrztusić słowa, sam nie wiedziałem, czy bardziej jestem zazdrosny, zły na Jacksona, na Namjoona, czy może na Kate? Co ona takiego do cholery mogła przeżyć, że wszyscy chcieli ją chronić? I skoro to takie istotne, to dlaczego ja o niczym nie wiem? Nam zauważył, że gotuje się we mnie, zaciągnał do środka posadził przy stoliku i wlał setkę polskiej wódki. Kurwa, wykrzywiło mnie okrutnie, oni serio to piją? Nieco się uspokoiłem, za chwilę przysiadł się Jimin. Joon wie,  że mam do niego słabość i pewnie przysłał go z misją uspokojenia mnie. 
- Hyung, nie złość się, też nie znam całej historii, dziś na sali sądowej usłyszałem sporo. Ktoś ją skrzywdził, powinieneś do niej iść. Jest u siebie, ten lekarz ją zawiózł. Jest tak samo uparta jak ty, może nie chcieć cię wpuścić. Później może się na mnie pogniewa, ale zostawiła mi zapasowe klucze do swojego mieszkania gdy była w szpitalu i zapomniała odebrać. Weź je proszę i idź do niej.
Posłuchałem dzieciaka, zanim wyszedłem wypiłem jeszcze jeden kieliszek...mocna ta wódka. Podjechała taksówka, wsiadłem, podałem adres i przez całą drogę zastanawiałem się co jej powiem. 
Nadal miałem mętlik w głowie, postanowiłem zapukać,  za cicho? Może nie usłyszała, ja za to doskonale słyszałem głośną muzykę puszczoną w środku.
-Kate otwórz, proszę. Porozmawiaj ze mną. Wiem, że jestem głupim gnojkiem. 
-Idź sobie, nie możesz teraz tu być, nikt nie może. Idź dalej się przepychać z Jacksonem o to, który z was bardziej zasługuje na miano dupka roku.
Mówiła niewyraźnie, pukałem jeszcze kilka razy zanim postanowiłem skorzystać z kluczy od Jimina. Gdy wszedłem stała w pokoju tylko w koszulce. Spojrzałem w jej zaczerwienione od płaczu oczy, co ja narobiłem? Podszedłem trochę bliżej, opatuliła się kocem i usiadła na kanapie biorąc ze stolika puszkę z piwem.
-Jestem głupim ciulem, ale zanim postanowisz mnie całkiem wywalić ze swojego życia przynajmniej mnie wysłuchaj. Bałem się jak jasna cholera, że już nigdy więcej cię nie zobaczę. Ja wcale nie chciałem się tobie zakochać, ale jak przeszłas obok mnie i poczułem czym pachniesz, wiedziałem, że przepadłem. pachniesz dwiema rzeczami, które kocham najbardziej na świecie, kawą i miodem. 
Miałem ochotę walić głową w stolik. Wziąłem browara i usiadłem. W zasadzie to dwoma haustami opróżniłem puszkę.
- Kate, pójdę jeszcze po piwo i coś do zjedzenia, wpuścisz mnie jak przyjdę? 
Chwilę trwaliśmy w milczeniu, podniosłem się dopiero gdy twierdząco skinęła głową. Wróciłem bardzo szybko i znów usiadłem obok, przynajmniej nie odsunęła się ode mnie.
- Kate, proszę, chcę zrozumieć. I Jackson i Namjoon dawali mi jakieś wskazówki, jednak to ty musisz mi opowiedzieć swoją historię. Jeśli jej nie poznam, mogę cię ranić nie mając tego świadomości.
- To nie będzie krótka ani miła opowieść. Muszę się napić, tobie radzę zrobić to samo.
I zaczęła opowiadać, widziałem jak trudno było jej o tym mówić. W pewnym momencie zaczęła się na dłuższą chwilę, po czym chwyciła ze stołu butelkę soju i po odkręceniu daszkiem wypiła prawie pół butelki. W miarę słuchania narastał we mnie gniew, na tamtego człowieka. Jak mógł ją tak skrzywdzić, potem przyszła chwila otrzeźwienia. Zrozumiałem jej wzburzenie, zachowałem się podobnie, ale przecież nie wiedziałem. Powtórzyłem jej wyczyn i też przechyliłem butelkę z soju. Zły pomysł. Skończyła i siedziała ze spuszczoną głową, taka krucha i bezbronna. Przysunąłem się bliżej i objąłem ją delikatnie w pasie. Powiedziałem co czuję, będzie mi trudno. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Gdy przechyliła głowę zauważyłem, że ma mokry policzek. Zamknęła oczy gdy się przybliżyłem,  scałowywałem jej łzy nie mogłem przestać, dojechałem do szyi, zadrżała. Opatuliłem ją mocniej kocem. Nie tak. Bardzo jej pragnę ale nie tak, bez alkoholu. Cholera kręci mi się w głowie. Chyba zaraz usnę, gdzie poduszka? Mam się odwrócić? Po co? A, dobrze. Też się odwróć. Zrolowane ciuchy lądują pod głową, a ciepłe ciało przytula do mnie. Zasypiam. Zdrętwiała ręką wyrywa mnie ze snu. Zdrętwiała, bo Kate na niej leży. Koc się zsunął, mogę podziwiać jej spokojną twarz, delikatne ramiona i niewielkie lecz kuszące krągłości piersi, przyglądam się jej chwilę po czym przykrywam kocem i znów odpływam. To był zdecydowanie najlepszy poranek w całym moim dotychczasowym życiu. Przez odmęty błogiej nieświadomości czułem, że Kate się wierci i nachyla nade mną. Postanowiłem otworzyć oczy, widok lepszy niż wschód słońca nad morzem. Próbowała mi coś wyjąć spod głowy, tak, że jej piersi dyndały mi nad głową. Nic tylko podnieść głowę i zassać się na tym słodko wyglądającym sutku. Powstrzymałem się, ale nie mogłem nie wyrazić zachwytu takim porankiem. Dlaczego ona wygląda tak uroczo gdy się czerwieni? Koniec droczenia się, dałem jej koszulkę, moją. Pięknie w niej wygląda. W podzięce dostałem jej koszulkę...spanie w wielkich męskich koszulkach zamiast w koszuli nocnej nabiera sensu. Po pierwsze w mojej, niemałej koszulce wygląda cudownie. Po drugie, mogłem skorzystać, ale chyba na przyszłość zostawię u niej ze dwie zmiany ciuchów...kto wie co się jutro wydarzy. Dostałem więc piękną czarną koszulkę, dobrze, że mamy ten sam ulubiony kolor i jakieś dresowe spodnie. Kate pobiegła do łazienki a ja spojrzałem ile wczoraj wychlaliśmy. Dwanaście piw i trzy butelki soju, prawie cztery, bo w czwartej została jeszcze niemal połowa zawartości. Niezły wynik i żadne nie ma kaca. Kate wyszła z łazienki pachnąca...ten zapach, mógłbym go wdychać bez końca. Z instrukcją, który ręcznik dla mnie i gdzie leży zapasowa szczoteczka do zębów ruszyłem do łazienki. Gdy skończyłem i znów pojawiłem się w kuchni z pytaniem o jedzonko, zgłodniałem a ostatnio zrobiła pyszną jajecznicę.
Nerwowo drgnęła.
-Kate, coś się stało? Zbladłaś.
- Nie, nic. Tylko...pamiętasz, nie skończyło się to dobrze.
Wygląda jakby dostała ataku paniki, co robić? Ona wiedziała co, odkręciła wodę i wsadziła głowę pod zimny strumień. 
-Przyniesiesz mi ręcznik z łazienki?
Prościej i szybciej było zdjąć i wcisnąć jej w dłoń koszulkę. Gdy spostrzegła czym się wytarła zmarszczyła nos, okazało się, że to była  ostatnia czysta, duża koszulka. Poczekam, wyschnie raz dwa w sierpniowym upale na balkonie. Kate przygotowała kawę i tosty, które leniwie pochłonęliśmy. Nadal był spięta, więc postanwiłem wymasować jej kark. Jej bliskość i zapach podziałały na mnie jak afrodyzjak. Zacząłem całować jej szyję, poddawała się pieszczotom, przechylając głowę. Zniecierpliwiony zdjąłem jej koszulkę, a za chwilę biustonosz, odwróciła się do mnie. Zaczął się taniec, języków i rąk przy akompaniamencie westchnień. Przeniosłem ją do sypialni, gdzie nasze zapasy przybrały na sile. To naprawdę było jak zapasy, raz ona dominowała, by za chwilę odpuścić i stać się delikatną, bezbronną istotką. Budzi we mnie tyle uczuć, że wydaje się to niemożliwością. Chcę być delikatny, a za chwilę wcale nie, co ona ze mna robi? Niemal zwariowałem gdy na mnie warknęła, zniecierpliwiona czekaniem na koniec. 
Po wszystkim opadłem na nią, bawiła się moimi włosami, było mi tak dobrze, nie trzeba było żadnych słów. Po chwili położyem się obok i po prostu patrzyłem na nią. Leżała na brzuchu patrząc na mnie, jej skóra jest tak cudownie miękka, gładzenie jej to prawdziwa przyjemność. Dowiedziałem sie, że jestem zwierzakiem, cóż, dla niej mogę być kim tylko zechce. Trzeba znowu było iść pod prysznic, gdy piliśmy kawę zadzwonił Seokjin. Mamy zaproszenie do jego mamy na obiad, musimy się śpieszyć, dał nam tylko piętnaście minut. Nie potrafię wyjaśnić Kate, dlaczego wolę mu nie podpaść. Raz zrobiłem błąd, potem przez trzy tygodnie był dla mnie tak uprzejmie słodki, że nie chcę tego powtarzać. Zaparło mi dech gdy Kate się przyszykowała. Prostota, bez zbędnych ozdobników. Długa bordowa sukienka doskonale opinała jej sylwetkę podkreślając talię. Zeszliśmy a hyung już podjeżdżał, podrzucił mnie pod mój blok. Poleciałem szybko do mieszkania. Ok, czarne dżinsy, koszula, jest gorąco, ale podwinę rękawy i będzie dobrze.

Tylko rokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz