DWADZIEŚCIA DZIEWIĘĆ

33 6 2
                                    

 Źle spałam,  coś mnie dusiło, nie mogłam nabrać powietrza w płuca, potem jakieś ręce delikatnie gładziły, niski głos coś uspokojakąco szeptał, w końcu uścisk ciepłych ramion pozwolił mi zaczerpnąć tchu i zasnąć spokojnie. Chwilę po przebudzeniu nie wiedziałam gdzie jestem, dopiero po upływie kilkunastu sekund wszystko mi się ułożyło w logiczną całość. Jestem u Yoongiego, dziś będę rozmawiała z Namem i Jacksonem, sumienie nie dawało mi spać spokojnie. Coś jest nie tak, Gdzie Yoongi? Spojrzałam na zegarek, dochodziła dziewiąta. Wyskoczyłam jak poparzona z łóżka i wtedy zobaczyłam kartkę, na której napisał "Następnym razem, gdy będziesz miała złe sny pozwól się obudzić. Kocham cię. Postaram się wpaść na przerwie obiadowej" Dobra, telefon, jest sms od Jacksona, będzie już za pół godziny Namjoon podobnie. Szybko. Prysznic, kawa, doprowadzić się do porządku. Nie wiem, czy się umówili, ale przyszli razem. Usiedliśmy przy stole w kuchni. Nie bardzo wiedziałam jak mam zacząć rozmowę, okazało się, że ktoś ma coś do powiedzenia.
-Jackson powiedz Kate czego się dowiedziałeś. Bo to bardzo interesujące.
-Pamiętasz, mówiłem ci, że trzy lata temu matka Yoongiego znikła? Przez alkohol wpadła w potężne długi, sprzedała mieszkanie i ślad po niej zaginął. Po naszej rozmowie nie przestałem grzebać, trafiłem na ślad pani Yumin. Człowiek, któremu sprzedała mieszkanie przypomniał sobie, że mówiła mu o przeprowadzce do Gwanju. To drugi koniec kraju, więc nie mam szans sam tam powęszyć, na szczęście mam kumpla, który wisiał mi przysługę. Poprosiłem, żeby poszukał czegoś, kilka razy dzwonił do mnie z różnymi informacjami, które po dokładniejszym sprawdzeniu okazywały się być kupą śmieci. Do wczoraj....wiesz, to zadziwiające, jak to wszystko zbiegło się  w czasie. Skończyłem z nim rozmawiać i jakieś pół godziny później przysłałaś mi zdjęcie. 
- Jackson, wybacz, ale nic nie rozumiem.
-Spokojnie Kate, zaraz wszystko się wyjaśni. 
- Już przechodzę do sedna, trzy lata temu pewna ekskluzywna klinika leczenia uzależnień przeprowadziła testy nowej metody wychodzenia z nałogów, różnorakich nałogów. Prowadzili rekrutacje w całej Korei, do udziału w eksperymentalnej terapii zakwalifikowało się trzydzieści osób, w tym i matka  Yoongiego. Cały etap, od rekrutacji, do pełnego wyleczenia trwał niemal dwa lata, dokładnie dwadzieścia miesięcy. Wcześniej zastanawiałem się gdzie znikły pieniądze ze sprzedaży mieszkania, bo suma, za którą zostało sprzedane kilkukrotnie przekraczała wartość wszystkich długów pani Yumin i to powinno być niezłym tropem. Okazało się, że bogaci klienci tejże kliniki postanowili wspomóc tych, którzy dysponowali jeszcze jakąś gotówką, pokazali im jak umiejętnie zainwestować posiadaną gotówkę. Dzięki temu po zakończeniu terapii, która okazała się strzałem w dziesiątkę, mogła wrócić do Seulu i na nowo się tu urządzić. Mało tego, okazało się, że kupiła mieszkanie na tym samym osiedlu, na którym mieszka Yoongi. Nie wiem gdzie pracuje, oficjalnie nie płaci żadnych składek. Namjoon  wczoraj wieczorem wpadł do mnie z Seokjinem i wiem, że była w szpitalu. Sprawdziłem, nigdy nie była zatrudniona przez firmę tam sprzątającą. Myślę, że Ona stara się w jakiś sposób nadrobić stracony czas. 
Westchnęłam, podkurczyłam nogi pod brodę i zamknęłam oczy.
-Czy wiesz coś o samej terapii? Jak przebiegała, czy było włączone również leczenie farmakologiczne? 
-Nie Kasiu, nie sprawdzałem dokładnie, napewno czytałem o wsparciu psychologicznym, ale czy było tam coś o lekach? Mam się dowiedzieć? 
- Nie, dziękuję Ci, zrobiłeś już tak dużo. Naprawdę to doceniam. Teraz muszę jakoś te wszystkie rewelacje przekazać Yoongiemu. 
Namjoon chyba chciał coś powiedzieć, ale tylko otworzył i zamknął usta. Zerknęłam na wyświetlacz telefonu. Dochodziła dwunasta….niemal dwie godziny rozmawialiśmy o tym wszystkim. Nagle coś mi wpadło do głowy.
-Nam, gdzie teraz jesteś według oficjalnej wersji?
-Cóż, pojechałem do klienta, żeby sfinalizować umowę na usługi naszego biura.
-Długo Ci zejdzie?
-Coś Ty, załatwiłem to zanim tu przyjechałem.
Klasnęłam w dłonie i zerwałam się z krzesla.
-Super, posprzątam dowody waszej bytności tutaj i pojadę z tobą do firmy. Powiemy….że chciałeś sprawdzić, czy czuję się lepiej. Czuje się na tyle dobrze, żeby pojechać i nadrobić poranną nieobecność. Zresztą, mam przeczucie, że sytuacja sama się rozwiąże.
Namjoon uniósł brwi ze zdumienia.
- Nie lekceważ kobiecych przeczuć stary. A tym bardziej przeczuć słowianek. Zobacz sam jak to wszystko się układa wokół niej. Czasami się zastanawiam Kasia, czy nie jesteś jakąś wychowanką dziwożony.
Spojrzałam zdziwiona na Jacksona, znów zapunktował. Tym razem znajomością mitologii słowiańskiej. Skurczybyk roześmiał się i pożegnał szybko. Niby nagle do pracy się śpieszy. Umyte i wytarte kubki po kawie schowałam do szafki. Koszulkę zmieniłam na koszulę i mogliśmy z Namjoonem iść.
-Wiesz, że on na ciebie leci?
-Co? -Nie zrozumiałam
-Komisarz Wang, bardzo subtelnie cię podrywa….zwraca się do ciebie polskim imieniem, zawsze jest chętny do pomocy, zna twój kraj, i teraz jeszcze ta dziii…cośtam.
-Dziwożona, postać z mitologii słowiańskiej. W skrócie, okrutnie brzydka i złośliwa, ale za to niezwykle mądra baba, która podmienia dzieci w kołyskach. Podrzuca swoje paskudne potomstwo, kradnąc zwykłe maleństwa, które czasami wychowuje jak swoje.
-Ok, ale uważaj na niego, dobrze?
-Nam, Jackson wie, że dla mnie będzie kumplem, tylko kumplem, nikim więcej, lubię go. Tylko lubię, rozumiesz? Może próbować….ale nie jest Yoongim, więc nie ma szans. 
Przez chwilę milczałam zastanawiając się jak to wszystko rozegrać. Nagle byliśmy już pod firmą, a do przerwy zostało około pół godziny. Namjoon poklepał mnie nieporadnie po ramieniu, pewnie, żeby dodać otuchy. I wtedy ją zobaczyłam. 
-Namjoon, druga ławka po lewej stronie od wejścia. Widzisz kobietę w błękitnym swetrze? To ona. Proszę idź do biura. Ja z nią porozmawiam, spróbuję porozmawiać. Potem przyjdę, może lepiej nie mów nikomu, że mnie przywiozłeś.
-Jesteś pewna, że sobie poradzisz?
-Nie, ale czuję, że muszę to zrobić.
-Dobrze, powodzenia Kate.
Siedziała zwrócona w stronę wejścia do biurowca, więc mnie nie zauważyła dopóki nie usiadłam obok niej.
-Dzień dobry.
Lekko drgnęła, ale nie wydawała się przestraszona.
-Przepraszam jeśli Panią urażę, ale w moim kraju najlepiej od razu przechodzić do rzeczy. Jest Pani mamą Yoongiego, prawda?
Dość szybko uśmiechem zamaskowała szok.
-Jak się domyśliłaś?
-Ktoś mi pomógł, w zasadzie kilku ktosiów. Tak naprawdę to szukałam pani.
Na to wyznanie kobieta przestała się przejmować niuansami.
-Ty mnie szukałaś? Po co? Dlaczego?
Postawiłam na szczerość.
-Yoongi opowiadał mi o sobie, o dzieciństwie, dorastaniu. O rzeczach trudnych i bolesnych, o rzeczach, które kochał...O tym jak bardzo pragnął miłości i o tym jak bardzo było mu bez niej źle. Mówił wiele, lecz umiem czytać między wierszami. Nie powiedział mi tego wprost, jednak wiem, że on panią kocha. Może to źle, lecz często najpierw działam a potem myślę. Poprosiłam znajomego komisarza żeby panią odszukał. Byłam niepocieszona, gdy okazało się, że ślad po pani urwał się trzy lata temu. Jednak, zaczepiła mnie pani wtedy gdy miałam zranioną stopę. Jeden z naszych współpracowników powiedział mi, że widuje panią często w pobliżu firmy, inny opowiedział, że widział panią w szpitalu u Yoongiego. W zasadzie rozpoznałam panią wczoraj. Gdy zeszliśmy na obiad, przyglądałam się pani….Yoongi tak samo przekrzywia głowę gdy się skupia, w taki sam sposób łapie się pod boki, gdy jest zdezorientowany. I chyba najważniejsze, ma Pani oczy.
-Czego chcesz ode mnie?
-W zasadzie to nie wiem. Nie mam pojęcia jaki impuls kazał mi pani szukać, ani tym bardziej teraz tu rozmawiać. Wiem, że człowiek którego kocham kocha swoją matkę….I chciałabym, nie wiem….chciałabym, żeby wiedział, że matka kocha jego.
Z nerwów zaczęłam się zacinać. Mina pani Yumin była nieprzenikniona, jakby założyła na twarz maskę.
-Gratuluję, widywałam go z kilkoma kobietami, na wieczór, tydzień...Ale nigdy na dłużej. Nie wiem czym sobie zaskarbiłaś jego miłość ale musi być w tobie coś wyjątkowego. Charakterek na pewno masz, nie brak ci odwagi. I tak, to że jesteś inna to zapewne też zaleta.
Nie rozumiałam do czego zmierza i chyba było to widoczne w wyrazie mojej twarzy. 
-Jak według ciebie mam z nim znów nawiązać kontakt? 
- Może list? Na początek napisać do niego list. To dobra metoda, gdy chcemy komuś opowiedzieć o swoich uczuciach, ale się tego boimy. 
Chwilę siedziałyśmy bez słowa.
-Dziękuję, spróbuję napisać list.
-Jeśli go pani kocha, niech pani napisze list. Myślę, że adres pani zna. Spojrzałam na zegar w halu budynku, za dwie minuty przerwa. Mogą zjechać do baru na obiad.
-Muszę się już pożegnać. Proszę, niech pani się nie poddaje. Wiem, że on panią kocha. 
-Idziesz do niego? 
Przytaknęłam.
-Kochaj go jeszcze przez chwilę za nas obie.
Wybiła pierwsza, zerwałam się z ławki. Znów moja impulsywna część wyrwała się naprzód i przytuliłam tą kobietę na pożegnanie. Do budynku niemal wbiegłam, czułam się taka lekka. Wyjęłam telefon, żeby zadzwonić do mojego szczęścia, ale okazało się to niepotrzebne, bo winda wypluła całą bandę. 
-Kate, co ty tu robisz? Miałaś odpoczywać w domu. 
-Poczułam się lepiej, na tyle, żeby przyjść na połowę dniówki i pomóc pracy, komuś kto będzie tego potrzebował.
- Ja chętnie przyjmę pomoc, bo gwiazda śmierci nie pasuje mi do konceptu firmy zajmującej się utylizacją śmieci.
Od razu zgłosił się Hobi. 
-Jak nie pasuje? To genialne, nie "Gwiazda Śmierci", tylko "Gwiazda Śmieci"...zakładam, że to pomysł Tae?
 -Widzę, że jestem zbędny, wcale nie tęskniłaś za mną, tylko za tą bandą.
-Oczywiście, że tęskniłam, za tobą i resztą ekipy.
 Mówiąc to pocałowałam go w policzek, na co przytulił mnie do siebie na chwilę. Nie mogłam się powstrzymać przed rzuceniem spojrzenia na ławkę, ale już jej tam nie było. Chwyciłam mojego mężczyznę pod ramię i razem weszliśmy coś zjeść. Po obiedzie okazało się, że dziś były tylko dwa nowe zlecenia, więc chłopcy zajmowali się poprawkami w poprzednich, które jeszcze nie zostały zaakceptowane przez zleceniodawców. Yoongi wcześniej pomógł Jiminowi i Jungkookowi, więc postanowiłam pomóc Hobiemu. Spodobał mi się pomysł Tae z tą gwiazdą. Chwilę przerabialiśmy zdjęcia...pomysły Taehyunga bywają kosmiczne. Jest niesamowicie kreatywny ten mój braciszek. Sprawiało mi frajdę patrzenie na to jak tłumaczy Hobiemu swój punkt widzenia i powoli przekonuje go do swojego pomysłu. Wycofałam się w momencie, gdy obaj zabrali się za tworzenie sloganu. Stanęłam za Yoongim i początkowo chciałam tylko go pocałować w czubek głowy, ale zauważyłam, że jest spięty, więc zaczęłam masować mu kark, poczułam jak się rozluźnia i dopiero wtedy go cmoknęłam. Obrócił się i chwycił mnie tak, że usiadłam mu na kolanach, przytuliłam się na chwilę wdychając jego zapach, lech za moment się oderwałam i nie bez żalu przysunęłam krzesło obok niego. Nie było sensu odpalać już mojego komputera, bo za pół godziny koniec dniówki. Żeby nie przeszkadzać chłopakom, pozbierałam ich kubki i poszłam je umyć. Nie bałam się już, że Jennie będzie mi dogryzać, bo została zwolniona, a jej koleżanki raczej nie przesiadują w kuchni. Czas minął naprawdę szybko, Hoseok zaproponował, że podrzuci nas do domu, ale podziękowaliśmy, bo mieliśmy jeszcze wstąpić na zakupy. Obiecałam Yoongiemu sałatkę z tuńczyka. Kupiliśmy więc dwie puszki ryby w oleju, było trochę problemu ze znalezieniem kukurydzy konserwowanej, ale udało się i ją kupić, niestety ogórków kiszonych nigdzie nie było, więc, w ostateczności zastąpiłam je korniszonami. Zamiast majonezu użyłam jogurtu naturalnego, efekt nie był najgorszy, choć nie wywołał u mnie zachwytu, Yoongiemu bardzo smakowało. Wszystko było w porządku, dopóki nie usłyszałam tego pytania.
-Kim była ta kobieta, z którą rozmawiałaś zanim zeszliśmy na dół?
Szybka kalkulacja, biurowiec jest na drugim piętrze, ławka mocno z boku, może nie zauważył zbyt wielu szczegółów? 
-Pamiętasz, że wtedy, gdy mnie niosłeś na barana i wracałeś się po buta zaczepiła mnie pewna kobieta? Wczoraj ją zauważyłam i postanowiłam zagadać, okazała się całkiem sympatyczną osobą. 
Oby to kłamstwo zabrzmiało na tyle wiarygodnie, że nie będzie drążył tematu.
-Acha, bo bałem się, że znów ktoś ci sprawia jakąś przykrość.
-Nie mój ty rycerzu w czarnej koszulce, nikt mi przykrości nie sprawia.
Obróciłam to w żart, jednak nadal gdzieś wewnątrz mnie jakiś cichutki głosik szeptał ”oszukujesz go, jesteś  podła”. Naprawdę mam nadzieję, że pani Yumin napisze ten list i nie będę musiała zbyt długo go zwodzić. To co uwielbiałam w byciu z Minem, to fakt, że nie kłapaliśmy dziobami cały czas, oboje lubimy od czasu do czasu pomilczeć i nie jest to w żaden sposób krępujące. Po prostu jesteśmy przy sobie i to wystarcza. Leżałam z zamkniętymi oczami opierając się o ramię Yoongiego i to było coś co mi w tej chwili wystarczało. Mogłam pozbierać myśli, by zadać mu pytanie, na którego odpowiedź da mi pojęcie o tym czego mogę się spodziewać gdy wyjdzie na jaw mój udział w tym wszystkim.
-Yoongi, jakie masz zdanie na temat dawania drugiej szansy ludziom, którzy popełnili błąd?
-Hmm, to zależy od tego co zrobili, czy wyciągnęli nauczkę z tego zdarzenia, myślę, że za każdym razem to indywidualna sprawa. Weź przykład chłopaka, który z głupoty ukradł w sklepie batonik, został pociągnięty do odpowiedzialności karnej, ma to już zaznaczone w kartotece i niestety jego opinia jest popsuta już na starcie. Jemu dałbym szansę. Z drugiej strony mamy….Seungriego, oboje wiemy do jakich czynów jest zdolny, mimo, że jest w więzieniu kiedyś z niego wyjdzie, i w przypadku takiego człowieka miałbym spore problemy z uwierzeniem w jego przemianę, możliwe, że nie dał bym mu drugiej szansy. Skąd takie pytanie?
-Ta kobeta, z którą rozmawałam przed pracą powiedziała mi, że skrzywdziła kiedyś kogoś, kogo kochała i nie wie jak naprawić swój błąd, więc przychodzi od czasu do czasu przynajmniej popatrzeć na tego, którego kocha, bo dzięki temu wie, że z nim wszystko w porządku.  
Znowu kłamstwo….może nie tak do końca, ale mocno naciągnięta prawda. 
-Trafił mi się niesamowity okaz, moja kobieta to chodzący anioł, który pomaga każdej zbłąkanej duszyczce. 
-Myślę, że mnie przeceniasz, wcale nie jestem takim ideałem. 
-Dla mnie jesteś, a teraz spać, bo rano będziesz nie do życia, bo mój anioł zawsze jest w złym humorze, gdy jest niewyspany.















Tylko rokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz