16.XX

798 28 2
                                    

Gdy już dojechałam na lotnisko, szybko wyciągnęłam torbę z bagażnika. Obróciłam się wciągnęłam głęboko powietrze, po czym poszłam do punku, gdzie kupuje się bilety lotnicze. 

 – Dzień dobry, w czym mogę służyć – przywitała się z uśmiechem pani, która sprzedawała bilety 

 – Poproszę bilet do Polski – powiedziałam dość szybko denerwując się, że nie uda mi się z tę wydostać 

 – A pani to na pewno pełnoletnia jest? Poproszę paszport. – zażyczyła sobie, patrząc na mnie jak na uciekinierkę z więzienia. A mi no cóż, słów zabrakło, ale szybko wzięłam się w garść. 

 – Jeszcze niepełnoletnia, ale za 2 miesiące będę miała 18 lat – odpowiedziałam z pewnością siebie, której nie miałam, dopiero w tej chwili podziękowałam rodzicom za lekcje artystyczne. 

 – W takim razie nie mogę pani sprzedać biletowi może pani przyjść za 2 miesiące wtedy pani dostanie bilet – powiedziała, kończąc ze mną rozmowę i przechylając głowę w taki sposób, aby wezwać do siebie kolejną osobę. 

 – ALE PANI NIC NIE ROZUMIE! Miałam lecieć do rodziny, ale pomyliłam loty i przyjechałam do Korei, a powinnam lecieć do Polski. Przyjechałam z Ameryki i jak wysiadłam z samolotu, to sama nie wiedziałam, co robić. Niech pani mi pomoże, moi rodzice się pewnie o mnie bardzo martwią. Proszę niech pani mi sprzeda bilet. – poprosiłam ze smutkiem w poczułam prawie się rozpłakałam. A jedyne, czego chciałam to uciec z tego kraju i wrócić do normalności. Pani, która mnie obsługiwała poczuła skruchę i zaczęła chyba powoli myśleć jak mi pomóc. 

 – A czy mogę się dowiedzieć, jak pani tam dostała bilet? – patrzy się na mnie podejrzliwie, lecz ja wiedziałam, że zrobię wszystko, aby zrealizować własny cel. 

 – W Ameryce kupowała mi bilet ciocia i teraz miałam pojechać do domu do rodziny. Rozumie to pani? – przez chwile widziałam, jak się zastanawiała, ale szybko odpuściła 

 – No dobrze niech będzie, ale nie chcę mieć przez panią problemów – powiedziała a ja szybko pokiwałam głową 

 – Obiecuję nie będzie pani miała – po czym uśmiechnęłam się do niej.Wydała mi bilet i poszłam w miejsce, w którym mnie pokierowała. Oczywiście nie miałam jakiegoś większego bagażu, więc po prostu usiadłam na krzesełkach i czekałam na lot. Okazało się, że za 10 minut powinien być, więc wstałam i poszłam w odpowiednią dla mnie storę. Na moje nieszczęście poszłam w złą stronę i wsiadłam do złego samolotu. Dzięki pewnej pani szybko się zorientowałam i szybko z niego wyszłam. Pobiegłam szybko już teraz w dobrą stronę do swojego samolotu. Na szczęście jeszcze nie odleciał, więc jeszcze zdążę. Miałam jeszcze 2 minuty do zamknięcia drzwi od samolotu, więc musiałam przyspieszyć. Podbiegłam pani bilet i weszłam na podkład, zajęłam miejsce, kładąc sobie torbę na kolanach. Po czym wyciągnęłam telefon, a z niego kartę SIM, po czym rzuciłam pod nogi. Cieszyłam się, że w końcu mi się udało zrealizować plan, a, tym bardziej że przeżyłam historie niczym jak w filmach. Lot był bardzo przyjemny nie wiem dokładnie, ile lecieliśmy, lecz, gdy usłyszała, że lądujemy w Polsce to niemal podskoczyłam uradowana na siedzeniu. Wysiadając od razu poczułam, że jesteśmy w Polsce. Nie dość, że wszędzie spieszący się ludzie, to jeszcze ludzie, który byli smutni, a bardziej poważni. Wciągnęłam powietrze nosem i poszłam dalej, aż do taksówki i spytałam się czy dojadę do domu za 500 zł. Okazało się, że dojadę, więc siadłam ucieszona, że to już koniec moich problemów.Gdy już byliśmy na miejscu wyszłam z taksówki, dziękując i szybko pobiegłam w stronę domu. Weszłam uradowana do domu, lecz uśmiech nie trwał długo, ponieważ, gdy tylko przekroczyłam próg domu od razu zauważyłam 9 osób siedzących przy stole. Całkowicie mnie to zaskoczyło, przez co z wrażenia upuściłam torbę. Wiedziałam po tym, jak na mnie patrzyli, że na twarzy miałam napisane jak? Ale to jak tak szybko dotarli tutaj, i to przede mną? 

 – Ale jak to? – powiedziałam niczym szeptem 

 – Oj Laura przed nami nie da się uciec. A za to, co zrobiłaś czekacie z sporą kara. – odpowiedział na moje pytanie RM 

 – Nie możecie! – krzyknęłam ze łzami w oczach – mamo tato powiedzcie coś zróbcie coś! – lecz oni nie reagowali – nie odezwiecie się ani słowem, nienawidzę was-po tych słowach wybiegłam z domu nie wiedziałam, gdzie biec, więc biegam przed siebie, ile sił. Musiałam gdzieś uciec schować się nie chciałam już mieszkać w Korei męczyło mnie to wszyscy wyglądali podobnie, a ja byłam inna od nich z powodu swojej europejskiej urody. Co miałam niby tam robić uczyć się normalnie mówić, że wszystko jest w porządku? Powiedzmy sobie szczerze nie da się tak. Gdy tak biegłam wpadłam na jakiegoś kolesia nawet się na niego nie popatrzyłam, lecz biegłam dalej w pewnym momencie odwiązała mi się sznurówka, przez co się przewróciłam. Szybko wstałam i chciałam biec dalej, lecz czyjeś ręka na ramieniu mnie zatrzymała. 

 – Zostaw mnie!!! – krzyknęłam, chcąc odepchnąć człowieka, który mnie trzymał, lecz nawet nie drgną 

 – Hej spokojnie – powiedział V, po czym obrócił mnie do siebie przodem i przytulił, a ja zaczęłam jeszcze bardziej płakać – wszystko będzie dobrze – powiedział, całując mnie w głowę 

 – Nie będzie ja nie chcę z wami mieszkać, nie chcę z wami żyć. Chcę mieć osobny świat i móc podzielić was przez telefon, a nie z wami żyć. To jest całkowicie inna bajka wy tego nie rozumiecie...- nie pozwolił mi dokończyć 

 – Spokojnie. Ja to rozumiem. Chodź coś zjeść, bo jestem głodny, a przy okazji porozmawiamy – nic więcej nie mówiąc poszliśmy coś zjeść do mojej ulubionej knajpy, po czym trochę się uspokoiłam i zaczęłam o wszystkim odpowiadać V, ale wiedziałam, że to nie koniec kłopotów i wiedziałam, że na pewno nie będzie tak, jak ja bym chciała. 

Porwana przez BTS/POPRAWKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz