23.XX

808 21 5
                                    

Następnego dnia zostałam obudzona uderzeniem w prawe udo. Nie wiedziałam za bardzo o co chodzi, lecz odruchowo kopnęłam osobnika, który to zrobił. Okazało się, że był to Jin, lecz oczywiście nie sam. 

– Jin myślałam, że masz trochę więcej oleju w głowie. Niestety się przeliczyłam. Od wczoraj coś się z tobą dziej, lecz ja niestety nie jestem lekarzem, aby to zdiagnozować. – po czym przeniosłam wzrok na resztę chłopaków, którzy się głupio uśmiechali. – A wy co tak patrzycie? – wstałam z łóżka i podeszłam do szafy, na którym było lustro, ale w odbiciu lustra zobaczyłam siebie, ale nie w sukience, lecz w czyimś t-shircie. 

– To już przesada. Który mnie przebrał? Gadać szybko! – wydzierałam się na nich, lecz widocznie to na nich nie robiło wrażenia. No po prostu nie mogłam z nimi wytrzymać jak oni tak mogli nie uszanować mojej przeszczepieni osobistej. 

– Widzę, że już ci lepiej od wczoraj. – powiedział J-Hope, robiąc małą przerwę – bo jak pamiętam po wczorajszym upadku ze schodów nie czułaś nóg. A teraz ewidentnie je czujesz, nawet chodzisz po prostu cud. – mówiąc to zaczął się śmiać. Lecz ja nie zamierzałam na to reagować, ponieważ mówiłam prawdę, a co oni myślą to już nie moja sprawa.

 – Co?! Czekajcie, kiedy ona niby spadła ze schodów? – odezwał się Jungkook, patrząc na wszystkich po kolei jak by co najmniej ktoś mu powiedział, że Afryka jednak istnieje. 

– A no tak zapomniałem ci powiedzieć. Wczoraj widzieliśmy ją przed schodami leżącą i udającą, że nie czuję nóg. – odpowiedział mu Jin, a we mnie się zagotowało, bo naprawdę ich nie czułam. I choć było mi smutno, ponieważ chłopaki mnie nie wierzyli to nie zamierzałam im tego mówić. 

– Ja wcale nie udawałam. Nie czułam ich, wszystko mnie bolało. Gdybyście wy spadli ze schodów mielibyście podobną sytuację. 

– Dobra, dobra nie musisz się tłumaczyć. Teraz ubieraj się, bo jedziemy do wytwórni wszyscy – po czym wskazał na mnie palcem – ty też – nie zamierzałam się z nim kłócić i tylko kiwnęłam głową. 

– A śniadanie? – spytał się Jimin, mając nadzieje w oczach, że o tym nie zapomniano.– Wszystko zdążymy zrobić mamy dwie godziny. Po dwóch godzinach wychodzimy tak, jak wyglądamy. Ruchy! – powiedział RM, po czym wszyscy ruszyli do swoich pokojów nawet ja. 

Zaczęłam się szykować ubrałam się w sukienkę maswerkową, która odkrywała mi ramiona i sięgała przed kolano. Była w kolorze cielisty co świetnie pasowała do moich kozaków czarnych na obcasie. Do tego dokończyłam stylizacje paskiem, aby sukienka nie leżała na mnie jak worek. Do tego pomalowałam się bardzo naturalnie, bo tylko rzęsy i usta szminka brązową.Po czym zeszłam na dół, ale okazało się, że już musieliśmy wychodzić. Więc wzięłam w rękę tosta i płaszcz, po czym wyszłam razem z chłopakami. Wsiadłam do samochodu razem z V i pojechaliśmy do ich wytwórni.Całą drogę się do nich nic nie odezwałam. 

Gdyby siadaliśmy z samochodu tym bardziej szłam za nimi w milczeniu, aż w końcu weszliśmy do biura, gdzie ujrzałam mężczyznę w średnim wieku, lecz po Koreańczykach to nic nie można być pewnym. Miał on dość krótko ścięte włosy, brązowe oczy i okrągłe okulary. Był dość okrągły, lecz miło wyglądał. A przynajmniej ja tak sądziłam na pierwszy rzut oka.

Gdy zobaczył, kto wszedł do jego gabinetu spojrzał się na mnie i ręką zaprosił mnie, aby usiadła na krześle, które było przed biurkiem. Nie za bardzo wiedziałam, o co chodzi, dlatego też się nie ruszyłam z miejsca. Lecz już po chwili V dotknął ręka moich pleców lekko mnie, popychając do przodu. Zrobiłam dwa kroki wymuszone, lecz potem się całkowicie zaparłam i nie ruszyłam nawet o centymetr.

 – Nie musisz się mnie bać. – uśmiechnął się. Nie bałam się go, tylko nie wiedziałam, o co chodzi i dlaczego tylko ja i on mieliśmy siedzieć, a chłopaki stać. 

– Ja się nie boję. Po prostu nie wiem, po co tutaj jestem? 

– To dobrze. Jestem Bang Si-Hyuk prezes tej wytwórni. – przedstawił się 

– Domyśliłam się, kim pan jest. Pytanie raczej brzmi, po co miałam tutaj przyjść? – spytałam oschle, patrząc się na niego podejrzliwiej. 

– Widzę, że charakterek to masz, ale to nic. Chciałem ci złożyć propozycje. – powiedział dalej uśmiechając się, a mnie zaczęło to już troszkę irytować. No bo ileż on tak może z uśmiechem na twarzy wytrzymać. To bardziej wyglądało jak bym przyszła do diabła, aby podpisać kontrakt. Lecz on nie był diabłem, a prezesem wytwórni. 

– Więc słucham. – popatrzyłam na niego podejrzenie, bo od zawsze nie nawiedziłam jak ktoś ode mnie coś chciał, bo tylko w takich chwilach był miły. 

– Słyszałem, że przyjaźnisz się z Hwasa. Więc chcę ci dać propozycję, abyś zaczęła zarabiać tak jak ona. – no przyznam mu trochę się zdziwiłam, lecz szybko się otrząsnęła. 

– Słucham? Słyszał się pan? Ja zarabiać? Przecież ja nie mam ani matury, ani w niczym doświadczenia. Nawet nie jestem pełnoletnia. Nie ma takiej opcji, jeśli pan teraz chce mi mówić jak pracuje Hwasa to mało mnie to interesuje. – powiedziałam z gniewem w oczach. To było podłe, bo znałam trochę Hwasa, ale nigdy nie pytałam się jak ona pracuje. Myślałam po prostu, że ma bogatych rodziców i tyle. 

– Posłuchaj nie chcę się stać twoim wrogiem. Chcę, abyś czuła się tutaj dobrze i bezpiecznie. – powiedział to już bez uśmiechu firmowego. 

– No to teraz tam walnął. Dobra jak już o tym rozmawiamy to wolę rozmawiać z panem w cztery oczy. – gdy to powiedziałam Bang Si-Hyuk popatrzył się na chłopaków, a oni wyszli. Zadziwiające jak szybko się posłuchali. 

– Więc tak może na początku jakaś herbata i ciastko dogadajmy się. – powiedział, To wstając, a ja go szybko zatrzymałam, mówiąc. 

– Nie trzeba przejdźmy od razu do interesów i do tego, o czym chciał pan ze mną porozmawiać. – nie było sensu tego specjalnie przedłużać. 

– Widzę, że dobrze dobrałaś sobie szkołę w Polsce. Dam ci propozycję, a ty wybierzesz czy chcesz robić to, co robiłaś do tej pory, czy to, co teraz powiem. Co ty na to? 

– Okej. Zamieniam się w słuch. – powiedziałam, to siadając na krześle i przybliżając je do biurka. 

– Chciałbym, abyś została solistką. – przerwa na chwilę, widząc moją zaskoczoną minę, ale po chwili zaczął dalej – słyszałam, że dobrze śpiewasz i że też dobrze się poruszasz, więc sądzę, że bardzo dobrze, by ci było, gdybyś została solistką. 

– No nie wiem, czy to dobry pomysł – mówiłam to bardziej spokojnie i zaciekawieniem. Nadal analizując w głowie cała tę sytuację. 

– Chcę dla ciebie jak najlepiej. Uwierz, że to nie jest ciężka praca. A przy tym możesz się dobrze bawić i dalej rozwijać swoje umiejętności, które już na byłaś. 

– Mówi pan, tak jakbym mnie znał od początku – powiedziałam to i podrapałam się po głowie. 

– Nie znam cię od początku, ale sądzę, że poradziłabyś sobie z tym. Więc co wchodzisz w to? – popatrzyłam się chwilę na niego, po czym odpowiedziałam... 

Porwana przez BTS/POPRAWKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz