13.XX.

943 29 1
                                    

Podeszłam pod drzwiami zapukałam trzy razy i weszłam. Okazało się, że Nam-joon śpi. Podeszłam do niego i usiadłam obok przyglądałam mu się uważnie, po czym zaczęłam bawić się jego włosami. On tylko przekręcił się na bok, wtulając się we mnie nie miałam serca mu dokuczyć, dlatego też zaczęłam głaskać go po głowie. 

– RM wstawaj zasrańcu – On otworzył tylko oczy i popatrzył na mnie. Patrzył się tak przez dłuższą chwila, co nie wydało ni się normalne, więc go uderzyłam w ramię 

– Co się tak patrzysz? 

– A co nie mogę? – od razu wrócił do świata żywych. Podniósł się z łóżka i spojrzał jeszcze raz na mnie 

– Krępujesz mnie – powiedziałam, zaczynając się rumienić 

– Haha a to dobre – od razu odwrócił wzrok i zaczął poprawiać sobie włosy 

– To nie jest śmieszne – powiedziałam, szturchając do drugi raz tego dnia. 

– O co chodzi? – spytał na co bardzo spoważniałam, On za to się obrócił do mnie tak jak by chciał ze mnie przeczytać jak z otwartej księgi 

– Gniewasz się na mnie? – spytałam, opuszczając trochę głowę i zaczęłam bawić się palcami, a, by, czym się zająć 

– Dlaczego tak myślisz? – złapał mój podbródek w dwa palce i podniósł tak, abym na niego patrzyła 

– Podobnież, jak przyszedłeś, to byłeś wściekły, więc chcę wiedzieć o co chodzi? Dlaczego byłeś zły? 

– Po prostu nie zdajesz sobie sprawy, że to, co zrobiłaś nie było zabawą. Mogło ci się coś stać. – powiedział, przybliżając swoją twarz o parę centymetrów do mojej 

– Oj nie przesadza – odsunęłam się od niego zabierając twarz z jego palców 

– Nie Laura to nie jest Polska tu są całkowicie inne zasady. – wstał wściekły z łóżka i podszedł do mnie. Rozmawiając z nim czułam się jak bym rozmawiała ze starszym bratem. Te pouczenia i zasady, a już nie wspominając o kontroli. Ale i tak go bardzo lubiłam nawet po tym, jak mnie porwał.

– No dobrze... – nie dokończyłam, bo wtedy dostałam SMS-a wyciągnęłam telefon od razu, odczytując. 

 Wooyoung 
– Możemy się spotkać. 
Ja
 -Po co?
 Wooyoung
 -Po samochód i nie tylko.
 Ja
 -No ok 

Schowałam telefon i szybko wstałam z łóżka, podbiegając do Nam-joon'ga i go się przytuliłam 

– Mogę gdzieś dziś wyjść? – spytałam, chcąc, aby poprawił mu się, choć na chwile humor i chyba się udało, bo się uśmiechnął 

– A od kiedy ty się pytasz o pozwolenie? 

– Aha chciałam być miła a ty...- odsunęłam się od niego, chcąc wyjść. Gdy już miałam złapać za klamkę poczułam jak RM przytula mnie od tyłu obróciłam się w jego stronę i popatrzyłam mu w oczy. Widziałam, że coś go gryzło. 

– Dobra gadaj co się stało? – przymrużyłam trochę oczy, aby dać mu do zrozumienia, że w końcu musi powiedzieć. 

– Nic – upar się i koniec, jak to potrafi wnerwić 

– Przecież widzę nie rób, że mnie greka 

– Nieważne. Idź już lepiej – puścił mnie i usiadł na łóżku, a ja poszłam się w ubrać. Choć nie mogłam się zdecydować to postanowiłam na klasykę sportowy czarny stanik i do tego spodnie w kolorze mono, a do tego zegarek złoty. Włosy postanowiłam, że dzisiaj tylko rozczesze, więc były proste, no i oczywiście na koniec się umalowałam, a tak naprawdę zrobiłam tylko kocie oko żółtym eyelinerem. 

I wyszłam z domu, tylko nie spodziewałam się, że tam już będzie na mnie czekał Wooyoung w moim samochodzie wsiadłam i się na niego obróciłam się w jego stronę.

– Co się tak na mnie przyglądasz? – zapytał Wooyoung, uśmiechając się jak głupi do sera 

– Bo siedzisz w moim samochodzie i jeszcze za kierownicą – powiedziałam niby wściekła, a tak naprawdę podekscytowana. Nie dość, że miałam już swój samochód, to jeszcze przystojnego kierowcę. No nie stop nie pomyślałam tego. 

– Jak dobrze wiem ty nie masz prawo jazdy 

– Ty też nie – wybuchliśmy teraz śmiechem, bo ta sytuacja była mocno powalona. Nie dość, że wcześniej dwóch wrogów siedzą w samochodzie, to jeszcze się śmieją ze swojej głupoty. Tylko jak by nie patrzeć RM ma racje jestem w innym kraju, a tu są inne zasady, więc pora w końcu to sobie uświadomić. 

– Jak by cię policja zatrzymała to powiedz, że jesteś moją dziewczyną i ci pozwalam. – wybuchłam jeszcze większym śmiechem, a co on grecki Bóg, aby wszystko mu na sucho uchodziło. 

– A niby, po co mam tak mówić – on się tylko przybliżył do mnie, a ja nadal się nie ruszyłam. Bo po co mam pokazywać, że ma jakąś kontrole nade mną i nad moim ciałem 

– Bo ją jesteś – i mnie pocałował trwało to bardzo krótko. Ale ja tak szybko nie odpuszczę złapałam go za bluzkę i przyciągnęłam go do siebie, łącząc nasze usta w długi namiętny pocałunek, gdy mam zaczęło brakować powietrza oderwaliśmy się od siebie. 

– Czy to oznacza, że jesteś moja? – wolne żarty ja jestem niczyja, wolna niczym ptak. 

– Nie no co ty to nic nie znaczyło nie gadaj tylko jedzie – przecież nie powiem mu, że trochę mnie to kręci, ale widziałam, że był wściekły, ale nic nie mówi to mnie jeszcze bardziej cieszyło, dojechaliśmy nad morze albo jeziorko nie mam pojęcia, ale mi się podobało wysiedliśmy z samochodu i poszliśmy wzdłuż ścieżki. 

– Chciałem cię zabrać na zakupy, a potem do restauracji, ale ty nie jesteś, jak Koreanki, więc przywiozłem cię tutaj – powiedział, łapiąc mnie w tali i przyciągając do siebie. I cały czas patrzył na moją reakcję, a ja nie mogłam oderwać wzroku od widoków przede mną.

– Jest ślicznie i tak... yyy znaczy mogłeś zabrać mnie na te zakupy – sama nie wiem, dlaczego powiedziałam to na początku tak czułam, ale ja nigdy nie mówię tego, co czuję. 

– Jesteś niemożliwa – zaśmiał się z mojej reakcji 

– O co ci chodzi? – w końcu spojrzałam na niego i zmarszczyłam brwi 

– Jesteś pierwszą, która nie leci na mnie ani na moje pieniądze – na cóż, w Polsce miałam zawsze wszystkiego pod dostatkiem oprócz miłości, ale mniejsza pieniędzy. W każdym razie miałam dość na chwile obecną. Ale biedna tez nie chciałam nigdy być i nawet tego sobie nie umiałam wyobrazić. 

– Po główno mi twoje pieniądze jak będzie chciała to pójdę do pracy i sobie zarobię albo od kogoś wyłudzę np. od V albo J-Hope a nie...- tu przerwałam, bo zauważyłam, jak się śmieje, że mnie, na co uderzyłam go w ramie – co się śmiejesz? – on nic nie powiedział tylko jeszcze raz złączył nasze usta oddałam nie mogłam inaczej. Nawet nie wiedziałam, jak określić to wszystko. Czułam się szczęśliwa, a nie potrafiłam tego wyrazić. 

– Słabo całujesz, ale cię potrenuję – powiedział między pocałunkami 

– Ty nie wcale lepiej – w pewnym momencie zaczęliśmy biec w stronę rzeczki lub jak kto woli morza......

Porwana przez BTS/POPRAWKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz