9.XX.

1K 26 1
                                    

Rano obudziłam się z powodu gorąca, jego powodem była ręką Jungkooka opleciona wokół mojej tali. Chciałam się szybko wstać i mi się to udało, szybko pobiegłam do swojego pokoju, bo oczywiście go miałam. Tak jak obiecał RM po dwóch tygodniach pokój był już wyremontowany, ale ja nadal wolałam spać z chłopakami, dlatego, że kiedy z nimi spałam po prostu czułam się bezpieczniej. Weszłam do pokoju i wzięłam telefon, zadzwoniłam do swojego chłopaka.

— Hej, kochanie — szybko odebrał.

— Hej, wiesz, która jest godzina skarbie? — odpowiedział mi zachrypniętym głosem.

— Tak, wiem, ale u mnie trochę inna strefa czasowa - zaśmiałam się.

— Wiem. To kiedy od nich uciekniesz i będę mógł cię zobaczyć? — spytał, a mi po twarzy poleciała łza, ale szybko ją wytarłam.

— Za jakiś miesiąc powinni stracić czujność nade mną, to akurat na święta będę — powiedziałam udając szczęśliwą.

— To świetnie, bo już nie mogę się doczekać, a poza tym znowu przydzielili nam jakichś wychowawców i wychowawczynie — no, nie powiem, tu się trochę przestraszyłam o Mikołaja, ale wiedziałam, że da sobie rade.

— Mikołaj, tylko bądź ostrożny, aby nie było takiej samej sytuacji z tobą, co ze mną — ostrzegałam go, bo nie chciałam, aby coś mu się stało.

— Kochanie, ja to cały czas pamiętam i jak przyjedziesz zamierzam się na nich zemścić — nagle usłyszałam kroki i w drzwiach stanął V.

— Z kim rozmawiasz? — zapytał, stojąc w drzwiach.— Hwasa, ja też cię kocham, do zobaczenia — i się rozłączyłam.

— Nowa koleżanka? — spytał, uśmiechając się. No, trzeba przyznać, że niekiedy ich zachowanie podchodziło do starszych braci.

— Tak, ale będę się już zbierać, a ty obudź Jungkooka, bo się przez niego spóźnię — powiedziałam, wstając z łóżka.

— Oki, już idę — zamknął drzwi, a ja wypuściłam głośno powietrze, ubrałam się w mundurek, umalowałam i już miałam wychodzić, gdy zadzwonił telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni mundurka.

— Halo — nie patrząc kto dzwoni, odebrałam

— Hej, chcesz dziś jechać ze mną do szkoły? — spytała Hwasa.

— Nie mam wyjścia, za ile będziesz? — spytałam, wychodząc z pokoju.

— Już jestem pod domem — no, tego bym się nie spodziewała.

— Skąd... — nie dane było mi dokończyć, bo mi przerwała.

— Wiedziałam, bo zapytałam wczoraj Jungkooka i mi powiedział — powiedziała, a ja się sama do siebie zaśmiałam.

— Oki, już lecę — szybko wybiegłam z plecakiem, nawet się nie pożegnałam z chłopakami, tylko wybiegłam. Po wyjściu zauważyłam piękny, sportowy  samochód dziewczyny. Wsiadłam i ruszyliśmy.

— Wow, ale bryka — powiedziałam, wsiadając do samochodu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Wow, ale bryka — powiedziałam, wsiadając do samochodu.

— Wiem, od brata wzięłam. On ma ich trzy — aż mnie zmurowało.

— Muszę go kiedyś poznać — powiedziałam, bo byłam ciekawa kim on jest, że ma tyle samochodów.

— Tylko się nie zakochaj — zaczęliśmy się śmiać, całą drogę rozmawialiśmy, aż w końcu przerwał mi mój telefon.

— Halo?— Laura, mamy mały problem — powiedział Mikołaj.

— Co? Jaki? — Jezu, oby nic mu się nie stało, serce chciało mi wypaść.

— Wyprowadzam się z rodzicami do Włoch — gdy to usłyszałam aż mnie zamurowało.

— Co? Dalszego tak nagle? — przecież rano nic mi nie mówił, a teraz tak nagle. Może mnie okłamał tylko ja nie zdawałam sobie sprawy?

— Musimy się spotkać jeszcze przed wyjazdem. Jutro do ciebie przylecę, spotkamy się w kawiarni dam ci znać, gdzie dokładnie, musimy coś obgadać — powiedział i się rozłączył.

— Troszkę zaczynam się bać, ale ok, to do jutra — powiedziałam sama do siebie w tym czasie dojechaliśmy do szkoły wysiadłam i poszliśmy razem do szafek, niestety pech tak chciał, że spotkałam Wooyoung i jego paczkę. Podszedł do mnie i zamknął mi szafkę przed nosem.

— Hej mała — powiedział Wooyoung z cwaniackim uśmieszkiem.

— Już ci mówiłam, że mała to może być twoja pała — powiedziałam oschle, bo nie miałam humoru do jego bezsensownej gadki.

— A ja ci mówiłem, możesz się przekonać, że nie taka mała — już nie wytrzymałam i złapałam go za krocze trochę pomacałam patrząc mu w oczy, a po nim było widać zaskoczenie.

— Czy na pewno coś tam masz, bo nie czuje chyba przez wypychacze — powiedziałam, po czym oddaliłam swoją rękę od jego krocza.

— Doigrałaś się — powiedział wściekły, wziął mnie za nadgarstki, podniósł na wysokość mojej głowy po czym złączył nasze usta i całował długo. Oczywiście nie oddałam pocałunku i próbowałam się wyrwać, ale był o wiele silniejszy. Po chwili przestał i popatrzył się mi w oczy.

— Nie umiesz całować czy co? — zapytał, uśmiechając się, a ja mięłam chęć mu przywalić.

— Po prostu nie zamierzam zdradzać chłopaka z takim burakiem jak ty — powiedziałam mu wprost, aby zrozumiał ten niedorozwój, a przy okazji nadal szarpałam się, aby wydobyć swoje nagarski z jego uścisku.

— A ja nie zamierzam cię sobie odpuścić — po czym jeszcze raz mnie pocałował i odszedł, po prostu odszedł, nie wierzę w tego typa.

— Wszystko ok? — zapytała Hwasa podchodząc do mnie, a ja się zastanawiałam gdzie była kiedy jej potrzebowałam, ale już nie będę się kłócić.

— Tak, po prostu teraz muszę teraz iść do łazienki i umyć zęby, bo opryszczki jeszcze dostanę — zaśmialiśmy się i poszliśmy na zajęcia. Dzień nawet mijał spokojnie dopóki nie skończyły się lekcje.

Porwana przez BTS/POPRAWKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz