26.XX

665 21 3
                                    

Ale tylko się zbliżyliśmy do siebie i załączyliśmy na sekundę nasze usta. To zaczął dzwonić mi telefon, więc szybko odskoczyliśmy od siebie, a ja wzięłam telefon i odebrałam 

– halo. – powiedziałam nawet nie wiedząc, z kim rozmawiam, bo nie zdążyłam zobaczyć 

– część Laura możesz przesłać mi zdjęcia te co dziś robiliśmy z twojego telefonu. – powiedziała Hwasa, a ja usłyszałam zamykające się drzwi. Spojrzałam na pokój, lecz V już nie było. 

– Jasne. Nie ma problemu daj mi 5 min– dzięki, bo chce wybrać najlepsze i wiesz. A co tam u ciebie? – uśmiechałam s, ie, bo ta sytuacja była zabawna przecież dopiero co się widzieliśmy. 

– Ziomek od 2 godzin za dużo się nie zmieniło – zaczęliśmy się śmiać 

– ej ziomek jutro jest impreza idziesz ze mną? – spytała Hwasa, a ja przypomniałam sobie zdarzenia z ostatniej. Prze z co trochę mnie zemdliło, lecz nie zamierzałam od końca życia na nie, nie chodzić. 

– No oczywiście, że tak tył... – nie dokończyłam, bo do mojego wyszedł RM 

– masz gościa. – powiedział smętnie 

– kogo? – spytałam zdziwiona, wiedząc, że z Hwasą rozmawiam, a z innymi ludźmi raczej nie utrzymuje kontaktu. 

– Zobaczysz chodzi do salonu. – powiedział i wyszedł z pokoju, a ja szybko zakończyłam rozmowę z Hwasa i poszłam do salonu. Gdzie zobaczyłam najgorszy widok w świecie, czyli Wooyoung'a. Czekał na mnie. 

– Hej – powiedział, patrząc mi w oczy 

– co tu robisz? – powiedziałam oschle, bo w ogóle nie chciało mi się z nim rozmawiać. 

– Chciałem cię przeprosić za to, co zdarzyło się ostatnio na imprezie. Nie...- nie pozwoliłam mu dokończyć 

– ej stóp, czy ja wyglądam, jakbym się gniewała? – spytałam, chcąc zrobić z niego idiotę, którym był. 

– Tak widać. Bo się do mnie nie odzywasz. 

– I co się dziwisz. Odwaliłeś takie cyry, że hej. Lecz ja się na ciebie nie gniewam. Ja się na ciebie wkurwiam, więc teraz wypad z mojego domu! – Krzyknęłam, chcąc, aby jak najszybciej, stąd wyszedł. 

– Ten dom nie jest twój, a ty nie masz się o co gniewać. Powiedział Wooyoung, a mnie, aż zmutowało po tym, jakiego do mnie tonu użył. Był on kpiący jak by się ze mnie śmiał. 

– Słucham ...? Ty to masz tupet i co ci da, że ze mną się pogodzisz.– No wiesz – podszedł do mnie i złapał w tali. Ja nic nie zrobiłam tylko stałam jak słup soli, bo nadal go w głębi kochałam. W tym momencie zbliżył się do mojej twarzy. 

– Ja nie widzę korzyści. – znalazłam trochę siły i powiedziałam szorstko obracając głowę w prawa stronę 

– oj skarbie już przepraszam. Nie chciałem cię skrzywdzić. Byłem pijany. – mówiąc to schował swoja twarz w mojej szyi. 

– Aha ok, i to daje ci powód do całowania się z inną laską. – nagle wszystkie wspomnienia wróciły. A jeszcze wczoraj bym powiedziała, że o nich nie pamiętam. 

– Nie oczywiście, że  przepraszam. – teraz dopiero obróciłam głowę w jego stronę i popatrzyłam mu głęboko w oczy, a on tylko się uśmiechnął i przybliżył swoją głowę do mojej opierając swoje czoło o moje. 

– Posłuchaj, aby coś się stało muszą chcieć dwie osoby, bo jedna za wiele nie zrobi, a ty byłeś...- nie dokończyłam, bo mnie pocałował na początku nie oddawałam pocałunku, ale gdy go pogłębił nie mogłam się już bronić oddałam pocałunek. Był długi i namiętny, ale wtedy usłyszeliśmy huk odebraliśmy się na siebie i zobaczyliśmy jak niedaleko nas stoi Jin, a pod nim rozbita szklanka. 

– Boże Jin nic ci nie jest. – zapytałam z troską, a on się patrzył wściekłe na Wooyoung po chwili zjawili się następni chłopcy 

– co się tu dzieje? – zapytał RM, patrząc najpierw na Jin'a i szklankę. Lecz, kiedy przeniósł wzrok na mnie i Wooyoung'a to był już wściekły. 

– Nic tylko szklanka się rozbiła – powiedziałam, odsuwając się od Wooyoung'a.

 – Sama – powiedział oschle Jin dalej patrząc się na Wooyoung. A ja nie wiedziałam, co mam teraz zrobić, aby załagodzić tę sytuację. 

– Dobra to ja się będę już zbierał. Pa skarbie – pocałował mnie w usta, a ja nadal patrzyłam się na Jin'a. Po chwili podeszłam do niego i zaczęłam zbierać z podłogi szkło, na co on złapał mnie za rękę 

– czy ty nigdy nie uczysz się na błędach?! – spytał, krzycząc i karcąc mnie wzrokiem. 

– O co ci chodzi? – spytałam, chcąc znać powód jego wściekłości. 

– Właśnie co się tu stało? – zapytał J-Hope.A Jin obrócił się do niego popatrzył się gniewnie i wrócił do mnie zbliżył się. Po czym nawet nie wiem, kiedy przerzucił mnie przez ramię, niosąc do swojego pokoju. 

– Ej puść mnie nie jestem workiem ziemniaków – lecz, gdy to powiedziałam to byliśmy już w pokoju, a on w rzucił mnie na łóżko i zawisną nade mną. 

– Dlaczego to robisz co? Dlaczego? – krzyknął i położył swoją głowę na mojej klatce piersiowej po czym...

Porwana przez BTS/POPRAWKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz