1.

738 36 2
                                    

- Po co w ogóle jedziecie do szkoły o północy?- spytał Liam, z którym siedziałam na tylnym siedzeniu.
- Dowiesz się, jak będziesz maturzystą.- zgasił go Stiles, a ja spojrzałam na telefon.
- Przez tą burze nie ma sygnału.- stwierdziłam, po czym jeep się zatrzymał. Rozejrzałam się, a widząc, że jesteśmy w środku drogi leśnej, spojrzałam na kierowcę.- Stiles, czemu stoimy?
- Jeep wysiadł.- wyjaśnił wysiadając z samochodu.
- To żart?- spytał Liam na tyle głośno, żeby ten go usłyszał.
- Zaraz to naprawie.- zapewnił nas przyjaciel, po czym dołączył do niego Scott. Wspólnie zaczęli grzebać pod maską jeepa, a ja westchnęłam ciężko opierając się o drzwi. Mój towarzysz zdjął nagle jedną słuchawkę z ucha i spojrzał do tyłu.
- Słyszałaś?- spytał mnie nagle.
- Burza.- odpowiedziałam obojętnie. Wtedy usłyszałam kolejny grzmot, który w ogóle mną nie ruszył. Nasze wyostrzone zmysły często robiły nam figle, przez co myśleliśmy, że deszcz pada strumieniami, a grzmoty uderzają obok nas. Usłyszałam uderzenie, które faktycznie było głośne, ale nie ruszyłam się. Zamknęłam oczy, wsłuchując się w odgłosy dookoła.
- Chłopaki?!- zawołał nagle Liam, ale ci w ogóle nie zareagowali. Wtedy błyskawica uderzyła tuż przed naszym samochodem, na co wszyscy zamarliśmy. Liam przeszedł na miejsce kierowcy, uruchamiając jeepa.- Wsiadajcie!- zawołał przerażony zajściem, po czym ci wsiedli na miejsca i ruszyliśmy dalej. W końcu zajechaliśmy po Malie, która pocałowała Stilesa na powitanie i wsiadła obok mnie, co chwilę sprawdzając telefon.
- W porządku?- spytałam zdziwiona jej zachowaniem.
- Czekasz na maila z decyzją, czy zdałaś do ostatniej klasy po szkole letniej. Podobno twoje stopnie są słabe.- stwierdziła beta obok nas, na co Scott i Stiles posłali mu wrogie spojrzenia.- No co?
- Czyli wszyscy wiedzą?- oburzyła się Malia.
- Na pewno zdałaś.- powiedziałam chcąc ją wesprzeć. W rzeczywistości nie byłam tego pewna. Lydia i Stiles bardzo starali się jej pomóc, jednak biorąc pod uwagę, że przez wiele lat była kojotem, a potem znalazła się w Eichen to można śmiało stwierdzić, że ma braki w edukacji. Po drodze zajechaliśmy jeszcze do szpitala, gdzie mieliśmy dostarczyć Liama jego ojcu, by ten nie był sam przez pełnię. Nie chcąc zostawać w jeepie ze zdenerwowaną Malią i jej chłopakiem, poszłam z chłopakami do budynku. Stałam chwilę na korytarzu ze Scottem, podczas gdy Liam szukał ojca, a widząc rozterki na jego twarzy domyśliłam się, o czym myśli.
- Liam w końcu nauczy się kontroli.- wypaliłam, na co ten spojrzał na mnie niepewnie.- Wiem, że to trwa długo, ale jest inny. Silniejszy i bardziej działa emocjami. Dlatego trudno mu nad sobą zapanować.
- Może i tak.
- Więc w czym rzecz?
- W tym, że ma rok, żeby się przystosować, bo później wyjadę na studia. A jeśli do tego czasu nie nauczy się kontroli i będzie mnie potrzebować?
- Scott, da sobie radę. Z resztą ma ciebie za alfę, a to czyni go silniejszym.- stwierdziłam obejmując jego szyję.
- Nie chce wracać do szkoły. Wakacje były...
- Wspaniałe?- dokończyłam, a ten w ramach odpowiedzi złączył nasze usta. Wtedy pojawił się Liam, przerywając nam.
- Ojczym ma teraz operacje, więc nie wyjdzie za szybko.- wyjaśnił chłopak.- Może powinienem z wami pojechać?
- Liam, pokaż ręce.- rzucił Scott zaskakując nas przy tym.
- Panuje nad sobą.- zapewnił go beta.
- Pokaż.- nalegał Scott, więc ten niepewnie pokazał nam zakrwawione dłonie, które były sposobem na pozostanie w ludzkiej postaci.
- To nic złego Liam.- powiedziałam pierwsza.- Dopiero się uczysz. Z resztą to oznaka siły, a nie słabości.
- Zazwyczaj słucham muzyki, ale nie zawsze to działa.
- To potrwa. Derek mówił, że jesteś jednym z najsilniejszych wilkołaków w tym wieku, jakie widział.- wyjaśnił Scott.- A skoro tak powiedział, to musi mieć rację.
- Może.- zastanowił się Liam. Staliśmy jeszcze chwilę, po czym zostawiliśmy młodszego wilkołaka w szpitalu, a sami wróciliśmy do jeepa.
- Kira nie odpisuje. Pewnie przez brak sygnału.- rzucił Scott sprawdzając telefon.
- Są korki przez burze.- powiedział Stiles.- Może się spóźnić.
- To pojedźmy po nią.- odezwała się Malia.
- Mamy wpakować się samochodem w środek korku ulicznego?- spytałam niepewnie.
- Może ja bym po nią wyjechał motorem? Łatwiej będzie ominąć korek.- stwierdził Scott patrząc w moją stronę.
- To dobry pomysł.- poparł go Stiles, a ja siłą rzeczy musiałam przyznać mu rację. Czy byłam zazdrosna o Kire? Nie. Ani trochę. W końcu Scott mnie kochał przed nią i po niej, więc musiało to coś oznaczać. Poza tym dziewczyna wyjechała na całe wakacje, a w tym czasie ja i Scott spędziliśmy niezapomniane chwilę w naszym miejscu.
Gdy Scott pojechał motorem po była dziewczynę, my dojechaliśmy do szkoły, gdzie zbierali się maturzyści. Stanęliśmy przed wejściem czekając na resztę przyjaciół.
- Nie chce tam iść, nie wiedząc, czy jestem maturzystką.- rzuciła w końcu zdenerwowana Malia. W tym czasie ja wybrałam numer Scotta, ale oczywiście burza odrzuciła moje połączenie.
- Świetnie.- wyszeptałam, patrząc po tłumie uczniów, którzy uciekali przed deszczem do szkoły. Wtedy wyczułam, że nie tylko my się denerwujemy, bo i Stiles śmierdział niepokojem. Oczywiście nie tylko ja to wyczułam.
- Stiles?- spytała jego dziewczyna.- Wydzielasz paskudny zapach.
- To stres.- wyjaśnił jej.- Powinnaś być przyzwyczajona. Zazwyczaj jestem zestresowany.
- Dlaczego tak się przejmujesz?
- Wcale nie.- stwierdził, po czym się zastanowił.- Sam nie wiem. Ostatnio spytałem tate o jego znajomych z liceum.- wyznał chłopak, co mnie zaciekawiło.- Dziś nie ma kontaktu z żadnym z nich. Byli najlepszymi przyjaciółmi. Dlatego zacząłem myślę obsesyjnie, jak to ja, co jeśli spotka to i nas.
- To nic nie znaczy.- stwierdziłam włączając się w rozmowę.- Nie jesteśmy tylko przyjaciółmi.- wyjaśniłam, po czym zapanowała cisza.
- A jeśli jesteśmy tylko przyjaciółmi, którzy po maturze pójdą każdy w swoją stronę?- spytał, na co ja zamilkłam. W głębi serca też się tego bałam. I to bardziej niż Stiles. Każdy z nich wiedział, kim chce być, gdzie iść na studia. Oprócz mnie. A jeśli oni wyjadą, a ja tu zostanę?
- Zebrałeś wszystkich, bo boisz się stracić przyjaciół po maturze?- zastanowiła się Malia.
- Mam nadzieję, że myślą tak samo.- dodał, po czym ta go pocałowała, a ja spojrzałam na deszcz. Skrzyżowałam ręce na piersiach, myśląc nad słowami Stilesa.
- Ktoś się zbliża. I to szybko.- rzuciła Malia, po czym przewróciła biegnącą w naszą stronę osobę.
- Liam?- spytał Stiles widząc betę Scotta.
- Co ty tu robisz? Miałeś zostać w szpitalu.- powiedziałam zdziwiona, na co ten wstał z ziemi.
- Scott ma kłopoty.- wyjaśnił, a mi to wystarczyło, żeby l wraz z przyjaciółmi pobiec za budynek, skąd dało się słyszeć oznaki walki. Pierwsze co zobaczyłam, to ogromny wilkołak, który wbijał swoje długie pazury w brzuch Scotta.
- Scott!- krzyknęłam, po czym rzuciłam się w stronę potwora. Skaleczyłam go w nogę oraz w ramię, ale ten okazał się silniejszy, bo odrzucił mnie obok Kiry oraz innego, nieznanego mi chłopaka. Resztą nie zaatakowała wilkołaka, czekając na cud i owy się zdążył, gdy oczy Scotta zaczęły świecić na czerwono, jakby właśnie odzyskał swoje zdolności. Złamał bark napastnika, a przy tym wyłamał jego szpony.
- Nie wiem kim jesteś, ani co tu robisz.- odezwał się Scott.- Ale dam ci wybor. Możesz tu zostać, a ja będę kontynuował łamanie twoich kości, albo uciekaj i nigdy nie wracaj.- na te słowa wilkołak spojrzał w stronę naszego stada, skąd odezwał się Stiles.
- Ja bym uciekał.- rzucił, na co ten ruszył w las, aby tam zniknąć z naszych oczu. Jęknęłam podnosząc się z ziemi, a po chwili poczułam znane mi ręce, które mnie podtrzymały.- Nic ci nie jest?
- Nie, tylko trochę się obiłam.- stwierdziłam, spoglądając na nieznanego mi wilkołaka. Obok nas stanęli nasi przyjaciele również przyglądając się obcemu.
- Nie pamiętasz mnie?- rzucił z uśmiechem chłopak.- Zmieniłem się od czwartej klasy.
- Theo?- spytał mój chłopak, co bardzo mnie zaskoczyło.
- Znasz go?- odezwałam się.
- Z przeszłości.- odpowiedział za Scotta Theo, który spojrzał na Stilesa.- Nie sądziłem, że jeszcze was zobaczę. Kilka miesięcy temu usłyszałem o alfie w Beacon Hills. Nie mogłem uwierzyć, że Scott McCall został alfą. Do tego prawdziwym.
- Co tu robisz?- spytałam zaciekawiona osobnikiem, który uśmiechnął się zadziornie.
- Wróciłem do rodzinnego miasteczka, bo chce dołączyć do waszego stada.- wyjaśnił patrząc na Scotta. Ja również spojrzałam niepewnie na swojego chłopaka, którego myśli były dla mnie zagadką.


Jeeest!
Mamy już pierwszy rozdziałek 🥰 Zostawcie koniecznie gwiazdkę i komentarz ♥️

Be with you to live | Scott McCall Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz