13.

471 28 2
                                    

Wraz ze Stilesem udałam się do szpitala, gdzie mieliśmy wypytać szeryfa o jego odkrycia w sprawie zamordowanej dziewczyny oraz udziału w tym Kiry. Z tego co dowiedziałam się od Stilesa ojciec naszej przyjaciółki dla dobra córki przyznał się do zarzutów. Nie rozumiałam tego, ale dodatkowym tematem rozmów był rozwalony jeep, który został przewrócony przez kogoś, kto zabrał ciało.
- Po prostu przewrócił samochód?- spytałam nie dowierzając.
- Przecież mówię.- stwierdził chłopak widocznie zdenerwowany tym faktem.- Mechanik stwierdził, że nic się nie stało, ale dalej nie rozumiem dlaczego ktoś ma je zabierać. Cała w sensie.
- Może je chowa.- zastanowiłam się obojętnie, po czym spoważniałam.- Musimy pozwolić mu zabrać ciała.
- Co?
- Skoro ktoś przewrócił i próbował spalić twojego jeepa, to co jeszcze może zrobić?- wyjaśniłam, a Stiles przyznał mi rację.- Zabrał wszystkie ciała?
- Jest jeszcze jedno.- zauważył.
- Ciało dziewczyny, którą znalazła Melissa w naszym domu. Wiesz gdzie jest?
- W szpitalu. Pewnie policjanci go pilnują zważając na znikające zwłoki.
- Jedziemy tam.
- Nie mam jeepa.- zauważył, na co ja wybrałam numer taksówki i po kilku minutach znaleźliśmy się w szpitalu.
- Co w tu robicie?- spytał nas ojciec Stilesa, który jak zwykle bardzo cierpliwie znosił nasze mieszanie się.
- Tato, musimy pozwolić temu komuś zabrać ciało.- wyjaśnił mu Stiles, na co ten westchnął.
- Powinniście wrócić do domów i się wyspać. Brak snu nikomu z nas nie służy.- stwierdził mężczyzna prowadząc nas do windy. Również westchnęłam, gdy moją uwagę przykuł identyfikator jednego z lekarzy. Przypomniały mi się słowa Theo o karcie bibliotecznej i o tym, że policjanci mogą mnie namierzyć.
- Wiecie coś więcej na temat chimer?- spytał Stiles ojca, gdy zostaliśmy sami.
- Nie. Dzieciaki są zabijane i zabierane. Dalej szukamy też ciała Donovana.- wyjaśnił, a ja zamarłam, czego na szczęście ten nie zauważył.- Nie ważne. Pewnie już go nie znajdziemy, skoro ktoś zabiera nastolatków.
- Pewnie nie.- zgodziłam się z mężczyzną.
- Poczekajcie na mnie w poczekalni. Odwiozę was do domu.- zaproponował, na co my niechętnie usiedliśmy na wygodnych fotelach. Obok mojego znajdował się kosz na śmieci, a do mojej głowy wpadła myśl, która nie dawała mi spokoju.
- Stiles?- spytałam, co wybudziło mojego przyjaciela z rozmyśleń.- Myślisz, że jest jakiś zapis z kart bibliotecznych? W sensie kiedy kto tam wchodził i wychodził po godzinach lekcyjnych?
- Raczej tak. Muszą jakoś nadzorować wstęp uczniów, a w razie przestępstwa...na przykład kradzieży mają spis godzin pobytu każdego z uczniów i nagrania z monitoringu.
- Monitoringu?- spytałam, a moje serce przyśpieszyło.
- W każdej sali jest monitoring, więc na pewno i w bibliotece.- stwierdził obojętnie, jednak widząc moją poważna minę i ten spoważniał.- Dlaczego pytasz?
- Bez powodu.
- Nie mam super słuchu, ale wiem, że kłamiesz.- rzucił przyglądając się mi.
- Coś się wydarzyło w noc, gdy zostałam sama w bibliotece szkolnej. Nie mogę ci więcej powiedzieć, ale potrzebuje twojej pomocy.
- Skoro prosisz mnie, to znaczy, że Scott...- urwał podnosząc brew.
- Nic nie wie.- dokończyłam, na co ten przytaknął.- Pomożesz mi? Jak mogę to ukryć?
- Przed Scottem?
- Przed wszystkimi. Łącznie z policją. Nie pytaj o nic. Proszę. Zrób to jako mój przyjaciel.- mówiłam, co dziwiło nie tylko Stilesa, ale i mnie. Nigdy nie sądziłam, że będę prosić Stilesa by pomógł mi zatuszować morderstwo. A jednak.
- Jest to jakoś powiązane z doktorami strachu?- spytał szeptem.
- Możliwe.- rzuciłam równie cicho.
- Więc monitoring pewnie nie działał, bo ciągle to robią gdy coś dotyczy chimer, bądź ich samych. Tak było z ucieczką Donovana i morderstwem Tracy.
- Okej, a co z kartą?- spytałam, na co ten się zastanowił.
- Masz ją przy sobie?- rzucił, na co ja wyjęłam kartę z portfela i podałam ją przyjacielowi. Ten złamał ją w pół, po czym spojrzał wymownie na kosz. Zabrałam więc szczątki karty bibliotecznej i wyrzuciłam ją do śmieci.- W razie czego powiesz, że ja zgubiłaś, czy coś.
- Dziękuję. Naprawdę. Jestem twoją dłużniczką.- powiedziałam, na co ten się uśmiechnął.
- Może pomożesz mi wpłynąć na Malie, żeby nie szukała matki. Ale nie musisz się odwdzięczać. To przysługa przyjacielska.- stwierdził, na co ja przytaknęłam gestem głowy i posłałam mi lekki uśmiech. Nagle dostałam smsa od Scotta.
- Znaleźli Liama i Hayden. Muszę tam iść.
- To idź. Ja przypilnuje ojca, by pozwolił zabrać ciało.- stwierdził, po czym pobiegłam do wyjścia. Deszcz był bardzo uciążliwy w biegu, ale na szczęście szybko udało mi się dotrzeć do domu. W sam raz, żeby zobaczyć Scotta przytulającego Theo. Z kolei na kanapie leżeli młodsi od nas znajomi, wtuleni w siebie.
- Scott?- spytałam zdziwiona zachowaniem chłopaków. Wtedy ci odsunęli się od siebie, a Scott objął mnie widocznie czując ulgę ze znalezienia bety. Niepokoił mnie jednak wzrok Theo, który utkwił na naszej dwójce. Wyglądał na zamyślonego, co mogło zwiastować tylko kłopoty.
Leżałam wtulona w Scotta słysząc jak ten ciężko wzdycha.
- Co jest?- spytałam.
- Kira wyjechała, Malia szuka pustynnej wilczycy, Stiles i Lydia szukają tego, kto zabiera ciała, prawie straciliśmy Liama i jeszcze ty się ode mnie odsunęłaś.- wymienił, na co ja spojrzałam na niego zdziwiona.
- Co?
- Od jakiegoś czasu nie dopuszczasz mnie do siebie. Widzę to. Nigdy nie podważałaś moich decyzji. Nawet tych impulsywnych.
- Masz na myśli decyzję o włożeniu pazurów w kark Coreya? To było bardzo głupie, Scott.
- Coś ukrywasz. Zmieniłaś się.
- Ja nie...- urwałam próbując poukładać wszystko w głowie.- Ostatnio dużo się dzieje.
- Jak zwykle. Stado się rozsypuje i to jest moja wina. Nie wiem co mam z tym zrobić.- wyznał, a ja położyłam głowę na jego piersi myśląc nad jego słowami. Czy faktycznie zachowuje się na tyle inaczej, że ten to zauważył?
- Wiesz co?- spytałam nagle podnosząc się i siadając na chłopaku okrakiem.- Masz rację. Odsunęłam się od ciebie, ale to nie ma związku ani z tobą, ani ze mną. Tak czasem jest. A co do stada to nie martw się. Wszystko się ułoży.- wyjaśniłam, po czym pocałowałam go w usta, a Scott złapał mnie za uda. Zrobiłam co w mojej mocy by go uspokoić i rozluźnić, jednak wiedziałam, że to tylko chwilowe. Prędzej czy później zacznie się czegoś domyślać i odkryje prawdę. Dlatego postanowiłam, że powiem mu o Donovanie pierwsza. Przed Theo.



Wybaczcie, pomyliłam się i rozdział, na który czekacie będzie dopiero po tym xd ale postaram się dodać go jeszcze dzisiaj, żeby zaspokoić wasze długie oczekiwania ♥️♥️ zapraszam do mojej nowej książki, zachęcam do komentowania i oceniania

Be with you to live | Scott McCall Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz