Spałam w ramionach Bretta, gdy usłyszałam dzwoniący telefon.
- To twój?- spytałam chłopaka.
- Nie, twój.- odpowiedział, więc ja niechętnie wyciągnęłam po niego rękę. Zaspana odebrałam telefon i przełożyłam go do ucha.- Halo?
- Przeszkadzam ci?- spytał idiotycznie Scott.
- A jak myślisz? Jest środek nocy i to w środku tygodnia.- stwierdziłam wzdychając. Brett pogładził moje ramię, co sprawiło mi nie lada przyjemność.
- Wybacz, ale coś odkryłem. Spotykamy się wszyscy w lesie koło punktu widokowego.- wyjaśnił, a ja zamarłam. Punkt widokowy. Nasze miejsce. To tam spędzaliśmy najpiękniejsze chwilę w naszym związku. A jednak teraz miałam żal do tego miejsca, że dalej istnieje.- Będziesz?
- Skoro to ważne, to chyba nie mam wyboru.- odpowiedziałam niechętnie.
- Do zobaczenia.- rzucił, po czym odłożyłam telefon.
- Musisz iść?- spytał Brett, który dalej dotykał moje ciało.
- Chyba tak. Jest alfą.
- I twoim byłym przy okazji.
- Jesteś zazdrosny?- zdziwiłam się patrząc w jego oczy.
- Skąd. Tylko jest tak przyjemnie.
- Wiem, ale...ale...muszę...- mówiłam, albo raczej próbowałam coś powiedzieć, ale czując jego usta na mojej szyi całkowicie odpłynęłam.
- Wracaj szybko.- powiedział, po czym pocałowałam go w usta, wstałam i narzuciłam jakieś ubrania na swoje nagie ciało. Chłopak obserwował to z lekki uśmiechem, a gdy wyszłam, ten przewrócił się w łóżku, pewnie zasypiając. Pobiegłam do lasu, nad znany mi punkt, gdzie czekali już moi przyjaciele.
- Co się stało?- spytałam zatrzymując się obok Lydii, Malii i Scotta.
- Obudziłem się w miejscu, gdzie zostałem ugryziony przez Petera. Lunatykowałem.- wyjaśnił nam Scott.
- Nie znaliśmy się wtedy.- stwierdziła Lydia, a ja się z nią zgodziłam, bo też wtedy nie znałam chłopaków.
- Ja byłam dalej kojotem.- dodała Malia.
- Tej nocy szukałem drugiej części ciała Laury Hale.- wyjaśnił, na co mnie przeszedł dreszcz, gdy wspomniał imię mojej siostry.- Jak dostałem się w miejsce pięć kilometrów oddalone od mojego domu? I dlaczego szeryf myślał, że tu jestem?
- To nie ma sensu.- stwierdziłam w końcu.
- Ma. Nie byłem tu sam.
- Więc z kim, skoro nie z nami?- spytałam.
- Myślę, że miałem wtedy przyjaciela.- rzucił.
- To brzmi szalono, ale ktoś pomagał mi podczas pełni.- odparła Malia.- Sama nie mogłam siebie związać.
- Przyszłam dzisiaj do szkoły mając kogoś spotkać, ale nie spotkałam. Cały dzień szukam tej osoby. Myślę, że go kochałam.- wyjaśniła Lydia, po czym wszyscy spojrzeli na mnie.
- Ja jeszcze nie zwariowałam, jeśli o to pytacie.- wypaliłam, na co ci westchnęli.
- Myślę, że tęsknimy za tą samą osobą.- powiedział po chwili Scott, po czym wyjął coś z kieszeni. Było to zdjęcie, które jakiś czas temu zrobiła nam Sydney.
- Siedziała tu.- wskazała na pusta miejsce na ławce Lydia.
- To szaleństwo.- wyszeptałam.- Przecież gdyby ktoś taki był, byśmy o nim pamiętali. To...chore. Nie da się o kimś zapomnieć, zwłaszcza, jeśli był on dla siebie ważny.- stwierdziłam, a gdy podniosłam wzrok dostrzegłam, że Scott patrzy na mnie niepewnie.
- Musimy to sprawdzić. Może Deaton jakoś nam pomoże.- zastanowił się chłopak.
- Jest środek nocy. Jutro mamy szkołę.- narzekałam nie chcąc długo siedzieć z przyjaciółmi. Byłam zmęczona, a w moim łóżku czekał Brett.
- W grobie się wyśpisz.- rzuciła do mnie Malia idąc w stronę samochodu Lydii. Wszyscy ruszyli za nią, a ja obejrzałam się za siebie na paroname miasta. Po chwili rozmyśleń pobiegłam za przyjaciółmi.- Pisanie automatyczne?- spytałam Deatona, obserwując jak wiesza kawałek zafarbowanego szkła na nitce przed twarzą Lydii, po czym podpala je od dołu.
- Tak, mam nadzieję, że cisza i spokój pozwolą Lydii wejść w stan podświadomości.- wyjaśnił, na co Scott zgasił w klinice światło. Lydia zamknęła oczy, po czym spojrzała na kawałek szkła.- Z tego co mówicie o dzikim gonie, myślę, że nie tylko zabierają ludzi, a wymazują ich z rzeczywistości.- wyszeptał do nas Deaton.
- Świetnie.- rzuciłam sarkastycznie, a Lydia nagle zaczęła nerwowo pisać coś na kartce przed sobą. Na znak Deatona, ja i Scott złapaliśmy ją za ręce, żeby ją powstrzymać. W końcu ta ocknęła się, a na jej kartce dostrzegliśmy kilka napisów FIGIEL. Po chwili jednak dostrzegłam, że napis ten składa się z kilku mniejszych napisów STILES.
- Co to do cholery jest Stiles?- spytała w końcu Lydia, a ja spojrzałam na Scotta z przerażeniem. Mieli rację. Nawet po powrocie do domu nie mogłam zasnąć, a myślałam wciąż o tym słowie. Co ono oznacza?- Stile to układ ogrodzeń, który ma odstraszać zwierzęta.- wyczytał z książki Scott.
- Wątpię, żeby o to chodziło.- rzuciłam, na co ten przytaknął i zaczął dalej czegoś szukać. Spojrzałam na telefon, na którym wyświetliła się wiadomość od Bretta. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, którego nawet nie próbowałam ukrywać przed Scottem i Lydia.
- Co ty taka szczęśliwa?- spytała moja przyjaciółka.
- A co? Nie mogę?
- Możesz, ale...- urwała patrząc na Scotta w dziwny i niezrozumiały dla mnie sposób.
- Po prostu w końcu trafiłam na odpowiednią osobę.- rzuciłam specjalnie, a czując wściekłość Scotta zdałam sobie sprawę, że się udało.
- Czyli jesteście parą.- stwierdził.- Miło.
- Parą? Z kim?- spytała Lydia zdziwiona naszymi słowami.
- Z Talbotem.- odpowiedział jej Scott, na co ja zmarszczyłam brwi.
- Wiesz co jest miłe?- spytałam krzyżując ręce.- Że tak interesuje cię moje życie, mimo że to ty ze mną zerwałeś.
- Powinnaś być mi wdzięczna. Dzięki temu mogłaś związać się z Brettem.
- Ale z ciebie kretyn.- wypaliłam wstając od stolika i kierując się do regału ze słownikami. Gdy odłożyłam tam jedną z używanych wcześniej przez nas książek, wróciłam do stolika.
- Ja jestem kretynem?- spytał Scott, a ja spojrzałam na niego wymownie.- Może po prostu dziwię się, że tak szybko znalazłaś sobie kogoś innego.
- Myślałeś, że będę po tobie płakać? Nie, cieszę się życiem i nie zamierzam płakać po kimś, kto na to nie zasługuje.
- Możecie już przestać?- spytała Lydia przerywając nam kłótnie.- Zachowujecie się jak dzieci.
- Owszem. Jak dzieci.- rzucił Scott wstając od stołu, po czym wyszedł z biblioteki, a ja spojrzałam do innego ze słowników, czując na sobie wzrok przyjaciółki.
- Co?- spytałam łagodnie.
- Po co zaczynasz kłótnie? I o co chodzi z tym Brettem?
- Brett i ja jesteśmy razem. Chyba. Nie wiem.- przyznałam.- Ale dobrze mi z nim.
- Bo zapominasz przy nim o Scott'cie?
- Przestańcie robić ze mnie wariatkę. Chce odciąć się od przeszłości i być szczęśliwą, tak trudno to zrozumieć?
- Ja cię rozumiem, ale...- urwała patrząc w stronę drzwi.- Nie widzisz jak na ciebie patrzy Scott? Kocha cię i jest zazdrosny.
- I słusznie, bo poza tym, że jest alfą, to nic mnie już z nim nie łączy.
- Może i tak.- zastanowiła się.- A może i nie.- uśmiechnęła się wkurzająco, a z korytarza rozległo się wycie kojota.
- Malia.- powiedziałyśmy jednocześnie, po czym zagrałyśmy rzeczy i pobiegłyśmy za zwierzęciem.Bonusik za brak wczorajszego rozdziału ♥️ dajcie znać co myślicie o Brett'cie i zazdrości Scotta?
CZYTASZ
Be with you to live | Scott McCall
Werewolf𝐽𝑒𝑠𝑡 𝑡𝑜 𝑑𝑟𝑢𝑔𝑎 𝑐𝑧𝑒̨𝑠́𝑐́ ,,𝐿𝑖𝑣𝑒 𝑡𝑜 𝑏𝑒 𝑤𝑖𝑡ℎ 𝑦𝑜𝑢", 𝑤𝑖𝑒̨𝑐 𝑗𝑒𝑠́𝑙𝑖 𝑛𝑖𝑒 𝑐𝑧𝑦𝑡𝑎𝑙𝑒𝑠́ 𝑝𝑖𝑒𝑟𝑤𝑠𝑧𝑒𝑗 𝑐𝑧𝑒̨𝑠́𝑐𝑖, 𝑛𝑖𝑒 𝑐𝑧𝑦𝑡𝑎𝑗 𝑡𝑒𝑗, 𝑎 𝑤𝑟𝑜́𝑐́ 𝑠𝑖𝑒̨ <3 𝑀𝑖𝑛𝑒̨𝑙𝑜 𝑠𝑧𝑒𝑠́𝑐́ 𝑚𝑖𝑒𝑠�...