48.

460 30 4
                                    

Spałam snem nie spokojnym, podczas gdy Scott jeździł palcami po nagich plecach. Pierwszy raz od dawna byliśmy tak blisko, a jednak nie potrafiliśmy się tym cieszyć. Szykowała się wojna, a my byliśmy głównymi jej pionkami. Nagle Scott wstał z łóżka, na co ja nie zareagowałam. Dopiero gdy ten wyszedł z pokoju, ja się podniosłam, odkryłam bluzą i ruszyłam za nim. Stał w kuchni, która od kilku dni była zdewastowana. Był zamyślony, to pewne. Podeszłam do niego powoli, jednak gdy dotknęłam jego ramienia ten nie zareagował.
- Gdzie jesteś myślami?- spytałam łagodnie.- Daleko?
- Nie.- odpowiedział krótko, po czym spojrzał na mnie.- Nie wygramy, jeśli nie znajdziemy sojuszników.
- Mamy już Theo i Petera.
- Mało.- stwierdził.
- Więc chcesz pogadać z Deucalionem?
- Nie w sprawie walki. On chce się angażować, ale może nauczyć nas walki na ślepo.
- Jestem za.- rzuciłam ku jego zaskoczeniu.- Przyda nam się lekcja, skoro i tak nie możemy nic zdziałać. Łowcy się przygotowują, więc i my się szykujmy.- na te słowa Scott przytaknął gestem głowy.

Nazajutrz udaliśmy się ze Scottem do centrum kontenerów, gdzie czekał już na nad dawniej ślepy wilkołak.
- Echolokacja jest trudna do opanowania.- stwierdził.- Nie nauczycie się tego w ciągu jednego dnia. Ja uczyłem się tego wiele lat.
- Wiem, że szanse są małe, ale musimy się nauczyć walki z wrogiem, na którego nie możemy spojrzeć.- wyjaśnił mu Scott.
- Zwłaszcza, że emanuje strachem.- dodałam.
- Dlaczego po prostu nie zaczniecie się ratować?- zakpił mężczyzna.
- Bo my nie uciekamy. Będziemy walczyć z Anuk-Ite.- stwierdził zdecydowanie Scott, na co Deucalion pokryjomu się uśmiechnął.
- Teraz brzmisz jak alfa. Ale jest jeden problem, przez który będziecie mieć trudniej. Nie jesteście ślepi. Wasz organizm siłą wyższą będzie chciał otworzyć oczy i spojrzeć. Tak działają oczy ludzkie gdy się boimy. Rozszerzają się, byśmy mogli dostarczyć im więcej światła i dostrzec niebezpieczeństwo. Tym razem instynkt zmieni was w kamień.
- Nie sądzę, że źle się rozmawia, ale badaniem nas nie nauczysz, a gdy my tu stoimy, tamci rosną w siły.- wyjaśniłam.
- Konkretna.- rzucił, po czym zawiązał nam na oczach kawałek materiału, przez który dosłownie nic nie widzieliśmy.- Zacznijmy od echolokacji. Ponieważ macie wyostrzone zmysły możecie odbierać dźwięk odbity. - powiedział, po czym rozległ się huk, a ja zaczęłam się rozglądać czując zagrożenie.- Skupcie się na echolokacji, aby ustalić skąd pochodzi dźwięk.- wyjaśnił, więc wyostrzyłam zmysł słuchu i ruszyłam niepewnie przed siebie. Mężczyzna stukał kijem to w ziemię, to w kontenery. Szliśmy ze Scottem za dźwiękiem uderzanego kija, po czym Deucalion ustawił nas do siebie tyłem.- Ludzie wyczuwają temperaturę przez skórę, ale wilkołaki mają bardzo wrażliwe oczy.
- Jak mamy więc wyczuć temperature bez oczu?- spytał Scott.
- Skupcie się na skórze. Poczujcie jak zmienia się minutowa temperatura.- wyjaśnił, a ja obróciłam dłoń, czując ciepło McCalla za sobą. Wiedziałam gdzie stoi, a Deucalion wiedział, że ja to wiem.- Przywal mu.- rzucił zapewne w moją stronę.
- Co?- zdziwił się Scott, ale nim zdążył coś więcej powiedzieć, ja obróciłam się i kopnęła go w plecy, przez co ten wylądował na ziemi. Widziałam, albo raczej czułam jego posturę na podstawie ciepła. Dzięki temu mogłam obserwować jego ruchy. Chłopak wstał zdezorientowany.
- Wybacz, poniosło mnie.- powiedziałam.
- Nie przepraszaj, tylko uderz go mocniej. Scott, próbuj się bronić.- wyjaśnił mu, a ja podeszłam bliżej mojego chłopaka, po czym uderzyłam go w twarzy.
- Mam wrażenie, że lubisz mnie bić.- wypalił szeptem Scott, na co ja pokręciłam głową i wyciągnęłam rękę, by uderzyć go ponownie, jednak tym razem chłopak złapał mnie za nadgarstek zatrzymując atak. Czując, że wygrywa obróciłam się, wykręcając mu rękę, po czym wypuściłam w niego pięść, ale ten sprawnie uniknął mojego ataku, przez co uderzyłam ręką w beton.
- Szlag!- krzyknęłam rozmasowując dłoń.
- Żałuję, że nie jestem ślepy.- westchnął Deucalion, na co ja zdjęłam opaskę i spojrzałam wściekła na mężczyznę.

Stałam z boku obserwując, jak Deucalion trenuje Scotta.
- Przestań mnie szukać. Słuchaj. Skup się na zmianie temperatury i poczuj ciśnienie pod stopami. Wiedz z absolutną pewnością o mojej lokalizacji, mojej prędkości, nawet mojej metodzie ataku.- wyjaśnił. Scott zaczął łapać słowa starszego wilkołaka, jednak gdy ten kopnął go w brzuch, chłopak upadł znów na ziemię.- I znowu nie żyjesz.- rzucił, na co Scott się podniósł zdejmując opaskę.
- Spróbujmy jeszcze raz.- zaproponował.
- To bez sensu.- odezwałam się.- Spróbujmy czegoś innego. Musi być inny sposób na pokonanie Anuk-Ite i łowców.
- Nie mamy wyjścia. Jeśli pokonamy Anuk-Ite, to ludzie przestaną się nas bać i przestaną z nami walczyć.
- A jeśli mieszkańcy Beacon Hills walczą bez powodu? Może nie chodzi o wpływ nadprzyrodzony?- zastanowił się Deucalion, a ja musiałam przyznać mu rację.
- Nie wierzę w to.- stwierdził Scott.
- Nie wierzysz, czy nie chcesz uwierzyć?- spytałam.- Od zawsze ktoś chciał nas zabić, a gdy Gerard pokazał prawdę Monroe to...
- Nie.- przerwał mi chłopak.- Ludzie tacy nie są.- wyjaśnił zdecydowanie, na co i ja, i Deucalion na chwilę zamilkliśmy.
- Zamknij oczy i spróbuj jeszcze raz.- nakazał mu starszy wilkołak.- Ale tym razem nie będę się hamować. Nie umiem walczyć, umiem zabijać.- stwierdził, po czym jego oczy zaświeciły się na czerwono. Obserwowałam, jak Scott dostawał łomot od Deucaliona przez kilka kolejnych minut.
- Uderz go.- wyszeptałam rozemocjonowana, na co Scott obrócił się w stronę Deucaliona i złapał za jego laske, która prawie uderzyła chłopaka. Zamarłam na chwile, aż mój chłopak z zamkniętymi oczami powalił na ziemię doświadczonego wilkołaka.- Tak!- krzyknęłam szczęśliwa, po czym Scott otworzył oczy i podał rękę Deucalionowi.
- Może przeżyjesz.- zaśmiał się mężczyzna. Gdy wstał, rozległ się krzyk Lydii, która wraz z Peterem i Malią biegli w naszą stronę.
- Co wy tu robicie?- spytał ich Scott, gdy stanęli przy nas.
- Żaden z nas tego nie przeżyje.- wyjaśnił mu krótko Peter, na co ja zmarszczyłam brwi.
- O czym ty mówisz?- odezwałam się zdziwiona.
- Gerard i Monroe idą po nas z dużą siłą ognia.- sprecyzował, a ja i Scott spojrzeliśmy na siebie wymownie. Nagle rozległ się dźwięk strzałów broni, której pociski wylądowały w ciele Deucaliona. Odsunęliśmy się zszokowani, obserwując jak mężczyzna upada na ziemię. Scott pociągnął mnie za jedną z kolumn, a Lydia, Malia i Peter zrobili to samo po drogiej stronie. Patrzyliśmy na siebie niepewnie, słysząc strzały w naszą stronę, które przeszywały powietrze. Nagle jeden z łowców ustawił się przed nami, po czym wycelował w Scotta. Nie mogliśmy uciec. Po prostu czekaliśmy, aż strzeli. Jednak tak się nie stało. Usłyszałam huk, gdy mężczyznę potrącił niebieski jeep.
- Serio chcieliście zrobić to beze mnie?- spytał nas Stiles, który był za kierownicą.
- Bez nas?- dopowiedział Derek, który stanął przy jeepie, po czym ruszył na łowców. Zamrugałam kilka razy, by upewnić się, że nie śnie, a gdy okazało się, że oboje tu są poszłam w ślady Dereka i zaczęłam walczyć z łowcami.




Jeeeej! Jest Derek! Jest Stiles! Więc teraz będzie suuuuper akcja 😂😂😂 po skończeniu wątków z serialu może być przerwa w rozdziałach, żebym mogła przemyśleć dalszy ciąg, ale myślę, że warto będzie poczekać 💜

Ps: w tym samym momencie wrzucam wam dodatek do rozdziału czyli: JAK TWORZĘ OKŁADKI -> zajrzyjcie

Be with you to live | Scott McCall Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz