20.

511 28 13
                                    

Kopnęłam Dereka w brzuch, po czym obkręciłam się i ponowiłam atak celując trochę wyżej. Brat nie miał szans, żeby się obronić. Byłam w furii, jednak panowałam nad nią i korzystnie ją wykorzystywałam.
- Walcz.- powiedziałam w jego stronę, więc ten złapał mnie za nadgarstek powalając mnie na ziemię.
- Wyjeżdżam.- rzucił, a ja otworzyłam szerzej oczy.
- Co?
- Wiesz, że nie przyjechałem tu na długo.- wyjaśnił, na co ja wstałam z ziemi i spojrzałam na niego zdziwiona.
- Wiem, ale liczyłam, że zostaniesz jeszcze przez jakiś czas.- wyznałam smutno.
- Nie mogę. Poza tym opanowałaś już to, co miałaś opanować.
- Nie chodzi tylko o moją moc.- stwierdziłam, zakładając na siebie bluzę.- Jutro odbijają Lydie. Chciałam... liczyłam, że będziesz przy mnie gdy to się stanie.
- Mówisz teraz o Lydii, czy o spotkaniu ze Scottem?- domyślił się, a ja w odpowiedzi wzruszyłam ramionami.- Carol, nie musisz tam iść.
- Kazałeś mi działać.
- Ale jeśli masz wątpliwości, czy zniesiesz spotkanie ze Scottem, to...
- Oczywiście, że je mam. W końcu nie wiedziałam go od jakiś dwóch tygodni. Pamiętajmy też, że nasza ostatnia rozmowa nie była zbyt dobra.
- Nie musisz z nim rozmawiać. Możesz tylko pomóc im w Eichen i tyle. Wrócisz do domu, weźmiesz kąpiel i pójdziesz spać. Nie rób czegoś, czego nie chcesz robić.
- Ale wiem, ze prędzej czy później będziemy musieli pogadać. A jeśli wtedy zabraknie mi sił?- spytałam patrząc na niego wymownie.
- Muszę wracać. Pamiętaj kim jesteś, a wszystko się ułoży.- powiedział, na co ja się uśmiechnęłam. Nagle poczułam ból głowy i jęknęłam łapiąc się za nią.- Carol?- spytał łapiąc mnie za ramiona.- Co jest?
- Nie wiem. Strasznie boli.
- Oczy ci świecą.- stwierdził zaskoczony. Pierwszy raz widziałam w nim taki szok. Nagle Derek się cofnął, a ja czułam jak coś we mnie rośnie. Po chwili jednak to dla zniknęło, tak smak jak ból.
- Co to było?- spytałam przestraszona.
- Nie jestem pewien.- odpowiedział, po czym skierował się w stronę samochodu.
- Derek, co to było?- naciskałam idąc za nim.
- Mówię, że nie jestem stuprocentowo pewny.
- Ale masz podejrzenia.
- Nie chce odpowiadać, bo mogę się mylić.
- Derek.- zatrzymałam go, a następnie spojrzałam mu w oczy.
- Jak mówiłem masz większą moc niż wcześniej.- uległ mój brat patrząc głęboko w las.- Myślę, że jako wilkołak rozwijasz się...
- W jakim sensie?
- Ewoluujesz.- wyjaśnił, a ja zamarłam.- W naszej rodzinie potrafiła to mama, a od niedawna i ja.
- Okej, ale...jaki to ma związek ze mną? Dlaczego ja ewoluuje?
- Od kiedy ja ewoluowałem, zacząłem czytać o tym skąd to się bierze i jak się objawia. Większa moc, bądź całkowita jej utrata. Zamianę w wilka często wywołują też silne emocje.
- Jak to było w przypadku Malii. Podczas pełni i kłótni z matką zmieniła się w kojota na kilka lat.- wyjaśniłam.
- Dokładnie. Jednak ona nie ewoluowała, a zdobyła tylko zdolność przemiany. Ty zmieniasz się całkowicie. Ostatnio nie brak ci emocji. Poza tym wzrosła ci siła.
- Od kiedy to wiesz? Że ewoluuje?
- Gdy pierwszy raz zaczęliśmy walczyć uświadomiłem sobie, że jesteś silniejsza. Dużo silniejsza. Byłaś w stanie obezwładnić nawet mnie po ewolucji. Zacząłem cię trenować i obserwować. Twoje oczy się zmieniły. Nie są już zimne, a jasno niebieskie.
- Nie zauważyłam tego.
- Bo raczej nie oglądasz ich w lustrze.- rzucił sarkastycznie.
- Co mam robić, żeby...się tego nauczyć?
- Nie wiem. Umiesz już kontrolować swoją siłę, a to jest bardzo ważne. Co do przemiany, to nie umiem ci odpowiedzieć. To musi się stać samo. Nie przyśpieszysz tego i nie powstrzymasz.
- Nie powinnam o tym nikomu mówić.
- Jak uważasz. Ale z Malia mogłabyś porozmawiać. Może czegoś się dowiesz o przemianie.- zaproponował, po czym obrócił kluczyki w dłoni, ominął mnie i wsiadła do czarnego samochodu.

*Scott
Staliśmy nad stołem z planami i zdjęciami Eichen House. Wokół zebrałem się ja, Stiles, Kira, Malia oraz Liam.
- Mamy wszystko co będzie nam potrzebne.- stwierdziłem.- Musimy opracować plan, który będzie bezpieczny zarówno dla nas, jak i dla Lydii.
- Będąc u niej zwinąłem pielęgniarzowi kartę, która otwiera wszystkie drzwi w tym te, na oddział zamknięty.- wyjaśnił nam Stiles kładąc na stole kartę.
- Czas ją odbić.- rzuciłem patrząc po twarzach przyjaciół.
- Więc to zróbmy.- usłyszałem za sobą. Zamarłem na chwilę, po czym wszyscy tam spojrzeliśmy. W progu do pokoju stała Caroline. Miała ręce w kieszeniach i ubrana była w kurtkę skórzaną. Wyglądała pięknie, idealnie. Te kilkanaście dni bez niej były męczarnią. Gdy ją zobaczyłem, poczułem, że powinienem z nią porozmawiać. Nie tylko, że powinienem, ale też mogłem zrobić to wcześniej. Dużo wcześniej.- Zabierzmy ją z tego wariatkowa.- dodała podchodząc do stołu. Stanęła między Malia, a Liamem przyglądając się planom.
- Dobrze, że jesteś.- uśmiechnął się do niej Stiles, a wzrok dziewczyny na chwilę spoczął na mnie. Nic nie powiedziałem. Spuściłem wzrok na plany.
- Nie wszyscy wejdziemy na oddział zamknięty, ponieważ jest otoczony popiołem górskim.
- Musimy ominąć sanitariuszy, pielęgniarzy i wszystkie zabezpieczenia.- kontynuował za mnie Stiles.
- Kira odetnie zasilanie na chwilę, powodując krótkie zaciemnienie.- wyjaśniłem patrząc na Kire.
- Nie wiem jak.- stwierdziła.
- Będziesz mieć czas na trening.- dodałem, po czym kontynuowałem.- Gdy znów przywrócisz zasilanie, alarmy się wyłączą. Wtedy resztą odprowadzi Stilesa do wejścia na oddział. Dalej nie pójdziemy, więc będziesz musiał radzić sobie sam.
- Nikt nie skapnie się, że ktoś majstrował przy prądzie?- spytała Carol patrząc na Stilesa.
- Jeśli wszystko dobrze pójdzie, pomyślą, że to był restart systemu bezpieczeństwa.- odpowiedziałem nim ten zdążył się odezwać.- Wiem, że macie wątpliwości, ale jeśli się nie uda, Lydia umrze, a wraz ze sobą zabierze wielu ludzi. Mamy czas do jutra wieczorem. Bądźcie więc gotowi.- powiedziałem, wtedy Stiles zwinął mapy, a stado ruszyło w stronę drzwi, w tym też Caroline.
- Idź za nią.- wyszeptał do mnie Stiles. Spojrzałem na dziewczynę, która zaczęła rozmawiać o czymś z Malia.
- Jeszcze będą okazję.- rzuciłem do przyjaciela pewny swych słowa.

*Caroline
Po słowach Scotta wszyscy skierowaliśmy się do wyjścia. Ja szybko wyszłam za Malia, chcąc z nią porozmawiać.
- Hej.- powiedziałam, na co ta się obróciła w moją stronę.
- Cześć.- odpowiedziała.- Dobrze, że wróciłaś.
- Tak jak i ty.- stwierdziłam ruszając chodnikiem, a wraz ze mną kuzynka.- Pewnie nie planowałaś czegoś innego poza szukaniem matki, a jednak obie tu jesteśmy.
- Bo chodzi o Lydie.
- Dokładnie.- przyznałam z lekkim uśmiechem.- Muszę z tobą o czymś porozmawiać i nie dotyczy to stada, czy planu.
- A czego?- spytała ciekawa.
- Umiesz zmieniać się w kojota, prawda? To dosyć niezwykłe biorąc pod uwagę, że byłaś nim przez wiele lat, a potem wróciłaś do swojej formy.
- Długo się tego uczyłam. Pomógł mi też Theo.
- Jak to?- rzuciłam zaskoczona. Na samo imię chłopaka mój gniew rósł.
- Jest pół kojotem i umie się zmieniać.- wyjaśniła.- Dlaczego o to pytasz?
- Bo...- urwałam patrząc jej w oczy.- Bo coś się ze mną dzieje. Chyba ewoluuje, jak Derek. Nie wiem do końca co mam robić i liczyłam, że może ty coś mi doradzisz.
- Chciałabym ci pomóc, ale ciężko mi wyjaśnić co się działo ze mną, gdy pierwszy raz się zmieniłam.- powiedziała, a ja spuściłam głowę załamana.- Ale Deaton może ci pomóc.
- Przecież zniknął.
- Znalazłam go z Braeden. Był przetrzymywany przez pustynną wilczycę w jednym z magazynów.
- Naprawdę? Gdzie teraz jest?
- Pewnie w klinice.- stwierdziła, a ja objęłam kuzynkę.
- Dziękuję Malia. Muszę z mom porozmawiać i to jak najszybciej.
- Nie tylko z nim.- rzuciła, na co ja ścisnęłam mocniej usta.- Lepiej pogadajcie przed akcja, bo nie wiadomo, jak to się skończy.
- Pewnie masz rację.- stwierdziłam, na co ta lekko się uśmiechnęła. Każda poszła w swoją stronę, a ja udałam się prosto do Deatona.


Hejkaaa ♥️
Już jest i tak, zbliża się ta jakże ważna dla wszystkich chwila. Rozmowa tych dwóch uparciuchów xd nim to się jednak stanie wydarzy się sporo u Carol, czego pewnie się domyślacie. Jak myślicie? Będzie umiała zmieniać się w wilka? Dajcie znać co o tym myślicie 😍😘

Be with you to live | Scott McCall Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz