Siedziałem przy biurku przepisując notatki z angielskiego, gdy rozległo się ciche pukanie do drzwi mojego pokoju
- Proszę?- rzuciłem nie odrywając się od nauki. Do pomieszczenia weszła moja matka, co jednak nie zdziwiło mnie zbytnio.
- Jesteś zajęty?- spytała, na co ja wzruszyłem ramionami.- Riley mówiła mi, że ty i Stephanie...
- Nie chce mówić o Stephanie.- urwałem temat rzucając długopisem w biurko, po czym obróciłem się na krześle, by spojrzeć na matkę.- A Riley nie powinna podsłuchiwać moich prywatnych rozmów.
- Nie podsłuchiwała. Rozmawiała ze Steph.- wyjaśniła, na co ja złagodniałem. Moja siostra uwielbiała wtrącać się w moje życie, jednak w tamtym momencie to nie ona, a kryzys w związku wprawiał mnie w zdenerwowanie.- Pokłóciliście się, prawda?
- Zawiodłem jej zaufanie. Choć jeśli mnie kocha, to powinna mi ufać.
- To znaczy? Co zrobiłeś?
- Dowiedziała się kim jestem i...- urwałem przygryzając wargę.- boi się mnie. Nie wierzy, że jej nie skrzywdzę.
- Willie, miałeś jej powiedzieć już dawno. Nie dziw się, że jest przerażona i rozdarta.
- Owszem dziwię się, bo w związku trzeba sobie ufać i było dobrze, dopóki nie kazałaś mi jej powiedzieć.
- Myślisz, że brnąc w kłamstwie byłoby ci łatwiej? Że by się nie dowiedziała?- spytała moja matka, a ja westchnąłem załamany. W tym czasie ona usiadła na moim łóżku, by spojrzeć mi w oczy.
- Przepraszam, nie powinienem obwiniać o to ciebie.- powiedziałem w końcu.- To moja wina.
- Pokora jest bardzo dobrą cechą. Wiesz, że prawdziwa miłość przetrwa wszystko?
- Brzmisz jak Riley, a ma czternaście lat.
- Mówię na poważnie.- stwierdziła, na co ja spuściłem wzrok.- Masz szesnaście lat. Tyle samo co ja, gdy poznałam twojego ojca.
- Chcesz opowiedzieć mi waszą historię miłosną? Jeśli tak, to...
- To co? Myślałam, ze jesteś teraz załamany, a wiesz, z każdej historii można wyciągnąć pewne wnioski.- powiedziała, a ja w odpowiedzi podniosłem jedną brew, więc matka postanowiła kontynuować.- Nie wierzę w idealną miłość, bo takiej nie ma.
- A ty i ojciec?- zdziwiłem się.- Myślałem, że jesteście ideałem.
- Wierz mi, że to nie prawda. Wiele przeszliśmy, dlatego teraz jest nam łatwiej. Przyszliśmy zdrady, złamane serca i brak uczciwości.
- Wy?
- Tak. My. I może to cię zdziwi, ale to ja zawsze wszystko psułam.- wyjaśniła, patrząc mi w oczy. Oparłem się więc o krzesło w oczekiwaniu jej historii.- Chodziliśmy razem do liceum, choć poznaliśmy się dopiero za pośrednictwem wujka Dereka. Wujek Peter ugryzł ojca, a Derek postanowił wprowadzić go w świat nadprzyrodzony i przy okazji odkryć, kto go ugryzł. Ja im pomagałam. Chcąc nie chcąc.
- I zakochaliście się w sobie?
- Po pewnym czasie tak. Ale nie był to łatwy związek. Oboje broniliśmy Beacon Hills, walczyliśmy z istotami nadprzyrodzonymi i łowcami. Tak samo twoje wujostwo. Stąd też wiele kryzysów w naszym związku, choć jak teraz na jego patrzę, to bardziej przypominał dziecinne oczekiwania względem miłości. Po kilku latach musiałam wraz z ciotką Corą i wujkiem Derekiem wyjechać z miasta.
- Dlaczego?- spytałem.
- Oni chcieli zacząć od nowa, a ja nie chciałam stracić swojej jedynej rodziny.
- Ale co z ojcem? Nie chciał cię zatrzymywać?
- Niezbyt. Wiedział, że to dla mnie trudne. Zerwaliśmy, a po roku wróciłam. On był wtedy z inną, jednak ich związek szybko się zakończył. I chciałoby się powiedzieć, że później byliśmy prawdziwie szczęśliwy. Ale ja znów to zepsułam, tracąc jego zaufanie. Raz. Potem drugi raz. A on swoim odbiorem zawiódł moje zachowanie. Związałam się z kimś, kogo nie kochałam tylko po to, żeby zapomnieć o Scott'cie.
- Zerwałaś z tamtym gościem?
- Chciałam, ale wyprzedziła mnie śmierć.- wyjaśniła spuszczając głowę.- Wtedy zdałam sobie sprawę, że w naszej miłości jest, było i będzie mnóstwo przeciwności. Ale właśnie na tym polega miłość. Nie na idealnej relacji, a na pokonywaniu przeciwności razem.- wyjaśniła, a w jej oczach nie dostrzegłem ani gramu niepewności. Przytaknęłem głową, myśląc głęboko o jej słowach.
- Powinienem do niej pojechać? Powiedzieć... coś?
- Jeśli ją kochasz, to tak. Jedź. Walcz o nią, Willie. I nigdy nie daj jej odejść.- stwierdziła, więc wstałem z krzesła i ruszyłem ku drzwiom.- Jeszcze coś.- usłyszałem za sobą.- Przeproś siostrę.- rzuciła, kiwając w stronę drzwi, a ja wzdychając, otworzyłem je, by za nimi odkryć podsłuchują Riley.
- Nigdy sobie nie odpuścisz?- spytałem znudzony.- Zajmij się swoimi sprawami.
- Miałeś chyba mnie przeprosić.- zauważyła.
- Przeproszę, jak przez twoją upierdliwość pogodzę się ze Steph.- rzuciłem omijając siostrę i schodząc po schodach na dół. W końcu zwróciłem, by spojrzeć z korytarza na wciąż siedzącą w moim pokoju matkę.- Dzięki.- powiedziałem, na co ta posłała mi lekki uśmiech.
- Tylko nie wracaj za późno.
- Jasne.- rzuciłem, wychodząc z domu.- Kocham was!
CZYTASZ
Be with you to live | Scott McCall
Werewolf𝐽𝑒𝑠𝑡 𝑡𝑜 𝑑𝑟𝑢𝑔𝑎 𝑐𝑧𝑒̨𝑠́𝑐́ ,,𝐿𝑖𝑣𝑒 𝑡𝑜 𝑏𝑒 𝑤𝑖𝑡ℎ 𝑦𝑜𝑢", 𝑤𝑖𝑒̨𝑐 𝑗𝑒𝑠́𝑙𝑖 𝑛𝑖𝑒 𝑐𝑧𝑦𝑡𝑎𝑙𝑒𝑠́ 𝑝𝑖𝑒𝑟𝑤𝑠𝑧𝑒𝑗 𝑐𝑧𝑒̨𝑠́𝑐𝑖, 𝑛𝑖𝑒 𝑐𝑧𝑦𝑡𝑎𝑗 𝑡𝑒𝑗, 𝑎 𝑤𝑟𝑜́𝑐́ 𝑠𝑖𝑒̨ <3 𝑀𝑖𝑛𝑒̨𝑙𝑜 𝑠𝑧𝑒𝑠́𝑐́ 𝑚𝑖𝑒𝑠�...