Siedziałam na swoim miejscu opierając głowę o rękę. W ostatnich dniach szeryf odkrył kolejne dziury, z których prawdopodobnie wyszły chimery. Jakby tego było mało czułam się obserwowana przez Theo, co nie tylko mnie denerwowało, ale i niepokoiło. Scott coraz bardziej się do niego przekonywał, a ja nie chciałam go zniechęcać do przyjęcia Theo do stada. Bałam się, że wtedy ten się zemści, a póki ja nie znajdę nic na niego, nie mogłam pozwolić, by Scott odkrył mój sekret i to jeszcze za jego pośrednictwem.
Przewróciłam kartkę ksero ,,Potwornych doktorów'', którą czytałam mimo szczerej niechęci. Nauczycielka z angielskiego mówiła akurat o jednej z książek, więc nie zwróciła uwagi na moją zaczytaną osobę. Przeczytałam kolejne ciężkie do zrozumienia zdania, po czym przetarłam bolące od książki oczy. Gdy je z powrotem otworzyłam, zamarłam w bezruchu, widząc mały płomień na mojej dłoni. Podniosłam ją na poziom moich oczu, po czym obróciłam ją lekko by upewnić się, że nie śnie. Nagle poczułam zapach przypalającej się skóry oraz piekący ból dłoni. Otrzepałam więc ją drugą ręką, ale wtedy ogień przeszedł też na nią. Moje serce przyspieszyło, a ból zaczął promieniować po całym moim ciele. Spojrzałam na swoją nogę, która również mnie piekła. Widząc jak ogień wypala moją gołą łydkę, odskoczyłam na bok zwracając jednocześnie na siebie uwagę sąsiadów z ławki.
- Carol? Wszystko gra?- spytała mnie Lydia, która po chwili zamazała się i zmieniła w potwornego doktora. Mój oddech przyśpieszył, a ból wciąż się nasilał. Paliłam się. Cała. Przerażona wstałam z ławki i pobiegłam na korytarz. Słyszałam jak przez mgłę głos nauczycielki, ale po chwili i ten się załamał tworząc przerażający wydźwięk. Wbiegłam do łazienki, w której odkręciłam kurek z zimną wodą. Cała płonęłam. Czułam, jak ogień wypala moją skórę, włosy i ubrania. Nie mogłam się uspokoić. Byłam jak w transie. Zaczęłam oblewać ręce zimną wodą, która jednak nic nie dawała. Ogień obejmował całe moje ciało i nie chciał go opuszczać. Widząc brak rezultatów, postanowiłam gołymi rękami ugasić pożar. W uszach słyszałam krzyki i płacz, które wciąż się nasilały.
- Carol! Caroli!- odbijało się echem.- Caroli!- zaryczał znany mi alfa, po czym wszystko zniknęło. Ogień, głosy, ból. Stałam przed umywalką, mocząc w niej ręce. Przed sobą miałam lustro, które ukazywało moją przerażoną twarz.- Hej.- powiedział Scott łapiąc mnie za ramię. Spojrzałam mu w oczy, wciąż nie rozumiejąc co się stało.
- Nic ci nie jest?- spytała tym razem Lydia, która stała obok nas. Nie odpowiedziałam. Spojrzałam na swoje ręce, które ani się nie paliły, ani nie miały żadnych odparzeń.
- Nie wiem co się stało.- szepnęłam oglądając dłonie, które były lodowate od moczenia się w zimnej wodzie.
- Odskoczyłaś na krześle, a potem wybiegłaś z sali.- wyjaśniła mi przyjaciółka. Scott milczał przyglądając się mi z przerażeniem.- Czytałaś tą książkę, prawda? Valack ostrzegał, że tak będzie.- powiedziała bardziej do Scotta niż do mnie.- Każdy kto ich widział, komu coś zrobili, odzyska pamięć. Widziałam potwornych doktorów podczas operacji. Malie wczoraj prawie potrącił samochód, bo widziała swój wypadek. Ci, którzy z nas zaczęli czytać tą książkę wariują.
- Czyli miałam halucynacje.- zastanowiłam się, po czym westchnęłam.- Nie powinnam czytać czytać tej książki.- stwierdziłam zakręcając kurek z wodą.
- Nie sama. Wszyscy to przeczytamy. Dzisiaj. U nas.- wyjaśnił Scott.- Będziemy siebie obserwować.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Może lepiej olać temat i nie czytać tej książki.- rzuciłam, na co ci spojrzeli na siebie.
- To jedyne co mamy. Musimy to przeczytać, a potem...
- A potem wszyscy trafimy do Eichen, bo zwariujemy.- dokończyłam za chłopaka.
- Trzęsiesz się.- zauważyła Lydia, na co ja schowałam ręce do kieszeni.
- Musimy dokończyć tą książkę.- wyjaśnił mi Scott.- Przypilnujemy siebie nawzajem.
- Więc zróbmy to dzisiaj i miejmy to już za sobą.- rzuciłam, po czym wróciliśmy do sali, gdzie przeprosiłam nauczycielkę mówiąc, że źle się poczułam. Po lekcjach wszyscy spotkaliśmy się w domu McCallów, w tym Theo. Nie byłam z tego powodu zadowolona, ale próbowałam to ukryć, żeby nie wzbudzić podejrzeń Scotta. Działam na kanapie obok chłopaka kończąc czytany przeze mnie arkusz. W końcu odłożyłam książkę na stolik.
- Ktoś coś czuję?- spytał Scott patrząc na mnie.
- Zmęczenie.- odpowiedziałam poprawiając włosy.
- I głód.- rzuciła Malia.
- Pójdę zrobić coś do jedzenia.- stwierdził mój chłopak wstając z kanały i idąc w stronę kuchni. Patrzyłam chwile w miejsce, gdzie ten zniknął, aż wstałam i powoli ruszyłam za nim. Oparłam się o meble przyglądając się chłopakowi.
- Pomóc ci?- spytałam, na co ten wyciągnął ser i masło z lodówki.
- Nie chce naciskać, bo wiem, że jeśli nie będziesz chciała, to mi nie powiesz.- zaczął spokojnie.- Ale co widziałaś? Dzisiaj?
- Mówisz o...?
- Halucynacjach.- dokończył, a ja uśmiechnęłam się smutno i podeszłam bliżej, by pomóc mu robić kanapki dla przyjaciół.
- Paliłam się.- wyjaśniłam bez emocji, na co ten spojrzał na mnie współczująco.- Ale to nie była tylko wizja. Ja czułam jak ogień mnie wypala.- wyjaśniłam kładąc ser na chleb, po czym spojrzałam na zamyślonego Scotta.
- Wszystko w porządku? Ostatnio mało rozmawialiśmy.
- Poza tematem chimer? Wszystko gra.
- Wiesz, że nie mogłaś uratować Tracy.
- Dlaczego o niej mówisz?
- Bo może msz wyrzuty sumienia i to cię od środka wypala. Jak ogień.- wyjaśnił, na co ja spoważniałam.- Nie jesteś zła. Nikogo byś nie skrzywdziła. Nie masz nikogo na sumieniu.- powiedział, a ja zamilkłam kończąc kanapki.
- Jasne.- wyszeptałam pod nosem, po czym uśmiechnęłam się do Scotta.- Pójdę się położyć. Przyjdziesz potem?
- Pewnie, tylko ogarnę jakieś koca dla reszty.
- Śpią tutaj?
- Musimy siebie obserwować.- wyjaśnił biorąc do ręki jedną z kanapek.
- Racja.- rzuciłam, a następnie złapałam za talerz z posiłkiem i skierowałam się do salonu.- Pójdę się położyć. Miłego czytania.- powiedziałam do przyjaciół, którzy odpowiedzieli mi dobranoc. Poszłam więc do naszego pokoju, gdzie ułożyłam się na łóżku i w mgnieniu oka zasnęłam, śniąc o doktorach, umierających chimerach i ogniu.Hejaaa♥️
Ten rozdział jest trochę krótszy niż reszta, ale z pewnością kolejny będzie dłuższy i bardziej przepełniony akcją. Zachęcam do komentowania i zostawienia gwiazdki 🌟 będzie mi bardzo miło
CZYTASZ
Be with you to live | Scott McCall
Werewolf𝐽𝑒𝑠𝑡 𝑡𝑜 𝑑𝑟𝑢𝑔𝑎 𝑐𝑧𝑒̨𝑠́𝑐́ ,,𝐿𝑖𝑣𝑒 𝑡𝑜 𝑏𝑒 𝑤𝑖𝑡ℎ 𝑦𝑜𝑢", 𝑤𝑖𝑒̨𝑐 𝑗𝑒𝑠́𝑙𝑖 𝑛𝑖𝑒 𝑐𝑧𝑦𝑡𝑎𝑙𝑒𝑠́ 𝑝𝑖𝑒𝑟𝑤𝑠𝑧𝑒𝑗 𝑐𝑧𝑒̨𝑠́𝑐𝑖, 𝑛𝑖𝑒 𝑐𝑧𝑦𝑡𝑎𝑗 𝑡𝑒𝑗, 𝑎 𝑤𝑟𝑜́𝑐́ 𝑠𝑖𝑒̨ <3 𝑀𝑖𝑛𝑒̨𝑙𝑜 𝑠𝑧𝑒𝑠́𝑐́ 𝑚𝑖𝑒𝑠�...