9.

477 30 4
                                    

- Czytałaś już?- spytałam biorąc od Malii oryginał książki o doktorach.
- Tak, ale jest nudna i bez sensu.
- W sensie?
- Przeczytałam całą, ale nic z niej nie rozumiem.- stwierdziła.
- Przeczytajmy ją wszyscy.- zaproponowała Lydia.
- Kira już się tym zajęła.- wyjaśniła Malia, po czym obróciłam książkę i spojrzałam na jej opis.
- Brzmi znajomo.
- Nawet bardzo.- wtrąciła się Lydia również czytając te słowa.- Jak się kończy?
- Wcale. To tom pierwszy, a drugiego nie ma. Myślę, że my jesteśmy drugim tomem i to, co się teraz dzieje.
- Świetnie.- rzuciłam sarkastycznie.- Kolejna ciekawa lektura.
- Pytanie brzmi, czy to powieść, czy przepowiednia.- zastanowiła się Lydia, a ja spojrzałam na okładkę. Te maski, chimery, Donovan...skrzywiłam się czując jak robi mi się niedobrze. Wspomnienie z wczorajszej nocy sprawiało, że nie mogłam nic przełknąć, co było chyba oznaką wyrzutów sumienia.
- W porządku?- spytała mnie Lydia, na co ja przytaknęłam gestem głowy.
- Źle się dzisiaj czuję.
- Może jesteś chora?- rzuciła Malia.
- Wilkołaki nie chorują.- wyjaśniłam, po czym się otrząsnęłam.- Nie ważne. Już mi przeszło.

Siedziałam obok Lydii, która zaczytywała się w książce o doktorach.
- Mamy ją czytać dopiero po lekcjach.- wyszeptałam do przyjaciółki, ale ta nie zareagowała, więc odwróciła się do niej Malia.
- Serce ci wali.- stwierdziła z wyrzutem.
- Spójrz na podziękowania.- wyszeptała Lydia podając jej książkę.
- Za nieocenioną perspektywę naukową, książkę dedykuję doktorowi Gabrielowi Valackowi.- przeczytała, a ja spojrzałam na nie niepewnie.
- Znacie go?
- Jest w Eichen House.- wyjaśniła mi Lydia, na co ja prychnęłam.
- I po temacie.- stwierdziłam.- Nie pójdziemy do tego wariatkowa. Tam jest Peter, nie bez powodu. Tam są prawdziwe świry. Nie idziemy tam.
- Zgadzam się z Carol.- rzuciła Malia obracając się z powrotem w stronę tablicy.
- Więc pojadę sama.- wypaliła Lydia patrząc na mnie wymownie. Westchnęłam ciężko.
- Nie ma takiej opcji. Pogadam z chłopakami i Kirą.- wyszeptałam, na co ta lekko się uśmiechnęła.
- Dzięki.
- Spoko.- odpowiedziałam patrząc na swój arkusz ,,Potwornych doktorów". Gdy ci pojechali do psychiatryka, ja i Malia poszłyśmy do biblioteki, gdzie miała mnie przypilnować, żebym przeczytała tą cholerną książkę. W tym czasie ta zaznaczała w swojej kopii kolorowymi pisakami najważniejsze rzeczy, co miała w zwyczaju przy nauce.
- Jak ci idzie?- spytała po kilku godzinach męki.
- Już wiem co miałaś na myśli mówiąc, że nic z niej nie rozumiesz.- rzuciłam półżartem, na co ta zdobyła się na lekki uśmiech. Spojrzałam za barierkę, gdzie dzień wcześniej leżał Donovan. Jego ciało zniknęło tak samo, jak Tracy i Lucasa. Już chciałam wrócić do lektury, gdy obok nas dosiadł się Theo.
- Wciągająca?- spytał, na co Malia spiorunowała go wzorkiem.
- Niezbyt.- odpowiedziała po chwili, a ja spojrzałam znów do arkusza chcąc uniknąć rozmowy z nienawidzonym znajomym.
- Ta też.- rzucił podnosząc książkę z matmy. Zapanowała cisza, w czasie której wzrok Theo spoczął na mojej osobie. Gdy spojrzałam na niego, nie odwrócił wzroku. Zmrużyłam oczy próbując wyczytać coś z jego duszy, ale nie udało mi się to, więc wróciłam do książki.
- Robi się późno.- powiedziała nagle Malia.- Jedziesz ze mną?- spytała mnie, na co ja chciałam się zgodzić, ale odezwał się Theo.
- Nie musisz, jadę w tym samym kierunki. Odwiozę cię.- stwierdził z tym swoim nieznośnym uśmiechem.
- Okej, to widzimy się jutro?- spytała dziewczyna, a ja niechętnie przytaknęłam. Gdy ta sobie poszła, spojrzałam gniewnie na chłopaka.
- Co to miało być?
- Chciałem być miły. Autobusy o tej porze nie jeżdżą, a jest już późno.
- I mam uwierzyć, że jedziesz w tym samym kierunku? Nawet nie wiesz, gdzie mieszkam.
- U Scotta. Bawiłem się kiedyś u niego, więc wiem, gdzie mieszka.
- Sprytne. I co? Wywieziesz mnie gdzieś?
- Dlaczego mi nie ufasz?
- Bo nie ufam nikomu.
- Stiles również. Nie jesteście spokrewnieni?- spytał, na co ja przewróciłam oczami i zaczęłam zbierać swoje rzeczy.- Słyszałem o twoich rodzicach. Przykro mi.
- Ja słyszałam o twojej siostrze.- odezwałam się nie patrząc na niego.
- Oboje mamy skomplikowane życie, prawda?- spytał, na co ja się zatrzymałam.- Szkoda, że czasem nie da się cofnąć czasu. Ale może w tym tkwi sekret. Żyjemy teraz, a przeszłość to tylko przeszłość, której nie możemy już zmienić.- zastanowił się, a ja spojrzałam mu w oczy myśląc nad jego słowami. Miał racje. Gdybym mogła cofnąć czas, to nie dopuściła bym do pożaru, śmierci Donovana i tamtego mężczyzny. Ale to już była przeszłość.- To co? Zawieść cię?- spytał wstając z krzesła.
- Skoro i tak nie zdążę na autobus, a nie mam pieniędzy na taksówkę, to chyba nie mam wyboru.- rzuciłam, co wywołało u niego uśmiech.- Ale nie schlebiaj sobie. Dalej ci nie ufam i jadę z tobą z przymusu.
- Kumam.- zaśmiał się, po czym poszliśmy do jego samochodu. Nie wiele rozmawialiśmy przez drogę, z czego bardzo się cieszyłam. Jednak ten nie umiał milczeć tak długo, jak tego chciałam.- Więc mieszkasz ze Scottem? Nieźle. Osoby w naszym wieku raczej... imprezują, a nie wiążą się na całe życie.
- Kto powiedział, że my wiążemy się na całe życie?- wypaliłam, co spotkało się z jego pytającą miną.- Mieszkam u niego, bo się kochamy, a ja nie chciałam mieszkać sama.
- A twój brat?- spytał, na co ja spojrzałam na niego zdziwiona.
- Jesteś stalkerem? Skąd wiesz, że mam brata?
- Scott wspominał.- rzucił obojętnie.- Drażliwy temat?
- Czego chcesz?- spytałam rozgryzając go.
- Co?
- Dlaczego mnie podwozisz i dlaczego wypytujesz o moje prywatne sprawy? Co ukrywasz?
- Każdy ma swoje tajemnice, prawda?- wypalił spokojnie, na co ja zamarłam.- Masz rację, mam wiele tajemnic, o których nie powiedziałem Scottowi. A ty? Ile przed nim ukrywasz?- spytał patrząc mi w oczy. Czułam jak zbiera się we mnie wściekłość. Nie zamierzałam jednak odpowiadać, żeby nie wzbudzić w nim podejrzeń. Oczywiście mi nie wyszło, o czym zdałam sobie sprawę, gdy zaśmiał się pod nosem. W końcu samochód się zatrzymał, a ja otworzyłam drzwi, by wysiąść.- Nie wspominaj Scottowi o tej rozmowie.
- Dlaczego miałabym mu nie mówić? Boisz się, że będzie zły?
- Nie boje się o siebie. Poza tym jeśli dowie się o tej rozmowie, to odkryje nasze sekrety.
- To znaczy?- spytałam, a chłopak uśmiechnął się łagodnie.
- Miłych snów, Carol.- powiedział, na co ja zmrużyłam oczy.
- Nie mów tak na mnie. Nie przyjaźnimy się.
- A może powinniśmy? Wtedy nasze sekrety zostaną tylko między nami.- zastanowił się z uśmiechem, co jednak na mnie nie działało. Nie odpowiedziałam. Wyszłam z samochodu i skierowałam się do domu. Czy on gra na zwłokę i chce coś na mnie znaleźć, żebym przestała mieć go na oku? Czy, co gorsza, już coś na mnie ma? A jeśli wie o Donovanie? Nie, to nie możliwe. Byłam wtedy z nim sama. Ale czy na pewno?

Siemaneczko ♥️😍😘
Kolejny rozdziałek wskakuje, a ja mam nadzieję, że wam się spodobał. Mamy tu poważną interakcję między Theo i Caroline. Jak to się skończy? Cóż, może tylko powiedzieć, że to nie będzie ich jedyna rozmowa 🤫 miłych snów

Be with you to live | Scott McCall Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz