Siedziałam w bibliotece razem z przyjaciółmi, przeglądając strony internetowe odnośnie studiów i uniwerków, gdy obok nas stanął Stiles.
- Mam.- rzucił kładąc na stoliku dwa papiery.
- Co to?- spytałam obojętnie.
- Znalazłem podpis ojca Theo ze starego mandatu, a ten wziąłem z dokumentu przeniesienia do szkoły w Beacon Hills.
- Jak go zdobyłeś?- odezwała się Kira.
- Włamałeś się do sekretariatu?- spytał Scott załamany tym faktem.
- Nic z tych rzeczy.- powiedział szybko Stiles, ale my spojrzeliśmy na niego wymownie, przez co się ugiął.- No dobra, włamałem się. Skupmy się na podpisach. Są inne.
- Trochę.- rzuciła Malia, ale ja tylko przewróciłam oczami i wróciłam do szukania uniwerków oraz kreślenia tych, które już sprawdziłam.
- Zupełnie. Łuki nie są podobne.- upierał się chłopak.- Undulacje kompletnie się nie zgadzają. A tu gołym okiem widać tremol.- na ostatnie słowo wszyscy zmarszczyliśmy brwi.
- Rodzice Theo też są oszustami?- zastanowiła się Kira.
- Ktoś tu kłamie. Dowiem się kto i ten ktoś będzie miał przerąbane.
- Nikt nie zrobił nic złego.- stwierdził Scott.
- Na razie. Jeśli jego rodzice są psychopatami, to nie powinniśmy mu ufać.- rzucił Stiles.
- Jestem córką Petera i wilczycy.- wypaliła Malia, na co ja spojrzałam wymownie na Stilesa, który westchnął.
- Dobra.- powiedział po chwili milczenia, po czym zabrał papiery i skierował się do wyjścia.- Nie potrzebuję waszej pomocy! Nikogo!
- Myślicie, że coś na niego znajdzie?- spytała w końcu Kira.
- Pewnie nie, ale będzie się upierać przy swoim.- powiedziałam patrząc na ekran laptopa. Westchnęłam ciężko czytając kierunki oraz wymagania pobliskiego uniwersytetu. Nic mi nie pasowało. W sumie nawet nie wiedziałam, jaki kierunek mnie interesuje, więc nie byłam w stanie na nic się zdecydować. Wstałam z krzesła przyciągając swoją uwagę, po czym podeszłam do drukarki, by wydrukować sobie kopie listy uczelni w okolicy, która wisiała przy ladzie.*Scott
Patrzyłem jak Carol idzie do drukarki, po czym rzuciłem okiem na ekran jej laptopa. Uniwersytety. Wiedziałem, że ostatnio Caroline ma obsesję na punkcie studiów, ale nie rozumiałem dlaczego. Miała cały rok na zdecydowanie gdzie pójdzie, a jednak wpadała w panikę i szukała każdego możliwego rozwiązania, po czym zapisywała go i wieszała na tablicy. W sumie to nie rozmawialiśmy o tym, gdzie chcemy iść, bo było oczywiste, że ja idę na weterynarię. W przypadku Carol, ta nie chciała rozmawiać na ten temat, ale byłem pewien, że ma już plany. W tym wieku każdy jakieś miał.*Caroline
Wieczorem wraz ze Scottem pojechaliśmy do rezerwatu, przed którym stał jeep Stilesa. Nagle z lasu wyszedł nasz przyjaciel u boku z Liamem. Na nasz widok zdali się być zaskoczeni.
- Odkryłeś coś?- spytał Scott.
- Nie.- odpowiedział zawiedziony Stiles wsiadając do jeepa.
- Wpadłem do dziury.- rzucił Liam chcąc rozładować atmosferę. Wtedy Scott podszedł do swojego przyjaciela siedzącego już w samochodzie.
- Tu zmarła jego siostra?- domyślił się.
- Krępująca sytuacja.- stwierdził Stiles.- Jedźmy już.- rzucił odpalając jeepa, jednak ten nie zamierzał współpracować, na co Stiles się załamał.- Niech to. Liam, kiedy zawołam, odpal silnik.- nakazał wysiadając i grzebiąc w masce.
- Stiles...- zaczął Scott, ale ten szybko mu przerwał.
- Chwila. Teraz!- zawołał do Liama, który odpalił silnik, bez rezultatów.
- Stiles.
- Dobrą, śledziliśmy go. Nazwiesz mnie wariatem? Paranoikiem? Już to słyszałem.- stwierdził grzebiąc w samochodzie, na co ja do nich podeszłam krzyżując ręce na piersiach.
- Stiles, odpuść.- powiedziałam łagodnie.- Nic na niego nie masz, a te...podpisy o niczym nie świadczą. Dlaczego mu nie zaufasz?
- A ty?- spytał patrząc na mnie, jednak ja nie odpuściłam i czekałam na jego wyjaśnienia.- Zaufałem wielu osobom.
- Na przykład Derekowi?- rzucił Scott, na co Stiles westchnął.- Kirze? Liamowi?
- Miałem rację, co do Petera. Pewnie dalej myślisz, że jest w nim coś dobrego.
- Może.- odpowiedział spokojnie Scott, a ja spojrzałam na niego zdziwiona. Co do Petera, to całkowicie zgadzałam się ze Stilesem. Ale nie mogłam też pochwalić tego, co teraz wyprawiał. Gdy się na coś nakręci, to nie ma bata, żeby go powstrzymać, a w tym przypadku chodzenie za Theo mogło tylko narobić problemów. Nie ufałam nowemu, ale znałam granicę, których jednak nie znał Stiles.
- Teraz!- zawołał znów Stiles, jednak jeep nie odpalił.
- Dlaczego nikomu nie ufasz?- spytał Scott.
- Bo ty ufasz każdemu!- krzyknął nasz przyjaciel, po czym uderzył ręką w samochód i skrzywił się z bólu.
- W porządku?- spytałam zdziwiona jego zachowaniem.
- Tak.
- Mogłeś ją złamać.- stwierdził Scott.
- Jest cała.
- Pokaż.- nalegał Scott, po czym złapał rękę przyjaciela i zabrał jego ból. Po chwili Stiles poruszał swobodnie dłonią, a Liam odpalił jeepa. Uśmiechnęłam się lekko widząc jak chłopaki się uspokajają.
Gdy wróciliśmy ze Scottem do domu, położyłam się na brzuchu na łóżku przeglądając propozycje uczelni, aż obok stanął mój chłopak. Spojrzałam na niego krótko wracając wzorkiem do komputera, jednak gdy ten nie drgnął znów na niego spojrzałam.
- Co?- spytałam cicho.
- W porządku? Jesteś dzisiaj strasznie milcząca.
- Jestem zajęta.- wyjaśniłam, po czym wróciłam do uczelni, a Scott usiadł przy mnie i zamknął mi laptopa. Widząc to westchnęłam pocierając oczy.- Wybacz, że ostatnio jestem nieobecna. Po prostu dużo się dzieje, a jeszcze więcej będzie się dziać i nie wiem co zrobić.
- To znaczy?- spytał widocznie gubiąc się w nich słowach.
- Idziesz do U.C.Davis. Wiesz, kim chcesz być, a ja...nie.
- Jak to? Nie masz planów? Marzeń?
- Moje marzenia nie dotyczą przyszłych studiów, czy pracy.- wyjaśniłam z lekkim uśmiechem.- A plany...nigdy nie wychodzą. Miałam w planie żyć w szczęśliwej rodzinie, a ta się rozjechała. Miałam też plan dotyczący normalnego życia, ale na takie nie mamy szans.- stwierdziłam, na co Scott nie odpowiedział. Milczał, dając mi się wygadać.- Nie wiem, czy tak wygląda normalne życie. Mieszkanie razem, kontakt z bliskimi na telefon i wybory, które są... przerażająco trudne. Będą decydować o całym moim przyszłym życiu. Czuję, jak tracę panowanie nad swoim życiem, a moje decyzje zawsze noszą za sobą szkody. Nie chcę, nie jestem gotowa, żeby znów wybierać.
- Hej.- przeciągnął łapiąc moje dłonie i patrząc mi w oczy.- Cokolwiek wybierzesz, ja będę cię przy tym wspierać. Poza tym to nie jest tak trudna decyzja jak myślisz.
- Dla ciebie nie jest, bo od zawsze wiedziałeś kim chcesz być. A ja tymczasem chowałam bliskich i unikałam kłopotów.
- A Derek? Ma zawód?
- A wygląda na takiego?- spytałam z sarkazmem.- W mojej rodzinie próbujemy przeżyć. Nie żyć.
- Więc nie chcesz iść na studia?
- W tym problem.- powiedziałam, a Scott wyprostował się czekając na wyjaśnienia.- Gdy zamykam oczy i myślę o tym, gdzie chce być za kilka lat to nie widzę nic. Nie myślę o zawodzie, rodzinie...- przerwałam.- Dzieciach.- dodałam, na co na twarzy Scotta pojawił się lekki uśmiech.- Nie mam planów. Nie mam ambicji i do niczego nie dążę. Może mam to we krwi. Derek przez wiele lat był sam i nie wychodził zbytnio do ludzi. Wujek jest świrem, a Cora bombą wybuchową.
- Nie jesteś nimi.
- A może jestem. Jak mogę wybrać kim chce być, skoro nie wiem kim jestem teraz.
- Nie wiesz?- spytał wstając i obracając mnie na plecy, by nade mną zawisnąć. Zaśmiałam się widząc ten gest - Jesteś moim życiem, Caroli.- wyjaśnił, po czym pocałował mnie w usta, a ja oddałam się jego pieszczotom, które częściowo poprawiły mi humor. Choć na jeden moment zapomniałam o problemach.Hejka misie ♥️
Mamy kolejny super moim zdaniem rozdział - a wy co o nim myślicie???
CZYTASZ
Be with you to live | Scott McCall
Werewolf𝐽𝑒𝑠𝑡 𝑡𝑜 𝑑𝑟𝑢𝑔𝑎 𝑐𝑧𝑒̨𝑠́𝑐́ ,,𝐿𝑖𝑣𝑒 𝑡𝑜 𝑏𝑒 𝑤𝑖𝑡ℎ 𝑦𝑜𝑢", 𝑤𝑖𝑒̨𝑐 𝑗𝑒𝑠́𝑙𝑖 𝑛𝑖𝑒 𝑐𝑧𝑦𝑡𝑎𝑙𝑒𝑠́ 𝑝𝑖𝑒𝑟𝑤𝑠𝑧𝑒𝑗 𝑐𝑧𝑒̨𝑠́𝑐𝑖, 𝑛𝑖𝑒 𝑐𝑧𝑦𝑡𝑎𝑗 𝑡𝑒𝑗, 𝑎 𝑤𝑟𝑜́𝑐́ 𝑠𝑖𝑒̨ <3 𝑀𝑖𝑛𝑒̨𝑙𝑜 𝑠𝑧𝑒𝑠́𝑐́ 𝑚𝑖𝑒𝑠�...