34.

493 35 14
                                    

Zeszłam po schodach, a widząc na dole Petera, zatrzymałam się.
- Zwiedzasz?- spytałam, po czym oparłam się o barierki.
- Myślę. To bardzo przydatne.- rzucił sarkastycznie spoglądając na papiery na biurku.- Twoje wnioski na studia?
- Tak, nie zdążyłam ich jeszcze wysłać.
- Sporo ich.- stwierdził zdziwiony.- Ja chodziłem do Davis.
- A ja się tam nie wybieram.- rzuciłam, na co ten spojrzał na mnie.
- Dlaczego?
- Bo Scott tam idzie.
- No tak, te wasze kryzysy.
- To...coś więcej. Zerwaliśmy.
- Wiem, inaczej nie chodziłabyś z tym blondynem. Jak on ma? Mert?
- Brett.- poprawiłam go, po czym zeszłam po schodach.
- Dziwię się, że Scott pozwolił ci odejść. Myślałem, że jest od ciebie uzależniony.
- Źle myślałeś.- rzuciłam gniewnie zabierając papiery. Czułam na sobie spojrzenie wuja, jednak starałam się to ignorować.
- To on zerwał z tobą.- stwierdził, a ja przygryzłam wargę.- Przez ciebie. W jakiś sposób go zraniłaś. Zdradziłaś go? Nie, to coś większego.
- Przestań.- wypaliłam, wiedząc co robi. Słuchał mojego serca i na tej podstawie drążył temat.
- Co zrobiłaś?- spytał krzyżując ręce na piersiach.- Pytam z ciekawości, a nie ze złośliwości.
- Nie słyszałeś, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła?
- Już tam byłem. Nie chcą mnie tam.- stwierdził żartem, ale ja tylko posłałam mu zirytowane spojrzenie.- Mi nie powiesz?- spytał cicho.
- Skoro i tak będziesz drążyć to lepiej ci powiem.- zdecydowałam, na co ten podniósł brew czekając na moje wyjaśnienia.- Zabiłam kogoś. Drugi raz.
- Już wszystko wiem.- powiedział, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.- Jego święte zasady. Stwierdził, że zrobiłaś to, czego nie mogłaś zrobić będąc w jego stadzie. Wyrzucił cię z niego?
- Nie, sama odeszłam. Potem wróciłam za jego prośba.
- Naiwna jesteś. Nie zrobił tego, żebyś mu pomogła ratować świat. Wciąż cię kocha.
- Wiem o tym.
- Jesteś twarda, ale pewnie ciężko ci było pogodzić się z rozstaniem. Po to ci ten Brett?
- Kocham go, a tobie nic do tego.
- Oczywiście, że go kochasz. Ale chyba nie tak, jak kochasz Scotta.- uśmiechnął się wkurzająco. Rzuciłam mu więc gniewne spojrzenie, a ten podniósł ręce w geście obrony.- Jasne, wypieraj to. Chcesz wujkową radę?
- Podziękuję, mówiąc szczerze.
- I tak ci jej udzielę.- stwierdził, a ja siłą wyższą się uśmiechnęłam.- Możesz zapanować nad kontrolą ciała, nauczyć się kontrolować przeminę w wilkołaka, ale serce to już inna sprawa. Nie możesz wpłynąć na to, kogo kochasz. Możesz sobie wmawiać, że nic już nie czujesz do Scotta. Ale odpowiedz sobie na pytanie, dlaczego wróciłaś do stada. Nie chodzi o przyjaciół i resztę tego cholernego świata, prawda? Kochasz go i chcesz być blisko niego.
- Ktoś ci kiedyś mówił, że jesteś wkurzający?- spytałam, a ten posłał mi wymowny uśmiech.- Kocham Bretta, a Scott to już skończona sprawa.
- Wie, że ewoluujesz?
- Nie.
- A zamierzasz mu o tym powiedzieć? Wiesz, że tylko alfa może sprowadzić cię z powrotem...
- Wiem!- krzyknęłam, po czym obeszłam biurko, aby się uspokoić.- Przepraszam. Po prostu...nie umiem mu już zaufać. Nie po tym, jak mnie potraktował, jak nazwał mnie mordercą. Już nigdy nie spojrze na niego tak, jak przed tą nocą.- wyjaśniłam, na co wuj pierwszy raz w życiu nie miał ostatniego zdania. Po prostu patrzył, jak wchodzę na schody z papierami w dłoniach. Usiadłam w swoim pokoju, gdzie zadzwoniłam do Lydii, od której dowiedziałam się, że porwanie jeźdźcy nie powiodło się i jesteśmy znów w dupie.
Położyłam się na łóżku spoglądając na telefon. Nie chciałam nigdzie iść, chciałam nabrać sił. Wiedziałam, że to czas przed kolejną walką i nie chciałam znów osłabnąć przy Scott'cie. Nagle na ekranie pojawił się sms od alfy, na co ja szybko podniosłam się z łóżka.
- Peter! Mamy się spotkać z resztą na komisariacie!- zawołałam, po czym zabrałam swoje rzeczy i wraz z wujem pojechałam na spotkanie.

- Wejdę przez portal, żeby dostać się na peron.- wyjaśnił nam Scott.- Ugryzę Stilesa i dzięki temu przeżyje wyjście.
- Chcesz ugryźć wszystkich na peronie?- zakpił Peter.
- Najpierw uratujmy Stilesa, a potem wymyślimy jak pomóc reszcie.
- Powinniśmy uciekać.
- Wejdę tam.
- To głupie.- rzuciłam w końcu przerywając im rozmowę.- A jeśli Stiles umrze od ugryzienia? Musi być inny sposób, żeby ich wszystkich sprowadzić. Zastanówmy się na spokojnie. Szybkie plany nigdy nie są dobre.
- Popieram.- powiedział Peter.- Masz talent do pokonywania rzeczy niemożliwych, ale tego nie przeskoczysz.- dodał, po czym opuścił komisariat, zostawiając nas. Scott jednak nie odpuścił i zaprowadził nasza trójkę do lasu, gdzie mieliśmy wraz z nim znaleźć przejście na stację.
- Patrzyliśmy już w lesie. Nie ma tu żadnego portalu.- stwierdziłam machając kijem koło miejsca, gdzie pojawił się Peter.
- Gdzie musi być.- rzuciła Malia.
- Carol chyba ma rację.- powiedział Scott, który zatrzymał się przed jakąś rurą w ziemi przykrytej liściami.- Przejście jest pod nami.- wyjaśnił, więc bez wątpliwości weszliśmy do kanałów. Malia szła pierwsza, gdy skręciła w lewo i została odrzucona na ścianę.
- To jest bardzo podobne do mostu Eistaina - Rosena.- rzuciła Lydia. Wtedy Hale wzięła rurę i włożyła ją w niewidzialny prawie prześwit. Metal zaczął się palić, a za nami odezwał się głos nowego nauczyciela.
- Będzie trudno się przebić.- powiedział pan Douglas.
- Podążył pan za naszym zapachem?- spytał go Scott.
- Nie, za waszą desperacją. Wszyscy jesteśmy równie zdesperowani i mamy jeden cel.
- Proponuje pan współpracę?- zdziwiłam się.
- Tak jakby.
- Nie przejdzie pan. Portal pali wszystko, z czym się spotka.- wyjaśnił mu Scott, a po chwili obok nas pojawił się warczący Parish.
- Ogar wypali nam przejście. Pozwólcie mu, a wejdziemy tam razem.
- Jesteś złym człowiekiem, a pomoc ci jest złym pomysłem.- wypaliła Malia.
- Nigdy sprawy nie były czarno-białe.- stwierdził mężczyzna, w do nas podbiegł Liam.
- To nazista. Brał udział w drugiej wojnie światowej.- powiedział nam beta, na co Douglas się zaśmiał.- Chce dziki łów dla siebie.
- Nie przepuścimy cię.- stwierdził Scott, a mężczyzna wyciągnął bat, taki sam jak ten jeźdźców i uderzył nim obok nas. Bez słowa odsunęliśmy się, robiąc mu miejsce. Parish poszedł pierwszy, a gdy otworzył przejście, wraz z Douglasem w nim zniknął. Rzuciliśmy się ku portalowi, jednak ten znów się zamknął i zniknął z kanałów.
- Świetnie.- rzuciła Lydia, a ja poprawiłam włosy słysząc ryki koni.
- Scott, mamy towarzystwo.- powiedziałam, gdy naprzeciwko nas pojawiło się dwóch jeźdźców.
- Liam, zabierz dziewczyny do bunkra.- nakazał mu alfa. Ten jednak się zawahał.
- Idźcie.- rzuciłam ku zaskoczeniu Scotta.- Nie myśl sobie, że zostawię cię z dwoma. Jeden na jednego miałbyś szansę, ale tak to potrzebujesz wsparcia.- wyjaśniłam, na co ten przytaknął, a moim przyjaciele ruszyli ku bunkrze Argenta. Spojrzałam krótko na Scotta, po czym przemieniłam się gotowa do ataku. Nagle bat jednego z jeźdźców owinął szyję Scotta, na co ja złapałam za bat, żeby go uwolnić. W końcu mi się udało i oboje wylądowaliśmy na ziemi.
- Oni nie chcą nas powstrzymać.- stwierdził Scott.- Oni chcą nas zabić.- dodał, a ja zaczęłam desperacko szukać pomysłów w głowie. Widmo zaczęli się do nas zbliżać, gdy znikąd pojawił się Peter. Wuj zaatakował jeźdźców, a ja z przerażeniem patrzyłam jak przegrywa.
- Uciekajcie!- krzyknął do nas. Nie ruszyłam się, jednak Scott podniósł i mnie i pociągnął ku tunelom. W tle rozległy się strzały z pistoletu, a do mnie dotarło, że widmo zabrali Petera z powrotem. Zatrzymałam się mimo ciągnącej mnie ręki Scotta.
- Nie pomożesz mu.- rzucił do mnie, a ja pchnęłam go na ścianę.
- Zostałeś go tam!- krzyknęłam.- Jak mogłeś go tam zostawić?!
- Nie mieliśmy z nimi szans.
- A Peter miał?!- rzuciłam, na co ten wyciągnął do mnie ręce.
- Uspokój się.
- Jestem spokojna jak cholera!
- Carol, musimy uciekać.- stwierdził równie spokojnie, a ja upadłam na kolana czując przeszywający mnie ból głowy.- Carol?!




Oj tak kochani,
Nadchodzi ta chwila przemiany Carol ♥️ specjalnie ucięłam wątek, żeby was przetrzymać 😂😂😂 wybaczcie mi

Jeśli dobijcie 15 gwiazdek, to dodam dalszy ciąg 🌟 więc koniecznie dajcie gwiazdkę

Be with you to live | Scott McCall Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz