Weszłam do kliniki, która o tej porze była jeszcze zamknięta. Ale nie dla mnie.
- Zamknięte! Zapraszamy za godzinę!- zawołał z drugiego pomieszczenia Scott.
- To znaczy, że nie chcesz śniadania, czy że chcesz?- rzuciłam w odpowiedzi. Zapanowała chwila ciszy, po czym ten wyszedł ku mnie.
- Przyniosłaś mi śniadanie?- spytał z nadzieją w głosie, a ja uśmiechnęłam się pod nosem. Podniosłam do góry torbę z kanapkami, patrząc na niego wymownie.- Scott?- przeciągnęłam siadając na stole
w klinice. Chłopak westchnął wskazując na stół.
- Dopiero go odkaziłem.- rzucił, na co ja przygryzłam wargę i zeskoczyłam z niego.- Czym zasłużyłem sobie na taką wizytę?
- Pamiętasz, jak rozmawialiśmy o rodzinie? O tym, że chcesz mieć w przyszłości dzieci, wnuki i tak dalej?
- Pamiętam.- uśmiechnął się na wspomnienie tej rozmowy.- Powiedziałaś, że nie planujesz w najbliższym czasie zakładać rodziny.
- Owszem, tej powiedziałam.- rzuciłam, na co ten spojrzał na mnie zdziwiony. Przygryzłam wargę chcąc ukryć uśmiech, po czym objęłam go za szyję.- Kłamałam. Od kilku miesięcy nie biorę leków.
- Leków? Przecież nie jesteś chora.
- Nie takich leków.- wyjaśniłam, jednak ten dalej nie zaskoczył co mam na myśli.- Mówię o antykoncepcji.- dodałam, a na jego twarzy pojawiło się niedowierzanie.- Byłam dzisiaj u ginekologa i...
- Boże.- rzucił całując mnie w usta.- Jesteś w ciąży?- spytał po chwili, a gdy ja się zaśmiałam, ten podniósł mnie do góry ucieszony.- Dlaczego nic mi o tym nie powiedziałaś?
- Taka mała...niespodzianka. Już od jakiegoś czasu podejrzewałam ciążę, ale było za wcześnie, żeby coś wykryć. Będziemy mieć dzidziusia, Scott.- powiedziałam gładząc jego policzki. Chłopak pocałował mnie znów w usta, po czym przytuliliśmy się do siebie.Leżeliśmy w łóżku próbując zasnąć. Ręka Scotta delikatnie jeździła po moim brzuchu.
- Ciekawe czy będzie to chłopiec.- wyszeptał po chwili.
- To bez różnicy, Scott.
- Tylko głośno myślę.
- W mojej rodzinie zawsze było więcej kobiet, więc może będzie dziewczynka.
- Z czarnymi włosami, oczami i upierdliwym charakterem?- spytał, na co ja szturchnęłam go w bok.- Przecież wiesz, że to w tobie lubię.
- Upierdliwy charakter?
- Też.- stwierdził, a ja się zaśmiałam.- Mówiłaś już Corze i Derekowi?
- Myślałam raczej, że pojedziemy do nich oboje. To nie jest rozmowa na telefon.
- Racja. Moja mama oszaleje jak się dowie.- powiedział.- To komu chcesz najpierw powiedzieć?
- Twojej mamie. W weekend weźmy wolne i pojedźmy do mojego rodzeństwa.
- Świetny pomysł.- stwierdził całując mnie w skroń.- Dobranoc.
- Dobranoc.- odpowiedziałam obracając się w stronę Scotta. Myśl, że będę mamą paraliżowała mnie, a z drugiej strony wiedziałam, że po skończeniu studiów i ślubie cywilnym można czekać już tylko na dziecko, które będzie uwieńczeniem naszej miłości. Kolejnego dnia udaliśmy się do Melissy. Gdy powiedzieliśmy jej, że zostanie babciom wycałowała nas i powiedziała, że od dawna pragnęła mieć wnuka. Jej radość udzieliła się też nam, choć i bez niej byliśmy rozemocjonowani. W weekend udaliśmy się do Brazylii, gdzie zamieszkali Cora, Braeden i Derek z moją bratanicą.
- Miło z waszej strony, że w końcu nas odwiedziliście.- rzucił do nas Derek.
- Gdzie Cora?- spytałam rozglądając się po domu rodzeństwa.
- Caroline!- usłyszałam, po czym z mojej lewej strony pojawiła się Cora, która szybko mnie przytuliła.- Tęskniłam za tobą.
- Ja za tobą też. Za wami.- stwierdziłam zerkając na brata.- Ładnie tu macie.
- Kwestia gustu.- rzucił Derek, na co siostra rzuciła mu gniewne spojrzenie, które dało mi do zrozumienia, że to Cora stoi za wystrojem domu. Z trudem ukryłam śmiech, tak samo Scott. Wtedy rozległo się głośne schodzenie po schodach, a przed nami pojawiła się Sarah.
- Ciocia!- krzyknęła czterolatka, a ja szybko wzięłam ją na ręce.
- Cześć, piękna.- powiedziałam, na co ta się zaśmiała i zaczęła bawić się moimi włosami.
- Ale rośnie. Jak na drożdżach.- stwierdził Scott.
- Owszem.- przyznał Derek.- Jakbyście widzieli jak oszukuje w grach.- westchnął idąc do salonu.
- Moja dziewczyna.- wyszeptała do niej Cora, a ja ze Scottem zaśmialiśmy się rozbawieni. Odstawiłam Sarah ma podłodze, po czym ta pognała za Derekiem, a my ruszyliśmy z Corą do pokoju gościnnego.
- Więc u was bardzo wesoło.- wywnioskował Scott, na co ta przytaknęła.
- Mam nadzieję, że u was również. Chociaż, czy prawdziwy alfa mieszkający w Beacon Hills może być szczęśliwy?- zastanowiła się, gdy my spojrzeliśmy na siebie wymownie.
- Może.- odpowiedział, a ja położyłam rękę na brzuchu, na co Cora otworzyła zszokowana usta.
- To...żart?- spytała niepewnie, a gdy pokręciłam głową, ta rzuciła się na mnie, tuląc jak dziecko. Wtedy do pokoju weszła Braeden, by się przywitać, jednak zawahała widząc zachowanie Cory.
- Coś się stało?- odezwała się kobieta, a Cora puściła mnie, by spojrzeć na bratową.
- Będziesz ciocią! Carol jest w ciąży!- krzyknęła szczęśliwa, na co Braeden uśmiechnęła się szeroko. Gdy jednak do pokoju wszedł Derek wszyscy zamilkli, czekając aż coś powie.
- Gratulacje.- rzucił w końcu z lekkim uśmiechem, a ja odwzajemniam uśmiech.Szliśmy wzdłuż drogi rozmawiając o ostatnich wydarzeniach, gdy Derek westchnął zamyślony.
- Będziesz świetną mamą, Carol.- powiedział.- Zasługujesz na szczęście.
- Oboje je mamy, nie uważasz?- spytałam, na co ten pokiwał głową.- Nie ukrywam, że się trochę boje, bo nie planowałam nigdy macierzyństwa, ale ostatnio dużo nad tym myślałam. Stąd też moją decyzja. Wiedziałam, że Scott chce dzieci, a to ja go... hamowałam.
- Ja też tak myślałem. Że będę złym ojcem. Że Sarah będzie mieć ciężkie dzieciństwo.
- Jesteś świetnym ojcem, Derek.
- Ty też będziesz wspaniałą mamą. Wiem to.
- Niby skąd?- spytałam zatrzymując się, na co ten zrobił to samo.
- A stąd, że kochasz Scotta, umiesz kochać Sarah. Myślę, ze twoje obawy znikną, gdy pierwszy raz zobaczysz swoje dziecko. Przytulisz je i zrozumiesz jak to jest kochać kogoś tak bardzo, że chcesz ochronić go przed całym złem świata.- wyjaśnił, a ja lekko się uśmiechnęłam.- Bałaś się kiedyś związku ze Scottem, a teraz nie widzisz świata poza nim. Z dzieckiem będzie to jeszcze silniejsze.
- Nie myślisz czasem o rodzicach?- spytałam zmieniając temat, na co brat zmarszczył brwi.- O tym jakby zareagowali na Sarah? Jakby było gdyby nie umarli?
- A jak sądzisz?- rzucił, dając mi do zrozumienia, że wciąż ma ich w głowie.- Ale wiem, że byli by z nas dumni. Zwłaszcza mama.- wyjaśnił, a do moich oczu napłynęły łzy. Przytaknęłam gestem głowy, po czym ruszyliśmy dalej wspominając zmarłych, a była ich długa lista. Przez wiele lat się powiększała, przez co ja zaczęłam uczyć się jej na pamięć. Rodzice, Laura, Paige, Erica, Boyd, Matt, Allison, Aiden, Jennifer, Niemowa, Donovan, Tracy, Josh, Brett, Lori, Deucalion.Hejaaa
Jest już jedna z dwóch dodatkowych części ♥️ chcieliście bobo, to macie 😂😂😂 ja osobiście wolałam, żeby Carol nie miała dzieci, bo taka jest jej postać, ale może to i lepiej. Będzie więcej do dopowiedzenia
CZYTASZ
Be with you to live | Scott McCall
Werewolf𝐽𝑒𝑠𝑡 𝑡𝑜 𝑑𝑟𝑢𝑔𝑎 𝑐𝑧𝑒̨𝑠́𝑐́ ,,𝐿𝑖𝑣𝑒 𝑡𝑜 𝑏𝑒 𝑤𝑖𝑡ℎ 𝑦𝑜𝑢", 𝑤𝑖𝑒̨𝑐 𝑗𝑒𝑠́𝑙𝑖 𝑛𝑖𝑒 𝑐𝑧𝑦𝑡𝑎𝑙𝑒𝑠́ 𝑝𝑖𝑒𝑟𝑤𝑠𝑧𝑒𝑗 𝑐𝑧𝑒̨𝑠́𝑐𝑖, 𝑛𝑖𝑒 𝑐𝑧𝑦𝑡𝑎𝑗 𝑡𝑒𝑗, 𝑎 𝑤𝑟𝑜́𝑐́ 𝑠𝑖𝑒̨ <3 𝑀𝑖𝑛𝑒̨𝑙𝑜 𝑠𝑧𝑒𝑠́𝑐́ 𝑚𝑖𝑒𝑠�...