Siedzieliśmy w samochodzie Argenta, gdy Lydia otrzymała wiadomość od Masona.
- Udało się.- rzuciła do nas.
- Najwyższy czas.- odpowiedziała Malia chcąc wyjść, jednak Scott ją powstrzymał.
- Czekaj.- powiedział przysłuchując się czemuś. Zrobiłam to samo, a słysząc bicia serc w środku bazy łowców westchnęłam ciężko.
- Co?- spytała Lydia.
- Ktoś tam jest.- wyjaśniłam krótko, po czym stuknęłam palcami w drzwi samochodu.
- Ile?- rzucił do nas Chris.
- Dziesięciu.- odpowiedział niepewnie Scott.
- Więcej.- dopowiedziałam.
- Włamujemy się?- spytała Lydia. Byliśmy zdesperowani, a zdesperowanych stać na wiele. Nawet na włamanie się do bazy wrogów.
- Nie, zbrojownia miała być pusta.- stwierdził Argent.
- Możemy pokonać kilku myśliwych.- westchnęła obojętnie Malia.
- Mówimy o kilkunastu uzbrojonych po zęby ludziach, którzy mają rozkaz was zabić.- wyjaśnił nam mężczyzna.
- To jak się tam dostaniemy?- spytała Malia, na co Chris włączył silnik, by odjechać. Ta jednak szybko przekręciła znów kluczyk w statyjce i spojrzała na nas wymownie.- Gerard myśli, że wyjechaliśmy. To dobry plan.
- Jedyny.- poprawiła ją Lydia.
- Nie działa.- stwierdził mężczyzna.
- Damy radę.- uparła się Malia, więc postanowiłam ją wesprzeć.
- Malia ma rację. Musimy to zrobić.
- Theo i Liam potrzebują więcej czasu.- poparł nas Scott.
- Mamy dziesięć minut zanim zauważą nasz wóz.- podniósł głos Argent, jednak moją uwagę przykuła Lydia, która dotykała przedniej szyby w amoku.- A wtedy potraktują nas jak zagrożenie.
- Lydia?- spytałam ignorując kłótnie z Chrisa.- W porządku?
- Chyba tak.- odpowiedziała wybudzając się z transu.
- Odwołajmy misje.- zaproponował mężczyzna.
- Brett i Lori nie żyją, dwóch członków stada Satomi zaginęło, a Gerard wyprzedza nas o krok. Musimy to zrobić.- stwierdził Scott.
- Jesteśmy na widoku.- zauważył Chris Argent.
- Mówiłeś, że mamy dziesięć minut.
- Dziewięć.- poprawił Malie Chris. Nagle Scott złapał za klamkę obok mnie, by wysiąść.
- Co robisz?- spytałam powstrzymując go.
- Odciągnę ich, żebyśmy mogli wejść.- wyjaśnił.
- Jasne, bo ci na to pozwolę.- zakpiłam.
- Musimy zmienić plan.
- Ten jest głupi.- rzuciła Malia.
- Dajmy sobie chwilę.- powiedziałam, przez co jednak zaczęliśmy jeszcze bardziej się denerwować.
- Nie mamy jej.
- Musimy działać teraz.- stwierdził Argent.- Wchodzimy lub odjeżdżamy.
- Patrzcie.- odezwała się Lydia.
- Może wejdźmy tunelami?- zaproponowałam.
- Ej! Odjeżdżają!- krzyknęła w końcu Lydia, na co wszyscy spojrzeliśmy na odjeżdżających łowców.
- Wchodzimy.- powiedziałam równocześnie ze Scottem, po czym wysiedliśmy z samochodu.Weszliśmy do środka tuż za Argentem, który osłaniał nas przed pozornym niebezpieczeństwem. Chris, Malia i Lydia weszli do pomieszczenia, z którego mogli nas obserwować. Z kolei ja i Scott weszliśmy do zbrojowni, gdzie jednak półki były puste.
- Scott, tu nie miała być broń?- spytała zdziwiona.
- Wiedzieli, że przyjdziemy.- stwierdził, a mnie przeszedł dreszcz.
- Okej, co teraz?
- Uciekajcie.- powiedział przez głośnik Chris.
- Chodźmy stąd.- wyszeptałam, po czym ruszyliśmy ku wyjściu, aż ten się zatrzymał.- Scott?
- Ten zapach.- wyjaśnił.
- Wyjdźcie stamtąd.- nakazał nam znów Argent. Scott zawahał się, jednak w końcu ruszył ku tajnemu wejściu.
- Pomóż mi.- powiedziała, więc bez słowa pomogłam mu otworzył drzwi.
- Nie róbcie tego!- zawołał do nas Chris, ale było za późno. Drzwi się otworzyły, a my zostaliśmy uwięzieni w zbrojowni.
- Cholera.- wyszeptałam. Weszliśmy do odkrytego przez nas pomieszczenia, w którym były różne przedmioty. Mapy, szpony i...- Scott, patrz.- powiedziałam przerażona widząc kawałki skóry z tatuażem stada Satomi.
- Znaleźliśmy ich.- rzucił nie dowierzając, po czym stanął w progu drzwi. Ruszyłam by wyjść do zbrojowni, jednak ten szybko mnie zatrzymał.- Stój.- powiedział chowając mnie znów do środka. Po zbrojowni jeździła wiązka laseru, który najprawdopodobniej miał sprawdzić, czy ktoś znajduje się w środku.
- Po co czujnik ruchu, skoro wiedzą, że tu jesteśmy?- spytałam.
- Lepiej nie pytaj.- rzucił, a ja zaczęłam myśleć nad tym faktem.
- Unikajcie czujników!- usłyszeliśmy z rur głos Argenta.
- Sami na to wpadliśmy!- odkrzyknęłam sarkastycznie, po czym pojawił się kolejny czujnik.
- Chodź.- rzucił do mnie Scott, po czym pobiegł do jednej z półek, na którą wskoczyl unikając laseru. Zrobiłam więc to samo, aż znalazłam się na chłopaku w niekorzystnej dla nas pozycji. Leżałam na nim oddychając ciężko, gdy pojawiła się kolejna wiązka tuż nad nami. Oparłam brodę o jego klatkę, na co ten spojrzał na mnie wzdychając.
- Jest dosyć...
- Niezręcznie?- spytał, a ja pokręciłam głową.
- Skąd.- rzuciłam, na co Scott zaczął się rozglądać.
- Powinienem coś zrobić.- zaczęłam również się rozglądać, a gdy dostrzegłam okno w suficie zamknięte na kłódkę podniosłam głowę.
- Scott, mam pomysł.
- Świetnie.
- W sumie to plan.
- Jeszcze lepiej.
- Czyżby? Nie lubisz moich planów.
- Wiem, ale...- urwał przyciągając mnie znów do siebie, bym nie dotknęła laseru.
- Uciekniemy oknem.- wyjaśniłam obracając głowę w tamtą stronę, na co Scott zrobił to samo.
- Nie dosięgniemy.- stwierdził, gdy podniosłam głowę z jego piersi.
- Stąd nie...- przerwał mi znów przyciągając mnie do siebie.
- Uruchomisz czujnik, jak stąd zejdziesz.
- Więc chcesz czekać w takiej pozycji, aż wrócą jeźdźcy?- spytałam, a ten westchnął.- Mógłbyś mi zaufać. Choć raz.
- Zawsze ci ufam, ale to ryzykowne.
- Czyli rzekomy wyjazd z Beacon Hills, wejście do paszczy lwa i włamanie się do tajnej zbrojowni łowców nie było ryzykowne?- spytałam, po czym westchnęłam ciężko.- Dam radę.
- Okej.- zgodził się, więc ja wykorzystałam sytuację i wskoczyłam na jedną z półek, od której się odbiłam i złapałam za sufit.- Dasz radę.- powiedział mi chłopak. Rozkołysałam się, po czym wyciągnęłam jedną z rąk ku kłódce. To było kilka sekund. Kłódka pękła i spadła na ziemię.- Tak!- krzyknął Scott, jednak kłódka odbiła się od podłogi i przecięła jedną z wiązek laseru.
- Nie!- wrzasnęłam, gdy z sufitu uderzył we mnie dym, przez który upadłam na podłogę nie mogąc złapać oddechu. Scott tak samo. Wtedy to zrozumiałam. Odcięto nam tlen. Dusiliśmy się i tym razem nikt nie mógł nam pomóc.Leżałam oparta o Scotta spocona z wysiłku i zmęczona przez brak tlenu.
- Scott?- spytałam łapiąc jego rękę.- Nie chce tu umrzeć.
- Nie umrzesz.
- Skąd wiesz?- rzuciłam z trudem.- Nie mogę umrzeć tutaj. Nie tak. Nie zrobiłam w swoim życiu nic, nie licząc samych błędów i rozczarowań. Chce stąd wyjść, żyć z tobą, zobaczyć bratanka, bądź bratanicę.- zapłakałam.
- Nic nie mów. Nie marnuj tlenu.- wyszeptał gładząc moją dłoń.
- Chce iść do Davis razem z tobą. Później wziąć z tobą ślub, choć to ckliwe, i założyć z tobą rodzinę.
- Mówiłaś, że nie myślisz o tak dalekiej przyszłości.- zauważył zdziwiony.
- Kto powiedział...- urwałam biorąc kilka krótkich wdechów.- że to daleka przyszłość?- dokończyłam, po czym po moim policzku spłynęła łza, a ja nie miałam już siły mówić.
- Caroli, trzymaj się.- wyszeptał do mnie, jednak ja słyszałam jego słowa jakby przez mgłę. Odpływałam, czując jak mną potrząsa, jak coś mówi. Nagle drzwi wejściowe uderzyły o podłogę, a do moich płuc doszedł tlen, przez co się ocknęłam. Po drogiej stronie stała Lydia, która swoim krzykiem wyważyła drzwi. Wraz ze Scottem zaczęliśmy głęboko oddychać.Weszliśmy do jego pokoju, gdzie podeszłam do okna zamyślona. Piętro niżej Argent, Melissa, Lydia i Mason rozmawiali o mapie ze zbrojowni łowców.
- Wszystko gra?- spytał, a ja pokręciłam głową.
- Pamiętasz...to, co mówiłam, gdy odpływałam?- spytałam, na co ten przytaknął.
- Owszem, ale większość z nich była efektem braku tlenu.
- Nie prawda.- stwierdziłam patrząc mu w oczy.- Chce być z tobą. Na zawsze.- wyjaśniłam, po czym złapałam go za policzki i złączyłam nasze usta.
- Idziesz do Davis?- spytał nagle odsuwając się lekko, a ja się zaśmiałam.
- I będę ciocią.- stwierdziłam. Już chciałam go pocałować, gdy ten spojrzał w stronę drzwi.- Co jest?
- Mój ojciec.- rzucił, po czym zeszliśmy na dół.- Co tu robisz?- spytał ojca.
- Gerard rozdał broń mieszkańcom.- wyjaśnił nam mężczyzna.- Za darmo.
- W prezencie?
- Nie, tworzy armię.- stwierdził Argent.
- Na ziemię!- krzyknęła nagle Lydia. Scott pociągnął mnie na podłogę, a cały dom zaczął być rozstrzeliwany.W końcu dodaje!
Wiem, że ostatnio rozdziały mają sporą pauzę, ale to przez brak weny i czasu ♥️ Przepraszam i liczę, że słodkością wam to wynagrodze😍🥰
CZYTASZ
Be with you to live | Scott McCall
Werewolf𝐽𝑒𝑠𝑡 𝑡𝑜 𝑑𝑟𝑢𝑔𝑎 𝑐𝑧𝑒̨𝑠́𝑐́ ,,𝐿𝑖𝑣𝑒 𝑡𝑜 𝑏𝑒 𝑤𝑖𝑡ℎ 𝑦𝑜𝑢", 𝑤𝑖𝑒̨𝑐 𝑗𝑒𝑠́𝑙𝑖 𝑛𝑖𝑒 𝑐𝑧𝑦𝑡𝑎𝑙𝑒𝑠́ 𝑝𝑖𝑒𝑟𝑤𝑠𝑧𝑒𝑗 𝑐𝑧𝑒̨𝑠́𝑐𝑖, 𝑛𝑖𝑒 𝑐𝑧𝑦𝑡𝑎𝑗 𝑡𝑒𝑗, 𝑎 𝑤𝑟𝑜́𝑐́ 𝑠𝑖𝑒̨ <3 𝑀𝑖𝑛𝑒̨𝑙𝑜 𝑠𝑧𝑒𝑠́𝑐́ 𝑚𝑖𝑒𝑠�...