61-Jak mogłem być taki..?

80 11 3
                                    

DAMIAN:
Wpadłem z impetem do sypialni Roth.
Dziewczyna stała na środku z żyletką przy szyi.
-Proszę, nie rób tego..!-Ruszyłem w jej kierunku, ale przycisnęła ostrze mocniej, więc musiałem się zatrzymać.
-Dlaczego? Po co mam żyć?-Zaszlochała.-Nienawidzę siebie. Ty mnie z resztą też...
-To... To nieprawda!
-Jestem beznadziejną, żałosną wiedźmą. Miałeś rację! Gdybym Cię wtedy posłuchała nic by Ci się nie stało!
Dotarło do mnie co zrobiłem. Pomogłem Rachel wpędzić się w depresję.
-Rachel, odłóż to...-Zrobiłem kilka ostrożnych kroków w jej stronę, ale Tytanka tylko ponownie się cofnęła.
-Jak długo to sobie robiłaś?-Zapytałem, wskazując na rany.
-Długo. I codziennie. To była ucieczka od smutku. Nic wtedy nie czułam oprócz ulgi.
-To złe wyjście...
-A co innego mi pozostało? Byłam sama.
-Nie byłaś! Ja zawaliłem, ale miałaś Kory i chłopaków!
-Kto chciałby słuchać mojego użalania się?
-Tytani to Twoja rodzina. Oni chcieliby Ci pomóc. Ja też...
-Pieprzysz.-Przerwała mi.-Mówisz to tylko po to żebym nie wbiła sobie tego w tętnicę. Od miesięcy nie odezwałeś się do mnie ani słowem, a nawet jeśli to słyszałam jaka to nie jestem!-Z ametystowych oczu wypłynęły łzy.
Patrzyłem na nią. Spieprzyłem to. Naprawdę. Powinienem był ją wspierać po stracie przyjaciółki, a nie dodatkowo dołować, dobijać i obrażać. Jak mogłem być taki..? Przecież... Przecież ja ją kocham...



Brawo, Wayne
No po prostu geniusz, nie? Damian I zatrybienie chyba nie idą w parze

|DAMIRAE| 2 Rachel Roth-Zła krew... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz