DAMIAN:
Raven przypatrywała mi się.
-Poprosiłem Cię żebyś przeczytała myśli Tary, a Ty odmówiłaś...
-Przeprosiłam.
-Nie miałaś za co.-Dokończyłem.
-Co?-Zdziwiła się.
-Nie miałem wtedy dowodu że Markov jest wrogiem. A Ty nie musiałaś dla mnie narażać swojej... przyjaźni z nią.-Wyplułem.
Milczała więc kontynuowałem.
-Tara od zawsze wydawała mi się podejrzana, ale kiedy zaczęłyście nawiązywać bliskie relacje... Bałem się że mnie odstawisz. Że ona nastawi Cię przeciw mnie...
-Damian...
-A kiedy było już po wszystkim... Byłem tak wściekły że pokonała mnie dwa razy... i że Ty mimo wszystko jesteś smutna po jej śmierci...
-Ocaliła nam życie.
-Może. Ale Ty też omal go nie straciłaś.-Zauważyłem.-To wszystko jakoś przysłoniło uczucia jakimi Cię darzyłem i byłem taki jaki byłem... Wrednym, aroganckim i napuszonym dupkiem. Dzieciakiem bogacza.
-Zasłużyłam sobie...-Odezwał się pół demon.-Nie słuchałam Cię...
-Nie miałaś podstaw. I może to dzięki temu że mnie nie posłuchałaś dalej żyjemy. Markov miała dla kogo się postawić.
-Ale... żałujesz że mnie tu sprowadziłeś...-Powiedziała cicho.-Jestem wiedźmą...
-Nie! Nie jesteś!-Krzyknąłem.-Rozumiesz? Byłem wściekły, a ja najpierw mówię, potem myślę. To co wtedy i wcześniej powiedziałem... TO był błąd. Nie prowadzenie Cię do Wieży. Ja... Przepraszam, Rachel. Naprawdę. Byłem takim egoistą...-Schowałem twarz w dłoniach, rozklejając się.-Pchnąłem Cię do krzywdzenia siebie. Do próby samobójczej. Wiele razy dawałem ciała, ale to była moja największa porażka...-Zaszlochałem.
CZYTASZ
|DAMIRAE| 2 Rachel Roth-Zła krew...
Storie d'amoreDruga część :) Ojciec Kruka jest uwięziony w krysztale. Nie oznacza to jednak że nie sprawia kłopotów. Roth czuje się coraz gorzej, często tracąc kontrolę nad sobą i mocą. Nie pomaga jej również napięcie między nią, a nowym nabytkiem drużyny - Tarą...