66-Szczera prawda.

71 12 0
                                    

DAMIAN:
Pozwoliłem łzom spływać swobodnie po mojej twarzy.
Położyłem dłoń na bladym policzku Roth i wyszeptałem:
-Kocham Cię. Najmocniej na świecie. Jesteś dla mnie najważniejsza. Na nikim innym tak mi nie zależało, słyszysz?-Zapytałem.-Jeśli odbierzesz sobie życie, szczególnie z mojej winy... Ja również to zrobię. Nie zniósłbym życia bez Ciebie. I wiem że mi nie uwierzysz, bo nie masz tych swoich mocy, ale... to szczera prawda.
Tytanka również się rozpłakała.
Otarłem jej łzy z twarzy i pocałowałem w czoło.
-Masz całkowite prawo żeby mnie nienawidzić, ale chcę żebyś Ty też się wygadała. Żebyś poczuła się lepiej. Jak nie mnie to komuś innemu...
Ruszyłem do drzwi.
-Kogo mam zawołać?
-Zostań.-Poprosiła.-Proszę...
Ponownie zbliżyłem się do jej łóżka.
-Co chcesz wiedzieć?
-Wszystko co Cię trapi, co Cię do tego pchnęło... Po prostu wszystko.
Westchnęła.
-Zanim zacznę... Przykryjesz mnie? Zimno mi...
Położyłem koc na ciele Kruka tak, by tylko głowa wystawała.
-Dzięki...
-Zamieniam się w słuch.
-A co tu do gadania? Najpierw było jedno cięcie, ale gdy zauważyłam że daje mi to krótką ulgę... Zaczęłam to robić wyręcz nałogowo. Codziennie, od najcięższych do tych błahych powodów, takich jak pogoda i tak dalej. Na wszystko reagowałam tnąc się. To było krótką ucieczką. Po ramionach, po brzuchu... Tak żebyście nie widzieli...
-Na brzuchu też?-Jęknąłem.
Rachel pokiwała głową.
-Tak. W cięższych chwilach chciałam natomiast wbić sobie nożyczki w gardło żeby to przyniosło dłuższą ulgę wszystkim...
-Jeśli myślisz że Twój brak byłby mi na rękę, jesteś w błędzie.-Powiedziałem.

|DAMIRAE| 2 Rachel Roth-Zła krew... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz