Rozdział 18

26 2 0
                                    

Perspektywa Jamesa

Gdy tylko z żoną się obudziłem to moi synowie już nie spali. Tak samo jak jedyna córka którzy na nas czekali. Dlatego też, się z nimi przywitaliśmy i udaliśmy się do jadalni aby zjeść śniadanie. W trakcie posiłku moje pociechy chciały się dowiedzieć czy ich brat z  żoną dzisiaj się pojawią. Na co ja, że nie wiem, ponieważ nie wiem czy ten już pokazał posiadłość. Ale okazało się, że tak. O czym dowiedziałem się od własnego brata, ponieważ jego synowie z żonami spędzali wczorajszy dzień u nich. Dlatego też, moje pociechy uznały, że jednak jest nadzieje, że ich brat zgodzi się. 


Perspektywa Lilianny

Po śniadaniu udałam się do posiadłości syna aby dowiedzieć się czy ten z żoną chce spędzić u nas dzisiejszy dzień. Okazało się, że nie mają żadnych na dzisiaj planów. A Harry dopiero jutro wraca do pracy. Dlatego też, mieli się u nas pojawić na obiedzie. Gdy wróciłam do domu i poinformowałam o tym resztę to młodzież się bardzo ucieszyła. A ja im się nie dziwiłam. Ale i tak zagroziłam im, że jeśli nie posprzątają pokoi to nie będą mogli spędzić czasu na świeżym powietrzu. Najbardziej dotyczyło to moich synów którzy nie wiedząc czemu mieli w całym pokoju porozrzucane papierki i niczym się nawet nie przejmowali.


Perspektywa Ginny

Po jakimś czasie wraz z mężem udałam się do posiadłości swoich teściów. Okazało się, że znajdują się tam również Blackowie, Lupinowie i wujostwo mojego męża. Po przywitaniu się ze wszystkimi udaliśmy się do jadalni na obiad. Po drodze moja teściowa wyznała mi czemu chłopcy są tacy grzeczni. A mi się chciało z tego powodu śmiać. Ale nie pokazałam tego. Po jakimś czasie gdy wszyscy zjedliśmy posiłek młodzież wraz panami udała się na dwór. A ja i panie rozmawialiśmy o tym jak wyszła posiadłość moich rodziców, ponieważ te były bardzo ciekawe. Dlatego też pokazałam im wspomnienia.


Perspektywa Lavender

Chociaż mój mąż za bardzo nie chciał udać się do Nory. Ale nie mógł protestować z powodu tego czego podpisał. A mi się chciało z tego powodu śmiać. Gdy tylko się pojawiliśmy to było widać, że tego się nie spodziewał. Gdyby może im pomagał to by wiedział co się dzieje. A nie chciał przez swoją własną dumę, a teraz cierpi. Gdy dotarło do niego jak teraz mieszkają jego rodzice.  To się załamał. A nie widział co ci zaplanowali w ogrodzie. Gdy tam udaliśmy to już w ogóle zbladł. I nie tylko a ja wraz z  jego rodzicami nie mogłam ze śmiechu.


Perspektywa Rona

Gdy wróciłem do domu to miałem nadzieje, że jednak mi się zdawało. Ale dobrze wiedziałem, że jednak nie. O czym się przekonałem jak moja żona oblała mnie wodą i oznajmiła, że jestem sobie sam winien. Na co ja, że wiem. I w trakcie kolacji zacząłem się zastanawiać co w takim razie powinienem robić. Podjąłem, że jutro bardziej się nad tym zastanowię. A teraz udam się wraz ze swoją żoną spać.


Perspektywa Harry'ego

Wraz z żoną podjąłem, że jednak przyjmiemy dzisiejsze zaproszenie i zostaliśmy u moich rodziców. Na noc co cieszyło moje rodzeństwo. A ja nie mogłem wraz z żoną ze śmiechy. Już się boję co będzie dalej. Może lepiej będzie abym teraz o tym nie myślał. 

W świecie magii zło nigdy nie śpi (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz