Narracja trzeciosobowa
9 października 2014 rok
Dziewczyna weszła spokojnym krokiem do sali w której miał czekać na nią tajemniczy gość proszący o pilne spotkani z niejaką Diablicą. Czerwone włosy zachodziły na białą twarz nastolatki ,a czerwone oczy wpatrywały się w oddalone krzesło stojące na przeciwko ogromnego okna zza którego widniał Paryż.
Miasto nie miało pojęcia o tym co w międzyczasie zaszło na ulicach i dachach. Nieliczne nagrania umieszczane w sieci były równie szybko umieszczane jak i usuwane. Za kontrolowaniem filmików stali ludzie pracujący dla obłąkanej nastolatki, ona również trzymała dłoń na pulsie i obserwowała czy jakieś nagranie z nią lub jej kompankami nie wyciekło do Internetu. Trójka superbohaterek nie chciała, ani nie oczekiwała rozgłosu. Wiedziało o nich ledwo parę policjantów i detektywów.
-Gabriel Agreste...- syknęła Diablica- Mogłam się ciebie spodziewać...- mruknęła zakładając blade ręce ozdobione czerwonymi znakami na piersi.
Obrotowy fotel obity w białą skórę obrócił się. Siedział na nim mężczyzna, ikona świata mody, której w tej chwili nikt by nie powiedział, że nią jest. Blond włosy straciły na kolorze i bardziej przypominały siwy kolor niż blond, niebieskie oczy zdawały się również wyblaknąć ,sam Gabriel wydawał się bladszy niż zwykle. Czarne wory pod oczami wskazywały na nieprzespane noce, zakrwawione gałki oczne mówiły, że raczej nie spędził tych nocy przy szkicowniku i w obecności ołówka, a na przepłakanych nocach. Francuz siedział w pogniecionej, szarej (prawdopodobnie kiedyś śnieżnobiałej ) koszuli. Kołnierz również był pogięty. Diablicy zaczęło się zdawać, że jej psedowróg zapomniał o istnieniu żelazka oraz pralki. Zapach taniego dezodorantu z drogimi perfumami oraz alkoholem drażnił nozdrza Mad. O prysznicu chyba też zapomniał.
Złożył chude i blade dłonie z długimi paznokciami na stole ,oparł na nich głowę oraz pustym wzrokiem wpatrywał się w drewniany blat biurka.
- Skontaktuj mnie z nią - burknął .
Brzmiał jakby miał porządnego kaca po jakieś porządnej imprezie. Antybohaterka wiedziała jednak, że tacy jak on raczej nie błąkają się po nocnych klubach w poszukiwaniu dawki rozrywki. Nie... Takim jak on rozrywkę dawały głupie pogawędki o najnowszych wystawach obrazów w pobliskim muzeum lub jakieś innej galerii, oni obracali wśród gali na których grali utalentowani muzycy szkoleni do tego przez długie lata. Pili lampki drogiego szampana i rozmawiali o głupich rzeczach.
-Nie wyglądasz najlepiej, motylku -odparła podchodząc coraz bliżej do biurka.
Posiadacz miraculum motyla schylił się po czym wyciągnął z szafki przezroczystą butelkę z brązową cieczą. Tuż obok butelki postawił dwie szklanki, bez słowa wlał do nich zawartość butelki. Jedną szklankę z alkoholem podał dwunastolatce ,a z drugiej się napił.
- Ja zawsze wyglądam dobrze. I AM GABRIEL FUCKING AGRESTE!-mruknął - Zajebisty projektant mody ! Nie możeszz ty - wskazał na nią - O ty, właśnie ty ! Mi rozkazywać ! - Spojrzał na szkło za którym był alkohol - Jestem taki samotny...- położył czoło na blacie i pociągnął nosem.
- Jesteś pijany, motylku - powiedziała Arleen sceptycznie patrząc na bursztynową ciecz w przezroczystej szklance. Powąchała alkohol i stwierdzając, że to cuchnie tylko alkoholem oraz nie wyczuwa zapachu cynamonu czy innych maskujących trucizny substancji, napiła się alkoholu. Delikatnie się skrzywiła czując pieczenie w gardle jednak wypiła bez słowa cała zawartość naczynia.
Gabriel Agreste burknął coś w innym języku pod nosem, prawdopodobnie w mandaryńskim, ale było to tak niesłyszalne, że sprawa co on powiedział ciągnie się po dziś dzień.
-Dobre to...- mruknęła Diablica siadając na blacie biurka, które służyło za jakieś legowisko dla wstawionego projektanta mody. Amerykanka wzięła w dłoń szyjkę butelki i spojrzała na plakietkę na której napisany był ogromy, czarny napis Lucifer's Gold , na plakietce widniał demon podobny do kozła ze skrzydłami, w lewej dłoni trzymał pochodnie, a w prawej widły. Pod spodem napis głosił, że ów alkohol to mieszanka szkockiej whisky oraz bourbonu z Kentucky. Skutecznie ignorowała wywód w Agresta w trzech rożnych językach, które ciężko było zidentyfikować.
- Whisky-mruknęła pod nosem - Przypomnij co ty chciałeś ? - spojrzała na mężczyznę, który teoretycznie umierał na własnym biurku.
-Chce kontaktu z Ligą- mruknął po francusku.
- Którą Ligą ?
-Tych od Słońca - uniósł głowę - Błagam cię...
Madness spojrzała na zrozpaczonego Francuza. Kompletnie nie rozumiała jego rozpaczy za żoną, która de facto żyła, ale była w śpiączce. "Jak można być tak słabym i miękkim ?" przeszło jej przez głowę.
- Chcesz kontaktu z Hossam-Smith ? - zapytała unosząc brwi, których teoretycznie nie było widać spod krwistej maski.
Mężczyzna kiwnął głową.
- Jeżeli dasz mi całą butelkę tego - wskazała na butelkę alkoholu - To wtedy pogadamy...
Teraz, Październik 2019
Bladoskóra dziewczyna odłożyła szklankę z whisky. Jej dłonie trzęsły się jak jeszcze nigdy. Zebrała z twarzy włosy i ponownie spojrzała na test ciążowy na którym pokazywały się dwie różowe kreski. Tak samo jak na pozostałych trzech...
Trzęsącymi dłońmi włożyła do pomalowanych na krwistą czerwień ust papierosa i za pomocą magii go odpaliła. Zaciągnęła się toksycznym dymem i jeszcze raz spojrzała na wynik. Nie przewidziało się jej. Dwie kreski były widoczne na wszystkich testach i mówiły wprost, że jest w ciąży. Nie możliwym było, że to jest dziecko jej i Clar. Dwie kobiety z biologicznego punktu widzenia dziecka same stworzyć nie mogą, więc jasnym było, że w tym wszystkim udział brać musiał mężczyzna. Ostatni facet z jakim spała (nie z własnej woli) był Agustin, który zniknął około 13 dni temu i nie nawiedzał jej starego mieszkania w Porcie Daphne.
Pomału wypuściła szary dym ustami i patrzyła jak znika.
Nie wierzyła, że akurat teraz jej się to przytrafiło. Jak ona to wyjaśni narzeczonej ?Czy może usunąć dziecko ? I najważniejsze pytanie, które od bardzo dawna chodziło jej po głowie oraz brzmiące "Czy jestem bezpłodna ?" właśnie znalazło odpowiedź, która brzmiała twierdząco.
Mad już na pewno wiedziała, że Matka Natura jej nie lubi oraz jest bardzo kapryśna. Diablica od dawna nie miesiączkowała co znaczyło prawdopodobnie chorobę, lecz nie spieszno było jej do jakichkolwiek lekarzy. Brońcie mnie diabły przed lekarzami! Hugo Strange z którym miała styczność Córa Szaleństwa za dziecka tak jej zalazł za bladą skórę, że teraz omija ich niczym wodę święconą. Nie wiedziała teraz absolutnie jak jej organizm działa skoro udało jej się zajść w ciążę. Przynajmniej teraz nie musiała oznajmiać dla Aigle, że prawdopodobnie jest bezpłodna, bo tak jednak nie jest. Pytanie teraz raczej brzmiało czy powinna lub raczej czy Madison jej pozwoli usunąć dziecko. Wpierw jednak musi przygotować się na oznajmienie tego faktu ukochanej, która raczej, ba, na pewno nie będzie zachwycona.
Matka chrzestna wyjęła z usta papierosa i napiła się whisky. Zapowiadały się ciężkie miesiące...Cięższe niż mogły jej się przyśnić w jakichkolwiek koszmarach.. .
0
CZYTASZ
||未來 || Wèilái || Miraculum || ZAKOŃCZONE
FanficŁatwe sprawy można szybko skompikować. Do takiego wniosku doszła Madness wracając do Paryża. Bohaterowie zbyt głęboko wzięli radę chrześcijan brzmiącą " Nie ufaj szatanowi", którym w tej chwili była ona. Czy to wszystko można jeszcze naprawić? C...