3 luty 2020, Paryż, Francja, godzina 18:30
Narracja trzecioosobowa
Madness omijała nagrobki aż natrafiła na żwirową ścieżkę, którą zaczęła podążać w głąb cmentarza.
Tamtą część cmentarzyska zawsze omijała. Blokowała się przed pójściem tam wiedząc kto został pochowany na cmentarzu prawie dwa lata temu.
Szła patrząc na ziemię, nie przed siebie, nerwowo zacisnęła pięści na sukni, jednak szła dalej. Tym razem przyjdzie też tu. Mimo faktu jak bardzo chciałaby nie wierzyć, że on nie żyje.
Ścieżka doprowadziła dziewczynę do ogromnego żwirowego kręgu w środku którego stał ważny dla Paryżan grób. Od koła prowadziły cztery ścieżki - jedna na północ, druga na południe, trzecia na zachód, a czwarta na wschód.
Mad zdjęła kapelusz i uniosła pomału głowę.
Momentalnie poczuła smutek, żal i poczucie winy widząc grób.
Z ciemnej płyty wykonany został grób Czarnego Kota, Adriena Agresta. Na sześciokątnym, ogromnym grobie stał posąg Czarnego Kota wykonany z metalu oddający całą jego chwałę. Z przodu grobu widniało parę zniczy, większość z nich byłą zgaszona, widniały również na nim bukiety czerwonych róż. Biały, ogromny napis na szczycie brzmiał " Oto nasz bohater Czarny Kot, co bronił Paryżan" pod nim widniało długie nazwisko chłopaka "Adrien Aaron Arthur Antoine Anastasy Agreste" kolejny wers brzmiał " Urodzony 28 września 2003 roku. Zmarł 20 grudnia 2018 roku". Ostatni napis brzmiał "Chwała bohaterom".
Mad przełknęła głośno ślinę.
-H-hej, Adrien - zacisnęła palce na kapeluszu, nerwowo się zaśmiała - Long time no see...- westchnęła i oblizała usta.
Spuściła wzrok.
-Nie spodziewałam się, że tak długo mi zajmie ponowne przyjście na twój grób - odparła i usiadła z boku grobu, gdzie nie stał żaden znicz i oparła się plecami o kamień.
Zamknęła oczy.
-Dziwnie jest rozmawiać z tobą, gdy się nie widzi twoich głupich blond włosów i zielonych oczu, Roszpunko - zaśmiała się mimo faktu, że jej oczy się zaszkliły.
Nastała cisza. Wiatr delikatnie targał sukienką i włosami Mad, niektóre płomienie zniczy zostały przez niego ugaszone.
-Muszę ci chyba zdać relację z tego co cię ominęło, nie ? - odparła unosząc głowę by zerknąć na pomnik Czarnego Kota- Więc...Po twojej śmierci okropnie wiele rzeczy się zmieniło, Kiciusiu. Marinette ukradła mi miraculum motyla. Zapytałbyś pewnie czemu? Przecież jest Biedronką - głos jej drżał co parę słów oblizywała usta, targała kapelusz i nerwowo bawiła się welonem do niego przyczepionym - Zabrałam jej miraculum. Trochę...Nie przemyślałam tego - zaśmiała się nerwowo - Zdradziłam jej tożsamość światu. Jak zwykle ja, głupi diabeł, ta przeklęta musiała coś zrobić źle, gdy chciała dobrze- spuściła wzrok - Zabrałam jej miraculum by nie użyła mocy absolutnej. Tłumaczyłam tobie jak ona działa. Gdy pragniesz czegoś, wszechświat zechce czegoś w zamian. Gdyby zachciała ciebie, straciłaby jakąś inną ważną jej osobę. Cena musi być równoznaczna z życzeniem. Nie przemyślałam tego i zabrałam jej kolczyki na wizji tuż po tym jak zabiła Lilę. Właśnie! Marinette zabiła człowieka - jej głos nadal drżał, mimo, że starała się by brzmiał pewnie- Nie spodziewałam się po pani perfekcyjnej takiego karygodnego czynu...Wracając...Wygraliście z Lady Butterfly, z Lilą, twoja ofiara, przyjacielu nie poszła nie marne - zacisnęła mocniej oczy by nie pozwolić wypłynąć łzom- Po twoim pogrzebie wróciłam do Gotham...I no cóż...W sumie byłam zmęczona wojną - zaśmiała się nerwowo - Bo mówiłam ci o wojnie, tak? O wojnie Aniołów ? - w odpowiedzi usłyszała tylko ciszę.
![](https://img.wattpad.com/cover/204226691-288-k519073.jpg)
CZYTASZ
||未來 || Wèilái || Miraculum || ZAKOŃCZONE
FanfictionŁatwe sprawy można szybko skompikować. Do takiego wniosku doszła Madness wracając do Paryża. Bohaterowie zbyt głęboko wzięli radę chrześcijan brzmiącą " Nie ufaj szatanowi", którym w tej chwili była ona. Czy to wszystko można jeszcze naprawić? C...