5.39 To byli świetni ludzie

81 10 11
                                    

30 grudnia 2019, Egipt, pustynia Arabska, godzina 23:00 

Narracja trzecioosobowa 

Kadir oparł się dłońmi o kamienną ramę balkonu starego budynku. Budynek w którym obecnie przebywał liczył aktualnie 260 lat, był oddalony trochę na zachód od miasta Ras Ghabi. Na szczęście nie był on widoczny w głębi pustyni. 

-Nie wierzę, że to ty - usłyszał idealny arabski. 

-Nie wierzę, że wystawiła mnie na spotkanie z jej...ciotką? Siostrą? - mężczyzna odwrócił się i uniósł czarną brew. 

-Nie jesteśmy spokrewnione -odparła pewnie kobieta zakładając ręce na piersiach. 

-Jednak mówią, że Malika albo jak to na nią mówią w Ameryce - Madness, to przybrana córka twojego ojca - odparł opierając się plecami o barierkę. 

 Kobieta stała w wejściu do wnętrza budynku. 

Miała brązowe, falowane włosy, które sięgały jej do łopatek, w tej chwili opadały jej na piersi. Brązowe oczy zabójczyni uważnie przyglądały się liderowi Ligi Czerwonego Słońca. Zawsze zastanawiała się jak tak świetna, tajna organizacja XIX wieku, której poczynania uważnie obserwowała od początku jej istnienia przerodziła się w to co jest obecnie. Miała cichą nadzieję, że po przejęciu przez Molly stanowiska liderki LCS (Ligi Czerwonego Słońca) organizacja narodzi się na nowo w nowym i świeżym blasku chwały. Brunetka miała sześciokątny kształt twarzy. Na sobie miała czarną pelerynę sięgającą do kostek, od środka mieniącą się czerwoną barwą. Złota, ozdobna haftka pomiędzy którą widniały dwa rzędy równie złocistego łańcucha. Na ramionach widniały złote ochraniacze przyczepione do peleryny. Kaptur swobodnie leżał na plecach. Spod peleryny wystawała ciemna, przylegająca koszulka z kevlaru, która miała chronić przed ewentualnymi atakami. Odsłaniała prawą łopatkę na której widniał wypalony znak Ligii Zabójców. Na jej szyi wisiała smolista chusta ze złotymi, arabskimi motywami, którą założy ponownie, gdy tylko wyjdzie z budynku. Dłonie kobiety zostały ukryte w czerwonych, skórzanych rękawiczkach bez palców. Na biodrach widniał gruby, czarny pasek ze złotymi akcentami przy którym znajdował się bułat*. Broń miała złotą rękojeść. Nogi kobiety zakrywały czarne spodnie. Sznurowane, obcisłe buty na niskim obcasie sięgały przed jej kolana. Przy kostkach widniał złoty wzór. Podeszwy butów były bordowej barwy. 

Kobieta nazywała się Nyssa al Ghul lub jak inni ją zwali Nyssa Raatko. Dziewczyna liczyła już 319, a za niedługo 320 lat, jednak nie było tego po niej widać. Nyssa była córką Ra's al Ghula, należąca do rodziny al Ghul miała dostęp do Jamy Łazarza, która przedłużała życie, leczyła rany oraz przywracała młodość. Nyssa była świetnym przykładem na dowód, że wody rzeczywiście miały moc, kobieta wyglądała jakby świeżo dobiegała dwudziestu lat. 

- Malika miała być wydana za mojego siostrzeńca, jednak plany na przestrzeni lat się zmieniły i by pozostała w rodzinie świętej pamięci Ojciec uznał ją jako adoptowane dziecko - oznajmiła bez większych emocji. 

-Za syna Talii ? - zainteresował się. 

-Niestety uciekła za namowami prawdziwej matki. Nawróciła się ku naszej radości i teraz świetnie sprawuje się na szczycie pod tytułem nowej Głowy Demona - założyła ręce za plecy - Jednak przejdźmy do konkretów - odparła - Do kwietnia - oznajmiła. 

-Kwietnia? - zdziwił się - Dlaczego kwietnia? To już za cztery miesiące. Nie za krótki czas na takie..?

-Ra's al Ghul zadbała już o wszystko. Planuje to od dawna. Nie powiem ci za wiele, Aounie, nie jestem wtajemniczona w tą misje, jestem tylko posłańcem z wiadomościami. Mam z tobą omówić wszystkie szczegóły i wyjaśnić tobie oraz twojemu głównemu składowi wszystko. Czy możemy rozpocząć spotkanie ? - zapytała spokojnie. 

||未來 || Wèilái || Miraculum || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz