30 listopada 2019, godzina 23:00, Paryż, Francja
#Felix Graham de Vanily/ Konqpue
Marinette siedziała na łóżku w sypialni, którą gwarantowało jej państwo Agreste.
Sypialnia miała białe ściany oraz jasne panele. Ogromne okna zasłaniały granatowe zasłony. Nastolatka jak zasłoniła je, gdy tu weszła tak ich jak dotąd nigdy nie odsłoniła. Na podłodze leżał szary dywan, który kiedyś miał barwę śniegu. Na przeciwko łóżka stała ogromna szafa z równie jasnego drewna. Jedne drzwi miały wmontowane w sobie lustro, jednak Marinette zasłoniła je kocem jakby samo patrzenie na jej blade i wychudzone oblicze sprawiało jej ból. Łóżko było ogromne, zasłane czystą, niebieską pościelą wraz z białymi, kwiecistymi motywami, tuż przy końcach widniała złota obwódka. Obok łóżka z obu stron stały nocne szafki z jedną szufladą. Na obydwu stały nocne, szare lampki. Bliżej jednego z okien stał mały stolik wraz z dwoma krzesłami. Na jednym z nich siedziałem ja grając sam ze sobą w szachy, jak się okazało Marinette nie potrafiła w nie grać, a przynajmniej nie byłą w to na tyle dobra by grać ze mną dłużej niż pięć minut.
Ciemnowłosa położyła się na łóżko i spojrzała na biały sufit.
-Czuję się w psychiatryku - mruknęła - Wszystko tu jest takie białe i czyste...- westchnęła.
Uniosłem głowę i poprawiłem kołnierz jasnej koszuli.
Odkąd spotkałem Madness 2 listopada regularnie się spotykaliśmy lub rozmawialiśmy przez telefon. Mad okazała się bardzo wyuczoną i mądrą osobą mimo swojego szaleństwa i chaotycznego zachowania, które dosyć często było widoczne, nawet w rozmowie o pogodzie dziewczyna potrafiła wtrącić coś nietypowego lub zaproponować nietypowe zjawisko pogodowe takie jak krwawy deszcz lub deszcz słodyczy. Charakter jej często zmieniał się z uroczej i kochanej cioci Mad na zimną diablicę, która zabije cię samym spojrzeniem. W zależności od tego na kogo trafisz lub kogo uzna, że powinna grać, ty masz się dostosować do danego "teatru". Dosyć częstym tematem oprócz ogromnego spisku i żądzy chaosu, była wspomniana przez Diablicę ktoś taki jak Clarisse. Nigdy jednak nie rozwijała kim była tajemnicza Clarisse. Czasem nazywała ją innym imieniem lub inną nazwą, lecz pewnym było, że dla niej była dobrą i uroczą ciocią Madzią, która w razie czego zabije każdego kto choćby źle na ciebie spojrzy. Nie wiem czy ta dziewczyna była szczęśliwa z faktu, że jest ubóstwiana przez królową mafii czy wręcz przeciwne, nie zamierzałem tego tematu ciągnąć samodzielnie, wtedy Madness stosownie nie powie za dużo o tajemniczej dziewczynie.
Amerykanka wymyśliła, że to ja muszę zapełnić dziurę w sercu Dupain-Cheng skoro Luka sobie z tym nie poradził. Ku jej nieszczęściu moje zachowanie nie było zachowaniem, którego można oczekiwać od kochanka jakim był mój kuzyn Adrien. Przez praktycznie cały miesiąc dostawałem rady oraz nauki jak mam do siebie przekonać czarnowłosą.
Krok pierwszy: Zaangażuj swojemu partnerowi szereg coraz bardziej intymnych pytań. Następnie odpowiadaj na te same pytania, otwarcie i zgodnie z prawdą.
Krok ten próbuje stosować od przeszło miesiąca i mam wrażenie, że coś idzie, jednak nie jestem pewien.
-Marinette - spojrzałem na nastolatkę wplątując w swoje blond włosy dłoń.
-Co? - zapytała żałosnym tonem.
To się nie uda. Mad oczekuje po mnie wręcz niemożliwego. Oczekuje od osoby aseksualnej do pytania o rzeczy intymne, które mnie brzydzą oraz absolutnie do życia ich nie potrzebuje...Tutaj z pomocą wpłyną internet.
-Co myślisz o mnie kiedy mnie już poznałaś? - zapytałem pewnie spoglądając w telefon, który leżał obok mnie, na krześle.
-Że byłeś i jesteś dupkiem - odparła - Chociaż...Teraz wydajesz się bardziej znośny.
CZYTASZ
||未來 || Wèilái || Miraculum || ZAKOŃCZONE
FanfictionŁatwe sprawy można szybko skompikować. Do takiego wniosku doszła Madness wracając do Paryża. Bohaterowie zbyt głęboko wzięli radę chrześcijan brzmiącą " Nie ufaj szatanowi", którym w tej chwili była ona. Czy to wszystko można jeszcze naprawić? C...