Narracja trzecioosobowa
Spotkanie zostało zakończone. Przynajmniej te spotkanie, które prowadzone było przed wielkim tronem Zielonego Diabła.
Gabriel westchnął z ulgą widząc jak wszyscy się zbierają do wyjścia. W końcu po tych przerażających paru godzinach udręki oraz strachu o własne życie może opuścić miejsce z nieznaną dla niego lokalizacją, nieznaną lokalizacją dla nikogo oprócz samej Madness.
Marinette, Felix, Victor, Luka, Emilie, Alisę oraz Victor stali grzecznie na początku schodów czekając aż fale rzezimieszków opuszczą ogromną salę by mogli ze spokojem udać się z powrotem do Paryża by przyswoić nowe wiadomości.
Projektant wstał z krzesła i spojrzał na pusty talerz oraz srebrny kielich ze zdobieniami nawiązującymi do motyli. Przez całe spotkanie nie mógł spojrzeć na jedzenie nie mówiąc już o konsumpcji. Wina, które miał w kielichu również nie pił z obawą, że może to być krew poległych lub napój mógłby mieć w sobie truciznę. Dlatego francuski projektant całe spotkanie siedział wpatrując się w pusty talerz, słuchając przeraźliwego głosu Mad, który w gruncie rzeczy brzmiał uroczo i dosyć pociągająco, bojąc się o własne życie i modląc się do wszystkich poznanych mu bóstw o litość nad jego marnym życiem.
Głos Mad jak i jej wygląd, sposób poruszania się, nawet sam zapach były nazywane przez magów, demony i inne byty "diabelskim urokiem", który polegał na przyciąganiu do siebie ludzi. Mad dzięki niemu łatwiej było namówić do zawarcia z nią umów, łatwiej manipulowała ludźmi i jak to sama określała "zarażała szaleństwem". Urok ten został nadany jej wraz z jej narodzinami i ożywieniem jej przez Madison, która ten urok na nią nałożyła. Madness często mówiąc o tym nazywała siebie "Edwardem ze Zmierzchu", który również podobno miał zdolność przyciągania do siebie ofiar.
Green Devil siedziała na tronie. Miała lekko rozchylone nogi, na udach opierała łokcie, a na splecionych dłoniach głowę. Jej wzrok był skierowany w dół, na ziemię.
Gabriel niepewnie spojrzał na Mad, która od dłuższego czasu nie mrugała, ani się nie poruszała. Po prostu siedziała zbyt pogrążona w swoich myślach.
Gwar ucichł, a w dziwnym pomieszczeniu została tylko Mad oraz antagoniści.
-Zostańcie - nagle powiedziała nastolatka.
-Chcemy wyjaśnień, jebnięta suko - powiedziała ze złością Marinette.
Mad uniosła delikatnie głowę i spojrzała na czarnowłosą nieobecnym wzrokiem. Mrugnęła kilkukrotnie po czym wstała i uniosła dłonie wyciągając kręgosłup, dziewczyna położyła zaplecione dłonie na czubku własnej głowy, delikatnie zasłaniając twarz, stała do nich bokiem. Diablica się uśmiechnęła.
-Oczywiście, że chcecie - odparła opuszczając dłonie - I je dostaniecie. - zeszła z podwyższenia bliżej Francuzów (i jednego Anglika).
-Teraz - syknęła Marinette delikatnie unosząc głowę by spojrzeć wprost w zielone oczy dziewczyny.
-Oczywiście - odparła beznamiętnie Mad zakładając na twarz maskę Zielonego Diabła.
Dziewczyna odwróciła się idąc powoli, machając biodrami co uważnie przyciągnęło uwagę wszystkich chłopaków, oprócz Felixa, który analizował widoczne na jej plecach blizny. Uwagę swoimi wdziękami siedemnastolatka przyciągnęła też Alisę, która czuła jak płonie ze wstydu, że daje się tak ponieść wyobraźni.
-Na co czekacie ? - Diablica nagle stanęła, tuż przed wejściem w głąb budynku - Chcieliście wyjaśnień, więc chodźcie - mruknęła wchodząc do zaciemnionego korytarza.
CZYTASZ
||未來 || Wèilái || Miraculum || ZAKOŃCZONE
FanfictionŁatwe sprawy można szybko skompikować. Do takiego wniosku doszła Madness wracając do Paryża. Bohaterowie zbyt głęboko wzięli radę chrześcijan brzmiącą " Nie ufaj szatanowi", którym w tej chwili była ona. Czy to wszystko można jeszcze naprawić? C...