#Félix
Po pokoju rozniósł się przerażcący krzyk Marinette.
Dziewczyna objęła się ramionami i zaczęła się trząść, po jej blady policzkach spływały czyste łzy. Czarnowłosa upadła na kolana.Oznaczało to tylko jedno. Ponownie przegraliśmy.
Lady Moth wplątała oce w swoje włosy psując fryzurę.
-Nie. Nie, nie, nie, nie, nie, nie... - mówiła niczym mantrę kręcąc głową jakby to miało przywrócić akumę do stanu używalności lub pomóc zdobyć nam miracula.
Sabrina stała się jakby mniejsza. Uniosłam ręce zasłaniając klatkę piersiową, zmarszyła brwi obserwując naszą szefową. Pomimo faktu jak długo pracujemy z dziewczyną ona nadal reagowała na wszystko inaczej. Nie wiedzieliśmy czy przyjmie przegraną na spokojnie i się nie przejmie czy zacznie krzyczeć oraz zaleważ się łzami z powodu utraconej akumy.
Wstałem z krzesła i podeszłem do Marinette. Kucnąłem.
Uniosła bladą twarz i spojrzała zapłakanymi, fioletowymi oczętami na mnie. Patrzyła na mnie nie zdając sobie sprawy, że byłem tylko kuzynem jej martwej miłości. W jej oczach dostrzec było można wrażenie zauroczenia moją osobą. A przynajmniej moim wyglądem złudnie przypominającym jego. Nienawidziłem tego. Przebranie się i zabawy były fajne jednak po jakimś czasie do znudzenia było mylenie mnie z synem Emillie.
Wyciągnąłem rękę i otarłem z łez jej policzki.
Usta dziewczyny zadrgały. Delikatnie położyła swoją małą dłoń skrytą za kruczoczarnymi rękawiczkami na mojej dłoni.
Bez słowa powtórzyłem gesty z filmów widzianych w telewizji i przyciągnąłem ją do siebie.
Tak jak się spodziewałem. Przez chwilę była w szoku, jednak potem zaczęła przypominać sobie o Adrienie, o swojej przegranej i złym fatum, które nad nią ciążyło od jakieś czasu. Wtuliła się we mnie po czym zaczęła moczyć mi koszule słonymi łzami.
Pogłaskałem dziewczynę po włosach.#Chloe
-Żartujesz... Żartujesz! Oczywiście, że żartujesz! - krzyknęła Alya na Madness, która siedziała z miną godną rzymskich, starożytnych posągów - Nie mogło tak się zdarzyć! - poprawiła włosy, które spadały jej na twarz.
-Wyobraź sobie, że tak się stało - odparła zimno Diablica.
- Nie!-machnęła dłońmi Lisica - Nie! To twoja kolejna gierka ! Ja to wiem!-zaśmiała się nerwowo.
Spojrzałam na Mad. Jej blada twarz mi wyrażła żadnych uczuć, diabiolicznie czerwone oczy wpatrzyone były w mulatke, która wykrzykiwała oczerniające ją teorię. Była nad wyraz spokojna.
-Nie gram - powiedziała spokojnie.
Nino złapał za ramię Alyę. Mulatka spojrzała na niego ukradkiem, a żółw tylko pokręcił głową pokazując, że nie powinna.
Wzięła głęboki oddech i odsunęła się od dziewczyny. Bez słowa poszła w kierunku drzwi, a za nią popełz Nino.-Jak mogłaś? - zapytałam zaciskajæc zęby.
Mad pomału odwróciła głowę w moją stronę i spojrzała mi prosto w oczy.
-Niczego nie zrobiłam - odparła spokojnie.
Usta wykrzywiły się w uśmiechu, którego wyraźnie próbowała się... Pozbyć? Miałam wrażenie, że zmuszała siebie by się nie uśmiechać. Po chwili zaczęła po cichu się śmiać, by nagle wybuchnąć chorym, obłąkańczym śmiechem od którego włosy na ciele stawały dęba.
Mad jedną ręką próbowała zasłonić usta, a drugą zaczęła czegoś szukać w kieszeni kurtki. Po chwili wyciągnęła jakąś kartkę i nie przestając się śmiać wystawiła ją w moją stronę.Zrobiłam krok w tył. Na swoim ramieniu poczułam uścisk Kiry, która bez wachania podeszła do Madness i wzięła od niej kartkę.
-Paragelia - przeczytała - Chorujesz na paragelię? - Mad Kiwnęłam głową. Nadal się śmiała.
- Od kiedy? - zapytałam unosząc brwi.
-Wątpię , że udaje - odparła czarnowłosa patrząc na Diablice, która próbowała się uspokoić po... Tym czymś.
-Ona udaję - powiedziałam pewna.
- Widzisz by udawała? - zapytała patrząc na mnie.
Spojrzałam na kolorowłosą. W jej oczach było widać łzy, które Najwidoczniej pojawiły się od nagłej salwy śmiechu. Prawą dłonią, ukrytą w czarnej rękawice, zakrywała szkarłatne usta. Patrzyła na mnie wzrokiem, który nie mógł należeć do oszusta. Jej oczy wydawały się zmęczone, były przekrwione...
-Nie - mruknęłam.
-Przepraszam - wyfukała Mad i spuściła głowę - Ja naprawdę nie chciałam...-szepnęła.
#Félix
- To twoja wina - popatrzyłem na Sabrine.
-Co? - zapytała niczym dziecko, któremu powiedziałeś, że Święty Mikołaj to fantazja głupich dorosłych mających przyjemność z widzenia swoich pociech płaczących, gdy poznają ten fakt.
-Gdybyś jej pomogła mielibyśmy miracula! - wstałem z podłogi.
- Następnym razem się uda! Obiecuje! - krzyknęła okularnica.
- Nie - podeszłem do nastolatki - Nie będzie następnego razu - przycisnąłem ją do ściany i złapałem za szyję. Czułem jak w jej żyłach pulsuje krew. Sabrina spojrzała na mnie z przerażeniem w oczach. Złapała za moje dłonie i próbowała się uwolnić. Miotała się na wszystkie strony, a mnie coraz bbrdziej podobało się to.
Po raz pierwszy od ponad czterech lat poczułem jak znowu coś mnie cieszy. Ostatni raz tak się czułem grając w szachy z ojcem.
Ścisnąłem jej czuje mocniej. Dziewczyna gwałtownie próbowała zaczerpnąć powietrza, jej serce biło coraz szybciej, a mnie coraz bardziej się to podobało.
Uśmiechnąłem się. Szczerze bez jakiegokolwiek udawania.
Nagle przestała. Ostatni raz poczułem jej puls pod palcami. Zabrałem ręce. Drobna dziewczyna lub raczej jej jeszcze ciepłe ciało upadło na podłogę.
Marinette spojrzała na Sabrine po czym spojrzała na mnie.
Uśmiech zszedł mi z twarzy. Wziąłem głęboki oddech. Wszystkie uczucia, które wcześniej czułem zniknęły niczym sen po przebudzeniu.
Kucnąłem przy martwej córce policjanta i ściągnąłem jej miraculum po czym przypiołem je do swojej koszuli.Duusu spojrzała na mnie ze łzmai w oczach.
-Jestem twoim Panem i służysz teraz mi - powiedziałem wpatrując się w ciałi Sabriny.
Dlaczego to było takim cudownym odczuciem?
-Zawsze chciałam wiedzieć, dlaczego ludzie zabijają. Teraz już wiem, że to najpierw ich "zamordowano" - zacytowałem " Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" Stiega Larssona.
Spojrzałem na Lady Moth.
-Moja pani - ukłoniłem się - Paw został oskubany...
CZYTASZ
||未來 || Wèilái || Miraculum || ZAKOŃCZONE
FanficŁatwe sprawy można szybko skompikować. Do takiego wniosku doszła Madness wracając do Paryża. Bohaterowie zbyt głęboko wzięli radę chrześcijan brzmiącą " Nie ufaj szatanowi", którym w tej chwili była ona. Czy to wszystko można jeszcze naprawić? C...