Paryż. Miasto zakochanych. Można byłoby dyskutować czy piękniejsze jest w nocy, gdy bohatera wie skaczą między dachami pilnując bezpieczeństwa mieszkańców, czy w dzień, gdy miasto tętni życiem, a Lady Moth próbuje zaakumanizować kogokolwiek. Można to rozstrzygać.
Dla Wilka raczej była to noc. Czarny strœj był niewidoczny w nocy, a pełnia księżyca dodawała mu tylko siły. Problemem był fakt, że nie wiedział jak się żyje w tym świecie.
Hiszpan przysiadł na Żelaznej Damie obserwując zapalone światła.
-Co tu robisz? - usłyszał za sobą zimny głos, mówiący po hiszpańsku
-Witamy w Paryżu, siostrzyczko - uśmiechnął się pokazując ostre kły - Tęskniłem! - mężczyzna odwrócił się.
-Jakim sposobem ty żyjesz? - syknęła
-Wrony... - pokręcił głową - Dlaczego jesteś taka pesymistyczna? Powinnaś się cieszyć, że twój jedyny brat żyje - podszedł do czarnowłosej
-Przebywałeś wtedy w świątyni, czyż nie? - zapytała mrużąc oczy
- Ja? - zapytał udając zaskoczonego - Nieeee... Dlaczego tak myślisz, Aliso?
-Agustin... - warknęła
Z ust czarnowłosego zszedł uśmiech. Zamrugał kilka razy, jakby nie spodziewał się, że siostra domyśli się, że był jednym z odpowiedzialnych za pożar osób.
-Jesteś zła - stwierdził - Dlaczego się na mnie złościsz, siostrzyczko?Kobieta westchnęła i oparła się o barierkę.
Austin Rodrigo, jej młodszy przyrodni brat zawsze taki był. Nieodpowiedzialny, prowadzący hulaszczy tryb życia, dziecinny... Nigdy nie przyznawał się do błędów, a jak już to z ogromnym trudem.
Rodzeństwo od zawsze się nienawidziło. Było to spowodowane między innymi śmiercią matki Alisy. Lee Da-Jin zmarła parę dni po porodzie Alisy. Valentino oczywiście wziął ze sobą swoją córkę i przez długi czas wychowywana była w świątyni w Tybecie. Do Hiszpanii, ojczyzny ojca wrócili dopiero, gdy Valentino ożenił się z matką Agustina - Aną Marią (od 1830 r) Rodrigo. Tym sposobem różnica wieku między Alisą, a Agustninem wynosiła 15 lat. Po śmierci ojca szkatułę przejęła córka, zamiast syna, który był nieodpowiedzialny.-Wiele się zmieniło od 1856 - stwierdził mężczyzna.
Fenrir był średniego wzrostu. Miał ciemną karnacje. Spod czarnych, gęstych włosów, które fajtały się na każdą stronę świata, wystawały czarne wilcze uszy. Wręcz niezauważlne w nocy. Mężczyzna żółtymi oczami lustrował uważnie swoją starszą siostrę. Twarz zakrywała mu czarna maska zakończona. Nosił czarny płasz, do którego z tyłu przymocowany był wilczy ogon. Pod płaszczem widoczny był czarny golf. Nie nosił rękawiczek, ale paznokcie mężczyzny były znacznie wydłużone i zaostrzone oraz pomalowane na czarno. Dolne partie ciała Wilka zakrywały czarne spodnie.
-Tak - westchnęła Alisa - Ale nie myśl, że skoro tyle się zmieniło w świecie to nasze stosunki też się zmieniął - fuknęła - Nigdy nie wybaczę Ci tej zdrady - Morrigan przeskoczyła barierkę po czym na czarnych skrzydłach wzniosła się w powietrze i odleciała.
-Ją mamy chyba z głowy, Luppu - westchnął.
Agustin delikatnie mówiąc nie miał zielonego pojęcia co w tej chwili powinien zrobić. Osoba, której szukał nie pojawiała się od dłuższego czasu w Paryżu, a bohaterowie, którzy byli również byli niedostępni. Hiszpan nie chciał spędzić kolejnej nocy jako bezdomny, gdzieś pod mostem lub w kartonie. Jak na leśne stworzenie lubił wygody. Mężczyzna zeskoczył z
wieży Eiffla i wskoczył na dach z zamiarem poszukania przytulnego kąta na jakieś z ulic. W oczy rzucił mu się mały balkon na, którym rozstawiony był leżak. Zwinnie przeskoczył z jadnego dachu na drugi, by po chwili znaleźć się na balkonie.
-Luppu, po pełni - powiedział detransformując się.
Z kieszeni płaszcza wyleciała smuga szarego światła, która po chwili zmieniła się w miniaturowego wilka.
Właściciel kwami podał mu ostatni kawałek mięsa, który udało mu się ukraść... Znaczy... Zdobyć w sklepie.
Czarnowłosy opadł na leżak.***
Następnego dniaFélix wpatrywał się w białą ścianę pokoju, który przydzieliła mu Emillie. Zadanie wyznaczone przez dziewczynę jego kuzyna było dosyć trudne. Wiedział, że miraculum posiada Diablica, czy jak to inaczej mówiła Marinette - Madness. Jednakże od lutego 2019 słuch o niej zaginął. Jakby bohaterka rozpłynęła się w powietrzu. Nikt dokładnie nie wie, gdzie przebywa. Blondyn jako inteligentniejsza wersja Adriena chybko stwierdził, że skoro to kryminalistka, ba, założycielka mafii, to musi być o niej w darknecie. Po długim wpatrywaniu się w ekran komputera chłopak dowiedział się, że ludzie Madness znajdują się w barze o nazwie "Diablesse". Problemem był fakt, że nie wiedział jak wypytać o prawdziwą właścicielkę. Madness najbardziej znana była z handlem narkotykami. Zajmowała się również różnymi oszustwami, prostytucją, praniem pieniędzmi, wymuszeniami, podpaleniami, nielegalnymi imigracjami, porwaniami i morderstwami. Jak podają też niektóre źródła handel organami lub ludźmi też był jej znany. Najbardziej znana była z rywalizacji z Bratwą. Co według garanatowłosej wyjaśniało jej niechęć do europy wschodniej.
Blondyn wstał z fotela i najciszej jak mógł opuścił wille. Przeszedł parę ulic po czym dostał się do ulicy w, ktœre miał znajdować się owy bar. Nie mylił się. Po jakimś czasie zobaczył neonowy, czerwony napis "Diablesse" nad którym widniały czarne rogi. Pod napisem rozlegała duża szyba ukazująca wnętrze lokalu. Felix pchnął czarne drzwi z niewielką szybą w środku, po czym wszedł do środka. Bar był w czarnych i czerwonych kolorach z dodatkami złotego. Podłoga wyłożona została czarnymi płytkami, a ściany zostały pomalowane na szkarłatną farbą. Jedna ze ścian pozostała czarna. Lampy zwisające z białego sufitu były w kolorze złotym. Na czarnej ścianie wisiało ogromne lustro. W całym lokalu ustawione zostały czarne stoły z czerwonymi krzesłami, miejsca bliżej ściany zapatrzone zostały w fotele z czerwonej skóry. Chłopak wyminął wszystkie osoby siedzące przy stołach i podszedł do czarnej lady przy której siedziało dwoje pijanych mężczyzn. Na ścianie za ladą wisiały półki na których leżał przeróżny alkohol. Za ladą stała wysoka rudowłosa kobieta z niebieskimi oczami. Z włosów wystawały czarne od opaski rogi, na sobie miała czerwoną miniówke.
-Przepraszam- zagadnął Felix
- Nie sprzedajemy alkoholu dla gówniarzy - mruknęła kobieta
-Chce rozmawiać z Madness - syknął
Kobieta spojrzała na niego po czym lekko się skrzywiła. Odchyliłam się do tyłu i krzyknęła
-Thomas, ktoś do ciebie !
Drzwi się otworzyły, a zza nich wyjrzał blondyn. Spojrzał się na kobietę, rudowłosa machnęła głową na chłopaka stojącego przy ladzie.
-C'mon, kid - powiedział
Félix wziął głęboki oddech po czym poszedł za mężczyzną. Jak się okazało lokal był znacznie większy. Przeszli do pomieszczenia, ktœre oświetlało słabe światło. W pomieszczeniu stało tylko biurko z dwoma krzesłami. Rzeczny Thomas usiadł przy biurku po czym pokazał na krzesło naprzeciwko biurka.
-What do you want kiddo? - zapytał
-Po francusku, proszę - odparł
-Czego chcesz, dzieciaku? - westchnął
-Chce się widzieć z Madness - odparł pewnie nastolatek
-Życie ci nie miłe? - uniósł brwi
-Moja szefowa wysłała mnie bym z nią pomœwił, jednak nigdzie nie mogę jej znaleźć - odparł
-Ostatni raz była tu w sierpniu - powiedział - Od tamtej pory zero informacji - mruknął
-Nic? Kompletnie nic? - zapytał zdziwiony Félix
-Ma za niedługo przyjechać, ale nikt nie wie kiedy - wzruszył ramionami
- Mam przy sobie 3 tysiące euro - wyparował Felix - Mogę Ci później donieść więcej, jeżeli zechcesz
-Nie wiem - warknął - Idź z tąd dzieciaku, póki możesz bo gdy zielony diabeł tu wróci nie będzie odwrotu - Thomas wstał i oparł się dłońmi o biurko - Rozumiesz? - delikatnie kiwnął głową w stronę rogu małego pomieszczenia
"Kamery" przemknęło dla Felixa przez głowę. Chłopak nie pomyślał, że Mad zabezpiecza takie miejsca... Przecież teraz ona wie, że on tu był...
-Najwidoczniej przegrałem zakład z kumplami - odparł próbując wymigać się z zaistmiełej sytuacji. Syn Amelli wstał z krzesła i udał się do wyjścia
-Goodbay - odparł wychodząc z pomieszczenia.
" Oby tylko nie wiedział, że kim jestem" myślał w duchu wiedząc, że wpakował się w kłopoty.♠️♥️♦️♣️
Któræ narracje wolicie, moje arlekinki? Tamtą z 4 wcześniejszych części czy tą któræ obecnie pisze?
CZYTASZ
||未來 || Wèilái || Miraculum || ZAKOŃCZONE
FanficŁatwe sprawy można szybko skompikować. Do takiego wniosku doszła Madness wracając do Paryża. Bohaterowie zbyt głęboko wzięli radę chrześcijan brzmiącą " Nie ufaj szatanowi", którym w tej chwili była ona. Czy to wszystko można jeszcze naprawić? C...