7 grudnia 2019, godzina 15:15, Paryż, Francja
#Blanche Dupre / Biedronka
Wyszłam z budynku szkolnego i wzięłam głęboki oddech wdychając świeże powietrze.
Poprawiłam białą kurtkę po czym pomału zaczęłam schodzić po schodach.
Nienawidziłam zimy. Ku mojemu nieszczęściu zima bardzo szybko się zbliżała. Nie lubiłam mokrego i zimnego śniegu, braku kwiatów, a nawet owadów. Nawet tych najbardziej denerwujących. Dodatkowo ten cały śnieg i wiatr, który wiał z taką siłą jakby próbował zmieść z powierzchni ziemi całe miasto.
Zeszłam po schodach.
-Hej, Blanche ! - usłyszałam znajomy głos.
Od razu zrobiło mi się cieplej, a serce przyspieszyło. Michel wrócił. W dodatku nie był w kajdankach.
-H-hej, Michel- uśmiechnęłam się i nieśmiało pomachałam chłopakowi.
-Na początku chciałbym cię bardzo przeprosić za to kino...-odparł drapiąc kark - Głupio wyszło. Pożyczyłem koledze auto i on...no...po pijaku potrącił tego gościa - spojrzał na mnie - Wybaczysz mi to całe zamieszanie i dasz się ponownie zaprosić? - wystawił rękę w moim kierunku.
-No nie wiem - założyłam ręce na piersi i odwróciłam się plecami do chłopaka- Musiałabym pomyśleć, panie Fillion - odparłam.
- Pani Dupre, czy mogę panią prosić o spotkanie jutro o godzinie 18 w kinie? - powiedział z dziwną powagą.
Odwróciłam się w jego stronę.
Nastolatek kłaniał się w pół przede mną.
Poczułam jak moje policzki zachodzą rumieńcem.
-Dobra, pójdę z tobą - zachichotałam - Tylko przestań, bo ludzie się patrzą - odparłam.
Michel się wyprostował i uroczo się uśmiechnął pokazując bielutkie i wręcz idealnie proste zęby.
-Super - odparł - Przyjdę po ciebie o godzinie 17 - zaczął iść tyłem po czym pomachał na pożegnanie i odwrócił się by wręcz w podskokach dobiegnąć do auta...Chyba ojca...
Stanęłam przy ulicy czekając na samochód matki.
Michel Filion zabiera mnie, tym razem na 100% na randkę do kina.
Uśmiechnęłam się szeroko na tą myśl.
-Blanche....- zapiszczała z torebki Tikki- A ty nie masz jutro patrolu?
-Patrol może poczekać, Lady Moth również - odparłam radośnie- Tym razem liczę się tylko i wyłącznie ja, nie Paryż, nie Pani Ciem, ja, tylko i wyłącznie ja - uśmiechnęłam się.
#Gabriel Agreste/ Władca Ciem
Drzwi do samochodu się otworzyły po czym na skórzanym fotelu usiadł nastolatek.
- Hej, Gaaabi !- poprawił swoje brązowe włosy zaczesując je do tyłu.
Michel Fillion, przyszły absolwent szkoły do, której kiedyś chodził mój syn. Nastolatek był dosyć wysoki, jednak wzrostem mnie nie przewyższał. Miał dosyć ciemną karnację, jednak nie był czarnoskóry, bliżej mu było do mulata. Chłopak był brunetem. Na sobie miał czarną koszulkę z białym, poziomym paskiem po środku, koszulka pochodziła z mojej najnowszej kolekcji. Na to miał nałożony długi, szary płaszcz , sięgający przed kolana. Dół przysłaniały równie ciemne i luźne dżinsy. Tylko jasne buty się wyróżniały. Na dłoniach miał rękawiczki.
CZYTASZ
||未來 || Wèilái || Miraculum || ZAKOŃCZONE
FanfictionŁatwe sprawy można szybko skompikować. Do takiego wniosku doszła Madness wracając do Paryża. Bohaterowie zbyt głęboko wzięli radę chrześcijan brzmiącą " Nie ufaj szatanowi", którym w tej chwili była ona. Czy to wszystko można jeszcze naprawić? C...