5.9 Wyglądasz... Inaczej

108 10 10
                                    


  #Alya

-...i tak to w skrócie wygląda - westchnęłam i z niezadowoloniem na twarzy spojrzałam na uśmiechniętą Mad i Agustina, którego bardzo interesowało blade ciało Diablicy.

  Brunetką spojrzała na mnie jakby nie wierzyła w moje słowa, a chłopak wyraźnie nieprzyzwyczajony do tak kontrowersyjnych strojów jakie nosi demoniczna mistrzyni, patrzył  zaczerwieniony oraz z ogromnym zainteresowaniem na swoje buty jakby myślał, że zaraz co najmniej do niego przemówią.
   Anielica tylko posłała nieśmiały uśmiech dla Wilka, a na czerwonowłosą spojrzała tylko przez chwilę po czym również odwróciła wzrok.

-Tak, rozumiem - odparła Mad z wyraźnie amerykańskim akcentem jakby zapomniała, że z powrotem jest we Francji. Mruknęła coś niewyraźnego pod nosem po czym znowu zaczęła mówić, tym razem  prawidłowym francuskim - Mój strœj odkrywa znacznie za dużo, ale co ja na to poradzę? - wzruszyła ramionami - To wina mojego kwami - odparła jakby była to bardzo oczywista informacja

-Więęęc... Pracujesz teraz z nami? - zapytał Kociak nieśmiało zerkając w stronę Mad.

  Czerwoonoka otworzyła usta z zamiarem odpowiedzenia na pytanie, jednak ja podałam jedyną prawdziwą oraz najbezpieczniejszą odpowiedź dotyczącą współpracy z Mad, która brzmiała jakoś tak :
-Nie. Stosownie nie. Na milliard procent ona z nami nie pracuje.

- Jestem strażniczką miraculi.

- Chcę, abyś to mnie przekazała szkatułę - powiedziałam pewnie, unosząc dumnie głowę.

-Jesteś strażniczką chińskiej szkatuły? - zapytał Fenrir, którego wyraźnie to zaskoczyło.

-Zdaje mi się, że tobie już to mówiłam - odparła Diablica marszcząc brwi i spoglądając na mężczyznę.

-Twoja uroda sprawia, że głupieje - głupio się uśmiechnął.

Madness tylko przewróciła oczami i nie odpowiedziała na nieudaną próbę flirtu.

- Nie chcę cię smucić, ziom, ale ona jest zajęta - powiedział Nino.

- Mówiła, że jest singielką - odparł.

  Spijrzeliśmy wszyscy na dziewczynę, która oglądała swoje paznokcie.
  Nikomu oczywiście nie przyszło do g łowy by zapytać skąd on zna takie słowa. Jego odpowiedź była nieistotna. Ciekawsza wydawała się odpowiedź Mad.

- Zerwałam z nim w lutym - mruknęła nadal zaciekawiona swoimi długimi, szkarłatnymi paznokciami.

-Czyli już nie jesteś królową Piekła? - zapytałam nieukrywając uśmiechu.

  Zmarszczyła brwi odrywając wzrok od paznokci.
-Kto tak powiedział? - zdziwiła się.

  Uśmiech zszedł mi z twarzy.

-Nikt - burknęłam.

  Nastała między nami cisza przerywana wyłącznie odgłosami samochodów lub przechodzących ludzi.

-To jak z tą współpracą? - zapytała Biedronka.

-Będzie.

-Nie będzie.

  Posłałam wrogie spojrzenie dla Mad.

-Ale napięta atmosfera - mruknęła Kira.

#Luka

   Położyłem gitarę na łóżku i spojrzałem przez okno kajuty na niebo. Było już dosyć późno, a kajutę, która robiła za mój pokój oświetlał tylko księżyc.

  Usłyszałem za sobą jakiś szelest, po chwili odgłos jakby ktoś zamykał drzwi. Miałem wrażenie, że ktoś jest ze mną w pokoju. Czułem czyjąś obecność, nie była to z pewnością osoba nastawiona przyjaźnie.
   Scena niczym z horroru. Brakuje tylko października i strasznej legendy opowiedzianej przez miejscowego świra lub księdza, ewentualnie jakiegoś dziadka.

  Na swoim ramieniu poczułem czyjąś dłoń.

Czułem jak ogarnia mnie dziwny niepokój i strach.

  W horrorach w tym właśnie momencie powinienem się odwrócić i zobaczyć twarz demona, który próbuję mnie zabije. Znaczy... Zabije mnie, prawdopodobnie jestem jego pierwszą ofiarą.

-Witaj, Luka - usłyszałem znajomy głos, który mógł należeć tylko do jednej osoby.
  Momentalnie cały strach mnie opuścił, a sam poczułem spokój i dziwne szczęście, że słyszę uroczy głos Marinette.

  Odwróciłem się by zobaczyć nastolatkę.

  Niegdyś granatowe włosy zlewały się praktycznie z ciemnością w pokoju, a tylko dzięki niektórym pasmom spadającym jej na twarz dostrzegłem, że jej włosy są czarne. Związane w wysokiego kucyka z czego dwa luźne pasma fajtały się przed jej twarzą.                  Puste, zimne, fioletowe lub  niegdyś fiołkowe oczy patrzyły na mnie nie okazując zainteresowania takiego jak kiedyś. Dziewczyna prawdopodobnie przez długi czas nie widziała słońca, była bardzo blada, bladsza niż zwykle. Twarz czarnowłosej zakrywała fioletowa maska. Pomalowane czarną szminką usta wykrzywione zostały w grymas przypominający uśmiech. Nosiła fioletową koszulę do której przymocowana została broszka motyla oraz srebrny żakiet. Dłonie dziewczyny zostały ukryte w czarnych rękawiczkach, które miały zapobiec zostawianiu odcisków palców. Dół zasłaniały czarne legginsy, a stopy okryte zostały w czarnych, sznurowanych botkach.

-Wyglądasz... Inaczej-stwierdziłem - Troche w stylu Jaggeda Stone'a - zaśmiałem się.

  Dziewczyna przechyliła lekko głowę i posłała mi złośliwy uśmiech.

-Też miło cię widzieć - odparła zimnym głosem.

-Herbaty? Lemoniady arbuzowej? - zapytałem.

-Może kiedyś zajdziemy na kawę. Czarną - uśmiechnęła się lekko - Potrzebuje twojej pomocy. Nie teraz jeszcze... Ale będę jej potrzebować - powiedziała.

- Tak?

-Nadal mnie kochasz?

- Tak.

- To dobrze - mruknęła - Bardzo dobrze... - odwróciła się na pięcie i najzwyklej w świecie wyszła z pokoju.

  Stałem jeszcze przez chwilę patrząc się w miejsce, gdzie stała Marinette.

Żyje.

Stała tu.

#Madness

  - Muszę się nimi opiekować - odparłam obejmując Victora i Blanchè - To biedne dzieci...

-Nie jesteś ich matką, Mad - odparła Ruda zakładając ręce na piersiach.

-Jestem odpowiedzialna za wszystkie miracula ze szkatuły chińskiej - powiedziałam spokojnie.

-Dobra! Bierz ich! - krzyknęła, à ja się uśmiechnęłam-Ale jeden zły krok I po tobie.

-As your wish, Red...

                               ***

  Oparłam się o barierkę wpatrując się w gwiazdy.
   Wyciągnęłam z kieszeni telefon i nerwowo spojrzałam na wyświetlacz urządzenia. Spóźniała się... To nie było do niej podobne. Zawsze była na czas.

  Nagle usłyszałam skrzepot skrzydeł.
  Mimowolnie się uśmiechnęłam i odwróciłam.

-Witaj, Ptaszyno - uśmiechnęłam się.

||未來 || Wèilái || Miraculum || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz