5.31 Lżej Ci na sercu?

64 12 8
                                    

2 listopada, godzina 19: 50

#Marinette Dupain- Cheng/ Lady Moth

Znajdowaliśmy się spory kawał za miastem. Nie jestem pewna jakim cudem dotarliśmy do tego miejsca, bo zasnęłam po drodze. Miałam wrażenie, że znajdujemy się w jakimś innym miejscu znajdującym się przy Sekwanie. Niedaleko rozpadającego się budynku do którego mieliśmy za niedługo wejść znajdowała się rzeka.

Cały czas siedzieliśmy w aucie.

Gabriel z Emilie wysyłali sobie gniewne spojrzenia, nie byłam pewna czy się podczas drogi nie pokłócili. Luka pisał coś w notatniku. Felix z uporem maniaka przyciskał policzek do szyby i obserwował co się dzieje za oknem. Alisa wraz z Agustinem rozmawiali o czymś w języku hiszpańskim.

Westchnęłam. Byłą już 19: 50. Kiedy zacznie się coś dziać?

Nagle w szybę wozu ktoś zapukał.

Mężczyzna spojrzał na szybę po czym otworzył drzwi.

-Nic nie mówcie. Bądźcie cicho - odparł Gabriel wychodząc z samochodu.

Wyszliśmy za nim.

Przed nami stała postać w demonicznej masce. Była trochę wyższa ode mnie. Ubrana byłą w czarny garnitur z białą koszulą oraz zielonym krawatem. Ciężko było uznać jakiej płci jest osoba, gdyż ubranie jakie nosiła najwidoczniej specjalnie było za duże. Czarne włosy osoby związane były w niskiego koka. Maska wyglądała jakby była zrobiona z kości lub faktycznie była to kość. Z góry maski wystawały ogromne, czarne, zakręcone rogi. Na czole widniała dziwna pieczęć koloru zielonego. Powierzchnia wokół otworu na oczy była czarnego koloru. Z paszczy maski wystawały ostre kły, które układały się w dziwny uśmiech. Cała maska była wykonana bardzo dziwnie i przyprawiała o niepokój.

Usłyszałam kroki.

Odwróciłam głowę.

W naszym kierunku podbiegł Victor. Ubrany w białą pogniecioną koszulę i ciemne spodnie.

-Wszyscy już są -oznajmiła mroczna postać strasznym głosem.

Demon pokazał dłońmi ubranymi w białe rękawiczki wejście rozwalonego budynku.

Bez słowa weszliśmy do ruiny. Za nami szło to szkaradztwo.

-Schody - mruknął demon.

Zaczęliśmy schodzić po betonowych, brudnych schodach w dół, w dół i coraz bardziej w dół. W końcu po męczącym chodzeniu na dno znaleźliśmy się przed drewnianymi drzwiami na których wisiała czaszka byka.

Demon ominął nas i otworzył drzwi zapraszając wszystkich do środka.

Weszliśmy do pomieszczenia. Było tu dosyć ciemno. Nie widziałam koloru ścian, jednak widoczne były kolumny w rzymskim stylu. U spodu była ziemia. Albo nie było tu podłogi, albo tak zapomniano o tym miejscu i nie zamiatano, że zebrała tu się pustynia. Po środku pomieszczenia stał ogromny metalowy otwór. Demon podszedł do tunelu na metalową podstawkę tuż przed dziwną maszyną.

Stanęliśmy na tej metalowej podstawce tak jak straszny wysłannik.

Zamaskowana postać pociągnęła dźwignię znajdującą się obok metalowego koła.

Z całego koła wystrzelił dziwny, niebieski promień, który po chwili wypełnił całe koło.

Gabriel bez słowa wszedł do koła po czym zniknął.

Wystraszona spojrzałam na Felixa. Blondyn złapał moją dłoń i pociągnął mnie w stronę maszyny. Weszliśmy wspólnie do niebieskiego światła.

||未來 || Wèilái || Miraculum || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz