rozdział pięćdziesiąty

146 22 6
                                    

Był już późny wieczór. Dust stał przed wejściem do swojego pokoju. Wszyscy rozeszli się już do swoich pokoi.

Wszyscy, oprócz niego.

Nie potrafił zmusić się, by wejść do pomieszczenia. Ilekroć próbował przekroczyć próg pokoju, miał wrażenie, że wchodzi do tamtego laboratorium.

Jego pokój nie był mały, ale był średnich rozmiarów i było z niego tylko jedno wyjście, a to wystarczało.

Po chwili westchnął i poszedł do salonu.
Był on o wiele większy niż jego pokój, a co najważniejsze były z niego trzy wyjścia.

Na kanapie leżał złożony koc. Dust położył się na kanapie i przykrył się nim. Nie zgasił światła. Bał się.

Czuł, że powinien udawać, że się nie boi i zachowywać się jak wcześniej, ale nie potrafił. Wiedział, że prędko nie wróci do normalności.

Ułożył się wygodniej i zamknął oczy.

Było zimno. Bardzo zimno. I ciemno. Leżał na zimnej, lekko wilgotnej podłodze. Z góry dochodził odgłos kroków. Wiedział, co go zaraz czeka. To samo co dzień wcześniej. I jeszcze wcześniej i jeszcze...

Dust usiadł gwałtownie. Nawet nie zasnął. Wystarczyło, by zamknął oczy i wspomnienia wracały.

Spróbował zapiąć bluzę jeszcze wyżej, jednak zamek na to nie pozwalał. Okrył się szczelniej kocem, jednak to nie przegoniło chłodu, wywołanego wspomnieniem. Wiedział, że chłód jest tylko w jego głowie, ale i tak go odczówał.

Narzucił koc na głowę i siedział, bojąc się zamknąć oczy.

*****

Killer wyszedł z pokoju. Ostatnimi czasy często wymykał się w nocy do kuchni, by ukraść trochę czekolady.

Jednak zauważył, że tym razem nie był jedyną osobą, która nie spała. Światło w salonie było zapalone.

Cicho wszedł do salonu i podszedł do kanapy. Siedziała na niej jedna osoba, szczelnie okryta kocem.

Dust odwrócił się i spojrzał na Killera.

-też nie możesz zasnąć?- zapytał Dust.

Killer usiadł obok przyjaciela.

-ja akurat chciałem ukraść trochę czekolady- odparł Killer- dlaczego nie możesz zasnąć?

Dust nie odpowiedział, otulił się tylko szczelniej kocem.

-boisz się?- domyślił się Killer.

Dust skinął głową.

-boję się. Boję się wejść do swojego pokoju, bo mam wrażenie, że znowu wchodzę do tamtego laboratorium. Boję się ciemności, bo tam było ciemno. Ciągle odczuwam panujący tam chłód. Boję się zamknąć oczy, bo wtedy wracają wszystkie wspomnienia stamtąd. Boję się, że gdy znowu otworzę oczy, będę tam. Jednak najgorsze jest to, że boję się kogoś dotknąć. Chcę złapać kogoś za rękę, przytulić, czuć, że nie jestem sam, ale boję się to zrobić. I nawet nie wiem, dlaczego. Dlaczego torturuję sam siebie, bojąc się dotknąć kogoś?

Killer spojrzał na przyjaciela ze współczuciem i smutkiem.

-nie jesteś sam. I nigdy nie będziesz. Nikt z nas nie pozwoli, byś znowu tam trafił. Obiecuję, że nikt z nas cię nie zostawi. Zawsze będziemy przy tobie.

Dust uśmiechnął się lekko.

-dziękuję.

Killer włożył rękę do kieszeni bluzy i wyciągnął z niej nóż. Ważył go chwilę w dłoni, po czym złapał lekko za ostrze i wyciągnął rękę tak, by uchwyt noża był skierowany w stronę Dusta.

Zacznijmy od początku (Władca Snów część 2) [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz