rozdział dziewiętnasty

140 21 14
                                    

-jakim cudem wy się tu nie gubicie?- zapytał Nightmare, rozglądając się.

-po kilku dniach zaczniesz się orientować co gdzie jest- odparł Cross.

-teraz będziemy się gubić razem- rzekł Dream.

-do kuchni już trafiasz- wtrącił się Killer.

Nagle Nightmare stanął i zesztywniał. To dziwne uczucie w duszy znowu się odezwało. Jednak teraz było trochę...inne. Szarpanie duchowej więzi było bardziej gwałtowne, rozpaczliwe. I pełne emocji.

Przez chwilę słyszał coś jakby rozpaczliwe wołanie o pomoc...

-Night?! Night, słyszysz mnie?!- głos Dreama dobiegał jakby z oddali. Nightmare potrząsnął głową. Dopiero teraz zorientował się, że z jednej strony trzyma go Killer, a z drugiej Dust. Musiał zasłabnąć.

-wszystko jest dobrze- powiedział Nightmare, po czym oparł się o ścianę.

-na pewno?- zapytał Cross- przed chwilą nam tutaj zasłabłeś.

-jestem po prostu zmęczony- odparł Nightmare- dawno nie spałem.

Nightmare odepchnął się od ściany i stanął. Słabość zniknęła tak nagle, jak się pojawiła.

Dust pokręcił głową i otworzył drzwi, obok których stali.

-tutaj jest twój pokój- rzekł Dust- Crossa jest przy schodach, mój na końcu korytarza i w lewo, Killera przy zakręcie korytarza, a Horrora naprzeciw Killera. Dream ma pokój naprzeciw twojego. Jakby co to cię gdzieś zaprowadzi. Na pewno nie chcesz porozmawiać?

-nie. Jestem zmęczony i chcę odpocząć- odparł Nightmare.

-dalej masz nam tamto za złe?- zapytał Horror.

Night nie odpowiedział. Wszedł tylko do pokoju i zamknął drzwi.

-to chyba znaczy tak- rzekł Killer.

-porozmawiam z nim. Wy idźcie gdzieś- powiedział Dream, po czym wszedł do pokoju brata.

W pomieszczeniu panował półmrok. Przez zasunięte zasłony wpadało przytłumione światło.

-mieszkałeś tutaj- powiedział Nightmare, patrząc na swoją koronę, leżącą na szafce nocnej- dlaczego?

-bo chciałem mieć chociażby wrażenie, że jesteś obok- odparł cicho Dream.

Nightmare podszedł do regału z książkami i przejechał dłonią po ich grzebietach. Wszystko tutaj było takie znajome, a jednocześnie obce.

Nagle natrafił dłonią na książkę nieco inną w dotyku niż pozostałe. Wyjął ją i otworzył. Był to album.

Z każdego zdjęcia patrzyli na niego członkowie Bad Guys. Czasami byli całą grupą, czasem w mniej osób, a czasem pojedynczo.

Jedna fotografia przedstawiała Crossa, który sadził w ogrodzie kwiat Echo, inna Crossa, Dusta i Horrora piekących ciastka. Z kolejnego zdjęcia szczerzył się do niego Killer.

Następne zdjęcie przedstawiało Errora, śpiącego na chamaku i Killera pochylającego się nad nim z pisakiem.

Na jeszcze kolejnym zdjęciu byli wszyscy członkowie Bad Guys, uśmiechający się do aparatu.

-jesteście wesołą grupą- powiedział Dream, zaglądając bratu przez ramię.

-byliśmy- mruknął Nightmare- to, że tu jestem nie znaczy, że z powrotem jestem częścią zespołu.

Dream westchnął.

-oni ciągle mieli nadzieję, że do nich wrócisz, wiesz? Nie spisali cię na straty, nie próbowali zastąpić. Żaden z nich nie objął sanowiska szefa, bo to twoje miejsce. Nawet, gdy zadeklarowałeś, że nie chcesz mieć już z nimi nic wspólnego dalej im na tobie zależało. Wierz mi, znam się na tym. Umiem to wyczuć.

Zacznijmy od początku (Władca Snów część 2) [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz