rozdział pięćdziesiąty szósty

139 18 3
                                    

Kiedy Bad Guys wrócili do bazy, zastali tam pobojowisko. W oczy rzucały się włucznie i kości powbijane w ściany zamku, wypalone ślady po blasterach i ogniu, kępki trawy nieraz powyrywane z korzeniami.

-co tu się stało?- zapytał Nightmare, rozglądając się.

-zaatakowali nas, kiedy was nie było- odparł Ink- Blue jest ranny... i straciliśmy Toriel- dodał cicho.

Po jego słowach nastała cisza.

Error rozglądał się wokoło. Nie tak zapamiętał ogród przed bazą. Pamiętał starannie przycięty żywopłot, którego gałęzie teraz były połamane, niegdyś rosnące w artystycznym nieładzie kwiaty były wydeptane i wypalone przez ogień i blastery. Ławka, na której niegdyś często siedział była połamana.

Ogród był jedną wielką ruiną. Error spojrzał na Crossa, który rozglądał się ze smutkiem. Cross traktował ten ogród jak namiastkę własnego świata. Świata, który sam zaczął budować.

-Error- głos Inka dotarł do niego jakby z oddali.

Error odwrócił się, odruchowo oplatając Inka linkami. Uśmiechnął się lekko do swoich linek. Jego magia wróciła.

-co ty tu robisz- warknął Error.

-pomagam wam- odparł spokojnie Ink. Spodziewał się podobnej reakcji Errora na jego obecność tutaj.

-mamy sojusz ze wszystkimi tutaj obecnymi- wyjaśnił Killer, jednak nie patrzył na Errora, tylko na Inka.

Error niechętnie puścił Inka.

Ink spojrzał na Errora.

-możemy porozmawiać?- zapytał Ink.

-nie- warknął Error, po czym poszedł w stronę bazy.

Chciał być sam. Bo tak powinno być od zawsze. Nie powinien się przywiązywać, nie powinien być członkiem Bad Guys, nie powinien nikogo polubić. Powinien być sam.

Wtedy dla wszystkich byłoby lepiej.

*****

Fatal wszedł do pomieszczenia i spojrzał na 404, który stał pod oknem i patrzył na las, widoczny w oddali.

-dlaczego nie mogłem skończyć z nimi, kiedy miałem okazję?!- krzyknął Fatal- byłem tak blisko!

-ponieważ pośpiech nie jest tutaj rozwiązaniem- odparł 404, nie odwracając się.

-dlaczego nie? Miałem już wiele okazji, by to zakończyć! Mam dość wiecznego dawania im przeżyć! Nie chcę przeciągać tego w nieskończoność!

404 odwrócił się.

-ten plan jest czymś, nad czym pracowałem latami. Dobrze wiesz, że czegokolwiek nie zrobią i tak zginą.

-więc po co to przeciągać?

-po pierwsze, chcę, by Error był świadkiem, jak grupa się rozpada. Gdybyś zabił ich wszystkich, zostaliby tylko Bad Guys, co nie miałoby takich skutków, jak cicha rozpacz ich sojuszników. Po drugie, potraktuj to, co robimy jak tabliczkę czekolady. Jaki jest sens zjeść całą od razu, skoro możesz się nią delektować powoli?

Fatal pokręcił głową. On miał zupełnie inne zdanie.

-trzeba to zrobić raz a porządnie. Jeżeli będziemy ciągle dawać im czas, prędzej czy później przyjdzie ich kolej na zwycięstwo. Nie możesz zakładać pewnego zwycięstwa, 404. To jest właśnie błąd, który ciągle powtarzasz. Zawsze z góry zakładasz, że wszystko pójdzie zgodnie z twoim planem. A jeżeli któregoś dnia nie pójdzie?

Zacznijmy od początku (Władca Snów część 2) [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz