rozdział szósty

127 17 1
                                    

Był środek nocy, jednak Nightmare jeszcze nie spał. Jego wzrok coraz częściej wędrował do Jabłek. To do Złotych, to do Czarnych.

Kilkakrotnie przyłapał się na patrzeniu na nie i rozwarzaniu tego, czy gdyby zjadł oba rodzaje Jabłek, to by się przemienił w maziowego potwora.

Wiedział jednak, że nie powienien tego robić. Nie mógł ryzykować. Gdyby opanowała go nienawiść, mógłby skrzywdzić Dreama...

Potrząsnął głową i spojrzał na śpiącego brata. Dla niego odłoży zamiar zemsty na dalszy plan.

Zemsta. Chciał zemścić się na Inku. Wyjął z kieszeni fragment zdjęcia. Znał już tę historię, wiedział, co spotkało jego przyjaciela.

I wiedział, kto jest temu winny.

Nienawiść zapłonęła w nim na nowo. Nie pamiętał tego krzywego, głupawego uśmiechu, który Error miał na tym zdjęciu, nie pamiętał jego głosu, sposobu poruszania się... niczego. A jednak nie mógł pogodzić się ze stratą. Czuł, jak jakaś duchowa więź jest szarpana.

I znowu patrzył na Jabłka. A gdyby zjadł tylko Złote? Wtedy na pewno nie pokryłaby go maź. Jednak jeżeli zepsuje Złote Jabłka, historia może się powtórzyć.

Nie, to zbyt wielkie ryzyko. Nie mógł... A gdyby tak...

Night potrząsnął głową, próbując odgonić myśli.

Jeżeli kiedykolwiek spróbuję zjeść chociażby jedno z Jabłek, jeżeli wykonam jakiś podejrzany ruch w ich stronę... Zabij mnie.

O to poprosił brata. Wiedział, że nadejdzie dzień, gdy nie będzie mógł powstrzymać samego siebie. Wtedy los multiversum będzie w rękach Dreama. Dream mógł go powstrzymywać przed zjedzeniem Jabłek, jednak, gdy już je zje... Jedynym, co będzie mogło go powstrzymać będzie śmierć.

Bezwiednie wyciągnął rękę w stronę Czarnego Jabłka. Tylko mały kawałeczek, nie zje całego...

Nagle w jego dłoń uderzyło coś złotego. Odruchowo cofnął dłoń i spojrzał na to złote coś. Była to korona Dreama. Spojrzał na brata.

-obiecałem, że cię powstrzymam- powiedział Dream- i słowa dotrzymam.

-dziękuję- rzekł Night. Podniusł koronę Dreama i oddał ją właścicielowi.

-widziałem, jak na nie patrzysz. Czuwałem od jakiejś godziny.

Night nie odpowiedział. Było mu wstyd, że się nie pochamował. Usiadł obok brata i spuścił głowę.

-kto to?- zapytał Dream, pokazując zdjęcie, które Night ciągle ściskał w zaciśniętej pięści.

-Error- mruknął Night, pokazując bratu zdjęcie.

-już wiem skąd to imię- odparł Dream, patrząc na zdjęcie.

Nightmare zacisnął pięść, gniotąc zdjęcie. Ta dziwna, duchowa więź, a także pustka w środku znowu się odezwały. Error musiał być mu naprawdę bliski, skoro nawet po resecie świata odczuwał pustkę.

A on go nie pamiętał. Pamiętał tylko to imię i głos. Krzyk, tuż przed śmiercią.

Chęć zemsty znowu wypłynęła z morza emocji, podszeptując mu pomysły, by zniszczyć mordercę jego przyjaciela.

A Night zaczął się w niej pogrążać. Chęć zniszczenia Inka narastała w nim. To była wina Inka. To wszystko wina Inka.

Czepiał się tej myśli, bo ona pozwalała mu się nie obwiniać. Pomagała mu zachować choć odrobinę pogody ducha.

Night zamknął oczy, a gdy je otworzył, lśniła w nich czysta determinacja.

-Dream, wiem, że nie ma sensu prosić cię o obietnicę, której nie zamierzałbyś dotrzymać- powiedział Nightmare, a Dream spojrzał na niego nic nie rozumiejąc.

-o co ci chodzi?- zapytał Dream, zaniepokojony.

-mam więc do ciebie prośbę- kontynuował Night- zostań tutaj, bezpieczny.

-Night, o co ci chodzi?- zapytał Dream, coraz bardziej zaniepokojony.

-po prostu zostań tutaj, dobrze?- poprosił Night, po czym popchnął Dreama, a ten sturlał się ze wzgórza, na którym rosła Jabłoń.

Dream z trudem uniusł się na łokciach i spojrzał na szczyt wzgórza. Nightmare właśnie zrywał jedno z Czarnych Jabłek.

-Night, nie rób tego!- krzyknął Dream, a Night jakby się zawachał, jednak uniusł jabłko.

Dream wstał i ruszył biegiem w stronę brata. Wiedział jednak, iż jest zbyt powolny. Wiedział, że nie da rady.

W dłoni Dreama pojawiło się jego berło. Był gotów rzucić nim w brata.

-przepraszam, Dream- powiedział Night i ugryzł Jabłko.

Dla Dreama czas się jakby zatrzymał. Po prostu stał w miejscu i patrzył. Nie mógł się ruszyć, nie potrafił. Wiedział, że zawiódł. Obiecał bratu, że go powstrzyma, a nie zrobił tego.

Jeżeli kiedykolwiek spróbuję zjeść chociażby jedno z Jabłek, jeżeli wykonam jakiś podejrzany ruch w ich stronę... Zabij mnie.

W głowie rozbrzmiała mu prośba Nighta. Jego brat wiedział, że Dream nie da rady go powstrzymać. Wiedział, że jedynym, co go powstrzyma jest śmierć.

W oczach Dreama błysnęły łzy. Zacisnął mocniej rękę na swoim berle, zwieńczonym gwiazdą i powoli podszedł do brata.

Nightmare usiadł, a jego ciało powoli pokrywała czarna maź.

-zrób to Dream- powiedział cicho Night, patrząc na dłoń Dreama, zaciśniętą na berle.

-teraz, albo nigdy- pomyślał Dream- puki przemiana trwa i jest bezbronny.

Dream uniusł drżącą rękę i wycelował w brata czubkiem berła.

Zacznijmy od początku (Władca Snów część 2) [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz