rozdział czterdziesty szósty

126 21 2
                                    

I Dream, i Night wyczuli eksplozję emocji tuż za drzwiami. Nie zastanawiając się, obaj podeszli do drzwi i je otworzyli.

Tak, jak myśleli tuż za drzwiami była cała reszta drużyny. No, prawie cała. Brakowało Blue i Honey'a.

-więc...teraz jesteś jednym z nich- powiedział Ink, patrząc na Dreama.

-podsłuchiwaliście- rzekł Horror.

-ty też byś podsłuchiwał- odparła Chara.

-fakt- mruknął Horror- ale to nie zmienia faktu, że podsłuchiwaliście.

-powinniście zaprosić go do Bad Guys przy nas- powiedział Ink- Dream jest członkiem Star Sanses.

-nie jestem członkiem Star Sanses- odparł Dream- przestałem nim być po resecie Dreamtale.

-ale to nie zmienia faktu, że zapraszając cię do Bad Guys na osobności pozbawili cię możliwości odmówienia im- rzekł Ink- Byłoby ci głupio odmówić, prawda?

-ja sam chciałem dołączyć do Bad Guys!- krzyknął Dream- to, czy zaprosili mnie do grupy przy was, czy nie, nie ma najmniejszego znaczenia!

-to podsłuchiwanie jednak nie było dobrym pomysłem- mruknęła Undyne.

-zgadzam się- rzekł Asriel- chodźmy stąd, nie lubię, jak się kłócą.

Sans, Papyrus, Toriel, Undyne, Chara i Asriel dyskretnie wycofali się w najbliższy korytarz.

-następnym razem nie pozwólcie mi podsłuchiwać- poprosiła Undyne.

-następnym razem siłą odciągniemy cię od drzwi- odparł Sans.

-co robimy?- zapytał Papyrus.

-możemy pochodzić bez celu i mieć nadzieję, że wydarzy się coś ciekawego- zaproponowała Chara.

-chodźcie- powiedział Asriel i ruszył przed siebie.

*****

-to, czy byłeś obecny przy tym, jak zaprosili mnie do grupy, czy nie, nie miało najmniejszego wpływu na moją decyzję!- krzyknął Dream.

-ale chciałbym przy tym być! Jesteś moim przyjacielem, Dream!- krzyknął Ink- przyjaźniliśmy się na długo przed tym, jak ich poznałeś, a teraz zachowujesz się, jakbyśmy z Blue nie isnieli!- Ink przeniusł wzrok na Bad Guys- wy też! Niby mamy sojusz, ale ciągle próbujecie skrzywdzić mnie i Blue!

-nie krzyczcie- powiedział Dust, zasłaniając swoje nieistniejące uszy.

Nastała krótka cisza.

-baliśmy się twojej reakcji- rzekł Cross- dlatego chcieliśmy zapytać Dreama na osobności. Nie chcieliśmy kłótni. Powinniśmy jednak pomyśleć o tym, jak się przez to poczujesz.

Nie powiedział jednak "przepraszam". Nie uważał, że powinni przepraszać. To była wina Inka, że nie chcieli przy nim zaprosić Dreama do grupy. Ink ostatnio często bez powodu się denerwował i był nerwowy.

Ink patrzył na nich, jakby oczekiwał przeprosin, albo dalszych wyjaśnień. Nie doczekawszy się jednak, odwrócił się i opuścił pomieszczenie.

Poczucie zdrady narastało w nim, powoli przejmując kontrolę. Nie potrafił poradzić sobie z tym wszystkim. Wszystko działo się zbyt szybko. Emocje kotłowały się w nim i nawet picie farb w mniejszych dawkach nie pomagało. Coraz częściej łapał się na tym, że usiłuje zapomnieć o piciu farb, ale jak na złość to była jedna z tych niewielu rzeczy, o których nie zapominał.

Ink oparł się o ścianę i przyłożył czaszkę do zimnego, starego muru. Miał już wszystkiego dość. Najchętniej położyłby się spać i nie wstawał przez tydzień.

Wiedział jednak, że nie może tego zrobić. Gdzieś tam daleko kryła się osoba, która chce zagłady ich wszystkich. Osoba, której niegdyś ufał i nigdy nie posądziłby jej o coś takiego. I przez to, że był ślepy całe multiversum jest teraz w niebezpieczeństwie.

Uderzył pięścią w ścianę.

Zdał sobie sprawę, że tak naprawdę wcale nie był zły na Dreama. Ani na Bad Guys.

Był wściekły na samego siebie. Wyrzucał sobie, że tyle czasu spędzał z Core i nie zauważył, że ona coś knuje. Teraz, kiedy wracał myślami do chwil spędzanych razem z nią, zauważał, że była przygaszona, nieobecna. A on nie zwrócił na to uwagi.

I teraz całe multiversum płaci za jego głupotę.

Ink chwycił mocniej pędzel. Naprawi ten błąd. Nie wiedział dokładnie kiedy, ale wiedział, że w najbliższej przyszłości czeka go ostateczny sprawdzian jako Strażnika AU.

I nie zamierza go oblać.

*****

Sans, Papyrus, Toriel, Undyne, Chara i Asriel wyszli z bazy i chodzili po ogrodzie. Żadne z nich nie chciało być teraz wewnątrz murów, w których niosło się echo krzyków.

-mam już dosyć tych ich kłótni- mruknęła Chara, kopiąc kamień.

-ja też- odparła Undyne- mam wrażenie, że to trochę jakby moja wina. Ja zaczęłam podsłuchiwać.

-i tak by się dowiedzieli- rzekł Papyrus- takich rzeczy nie da się długo trzymać w sekrecie.

-fakt- mruknęła Undyne.

-to co robimy?- zapytał Asriel.

-chodzimy- odparł Sans z lekkim uśmiechem.

-a gdzie idziemy?- zapytał Asriel.

-przed siebie- powiedzieli jednocześnie Sans i Chara, po czym wymienili spojrzenia i zaśmiali się.

Papyrus i Asriel wzrokiem zganili swoje rodzeństwo. Jednak ani Sans, ani Chara nie przejęli się tym.

Toriel z kolei patrzyła, jak Chara uśmiecha się do Sansa, a ten odwzajemnia jej uśmiech. Przelotnie zastanowiła się, czy gdyby jej Chara jeszcze żyła, też miałaby taki dobry kontakt z Sansem. Wiedziała, że Asriel na pewno by się dobrze dogadał z jej przyjacielem. Może nawet trochę wyleczyłby go z lenistwa.

Zrobiło się jej smutno. Lubiła przebywać w towarzystwie Chary i Asriela ze Storyshift, ale jednocześnie sprawiało jej to ból.

To było bolesne szczęście.

*****

Honey szedł korytarzem. Powiedzenie, że był wściekły byłoby niedopowiedzeniem. Mimo, iż wydawał się spokojny, wewnątrz aż się gotował.

Maska spokoju i opanowania żywo kontrastowała z ogniem i dziką wściekłością widocznymi w jego oczach.

Jego negatywne emocje były tak silne, że aż wyczuwalne.

Honey nieraz przymykał oko na niektóre rzeczy. Ale kiedy chodziło o jego brata był gotowy bez chwili wytchnienia przeszukiwać multiversum wzdłuż i wszerz, dopóki nie znajdzie tego, kto skrzywdził Blue.

Ale teraz nie musiał szukać daleko. Wystarczyło, że przeszejdzie dwa korytarze.

Honey był teraz uosobieniem chłodnej, a jednocześnie gorącej i dzikiej wściekłości, cichą obietnicą zguby.

Zacznijmy od początku (Władca Snów część 2) [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz