rozdział trzydziesty siódmy

153 22 7
                                    

-dalej nie wierzę, że on to zrobił- powiedział Killer, idąc w górę wzgórza- powienien mnie tam zostawić i się teleportować!

Cross bardziej naciągnął na czaszkę kaptur bluzy Dusta.

-musimy go uratować- rzekł Cross- skoro jest szansa, że Dust żyje, musimy to sprawdzić.

Po chwili dotarli na szczyt wzgórza, na stoku którego nie tak dawno toczyła się bitwa. Trawa była wydeptana i miejscami wypalona przez blastery. W jednym z drzew była dziura zrobiona siekierą.

Horror podszedł do drzewa z dziurą, po czym rozejrzał się. Po chwili zrobił kilka kroków w przód i schylił się, podnosząc z ziemi dwie części siekiery.

-złamała się podczas walki- rzekł Horror, widząc pytające spojrzenia Killera i Crossa- byłem ciekawy, czy nadal tu leży.

-ciekawe, czego my tu mamy szukać- mruknął Killer, idąc w pobliskie krzaki.

-wszystkiego, co by mogło nas naprowadzić na jakikolwiek ślad- odparł Cross, rozglądając się- ślady w krzakach, połamane gałęzie...

-znalazłem linkę podobną do tych Errora- powiedział Horror, wychodząc z krzaków. W ręku trzymał czerwoną linkę.

Killer spojrzał na linkę z czystą nienawiścią w czach .

-nienawidzę go. Nienawidzę Fatal Errora, Gastera, tamtych dwóch szkieletów, a szczególnie Core- warknął Killer.

Cross spojrzał na linkę.

-gdzie ona była?

Horror pokazał palcem pobliskie krzaki.

-nie było tam nic poza tą pojedynczą linką. Żadnych połamanych gałęzi, wydeptanej trawy. Nic.

-pewnie tam poleciała podczas walki- rzekł Killer- ale na wszelki wypadek ją weźmy. Może się przydać.

*****
-Sans! Ty leniwa kupo kości!- krzyknął Papyrus, patrząc na brata, siedzącego pod drzewem.

Sans otworzył leniwie oczodoły.

-Pap, nie krzycz, proszę.

-to wstawaj! Teraz szukamy śladów!- krzyknął Papyrus.

-Papyrus ma rację, Sans. Wstawaj, teraz nie ma czasu na spanie!- powiedziała Undyne.

Sans powoli wstał i zaczął się rozglądać. Podszedł do jednego z drzew i się o nie oparł.

-nic tutaj nie znajdziemy- powiedział Sans- z tego co słyszałem główna akcja była daleko stąd.

Papyrus spojrzał na brata, po czym podszedł do niego i go lekko odsunął.

-Sans, patrz dokładnie- powiedział Papyrus, pokazując na korę drzewa w miejscu, gdzie było głębokie wyżłobienie.

-tędy przeleciała kość- powiedział Papyrus.

-nie zauważyłem- mruknął Sans.

Papyrus spojrzał na brata i westchnął.

-Sans, wiem, że ich nie lubisz- rzekł Papyrus- ale nie są źli. Zobacz, dwójka z nich prawie zginęła, chroniąc innych. Czy ktoś zły do szpiku kości zrobiłby coś takiego?

Sans spuścił wzrok i pokręcił głową.

-Papyrus dobrze mówi- powiedziała Undyne- nie są źli. Ja ich lubię. Pomimo tego, że Horror prawie mnie pociął siekierą.

Sans znowu pokręcił głową. Nie wiedział, co ma myśleć. Ostatnie wydarzenia i zachowanie Bad Guys mówiły same za siebie, ale wiedział też, co Bad Guys robili w przeszłości.

Zacznijmy od początku (Władca Snów część 2) [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz