rozdział pięćdziesiąty czwarty

148 16 10
                                    

Ink z trudem zablokował pędzlem kolejny cios przeciwnika. Walczyli już długi czas, a przeciwnik nie miał najmniejszych objawów zmęczenia, w przeciwieństwie do Inka, który trząsł się ze zmęczenia.

Nikt nie spodziewał się, że ktoś ich zaatakuje w bazie. Byli w trakcie treningu, przez co niektórzy byli zmęczeni już na starcie.

Przeciwników nie było wielu, a i tak wygrywali. Ink dostrzegł zmianę w ich taktyce. Teleportowali się na środek miejsca, gdzie ćwiczyli i zaatakowali od razu. To było tak wielkie zaskoczenie, że zanim ćwicząca grupa zorientowała się, iż walka już trwa, kilka osób leżało związane linkami Fatala.

Na szczęście udało się zająć Fatala walką na tyle długo, by udało się wyplątać z linek kilka osób.

Ink z trudem ominął kolejny atak i zaatakował kośćmi. Zaczynał tęsknić za walkami z Bad Guys, które w porównaniu do walki z grupą Fatala były jak bójka dzieci o łopatkę.

Nagle obok Inka pojawił się blaster, w który wbiły się kości, lecące w stronę Inka.

-osłaniam cię- powiedział Honey, stając obok Inka.

Ink uśmiechnął się słabo, po czym z trudem uniusł pędzel.

*****

Toriel uniknęła ataku przeciwnika i posłała w jego stronę kulę ognia. Nie lubiła walczyć, ale kiedy było to konieczne, walczyła z prawdziwym ogniem.

Insanity na spokojnie ominął kulę ognia, po czym zaatakował. Nie spodziewał się, że Toriel będzie walczyć tak dobrze, jednak nie pokazał zaskoczenia.

Toriel odpowiedziała atakiem na atak. Insanity nie zdążył ominąć jednej z kul ognia, która trafiła go w rękę. Syknął cicho, czując, jak poparzone miejsce pulsuje bólem.

-zabawa się skończyła- rzekł Insanity, po czym posłał kości w stronę Chary, która właśnie skończyła wyplątywać Asriela z linek.

-nie!- krzyknęła Toriel, po czym pobiegła w stronę Asriela i Chary i w ostatniej chwili odepchnęła ich, przyjmując kości na siebie.

-jesteście cali?- zapytała cicho Toriel, patrząc na Asriela i Charę, po czym uśmiechnęła się lekko. Wiedziała, że nie przeżyje, ale było jej dziwnie lekko na duszy.

Tym razem dała radę. Uratowała Asriela i Charę.

Tym razem nie zawiodła.

-pani Toriel!- krzyknął Asriel, po czym przytulił Toriel. Chara także ją przytuliła.

-dziękuję- powiedziała Chara.

Toriel uśmiechnęła się po raz ostatni, po czym zamieniła się w pył.

*****

Undyne zablokowała atak przeciwnika, po czym cofnęła się i posłała kilka włóczni w stronę przeciwnika. Musiała oszczędzać swoją magię.

Spojrzała na Papyrusa, który śmiało atakował i unikał ciosów siekiery.

Denerwował ją fakt, iż we dwójkę nie mogą poradzić sobie z jednym szkieletem.

Martwiła się także o osoby związane linkami. Wiedziała, że linki na razie nic im nie zrobią, dopóki Fatal jest zajęty walką, jednak związane osoby były wystawione na atak i nie miały jak uciec ani jak się obronić.

Sytuacja była beznadziejna. Nie mogła jednocześnie osłaniać innych, sama się bronić i atakować.

Potrzebowali wsparcia. I to szybko.

*****

-czego chcesz, 404?- zapytał Error, patrząc na osobę, która weszła do pomieszczenia.

-nie mogę chcieć się przywitać ze starym przyjacielem, który dosłownie wrócił z tamtej strony?- zapytał 404.

Dust schował się za Crossem, który stał najbliżej. Pamiętał ten głos. Był to głos, który wcześniej brał za majaki. Słyszał go na granicy jawy i stanu, w który często wpadał w tamtym laboratorium.

-nie jesteśmy przyjaciółmi- warknął Error- czego chcesz?

-przypomnieć ci o naszej umowie, mojej obietnicy, twoim wyborze... jak zwał tak zwał.

-nie ma żadnej umowy- warknął Error. Bał się, ale nie pokazywał tego. Pamiętał moment, kiedy musiał dokonać wyboru. I obietnicę Errora 404- zostaw nas w spokoju.

-ależ jest umowa- odparł 404- obiecałem ci coś, pamiętasz? To był twój wybór. Ja spełniam obietnicę.

-o czym on mówi?- zapytał Killer.

404 spojrzał na Killera.

-Error nic wam nie powiedział?- zapytał 404, jednak doskonale znał odpowiedź- Error nie był lojalnym członkiem Bad Guys. Pracował dla mnie. To on ściągnął na was ten los, przez niego dzieje się to wszystko.

-Error, czy to prawda?- zapytał Nightmare.

Error odwrócił wzrok i nic nie powiedział. Nie mógł skłamać. Wiedział, że emocje i tak go zdradzą.

-Error...- powiedział Cross, patrząc na przyjaciela- czy jesteś zdrajcą?

-byłem- powiedział cicho Error- na samym początku istnienia Bad Guys. Kiedy zostałem pierwszym członkiem Bad Guys jeszcze kilka lat pracowałem dla 404. Ale od wielu lat jestem lojalnym członkiem Bad Guys, naprawdę. Nie pracuję już dla niego. Jesteście moimi przyjaciółmi.

Bad Guys, Reaper i Geno patrzyli na Errora z szokiem i niedowierzaniem. Myśleli, że go znali. A tak naprawdę nie znali go w ogóle.

-ale... to nie ma sensu- powiedział Killer- przecież Dług Życia...

-404 znalazł lukę w żądaniu Nighta- wyjaśnił Error.

-więc naprawdę to wszystko dzieje się przez ciebie?- zapytał Dust.

Error skinął głową. Dust spojrzał na niego i pokręcił głową. Czuł, że coś w nim pęka. Ufał Errorowi jak mało komu. A teraz dowiedział się, że był zdrajcą. Nie wiedział, czy nadal może mu ufać.

Error z kolei najchętniej rzuciłby się teraz na Reapera i mocno go przytulił, pragnąc, by to się skończyło. Po stokroć wolałby już zostać w tym dziwnym stanie zawieszenia pomiędzy życiem a śmiercią, niż widzieć zawód i poczucie zdrady na twarzach przyjaciół, którzy byli dla niego jak rodzina.

-przepraszam- powiedział Error. Tylko tyle mógł powiedzieć. Nie miał nic na swoją obronę, wiedział, że nic go nie usprawiedliwia.

404 patrzył z lekkim uśmiechem na rozgrywającą się przed nim scenę. Wszystko szło zgodnie z planem. Error wrócił, a on podkopał zaufanie, którym Bad Guys obdarzyli Errora.

Konflikt w grupie osłabi ich. A jeżeli Fatal wykonał plan, wkrótce zacznie się zabawa.

Zacznijmy od początku (Władca Snów część 2) [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz