rozdział dwunasty

132 17 4
                                    

Ciągle to słyszał. To jedno słowo: "tak". Nie chciało zniknąć, jakby było wyryte w jego umyśle.

Ink usiadł pod ścianą i schwał twarz między kolanami.

-Ink?- zapytał Blue- wszystko dobrze?

Ink pokręcił głową, a Blue westchnął.

-wiem, że nie jest ci łatwo. Mi też nie jest, ale musimy to przeczekać. Dream jest w szoku i szuka winnych. Przejdzie mu. Poza tym dobrze wie, że nie mogłeś zająć miejsca Errora, bo nie masz duszy.

Ink pokręcił głową.

-nie powiedziałeś mu?- bardziej stwierdził, niż zapytał Blue.

-nie powiedziałem- odparł Ink, podnosząc głowę i patrząc na przyjaciela - Blue, mam prośbę, czy mogę dzisiaj spać u ciebie?

-oczywiście- odparł Blue- możesz zająć łóżko, zaraz przyniosę jakiś materac.

-dzięki.

Ink spuścił wzrok. Bał się spać sam. Teraz każdy cień był czającym się Nightmare'm, gotowym, by go zabić. Każdy szelest był odgłosem wystrzeliwującej w jego stronę macki...

-nawet, gdybym miał duszę, nie wiem czy bym to zrobił- powiedział cicho Ink.

-co?

-nie wiem, czy byłbym w stanie oddać duszę, by zresetować Dreamtale. Prawda jest taka, iż czułem ulgę, że padło na Errora. Bo ja... Nie dałbym rady. Panicznie boję się śmierci.

-każdy boi się śmierci- odparł Blue- ja też. I też nie wiem, czy dałbym radę.

-on się nie bał- rzekł Ink- widziałem to w jego oczach. On chciał umrzeć.

Spojrzenie Inka stało się nieprzytomne. Znowu to widział. Oczy pelne bezdennej rozpaczy, bólu, rezygnacji. Oczy osoby, której wszystko jedno, czy umrze, czy nie. Osoby, która chce to wszystko zakończyć.

-to wszystko moja wina, Blue. Wszystko jest moją winą.

-nie mów tak, Ink. Z dwojga złego lepiej, że to ty przeżyłeś. Potrzebuję cię. Całe multiversum cię potrzebuje- odparł Blue, po czym przytulił przyjaciela.

Po krótkiej chwili wachania Ink oddał przytulasa.

-pamiętasz jak zrobiliśmy wojnę na tacos?- zapytał Blue, zmieniając temat. Chciał odciągnąć myśli przyjaciela od tamtego tematu. Ink skinął głową- Pap się zdenerwował, bo zabrudziliśmy mu sosem całą kanapę, a chciał na niej poleżeć. Całe dwie godziny się obrażał. Ale trzeba mu przyznać, pierwszy raz posprzątał coś z własnej inicjatywy.

Ink uśmiechnął się lekko.

-ewakuowałeś się wtedy do mnie.

-dlatego Pap sam posprzątał. Mówiąc szczerze myślałem, że pójdzie spać do siebie, albo położy się na podłodze.

-dla mnie też to był szok.

-ale sosu ze ścian już nie posprzątał- odparł Blue.

-cały on. Posprząta, ale wtedy, gdy w grę wchodzi możliwość wylegiwania się na kanapie.

Blue zaśmiał się. Cieszył się, że Ink może z nim normalnie rozmawiać. Obawiał się, że jego przyjaciel zamknie się w sobie i pogrąży w rozpaczy.

Musiał temu zapobiec, jednak kompletnie nie wiedział jak.

*****
Mała osóbka oparła się o drzewo po czym wyciągnęła rękę przed siebie. Nad jej dłonią pojawiło się małe, białe, odwrócone serduszko.

-dalej nie do końca współpracujesz, co?- zapytała postać, patrząc na duszę- jednak i tak jest lepiej niż sądziłam.

Postać zaśmiała się, po czym odgarnęła z czoła kosmyk włosów.

-nie mogę się doczekać, kiedy odzyskasz pełnię swojej magii- postać kontynuowała swoją wypowiedź- wiem, że być może zniszczę tym wieczny spokój twojego właściciela, ale cóż... Sam mi cię oddał.

Postać przyjrzała się bliżej duszy. Była ona dziwnie wyblakła, jakby pozbawiona czegoś.

-jeszcze przyjdzie twój czas, nasz czas.

Zacznijmy od początku (Władca Snów część 2) [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz